Lalka
Lalka читать книгу онлайн
Lalka (1890) ukazywa?a si? pierwotnie w odcinkach na ?amach warszawskiego "Kuriera Codziennego". Pisarz podj?? w niej m.in. dyskusj? o idealistach i romantycznej mi?o?ci. Stanis?aw Wokulski zakocha? si? w arystokratce Izabeli ??ckiej i ca?e swoje ?ycie podporz?dkowa? zdobyciu tej kobiety. Zrezygnowa? z pracy naukowej, zacz?? gromadzi? maj?tek, stara? si? wej?? do wy?szych sfer, gdy? wydawa?o mu si?, ?e tym sposobem zbli?y si? do ukochanej. Jednak powie?? Prusa mo?na odczytywa? r??nie. Jego historia "dzia?a za spraw? swojej magicznej podw?jno?ci, kt?r? maj? tylko arcydzie?a", pisa?a Olga Tokarczuk. Autor przekazuje czytelnikom wiedz? o schy?ku XIX wieku, lecz tak?e ujawnia podstawowe "prawdy psychologiczne", kt?re nie uleg?y dzia?aniu czasu.
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
koszem talerzy. Hałaśliwie nakrył do stołu, a widząc, że pan nie budzi się,
zawołał:
- Proszę pana, obiad wystygnie...
Ponieważ pan Ignacy nie ruszył się i tym razem, więc Kazimierz zbliżył się do
szezlonga i rzekł:
- Proszę pana....
Nagle cofnął się, wybiegł do sieni i zaczął pukać do tylnych drzwi sklepu, w
którym jeszcze był Szlangbaum i jeden z jego subiektów.
Szlangbaum otworzył drzwi.
- Czego chcesz?... - szorstko zapytał służącego.
- Proszę pana... naszemu panu coś się stało...
Szlangbaum ostrożnie wszedł do pokoju, spojrzał na szezlong i również cofnął
się...
627
- Biegnij po doktora Szumana!... - zawołał. - Ja tu nie chcę wchodzić...
W tej samej porze u doktora był Ochocki i opowiadał mu, że wczoraj z rana
powrócił z Petersburga, a w południe odprowadzał na pociąg wiedeński swoją
kuzynkę pannę Izabelę Łęcką, która wyjechała za granicę.
- Wyobraź pan sobie - zakończył - że wstępuje do klasztoru!...
- Panna Izabela?... - zapytał Szuman. - Cóż to, czy ma zamiar nawet Pana Boga
kokietować, czy tylko chce po wzruszeniach odpocząć, ażeby pewniejszym
krokiem wyjść za mąż?
- Daj jej pan spokój... to dziwna kobieta... - szepnął Ochocki.
- One wszystkie wydają się nam dziwne - odparł zirytowanym głosem doktór -
dopóki nie sprawdzimy, że są tylko głupie albo nędzne... O Wokulskim nie
słyszałeś pan czego?
- A właśnie... - odpowiedział. Lecz nagle zatrzymał się i umilkł.
- Cóż, wiesz pan co o nim?... Czy może robisz z tego tajemnicę stanu?... -
nalegał doktór.
W tej chwili wpadł Kazimierz wołając:- Panie doktorze, coś się stało naszemu
panu. Prędzej, panie!
Szuman zerwał się, razem z nim Ochocki. Siedli w dorożkę i pędem zajechali
przed dom, w którym mieszkał Rzecki.
W bramie zastąpił im drogę Maruszewicz z mocno zafrasowaną miną.
- No, wyobraź pan sobie - zawołał do doktora - taki miałem do niego ważny
interes... Chodzi przecież o mój honor... a ten tymczasem umarł sobie!...
Doktór i Ochocki w towarzystwie Maruszewicza weszli do mieszkania
Rzeckiego. W pierwszym pokoju był już Szlangbaum, radca Węgrowicz i ajent
Szprot.
- Gdyby pił radzika - mówił Węgrowicz - dosięgnąłby stu lat... A tak...
Szlangbaum spostrzegłszy Ochockiego schwycił go za rękę i zapytał:
- Pan nieodwołalnie chce odebrać pieniądze w tym tygodniu?...
- Tak.
- Dlaczego tak prędko?...
- Bo wyjeżdżam.
- Na długo?...
- Może na zawsze - odparł szorstko i wszedł za doktorem do pokoju, gdzie
leżały zwłoki.
Za nim na palcach weszli inni.
- Straszna rzecz! - odezwał się doktór. - Ci giną, wy wyjeżdżacie... Któż tu w
końcu zostanie?...
- My!... - odpowiedzieli jednogłośnie Maruszewicz i Szlangbaum.
- Ludzi nie zabraknie... - dorzucił radca Węgrowicz.
- Nie zabraknie... ale tymczasem idźcie, panowie, stąd!... - krzyknął doktór.
Cała gromada z oznakami oburzenia cofnęła się do przedpokoju. Został tylko
Szuman i Ochocki.
628
- Przypatrz mu się pan... - rzekł doktór wskazując na zwłoki.- Ostatni to
romantyk!... Jak oni się wynoszą... Jak oni się wynoszą...
Szarpał wąsy i odwrócił się do okna.
Ochocki ujął zimną już rękę Rzeckiego i pochylił się, jakby chcąc mu coś
szepnąć do ucha. Nagle w bocznej kieszeni zmarłego spostrzegł wysunięty do
połowy list Węgiełka i machinalnie przeczytał nakreślone wielkimi literami
wyrazy: Non omnis moriar...
- Masz rację... - rzekł jakby do siebie.
- Ja mam rację?... - zapytał doktór. - Wiem o tym od dawna.
Ochocki milczał.
629
Document Outline
BOLESŁAW PRUS - LALKA
TOM I
ROZDZIAŁ PIERWSZY
ROZDZIAŁDRUGI:
ROZDZIAŁ TRZECI
ROZDZIAŁ CZWARTY
ROZDZIAŁ PIĄTY
ROZDZIAŁ SZÓSTY
ROZDZIAŁ SIÓDMY
ROZDZIAŁ ÓSMY
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
ROZDZIAŁ JEDENASTY
ROZDZIAŁ DWUNASTY
ROZDZIAŁ TRZYNASTY
ROZDZIAŁ CZTERNASTY
ROZDZIAŁ PIĘTNASTY
ROZDZIAŁ SZESNATY
ROZDZIAŁ SIEDMNASTY
ROZDZIAŁ OSIEMNASTY
ROZDZIAŁ DZIEWIĘTNASTY
TOM II
ROZDZIAŁ PIERWSZY
ROZDZIAŁ DRUGI
ROZDZIAŁ TRZECI
ROZDZIAŁ CZWARTY
ROZDZIAŁ PIĄTY
ROZDZIAŁ SZÓSTY
ROZDZIAŁ SIÓDMY
ROZDZIAŁ ÓSMY
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
ROZDZIAŁ JEDYNASTY
ROZDZIAŁ DWUNASTY
ROZDZIAŁ TRZYNASTY
ROZDZIAŁ CZTERNASTY
ROZDZIAŁ PIĘTNASTY
ROZDZIAŁ SZESNASTY
ROZDZIAŁ SIEDEMNASTY
ROZDZIAŁ OSIEMNASTY
ROZDZIAŁ DZIEWIĘTNASTY
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY