-->

Lalka

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Lalka, Prus Boles?aw-- . Жанр: Любовно-фантастические романы. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Lalka
Название: Lalka
Автор: Prus Boles?aw
Дата добавления: 15 январь 2020
Количество просмотров: 152
Читать онлайн

Lalka читать книгу онлайн

Lalka - читать бесплатно онлайн , автор Prus Boles?aw

Lalka (1890) ukazywa?a si? pierwotnie w odcinkach na ?amach warszawskiego "Kuriera Codziennego". Pisarz podj?? w niej m.in. dyskusj? o idealistach i romantycznej mi?o?ci. Stanis?aw Wokulski zakocha? si? w arystokratce Izabeli ??ckiej i ca?e swoje ?ycie podporz?dkowa? zdobyciu tej kobiety. Zrezygnowa? z pracy naukowej, zacz?? gromadzi? maj?tek, stara? si? wej?? do wy?szych sfer, gdy? wydawa?o mu si?, ?e tym sposobem zbli?y si? do ukochanej. Jednak powie?? Prusa mo?na odczytywa? r??nie. Jego historia "dzia?a za spraw? swojej magicznej podw?jno?ci, kt?r? maj? tylko arcydzie?a", pisa?a Olga Tokarczuk. Autor przekazuje czytelnikom wiedz? o schy?ku XIX wieku, lecz tak?e ujawnia podstawowe "prawdy psychologiczne", kt?re nie uleg?y dzia?aniu czasu.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

Перейти на страницу:

Szlang - Baum. Kiepska szarada, ale porządna robota - dodał śmiejąc się doktór.

Rzecki spuścił głowę. Szuman mówił dalej:

- Weź pan księcia, co on robi? Wzdycha nad „tym nieszczęśliwym krajem”, i

tyle. A pan baron Krzeszowski? Myśli, ażeby wydobyć pieniądze od żony. A

baron Dalski? Usycha ze strachu, ażeby go nie zdradziła żona. Pan Maruszewicz

poluje na pożyczki, a gdzie nie może pożyczyć, tam wykpiwa; zaś pan Starski

siedzi przy dogorywającej babce, ażeby podsunąć jej do podpisania testament

ułożony według jego myśli.

Inni, więksi i mniejsi panowie, przeczuwając, że cały interes Wokulskiego

przejdzie w ręce Szlangbauma, już składają mu wizyty. Nie wiedzą, biedaki! że

on co najmniej o pięć procent zniży im dochody... Najmądrzejszy zaś z nich,

Ochocki, zamiast wyzyskać lampy elektryczne swego systemu, myśli o

machinach latających. Ba!... zdaje mi; się, że od kilku dni radzi o nich z

Wokulskim. Zawsze znajdzie swój swego: marzyciel marzyciela...

- No, już chyba Stachowi nie będziesz doktór nic zarzucał - przerwał

niecierpliwie Rzecki.

- Nic, oprócz tego, że nigdy nie pilnował fachu, a zawsze gonił za mrzonkami.

Będąc subiektem chciał zostać uczonym, a zacząwszy uczyć się postanowił

awansować na bohatera. Majątek zrobił nie dlatego, że był kupcem, ale że

oszalał dla panny Łęckiej; a dziś, kiedy jej dosięga, co wreszcie bardzo jest

503

niepewne, już zaczyna naradzać się z Ochockim... Słowo honoru, nie pojmuję: o

czym finansista może rozmawiać z takim Ochockim?... Lunatycy!...

Rzecki szczypał się w nogę, ażeby doktorowi nie zrobić awantury.

- Uważa pan - odezwał się po chwili - przyszedłem do pana w sprawie już nie

tylko Wokulskiego, ale kobiety... Kobiety, panie Szuman, a przeciw tym nic pan

chyba nie znajdziesz do powiedzenia.

- Wasze kobiety są akurat tyle warte co i mężczyźni. Wokulski za dziesięć lat

mógłby być milionerem i potęgą w tym kraju, ale ponieważ związał losy swoje z

panną Łęcką, więc sprzedał sklep doskonale procentujący, rzuci spółkę, wcale

nie gorszą od sklepu, a potem strwoni majątek. Albo ten Ochocki!... Inny, na

jego miejscu, już pracowałby nad oświetleniem elektrycznym, skoro udał mu się

wynalazek. Tymczasem on hula po Warszawie z tą ładną panią Wąsowską, dla

której więcej znaczy dobry tancerz aniżeli największy wynalazca

Żyd zrobiłby inaczej Gdyby był elektrotechnikiem, znalazłby sobie kobietę,

która albo siedziałaby z nim w pracowni, albo - handlowała elektrycznością. A

gdyby był finansistą, jak Wokulski, nie kochałby się na oślep, tylko szukałby

żony bogatej. Wreszcie może by wziął ubogą i piękną, ale wtedy musiałyby

procentować jej wdzięki. Ona prowadziłaby mu salon, zwabiała gości,

uśmiechałaby się do możnych, romansowałaby z najmożniejszymi, słowem, na

wszelki sposób popierałaby interes firmy, zamiast ją gubić.

- I w tym wypadku byłeś pan przed pół rokiem innego zdania - wtrącił Rzecki.

- Nie przed pół rokiem, ale przed dziesięcioma laty. Ba! trułem się po śmierci

narzeczonej, ale to właśnie jeden więcej argument przeciw waszemu

systematowi. Dziś aż cierpnę, kiedy pomyślę, że albo mogłem umrzeć, licho wie

po co, albo ożenić się z kobietą, która strwoniłaby mi majątek.

Rzecki podniósł się z krzesła.

- Więc teraz - rzekł - ideałem pańskim jest Szlangbaum.

- Ideałem nie, ale dzielnym człowiekiem.

- Który wydobył rachunki sklepowe...

- Ma do tego prawo. Wszak od lipca zostanie właścicielem.

- A tymczasem demoralizując kolegów, swoich przyszłych subiektów?...

- On ich rozpędzi!...

- I ten pański ideał, kiedy prosił Stacha o posadę, to już wówczas myślał o

zagarnięciu naszego sklepu?

- Nie zagarnia, tylko kupuje! - zawołał doktór. - Może wolałbyś pan, ażeby

sklep zmarniał nie znalazłszy nabywcy?... I kto z was mądrzejszy: pan, który po

kilkudziesięciu latach nie masz nic, czy on, który w ciągu roku zdobywa taką

fortecę, nikomu notabene nie robiąc krzywdy, a Wokulskiemu płacąc

gotówką?...

- Może masz pan rację, ale mnie jakoś się to nie wydaje - mruknął Rzecki

potrząsając głową.

- Nie wydaje się panu, bo należysz do tych, co sądzą, że ludzie jak kamienie

muszą porastać mchem nie ruszając się z miejsca. Dla pana Szlangbaumy

504

zawsze powinni być subiektami, Wokulscy zawsze pryncypałami, a Łęccy

zawsze jaśnie wielmożnymi... Nie, panie! Społeczeństwo jest jak gotująca się

woda: co wczoraj było na dole, dziś pędzi w górę...

- A jutro znowu spada na dół - zakończył Rzecki. - Dobranoc, doktorze.

Szuman ścisnął go za rękę.

- Gniewasz się pan?

- Nie... Tylko nie wierzę w ubóstwienie pieniędzy.

- To stan przejściowy.

- A któż panu zaręczy, że marzycielstwo Wokulskich albo Ochockich nie jest

stanem przejściowym? Machina latająca śmieszna to rzecz na pozór, ale tylko na

pozór; wiem coś o jej wartości, bo przez całe lata tłomaczył mi to Stach. Lecz

gdyby takiemu na przykład Ochockiemu udało się ją zbudować, pomyśl pan, co

byłoby więcej warte dla świata: czy spryt Szlangbaumów, czy marzycielstwo

Wokulskich i Ochockich?

- Tere-fere - przerwał doktór. - Już ja na tych godach nie będę.

- Ale gdybyś pan był, musiałbyś chyba trzeci raz zmienić program.

Doktór zmieszał się...

- No, co tam - rzekł. - Jakiż to interes miałeś pan do mnie?

- Tej biednej Stawskiej... Ona naprawdę zakochała się w Wokulskim.

- Ehe!... takimi sprawami już mógłbyś pan mnie nie zajmować - ofuknął go

doktór. - Kiedy jedni zbogacają się i rosną w siłę, a inni bankrutują, on mi

zawraca głowę amorami jakiejś pani Stawskiej. Nie trzeba było bawić się w

swata!...

Rzecki opuścił doktora tak zmartwiony, że nawet nie uważał na brutalność jego

ostatnich słów.

Dopiero na ulicy spostrzegł się i uczuł żal do Szumana.

„Ot, przyjaźń żydowska!” - mruknął.

Wielki post nie był tak nudny, jak obawiano się w modnym świecie.

Naprzód Opatrzność zesłała wezbranie Wisły, co dało powód do publicznego

koncertu i kilku prywatnych wieczorów z muzyką i deklamacją. Następnie w

szeregu prelegentów na Osady Rolne wystąpił jeden krakowianin, nadzieja partii

arystokratycznej, na którego odczyt wybrało się najlepsze towarzystwo. Potem

Szegedyn uległ powodzi, co znowu wywołało wprawdzie nieduże składki, ale za

to ogromny ruch w salonach. Odbył się nawet w domu hrabiny teatr amatorski,

na którym odegrano dwie sztuki w języku francuskim i jedną w angielskim.

We wszystkich tych filantropijnych zajęciach panna Izabela przyjmowała

czynny udział. Bywała na koncertach, zajmowała się wręczeniem bukietu

uczonemu krakowianinowi, występowała w żywym obrazie w roli anioła litości

i grała w sztuce Musseta Nie igra się z miłością.Panowie Niwiński, Malborg,

Rydzewski i Pieczarkowski prawie zasypali ją bukietami, a pan Szastalski

zwierzył się kilku damom, że prawdopodobnie w tym jeszcze roku będzie

musiał odebrać sobie życie.

505

Gdy rozeszła się wieść o zamierzonym samobójstwie, pan Szastalski stał się

bohaterem rautów, a panna Izabela zyskała przydomek okrutnej. Kiedy panowie

powymykali się na wista, wówczas damy pewnego wieku miały największą

przyjemność w tym, ażeby za pomocą dowcipnych manewrów zbliżyć pannę

Izabelę z Szastalskim. Z nieopisanym współczuciem przypatrywały się przez

lornetki cierpieniom młodego człowieka; prawie starczyło im to za koncert.

Gniewały się tylko na pannę Izabelę widząc, że ona rozumie swoje

uprzywilejowane stanowisko, a każdym ruchem i spojrzeniem zdaje się mówić:

patrzcie, to mnie on kocha, przeze mnie jest nieszczęśliwy!...

Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название