Fallout – Powieic (СИ)

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Fallout – Powieic (СИ), "AS-R"-- . Жанр: Боевая фантастика / Постапокалипсис / Научная фантастика. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Fallout – Powieic (СИ)
Название: Fallout – Powieic (СИ)
Автор: "AS-R"
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 327
Читать онлайн

Fallout – Powieic (СИ) читать книгу онлайн

Fallout – Powieic (СИ) - читать бесплатно онлайн , автор "AS-R"

AS-R – ukrywaj?cy si? pod pseudonimem fan gry Fallout postanowi? napisa? powie?? na bazie tej niezwykle popularnej gry i udost?pni? j? zupe?nie za darmo. Robi? to sukcesywnie, publikuj?c rozdzia? po rozdziale na swoim blogu. Dzi? dzie?o jest ju? uko?czone i gotowe do pobrania w formatach: PDF, EPUB i MOBI.

T?o fabularne powie?ci Fallout, podobnie jak gry, to scenariusz typu historia alternatywna, gdzie Stany Zjednoczone pr?buj? opanowa? fuzj? nuklearn?, dzi?ki czemu mog?yby w mniejszym stopniu polega? na ropie naftowej. Nie dzieje si? tak jednak a? do 2077, zaraz po tym jak konflikt o z?o?a ropy naftowej prowadzi do wojny mi?dzy Stanami a Chinami, kt?ry ko?czy si? u?yciem bomb atomowych, przez co gra i powie?? dziej? si? w postapokaliptycznym ?wiecie.

Autor o ca?ym przedsi?wzi?ciu pisze:

Powie?? Fallout powsta?a na motywach kultowej gry z lat 90-tych. Utw?r inspirowany, gdzie z w?asnej literackiej perspektywy podejmuj? si? przedstawienia znanej wi?kszo?ci z Graczy fabu?y, lecz od nowej i zaskakuj?cej strony. Ca?o?? prowadz? w formie bloga (http://fallout-novel.blogspot.com/), na kt?ry wrzuca?em do tej pory poszczeg?lne rozdzia?y – teraz za? jest ju? dost?pna pe?na wersja ksi??ki: format pdf, mobi i epub. Ca?o?? prowadz? anonimowo, pod pseudonimem. Nie roszcz? sobie praw autorskich do dzie?a jak r?wnie? nie wi??? z nim ?adnych korzy?ci finansowych.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

Перейти на страницу:

Caleb zaczepił mnie na głównej ulicy, nieopodal jedynego wyjścia na zewnątrz. Pod pozorem miłej, nieco plotkarskiej rozmowy, wypytał mnie o wszystko, co z jego perspektywy wydawało się interesujące. W trakcie naszej konwersacji, nieustannie docierała do mnie bijąca od niego podejrzliwość i lodowaty dystans.

164

Caleb wyglądał jak połączenie starego gąsiora z równie starym basiorem o ugruntowanym światopoglądzie. Z jednej strony sprawiał wrażenie nonszalanckiego i nieco nieobecnego, z drugiej zaś ewidentnie postrzegał siebie jako kogoś, kto przewodzi całej bandzie okolicznej hałastry, obserwując, wypatrując i porównując wszystko, co nowe i groźne ze swoim „ugruntowanym światopoglądem”.

Niebezpieczne połączenie. Blaine, dla którego jednym z warunków wpuszczenia do Adytum, było zdjęcia hełmu i odsłonięcie twarzy (i nawet mieszek pełen szmalu niewiele mógł tu zdziałać), żałował, że jary najwyraźniej starzec, ma sposobność przyjrzeć się lepiej jego fizjonomii.

Kto wie, co te wnikliwe, świdrujące go oczka zdążyły wyczytać.

- Nie często miewamy tutaj ludzi, twojego pokroju. Zazwyczaj odwiedzają nas kupcy z Hub. Znamy ich z widzenia, a tych, których znamy również z imienia, wpuszczamy do środka. Ochroniarze czekają na zewnątrz. Ciebie jednak, nigdy wcześniej nie widziałem. Jak się nazywasz, jeśli mogę zapytać, i co tutaj robisz?

- Blaine Kelly. To mój pies, Ochłap – Blaine wskazał opancerzoną dłonią na swojego czworonoga. Ochłap pozostał niewzruszony i w żaden sposób nie zareagował na uśmiech Caleba. – Miałem zamiar dostać się do Katedry. Nigdy wcześniej tu nie byłem i kiedy zauważyłem funkcjonującą osadę, uznałem, że to dobre miejsce na uzupełnienie zapasów.

Caleb kiwał głową, jak człowiek, który przez nabytą w dzieciństwie kurtuazję reaguje w ten sposób mimowolnie na wszelkie docierające do niego informacje. Blaine wyczuwał jednak, iż strażnik traktuje to, co właśnie usłyszał, sceptycznie.

- Jesteś z Bractwa?

Blaine potwierdził charakterystycznym ruchem czaszki. Nie było sensu wciskać Calebowi kitu. Nikt nie chodził po świecie przypadkowo okutany w Pancerz Wspomagający.

- No cóż, skoro jesteś z Bractwa, to wydaje mi się – Caleb zawiesił głos, robiąc krótką pauzę – że mogę ci zaufać. Bractwo nigdy się nami nie interesowało, czego nie można powiedzieć o znajdujących się na południu Dzieciach Katedry. Nie pytaj skąd, ale wiem, że wy tam na północy, obserwujecie wszystko i wszystkich, którzy mogą w przyszłości stanowić zagrożenie. Zarówno dla was i dla nas – dodał. – Nasi mieszkańcy niespecjalnie wychodzą na zewnątrz. No, może poza szabrownikami. Gruzy to niebezpieczne miejsce. Sam rozumiesz, musimy być czujni. Jak pustynne gekony.

- Mogę zapytać, jak masz na imię?

- Oczywiście. Nazywam się Caleb. Jestem kimś w rodzaju szeryfa, albo dowódcy. Jak wolisz. Organizuję tutejszych Regulatorów. To dzięki mnie ci chłopcy są dziś tak wyposażeni i wyszkoleni. Gdyby nie zwarta i dobrze zorganizowana obrona, nasi obywatele byliby narażeni na wiele niebezpieczeństw. Ludzie doceniają to, co robimy. Tutaj, pośród ogrodzeń Sanktuarium, są dzięki nam bezpieczni i mogą w pełni realizować się w pracy.

- Słyszałem, jak niektórzy narzekali na szczuplejące zapasy żywności…

Oczy Caleba zwęziły się do rozmiarów małych ziarenek miałkiego piasku. Gdyby część hełmu nie skrywała jego czoła, Blaine bez wątpienia zauważyłby malującą się na nim złość.

- Źle słyszałeś – w słowach Caleba brzmiała wyraźna emfaza. – Ludzie tutaj pracują, ale nie wszyscy dają z siebie tyle, ile powinni. W każdej społeczności będą tacy, o tendencjach do narzekania. Obawiam się, że tego nie unikniemy.

- Nie. Najpewniej nie. Dobrze orientujesz się w okolicy? Co poza Adytum znajduje się jeszcze w Gruzach?

Za sprawą zmiany tematu, Caleb rozpogodził się nieco. Jego podejrzliwość nie zniknęła w pełni. Zostało jednak mocno zredukowana i zakamuflowana. Blaine słuchał, jak starzejący się nadzorca opowiada mu o umiejscowionej na południu Katedrze. Miejsce to całkowicie zaanektowały Dzieci Katedry i jeśli wierzyć temu, co mówił Caleb, ugrupowanie nieustannie rosło w siłę wzbudzając w okolicznych społecznościach coraz większy niepokój. Na północnym wschodzie urzędowali Zbrojeniowcy. Blaine przypomniał sobie, jak wspominał o nich handlarz broni w Hub. Zamiast charakterystycznej dla Sanktuarium siatki, Zbrojeniowców odgradzała od świata wypełniona żrącym kwasem fosa. Wszystko za sprawą sąsiadującego z nimi leża Szponów Śmierci. Podobno bestie stanowiły poważny problem dla wszystkich wokół. Zbrojeniowcy podejmowali nawet otwartą walkę, ale nigdy nie udało im się wyplenić zarazy, a Szpony Śmierci, zdawały się wracać jak trupy zza grobu.

Uczniowie Apokalipsy zupełnie nie pasowali do obecnej wizji świata. Niczym zgraja hipisów, walcząca z militaryzacją społeczeństwa i kolejnymi konfliktami, w które angażowały się Stany Zjednoczone, zdawali się zapominać, iż tuż za progiem na demokrację, wolność i ich styl życia czyha czerwony Behemot. Uczniowie Apokalipsy byli właśnie takimi hipisami pustkowi. Pośród zgliszczy, wojen, bestii, potworów, mutantów i zła, starali się krzewić wiarę w pokój i oferowali wszystkim swoją bezwarunkową miłość. Blaine zastanawiał się, czy Caleb nie mówi przypadkiem w zawoalowany sposób o burdelu. Jak miało się jednak okazać, Uczniowie Apokalipsy okupowali (aczkolwiek w ich przypadku słowo to było chyba nieco nie na miejscu) lokalną bibliotekę i wbrew absurdowi swojej pacyfistycznej postawy, całkiem dobrze im się wiodło.

Całkowite przeciwieństwo pokojowych Uczniów Apokalipsy, stanowiły Ostrza. Ostrza, jak to ujął Caleb, to „dosyć żałosny motłoch”. Wyrzutki, squatersi, biedaki i hołota, która żyjąc w jednej wielkiej komunie, próbowała przetrwać wyznając dewizę: „w kupie siła”. Niezależnie od tego, co ta kupa sobą reprezentowała.

Dla Blaina, nie mógł to byś przypadek. Grupa, która nazywała siebie „Ostrza” i „Brzytwa” – jego łącznik z Bractwa Stali. Wyglądało na to, że w tej stercie okolicznych „Gruzów”, udało mu się zlokalizować tę, której szukał.

Dlatego, kiedy Caleb badawczo zagadnął go o wykonanie małej roboty, Blaine Kelly przestał nabierać podejrzeń wyrabiając sobie solidny i ostateczny osąd o Adytum, Regulatorach i Calebie. Odziany w zielone, ceramiczne płytki facet, chciał, by Blaine spotkał się z zawiadującym Sanktuarium Zimmermanem - burmistrzem. Burmistrz (aczkolwiek Blaine przypuszczał, że ten jest tylko marionetką w rękach ciemiężących lokalną ludność Strażników) miał rzekomo jakiś problem z Ostrzami. Sprawa była delikatna i należało załatwić ją dyskretnie. Najlepiej, jakby dokonał tego ktoś z zewnątrz. Ktoś, kto zniknie z Gruzów równie szybko i niepostrzeżenie, jak się w nich pojawił.

Jak miało się za chwilę okazać, burmistrz Zimmerman, zażąda od Blaina zabicia jego łącznika - Brzytwy.

165

Adytum, nieco później; po rozmowie z Jonem Zimmermanen.

Całe to miejsce śmierdzi. Śmierdzi gorzej, niż kanały pod Bakersfield, gdzie wraz z Ochłapem spadła na nas klątwa atomu i cudem uszliśmy z życiem. Jednak zarówno tam, pośród ścian dawnej Krypty numer 12, jak i tutaj, nie mieliśmy z początku pojęcia, co czyha na nas w ciemności. Można powiedzieć, że Regulatorzy, Caleb i ich marionetka, Jon, świetnie utrzymywali pozory. Wątpię, by naziści byli równie pomysłowi. Aczkolwiek, niewątpliwie ich ideologiczne motywy wybielały zbrodnicze czyny, tak jak tutaj, władza i iluzoryczne dobro mieszkańców, przyzwalały na wszystko, co miało miejsce w obrębie „siatki” otoczonego przez Gruzy „Sanktuarium”.

Jon Zimmerman był schludnie ubranym mężczyzną o nieco zmęczonych oczach i wyraźnym garbie pomiędzy łopatkami. Jego ciemne, mocno przerzedzone przez pasma siwizny włosy zrównywały go wiekiem z dowódcą Regulatorów. Markotna, pokryta cienkimi pasemkami zmarszczek twarz, potwierdzała, iż człowiek ten prowadzi nieustanną walkę pomiędzy czymś, co niegdyś mogło być jego empatycznym sumieniem, a żądzą pozycji i bezpieczeństwa, zapewnianego mu przez Caleba i jego ciżbę.

Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название