-->

Fallout – Powieic (СИ)

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Fallout – Powieic (СИ), "AS-R"-- . Жанр: Боевая фантастика / Постапокалипсис / Научная фантастика. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Fallout – Powieic (СИ)
Название: Fallout – Powieic (СИ)
Автор: "AS-R"
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 321
Читать онлайн

Fallout – Powieic (СИ) читать книгу онлайн

Fallout – Powieic (СИ) - читать бесплатно онлайн , автор "AS-R"

AS-R – ukrywaj?cy si? pod pseudonimem fan gry Fallout postanowi? napisa? powie?? na bazie tej niezwykle popularnej gry i udost?pni? j? zupe?nie za darmo. Robi? to sukcesywnie, publikuj?c rozdzia? po rozdziale na swoim blogu. Dzi? dzie?o jest ju? uko?czone i gotowe do pobrania w formatach: PDF, EPUB i MOBI.

T?o fabularne powie?ci Fallout, podobnie jak gry, to scenariusz typu historia alternatywna, gdzie Stany Zjednoczone pr?buj? opanowa? fuzj? nuklearn?, dzi?ki czemu mog?yby w mniejszym stopniu polega? na ropie naftowej. Nie dzieje si? tak jednak a? do 2077, zaraz po tym jak konflikt o z?o?a ropy naftowej prowadzi do wojny mi?dzy Stanami a Chinami, kt?ry ko?czy si? u?yciem bomb atomowych, przez co gra i powie?? dziej? si? w postapokaliptycznym ?wiecie.

Autor o ca?ym przedsi?wzi?ciu pisze:

Powie?? Fallout powsta?a na motywach kultowej gry z lat 90-tych. Utw?r inspirowany, gdzie z w?asnej literackiej perspektywy podejmuj? si? przedstawienia znanej wi?kszo?ci z Graczy fabu?y, lecz od nowej i zaskakuj?cej strony. Ca?o?? prowadz? w formie bloga (http://fallout-novel.blogspot.com/), na kt?ry wrzuca?em do tej pory poszczeg?lne rozdzia?y – teraz za? jest ju? dost?pna pe?na wersja ksi??ki: format pdf, mobi i epub. Ca?o?? prowadz? anonimowo, pod pseudonimem. Nie roszcz? sobie praw autorskich do dzie?a jak r?wnie? nie wi??? z nim ?adnych korzy?ci finansowych.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

Перейти на страницу:

- Przynajmniej ośmiu, jak myślisz?

Pies patrzył na swojego pana dużymi, czarnymi oczami. Nos miał wilgotny i gdy tylko dotarło do niego pytanie Blaina, poruszył nim kilkukrotnie, jak gdyby dawał do zrozumienia, że zgadza się na wszystko, byle tylko pan już się nie odzywał.

Zgrzytanie, szmery, przypominające owadzie bzyczenie i szum wydawany przez przemieszczające się po stalowej kratownicy gąsienice nie pozostawiały żadnych wątpliwości: główny system energetyczny przywrócił zasilanie robotom strażniczym. Wszystkie te blaszane beczki i ich wyglądający jak koniki morskie kumple, patrolowali teraz teren w poszukiwaniu intruzów.

- Musimy coś wymyślić, Ochłap. Nie możemy tak po prostu wejść do śluzy licząc, że jakoś to będzie. Te skomputeryzowane sukinsyny rozwalą nas, nim zdążymy się im dobrze przyjrzeć.

Ochłap zaskomlał.

- Na Boga! Cicho! – Blaine machnął ręką starają się uciszyć psa. – Daj mi pomyśleć. Każda śluza miała metalową podłogę. Najpewniej te małe bąki czerpią z niej zasilanie. W najlepszym wypadku, nie będą w stanie opuścić pomieszczeń kontrolnych, ale coś mi mówi, że zdążyły już naładować akumulatory i mogą teraz poruszać się po całej bazie.

Pies słuchał uważnie, wpatrując się bez chwili dekoncentracji w stalowe drzwi grodzi. Czekał, aż jego sprytny i zaradny pan coś wymyśli.

Jednak impas przedłużał się, a Blaine myślał i myślał, ale nic sensownego nie przychodziło mu do głowy.

/ No, jak tam? Masz coś? /

- A może by tak wrzucić tam granat…

/ Można, ale musielibyśmy to dobrze rozegrać. Ja zaczajam się za drzwiami. Podchodzę. Drzwi unoszą się. Tu turlasz do środka bum-buma, ja uciekam od drzwi. Drzwi zamykają się, a roboty wylatują w powietrze. /

- Tak, tylko, że to może być trudne. Trzeba by…

Blaine powtórzył mniej więcej to samo, co przed chwilą zaproponował w myśli Ochłap. Plan był dobry, ale opatrzony dość sporym ryzykiem. Chłopak już miał zrezygnować, starając się wykoncypować coś innego, kiedy drzwi grodzi znajdującego się po przeciwnej stronie pomieszczenia kontrolnego, zaskrzypiały, a warkot pracujących silników, poszum gąsienic i bzyczenie koników morskich, wzmogło się na sile i po chwili dało się słyszeć dudniący dźwięk uderzającej o siebie blachy.

Zupełnie jakby chłopaki ze środka zostali właśnie wsparci przez siły z rezerwy. Doszło też ewidentnie do przepychanki. Jeżeli te sukinsyny mogły przemieszczać się od pokoju do pokoju, to lada chwila, któryś może znaleźć się w zasięgu fotokomórki uaktywniającej drzwi odgradzające jednych od drugich. A wtedy…

Wtedy rozpęta się piekło. Jak to zgotowane Germanom przez Legiony Felixa w filmie Ridley’a Scotta, Gladiator.

- Dobra, Ochłap. Przygotuj się. Na mój znak, podchodzisz do drzwi, ja wpuszczam dwa granaty i mając w pogotowiu Pogromcę Arbuzów strzelam do wszystkiego, co w akcie desperacji wyskoczy poza pole rażenia. Pamiętaj, jak najszybciej zmiataj za wnękę. Słyszysz mnie? Nie będziesz się bawił w bohatera. Otwierasz drzwi i wracasz tu, do mnie. Rozumiesz mnie?

Ochłap pokiwał głową.

140

- Uwaga, Ochłap! Gotuj się!

Warujący pod drzwiami grodzi Ochłap naprężył się skupiając całą moc swojego umysłu na tym, co ma za chwilę zrobić. Blaine rozstawił Pogromcę Arbuzów na dwóch podpórkach i przybierając pozycję pół-leżącą, trzymał w ręku dwa granaty.

- Liczę do pięciu. Jeden, dwa, trzy…

Ochłap naprężył ogon. Sierść na białej prędzej grzbietu zjeżyła się, a jego oczy tkwiły wbite w stalowe drzwi.

- Dwa, jeden, wyciągam!

Blaine jednym sprawnym ruchem palca wskazującego wymontował jednocześnie dwie zawleczki z granatów. Ochłap w tej samej chwili zrobił dwa psie kroki i gródź broniąca dostępu do pomieszczenia kontrolnego uniosła się.

Przez ułamek sekundy Blaine ujrzał kłębiące się w środku roboty. Większe, przypominające R2D2 od razu zorientowały się, co się dzieje i mierząc swoimi… O, mój Boże! Blaine!!! Te kutasy mają swoich własnych Pogromców Arbuzów… karabinami snajperskimi DSK-501, poczęły błyskawicznie obracać się w stronę zaszytego przy szybie windy chłopaka.

Sparaliżowany Blaine nie czekał ani chwili dłużej. Cisnął granaty płynnym ruchem nadgarstka. Gwizdnął na Ochłapa, który zrywając się na równe łapy, przywarł do ściany i mknąc wzdłuż znalazł się za wnęką przy windzie, po czym ekwilibrystycznie upadł ciągnąc za sobą Pogromcę i kryjąc się tam, gdzie czekał już na niego pies.

Kilka strzałów wyprowadzonych z karabinów R2D2 rozbiło się o opadające stalowe drzwi. Po chwili rozległ się grzmot dwóch eksplodujących granatów. Wnętrze Blasku wypełniło się dudniącym łomotem rozrywanej blachy, która z metalicznym trzaskiem i brzękiem lądowała na ścianach i tworzącej podłogę kratownicy.

Blaine przysunął oczodół do lunety. Czekał pełen napięcia, gotów do pociągnięcia za spust, gdyby tylko gródź uniosła się w górę. Podobno antyterroryści musieli w podobnych sytuacjach reagować błyskawicznie. Na zaaranżowanych strzelnicach, manekiny upodobnione do terrorystów, cywilów i małych dzieci pojawiały się ni z tego ni z owego w różnych miejscach pola widzenia adepta, a ten musiał strzelać tylko tam, gdzie czaiło się zagrożenie.

Blaine miał w dupie, co pojawi się po drugiej stronie drzwi. Nigdy nie przechodził żadnego szkolenia antyterrorystycznego i nawet gdyby z pomieszczenia obok, wypadło teraz stado rozkrzyczanych, przerażonych dzieci, Blaine zdjąłby je jedno po drugim i nie miałby z tym najmniejszego problemu.

Na szczęście nic podobnego nie miało miejsca. Resztki robotów przestały chrobotać, a kiedy drzwi uniosły się, jeden, osmolony, poharatany na pysku konik morski wyleciał niemrawo i przemieszczając się z wolna do pomieszczenia z windą, natrafił na swój koniec w postaci pocisku 5,56mm wystrzelonego z karabinu snajperskiego DKS-501.

Blaine i Ochłap odczekali jeszcze kilka minut, a kiedy zalegająca w Blasku cisza zaczęła do złudzenia przypominać martwą, ruszyli z wolna do pomieszczenia kontrolnego.

141

Muszę przyznać, iż to, co znaleźliśmy na piątym poziomie, przyprawiło mnie o gęsią skórkę. Mogę teraz zrozumieć, jak czuł się Nadzorca Jacoren, czytając przygotowany przeze mnie raport z powierzchni. Aktywność Supermutantów nie była dziełem przypadku. Historia opowiedziana przez Harolda i tego biedaka, który przywędrował niegdyś do Killiana, okazywała się bolesnym i przerażającym faktem.

Ktoś tworzył nowe mutanty. Najwyraźniej na północnym zachodzie, dokładnie na zachód od mojej Krypty, musiała mieścić się da wna placówka militarno-badawcza - kompleks podobny do Ośrodka Badawczego West Tek, gdzie tak jak tutaj, prowadzono badania n ad Wirusem Wymuszonej Ewolucji.

Praktycznie cały piąty poziom zajmowały laboratoria eksperymentalne. Wielkie, wykonane z zielonego szkła zbiorniki i kadzie. Niektóre zostały zniszczone, inne zachowane praktycznie w nienaruszonym stanie. Część była pusta, część zapełniona zwłokami ludzi i czegoś, co stanowiło formę pośrednią pomiędzy wielkim, brzydkim Supermutantem, a typowym przedstawicielem gatunku homo sapiens. Nie wiedziałem, czy cokolwiek tam na dole żyło. Nie miałem odwagi, by to sprawdzić. Przeczesaliśmy tylko z Ochłapem, to co bez większego ryzyka przeczesać się dało i przyjmując role niewielkich szabrowników, wynieśliśmy, co wynieść się dało.

Nie było tego wiele. Cały sprzęt uległ skażeniu i jakiekolwiek próby wydostania go na zewnątrz mijały się z celem. Chyba sam musiałbym zamienić się w odpornego na promieniowanie jonizujące Supermutanta, żeby mieć jakikolwiek pożytego z całej tej eksperymentalnej broni plazmowo-laserowej, konwencjonalnej (acz dużego kalibru, bazooka, minigun jak u chłopaków z Bractwa) i pancerzy bojowych. Tych ostatnich było mi najbardziej szkoda. Podniszczone, zielone zbroje wykonane z włókien ceramicznych wzmacnianych kevlarem. Dokładnie takie same, jak nosiła policja w Hub. Cóż, musiałem obejść się smakiem. Nie miałem zamiaru powtarzać historii sprzed mojego powrotu do domu.

Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название