-->

Fallout – Powieic (СИ)

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Fallout – Powieic (СИ), "AS-R"-- . Жанр: Боевая фантастика / Постапокалипсис / Научная фантастика. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Fallout – Powieic (СИ)
Название: Fallout – Powieic (СИ)
Автор: "AS-R"
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 321
Читать онлайн

Fallout – Powieic (СИ) читать книгу онлайн

Fallout – Powieic (СИ) - читать бесплатно онлайн , автор "AS-R"

AS-R – ukrywaj?cy si? pod pseudonimem fan gry Fallout postanowi? napisa? powie?? na bazie tej niezwykle popularnej gry i udost?pni? j? zupe?nie za darmo. Robi? to sukcesywnie, publikuj?c rozdzia? po rozdziale na swoim blogu. Dzi? dzie?o jest ju? uko?czone i gotowe do pobrania w formatach: PDF, EPUB i MOBI.

T?o fabularne powie?ci Fallout, podobnie jak gry, to scenariusz typu historia alternatywna, gdzie Stany Zjednoczone pr?buj? opanowa? fuzj? nuklearn?, dzi?ki czemu mog?yby w mniejszym stopniu polega? na ropie naftowej. Nie dzieje si? tak jednak a? do 2077, zaraz po tym jak konflikt o z?o?a ropy naftowej prowadzi do wojny mi?dzy Stanami a Chinami, kt?ry ko?czy si? u?yciem bomb atomowych, przez co gra i powie?? dziej? si? w postapokaliptycznym ?wiecie.

Autor o ca?ym przedsi?wzi?ciu pisze:

Powie?? Fallout powsta?a na motywach kultowej gry z lat 90-tych. Utw?r inspirowany, gdzie z w?asnej literackiej perspektywy podejmuj? si? przedstawienia znanej wi?kszo?ci z Graczy fabu?y, lecz od nowej i zaskakuj?cej strony. Ca?o?? prowadz? w formie bloga (http://fallout-novel.blogspot.com/), na kt?ry wrzuca?em do tej pory poszczeg?lne rozdzia?y – teraz za? jest ju? dost?pna pe?na wersja ksi??ki: format pdf, mobi i epub. Ca?o?? prowadz? anonimowo, pod pseudonimem. Nie roszcz? sobie praw autorskich do dzie?a jak r?wnie? nie wi??? z nim ?adnych korzy?ci finansowych.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

Перейти на страницу:

Miły, jowialny i przepełniony ekscytacją głos jakiejś dziewczyny, wyrwał go z zamyślenia:

- Ojej, jaki słodki!

Blaine spojrzał pomiędzy dwa regały, którego półki uginały się pod ciężarem przepastnych woluminów. Ochłap, ten mały psi zdrajca, zdążył już oczarować swoim urokiem kolejną niewiastę. Dziewczyna z czarnymi włosami i niebieskimi oczami, której twarz przecinała zupełnie niepasująca do tego miejsca i do niej, czerwona, wypukła blizna, pieściła psa za uszami i przy karku.

Wyczuwając na sobie wzrok pozbawionego hełmu Blaina, uniosła własne spojrzenie i z dojmującym, nieco enigmatycznym uśmieszkiem na ustach, stwierdziła retorycznie:

- Blaine Kelly, prawda? Wiedzieliśmy, że przyjdziesz. Siostra Nicole cię oczekuje. Zechcesz pójść ze mną?

Była to najuprzejmiej sformułowana i najbardziej kurtuazyjna prośba, jaką Blaine usłyszał od opuszczenia po raz pierwszy grodzi Krypty 13. Nawet gdyby bardzo chciał, jego mroczne alter ego nie mogło się jej przeciwstawić i Blaine Kelly, szczękając w swoim pozornie niezniszczalnym pancerzu, poczłapał z wolna za dziewczyną o czarnych włosach i szpetnej, przykrej dla oka bliźnie.

184

Pod względem odpowiedzialności, zobowiązań wobec przełożonego (G enerała Maxsona) oraz charakteru i chęci do współpracy, Nicole okazała się zupełnym przeciwieństwem Brzytwy. Pod względem wyglądu i sposobu bycia, cóż, mogę to spuentować tylko w jeden sposób: „niezła z niej szprycha”. Tak jak wszyscy Uczniowie Apokalipsy, nosiła czarną, mocno opinającą talię skórę. Suwak miała jednak rozsunięty, a jej wydatny, sprężysty biust niemalże żądał, by jak najszybciej znaleźć się na zewnątrz. Była również atrakcyjnie opalona, a jej szmaragdowe oczy wybitnie komponowały się ze sterczącym irokezem tego samego koloru.

Dobrze, że miałem na sobie Pancerz Wspomagający. Moje myśli nieustannie orbitowały wokół tego, co katoliccy księża uznawali niegdyś za „nieczyste”. Nicole nie była jedyną, której coś w tamtej chwili sterczało…

Streściła mi historię dotyczącą jej małego ruchu. Uczniowie Apokalipsy, tak jak przypuszczałem i tak jak zostałem zawczasu poinformowany przez, najpewniej świętej już pamięci, Caleba, wyznawali pacyfistyczną doktrynę nieagresji, a ich obecności na pustkowiach, miała stanowić fundament przypominający o dawnych zasadach panujących w świecie sprzed Wielkiej Wojny. Nicole i ci, którzy należeli do Uczniów, wierzyli, iż pokój na pustkowiach jest możliwy. Ich działania, charytatywność (aczkolwiek nie wiem, czy w dzisiejszym świecie jest to adekwatne słowo) oraz chęć pomocy innym wynikała z niezłomnej wiary w naturę ludzką. Robili wszystko, by przypomnieć ludziom o podwalinach tego wielkiego, niszczycielskiego konfliktu i uzmysłowić, iż po raz kolejny nie możemy (jako gatunek) dopuścić do podobnej pomyłki.

Pięknie to wszystko brzmiało, lecz nie było najmniejszych wątpliwości, iż te utopijne ideały były całkowicie oderwane od rzeczywistości już w czasach żrących kwasy hipisów. Nic nie wskazywało na to, by miały pasować do realiów , gdzie promieniowanie i głowice cofnęły ludzkość do morderczej wegetacji zbl iżonej do tej, jaką prowadziła w swoich prapoczątkach – kisząc się w jaskini i okładając po głowach maczugami.

Niemniej jednak rozumiem, dlaczego Nicole opowiedziała mi to wszystko. Dość sprawnie przeszła do Dzieci Katedry. Dzieci, które pod fasadą mirażu i życzliwości reprezentowały i wyznawały to samo, co Uczniowie Apokalipsy, zaś w głębi siebie, przekształcali się z wolna w największe zagrożenie powojennego świata.

Nicole przybliżyła mi obraz panującej w Gruzach sytuacji. Jej agent, niejaka Laura, przewodziła grupie działających na terenie Katedry szpiegów. Wszyscy stanowili gorliwych wyznawców Uczniów Apokalipsy, ale tylko Laura została wtajemniczona w najgłębszy krąg, wiedząc, iż Nicole jest tak naprawdę agentem Bractwa Stali. Nicole natomiast świetnie zdawała sobie sprawę, kto mnie przysłał i jaka jest moja misja. Miałem spotkać się z Laurą. Hasłem rozpoznawczym było: „Czerwony J eździec”. Po tych słowach miała mi zapewnić wszelkie niezbędne informacje, pomocne w dalszej inwigilacji ugrupowania. Katedra Dz ieci znajdowała się na południu . Laura odkryła, że pod Katedrą mieści się Krypta. Taka sama, jak ta z której pochodzę i taka sama jak wszystkie Krypty, które spotkałem do tej pory na swojej drodze.

A jednak inna. W jej mrokach, w najgłębszych czeluściach centrum zarządzania, znajdowała się istota tak straszna i demoniczna, iż nawet werbalna wzmianka o niej przyprawiała o gęsią skórkę.

Mistrz. Mistrz, który jeśli wierzyć słowom Nicole, a ta nie wyglądała na postrzeloną konfabulantkę, stanowił połączenie wielu świadomości owładniętych patologiczną rządzą zaprowadzenia na pustkowiach czystości rasowej. Pierwszy z Wielkich, Protoplasta, spod którego woli wyszły siejące dziś plagę i spustoszenie na pustkowiach Supermutanty. Jego zewnętrznym reprezentantem był niejaki Morfeusz i podobno tylko on z ludzi widział Stwórcę i miał do niego dostęp. Nicole sugerowała, iż wpierw powinienem skupić swoją uwagę na nim. Nie będzie to jednak łatwe. Pacyfistyczne z pozoru, pragnące uzdrowienia dla świata Dzieci Katedry dysponowały niszczycielską i złowrogą siłą stworzeń tak szkaradnych, paskudnych i skrzywdzonych przez promieniowanie, iż przypominających najgorsze koszmary z najodleglejszych zakamarków obłąkanego umysłu. Do tego dochodziły również Supermutanty i niejacy Mroczni.

Wszystko to wyglądało tragicznie, a ja zacząłem z wolna rozumieć poświęcenie, jakiego wymagała ode mnie moja rola. Dwa dni spędziłem pośród ścian należącej do Uczniów biblioteki. Dwa dni rozmyślałem o tym, co należy zrobić i kiedy w końcu zaakceptowałem mój los, powróciłem do Nicole mówiąc jej, że jestem gotowy.

Uśmiechnęła się szczerząc zęby i kręcąc przy tym głową. Boże, jaka ona była piękna . Naturalnie, to co powiedziała, miało słuszność. Przez ostatnie czterdzieści osiem godzin byłem tak skupiony i owładnięty dręczącą i paraliżującą mnie myślą o zabiciu Mistrza Supermutantów, iż zupełnie pominąłem jeden drobny szczegół.

Nie mogłem zbliżyć się do Katedry, nie mówiąc już o zejściu poniżej - w ciemne i zatęchłe korytarze Krypty, mając na sobie najbardziej wymowną i najlepiej rozpoznawalną wizytówkę Bractwa Stali.

Nicole pomogła mi się wygramolić z Pancerza Wspomagającego, model T-51b. Obiecała, że wraz z Pogromcą Arbuzów i Wietnamskim Rozpruwaczem, będą czekały na mnie w jej prywatnej kwaterze, do której nikt nie miał wstępu.

Ochłap również musiał zostać. Kwękał trochę i dąsał się, ale pod siłą argumentów czochrających i zachwycających się nim dziewczyn, szybko skapitulował.

Ja natomiast wyciągnąłem z mojego zasłużonego plecaka purpurową, typową dla wyższych kapłanów Dzieci Katedry szatę. Szatę tę zwędziłem z kościoła w Hub. Miałem przeczucie, że jeszcze mi się przyda.

W jej zanadrzu ukryłem Blaster obcych i żegnając się z Nicole i moim psem, ruszyłem ku własnemu przeznaczeniu.

Rozdział 18

Katedra

185

Blaine Kelly nie mógł wyzbyć się wrażenia, iż wszystkie sakralne budowle świata, miały w założeniu przetrwać apokalipsę i tak jak niegdyś zadręczały człowieka nieustannie nadciągającym widmem Dnia Gniewu Bożego, tak teraz, kiedy cały świat poszedł w diabły, trwały na straży bożego terroru - przypominając resztkom ludzkości, iż to właśnie za ich grzechy świat jest dziś tym, czym jest.

Budynek Katedry wywierał niesamowite, złowrogie wrażenie. Blaine spoglądał na niego z mieszaniną pogardy, złości i jakiejś wewnętrznej, immanentnej skruchy. Była to największa naziemna budowla, jaką do tej pory widział i w gruncie rzeczy sama w sobie, niewiele odbiegała od standardowego wizerunku typowej dla religii chrześcijańskiej świątyni.

Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название