-->

Fallout – Powieic (СИ)

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Fallout – Powieic (СИ), "AS-R"-- . Жанр: Боевая фантастика / Постапокалипсис / Научная фантастика. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Fallout – Powieic (СИ)
Название: Fallout – Powieic (СИ)
Автор: "AS-R"
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 321
Читать онлайн

Fallout – Powieic (СИ) читать книгу онлайн

Fallout – Powieic (СИ) - читать бесплатно онлайн , автор "AS-R"

AS-R – ukrywaj?cy si? pod pseudonimem fan gry Fallout postanowi? napisa? powie?? na bazie tej niezwykle popularnej gry i udost?pni? j? zupe?nie za darmo. Robi? to sukcesywnie, publikuj?c rozdzia? po rozdziale na swoim blogu. Dzi? dzie?o jest ju? uko?czone i gotowe do pobrania w formatach: PDF, EPUB i MOBI.

T?o fabularne powie?ci Fallout, podobnie jak gry, to scenariusz typu historia alternatywna, gdzie Stany Zjednoczone pr?buj? opanowa? fuzj? nuklearn?, dzi?ki czemu mog?yby w mniejszym stopniu polega? na ropie naftowej. Nie dzieje si? tak jednak a? do 2077, zaraz po tym jak konflikt o z?o?a ropy naftowej prowadzi do wojny mi?dzy Stanami a Chinami, kt?ry ko?czy si? u?yciem bomb atomowych, przez co gra i powie?? dziej? si? w postapokaliptycznym ?wiecie.

Autor o ca?ym przedsi?wzi?ciu pisze:

Powie?? Fallout powsta?a na motywach kultowej gry z lat 90-tych. Utw?r inspirowany, gdzie z w?asnej literackiej perspektywy podejmuj? si? przedstawienia znanej wi?kszo?ci z Graczy fabu?y, lecz od nowej i zaskakuj?cej strony. Ca?o?? prowadz? w formie bloga (http://fallout-novel.blogspot.com/), na kt?ry wrzuca?em do tej pory poszczeg?lne rozdzia?y – teraz za? jest ju? dost?pna pe?na wersja ksi??ki: format pdf, mobi i epub. Ca?o?? prowadz? anonimowo, pod pseudonimem. Nie roszcz? sobie praw autorskich do dzie?a jak r?wnie? nie wi??? z nim ?adnych korzy?ci finansowych.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

Перейти на страницу:

180

Kiedy Brzytwa usłyszała wszystkie szczegóły, zdawała się po prostu wniebowzięta. Najważniejsze było dla niej zaopatrzenie ze strony Zbrojeniowców. Resztą, jak to ujęła, zajmie się sama. Blaine słuchał jej kobiecego, przepełnionego ekscytacją kwękania, sącząc jedną z trzech podprowadzonych Duganowi butelek Nuka Coli. Dugan sprawiał wrażenie wielce obruszonego faktem, iż ktokolwiek śmie korzystać z jego świętych zapasów. Widząc jednak przekrwione, wyłupiaste gały Blaina i jego marsową minę – nie wspominając już o podejrzanie unoszącym wargi psie – spasował i do jednej zachachmęconej przez Kelly’ego butelki, sam własnoręcznie dołożył jeszcze dwie.

Nuka Cola była zimna i pełna bąbelków. Tego właśnie Blaine potrzebował. Nawet Ochłap załapał się na odrobinę. Brzytwa szybko zorganizowała miseczkę i już po chwili, spragniony pies chłeptał delikatnie, a po chwili, kiedy najlepszy napój przedwojennego świata oczarował i jego, szybko i namiętnie.

Blaine poprosił Brzytwę, by ta pomogła mu przeniknąć do siedziby Dzieci Katedry. Początkowo dziewczyna jak gdyby nieco się migała. Mówiła coś o przejęciu Adytum, o tym, że przydałaby im się pomoc przy likwidacji Caleba i jego Regulatorów.

W każdych innych okolicznościach, Blaine skwapliwie zgodziłby się pomóc przygnębionej śmiercią narzeczonego dziewczynie. Teraz jednak, miał już tego wszystkiego dosyć. Rozpieprzył Szpony Śmierci, rozpieprzył Maciorę, załatwił jej świetny kontakt na dostawę broni, pancerzy i sprzętu i przez całą noc łajdaczył się ze Zbrojeniowcami. W formie porannego wynagrodzenia, przyszedł mu kac i lejący się z nieba skwar. Wszystko to sugerowało, że tego dnia lepiej nie wchodzić mu w drogę i tym bardziej nie wymagać od niego zbyt wiele. Gdyby istniała chociaż szansa zaciągnięcia Brzytwy do łóżka, to kto wie… może.

Ale takowej nie było. Blaine Kelly, który wnikliwie studiował w swoim czasie podręczniki kobiecej psychologii, świetnie wiedział, że dziewczyny w żałobie niespecjalnie myślą o seksie. Brzytwa nie była tutaj wyjątkiem. Jej myśli orbitowały wokół zemsty za śmierć Josha. Chciała wpakować kulkę prosto w krocze Caleba, a następnie uciąć mu łeb przerdzewiałą maczetą i było to wszystko, co w obecnej sytuacji mogło podziałać na Brzytwę podniecająco. Według Blaina, nie miało to zbyt wiele wspólnego z subtelną grą wstępną i czysto ludzkim erotyzmem. Kto oddawał się realizacji popędu śmierci, ten pozostawał głuchy na popęd życia.

Nie mając sobie zatem nic do zarzucenia, Blaine Kelly pozostał głuchy na prośby Brzytwy. Jasno i wyraźnie oświadczył, że teraz gang świetnie poradzi sobie sam. Jego natomiast interesowało tylko wykonanie misji dla Bractwa. Oczywiście, nie omieszkał wspomnieć dziewczynie, że kiedy ta zostanie zakończona, złoży na ręce Generała Maxsona raport, z którym zapozna się i on i cała Starszyzna.

To jak gdyby nieco otrzeźwiło Brzytwę. Przeprosiła Kelly’ego i wtajemniczyła go w strukturę działającej w Gruzach siatki szpiegowskiej Bractwa.

Słuchając, Blaine Kelly zaciskał konwulsyjnie stalową rękawicę pancerza na szklanej butelce Nuka Coli. Jakimś zrządzeniem losu, butelka nie pękła.

181

CHOLERA JASNA Z TYMI BABAMI!!!

Okazało się, że Maxson w swojej asekuracji zapędził się tak daleko, iż niemalże zasługiwał na miano pierwszego odkrywcy bieguna północnego. Brzytwa nie była w tym wszystkim kluczowym ogniwem . Brzytwa wcale nie wiedziała, jak dostać się do Katedry. Brzytwa była tylko pośrednikiem, zaś tą, która utrzymywała relacje z Dziećmi Katedry i miała w środku swojego szpiega, była inna dziewczyna.

Niejaka Nicole.

Nicole przewodziła Uczniom Apokalipsy. To te same, pacyfistyczne świętoszki upodabniające się do hipisów, o których wspominał mi Caleb. Szkoda, że Brzytwa nie omieszkała zapoznać mnie z realiami logistyki wywiadu, ZANIM NIE POPROSIŁA O NADSTAWIANIE MOJEJ DUPY DLA NIEJ I JEJ GANGU!!!

Jasna… cholera… niech piekło pochłonie te wszystkie baby. Lepiej, podkreślam, LEPIEJ, żeby ta Nicole niczego ode mnie nie chciała. Bo wtedy, wtedy naprawdę się zeźlę, a jak się zeźlę, mogę zupełnie bezwolnie sięgnąć po Wietnamskiego Rozpruwacza i wielbiący kwiatki i pokój hipisi, na własnej skórze odczują panujące w dzisiejszych czasach realia.

182

Wyglądało na to, iż Uczniowie Apokalipsy zajęli ulokowany nieco na wschód od śródmieścia budynek, będący niegdyś niewątpliwie jedną z licznych w Los Angeles bibliotek. Spośród gruzów i zgliszczy, wyłaniał się zwalisty, ciężki kolos wykonany z czerwonej, zasnutej nieco pustynnym pyłem cegły. Tak jak większość budynków w resztkach współczesnych miast i ten ograniczał się tylko i wyłącznie do parteru. Najwyraźniej znajdujące się wyżej segmenty nie były w stanie przeciwstawić się sile podmuchu termonuklearnych eksplozji z taką skutecznością, z jaką radziły sobie te ulokowane najbliżej ziemi. Być może nasi przodkowie, odpowiedzialni za planowanie przestrzenne, mieli na uwadze widmo czającego się gdzieś na wschodzie apokaliptycznego uderzenia, przez co wzmacniali zawczasu fundamenty i niższe partie budynków.

Nie wspominając już o wysokiej aktywności sejsmicznej na terenie przedwojennej Kalifornii. Odkąd pamiętam, główny sejsmolog Krypty 13, nie miał nic do roboty. Najwyraźniej zbombardowana – jak za sprawą roju meteorytów – Ziemia, skapitulowała na wielu płaszczyznach, a wszelkie naturalne kataklizmy, zostały tym mizernym, skazanym na zagładę resztkom ludzkości, darowane.

Dwie pary drewnianych drzwi oddzielały cichy, spokojny i bezpieczny świat Uczniów Apokalipsy od całego zła, gwałtowności i nienawiści czającej się na zewnątrz. Po bokach od tych drzwi, zostały umieszczone dwa wpisane w koło krzyże chrześcijańskie - jakby ich symbolika i wymarła dawno temu wiara, mogły wywołać jakiekolwiek wrażenie na tych, którzy w swojej zapalczywości i gniewie zapragnęliby zniszczyć pokojowo bytujących wewnątrz ludzi.

Już lepiej spisywały się Ostrza, ze swoimi atlasopodobnymi posążkami. Blaine Kelly uznał, że MacRae również wywierał znacznie lepsze wrażenie, niźli cicha, przypominająca opactwo aura otaczająca dawną bibliotekę.

Nigdzie wokół nie było widać ludzi.

Blaine nacisnął na klamkę. Przypuszczał, że drzwi będą zamknięte. Te jednak ustąpiły pod naporem jego opancerzonej dłoni i po chwili, on i pies, znaleźli się we wnętrzu sanktuarium, które pośród obłędu i szaleństwa, desperacko starało się zachować resztki tak powszechnej w przedwojennym świecie normalności.

183

Stojący na twardej, wyjątkowo dobrze zachowanej wykładzinie polipropylenowej, Blaine Kelly rozglądał się po klimatycznym, kojącym i na swój sposób niezwykle przypominającym mu niegdysiejszy dom, wnętrzu biblioteki. Wszędzie wokół roztaczały się wysokie niemalże pod sam sufi drewniane półki i regały; po brzegi wypełnione książkami. W powietrzu unosił się charakterystyczny zapach starego, nadgryzionego zębem czasu i lekkiej wilgoci papieru. Odziane w czarne skóry w stylu Mela Kaminsky’ego sylwetki mężczyzn i kobiet przemykały lawirując pośród stanowiących wewnętrzny wystrój budynku sprzętów. Blaine wodził za ludźmi wzrokiem. Praktycznie wszyscy wyglądali tak samo: łysi, rachityczni mężczyźni przypominający sflaczałych niczym śnięte ryby intelektualistów. Kobiety podobne - o czarnych, równo przyciętych na wysokości kości żuchwy włosach. Niektóre, nieco bardziej ekstrawaganckie i rzucające się w oczy, miały ufarbowane na zielono, sterczące irokezy. Wszyscy wyglądali na spokojnych i niegroźnych. Krzątali się pomiędzy regałami, zerkając do książek i znikając w głębi budynku, gdzie, jak przypuszczał Blaine, znajdowała się czytelnia.

To miejsce, ta biblioteka, był tak surrealna i niepasująca do dzisiejszego świata, iż Blaine miał przez moment chęć zanieść się dzikim, histerycznym śmiechem. Bał się jednak, że gdyby do tego doszło, kolejną sfera jego jestestwa, którą dopadłaby histeria, byłoby mroczne alter ego Boga Mordu. To natomiast bez chwili namysłu sięgnęłoby po Wietnamskiego Rozpruwacza, rozpoczynając mieloną naprzemiennie z ołowiem i papierem jatkę.

Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название