Lalka
Lalka читать книгу онлайн
Lalka (1890) ukazywa?a si? pierwotnie w odcinkach na ?amach warszawskiego "Kuriera Codziennego". Pisarz podj?? w niej m.in. dyskusj? o idealistach i romantycznej mi?o?ci. Stanis?aw Wokulski zakocha? si? w arystokratce Izabeli ??ckiej i ca?e swoje ?ycie podporz?dkowa? zdobyciu tej kobiety. Zrezygnowa? z pracy naukowej, zacz?? gromadzi? maj?tek, stara? si? wej?? do wy?szych sfer, gdy? wydawa?o mu si?, ?e tym sposobem zbli?y si? do ukochanej. Jednak powie?? Prusa mo?na odczytywa? r??nie. Jego historia "dzia?a za spraw? swojej magicznej podw?jno?ci, kt?r? maj? tylko arcydzie?a", pisa?a Olga Tokarczuk. Autor przekazuje czytelnikom wiedz? o schy?ku XIX wieku, lecz tak?e ujawnia podstawowe "prawdy psychologiczne", kt?re nie uleg?y dzia?aniu czasu.
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
Głowa mu pałała. Chodził tam i na powrót z zaciśniętymi pięściami i uśmiechał
się do własnych marzeń.
Nad wieczorem otrzymał telegram z Moskwy, po którym natychmiast wysłał
depeszę do Paryża. Następny zaś dzień, od rana do późnej nocy spędził ze swym
adwokatem i rejentem.
Kładąc się spać pomyślał:
„Czy tylko ja nie zrobię głupstwa?... No, przecież zbadam rzeczy na miejscu...
Czy może istnieć metal lżejszy od powietrza, to inna kwestia, ale że coś w tym
jest - nie ma wątpliwości... Zresztą szukając kamienia filozoficznego znaleziono
chemię; kto zatem wie, co się napotka teraz?... W rezultacie wszystko mi jedno,
byle wydobyć się z tego błota...”
Dopiero nazajutrz w południe przyszła odpowiedź z Paryża, którą Wokulski
parę razy odczytał, W chwilę później oddano mu list od pani Wąsowskiej, gdzie
na kopercie, w miejsce pieczątki, znajdował się wizerunek Sfinksa.
- Tak - mruknął z uśmiechem Wokulski - twarz ludzka i tułów zwierzęcia: nasza
zaś imaginacja dodaje wam skrzydeł.
„Niech pan do mnie wpadnie na kilka minut - pisała pani Wąsowska - gdyż
mam bardzo ważny interes, a dzisiaj chciałabym jechać.”
„Zobaczymy ten ważny interes!” - rzekł do siebie.
W pół godziny później był u pani Wąsowskiej; w przedpokoju stały już gotowe
do drogi kufry. Pani przyjęła go w swoim gabinecie do pracy, w którym przecie
ani jeden szczegół nie przypominał pracy.
- A, pan jest bardzo grzeczny! - zaczęła obrażonym tonem pani Wąsowska. -
Wczoraj cały dzień czekałam na pana, a pan ani się pokazał...
- Przecież zabroniła mi pani przychodzić do siebie - odparł zdziwiony Wokulski.
- Jak to?... Czyliż wyraźnie nie zaprosiłam pana na wieś?... Ale mniejsza,
policzę to na karb pańskiej ekscentryczności... Drogi panie, mam do pana
bardzo ważny interes. Chcę niedługo wyjechać za granicę i chcę poradzić się
pana: kiedy najlepiej kupić franki, teraz czy przed wyjazdem?..
- Kiedyż pani jedzie?...
- Tak... w listopadzie... w grudniu... - odparła rumieniąc się.
- Lepiej przed samym wyjazdem.
602
- Tak pan sądzi?
- Przynajmniej tak wszyscy robią.
- Ja właśnie nie chcę robić jak wszyscy! - zawołała pani Wąsowska.
- To niech pani kupi teraz.
- A jeżeli do grudnia franki stanieją?
- To niech pani odłoży kupno do grudnia.
- No, wie pan co - mówiła drąc jakiś papier - że jesteś pan jedyny do rady...
Czarno to czarno, biało to biało... Cóż z pana za mężczyzna? Mężczyzna w
każdej chwili powinien być stanowczy, a przynajmniej wiedzieć, czego chce...
Cóż, odniósł mi pan list Beli?
Wokulski milcząc oddał list.
- Doprawdy? - zawołała ożywiona. - Więc pan jej nie kochasz?... A w takim
razie rozmowa o niej nie powinna panu robić przykrości. Bo ja muszę...
pogodzić was albo... Niech się już biedna dziewczyna nie dręczy... Pan się do
niej uprzedziłeś... pan wyrządzasz jej krzywdę... To nieuczciwie... tak nie
postępuje człowiek honorowy, aby zbałamuciwszy kogoś rzucał jak zwiędły
bukiet...
- Nieuczciwie! - powtórzył Wokulski. - Niech mi pani z łaski swej powie, jaka
uczciwość może pozostać w człowieku, którego wykarmiono albo cierpieniem i
upokorzeniem, albo upokorzeniem i cierpieniem?
- Ale obok tego miałeś pan i inne chwile.
- O tak, parę życzliwych spojrzeń i kilka dobrych słówek, które dziś mają w
moich oczach tę jedną wadę, że były... mistyfikacją.
- Ale ona dziś tego żałuje i gdybyś pan zwrócił się...
- Po co?
- Ażeby pozyskać jej serce i rękę.
- Zostawiając drugą dla znanych i nieznanych wielbicieli?... Nie, pani, już mam
dosyć tych wyścigów, w których byłem bity przez panów Starskich,
Szastalskich i licho nie wie jakich jeszcze!... Nie mogę odegrywać roli eunucha
przy moim ideale i upatrywać w każdym mężczyźnie szczęśliwego rywala czy
niepożądanego kuzyna.
- Jakież to niskie!... - zawołała pani Wąsowska. - Więc za jeden błąd, zresztą
niewinny, poniewierasz pan niegdyś ukochaną kobietę?..
- Co do liczby owych błędów, to pozwoli pani, ażebym miał własna opinię; a co
do niewinności... Boże miłosierny! w jak nędznym jestem położeniu, skoro
nawet nie mam pojęcia, dokąd sięgała ich niewinność.
- Pan przypuszczasz?.. - surowo zapytała go pani Wąsowska.
- Ja już nic nie przypuszczam - odparł chłodno Wokulski.- Wiem tylko, że w
moich oczach, pod pozorami obojętnej życzliwości, toczył się najzwyklejszy
romans, i - to mi wystarcza. Rozumiem żonę, która oszukuje męża; bo ona może
się tłumaczyć pętami, jakie wkłada na nią małżeństwo. Ale ażeby kobieta wolna
oszukiwała obcego sobie człowieka... Cha!... cha!... cha!... to już jest, dalibóg,
zamiłowanie do sportu... Przecież miała prawo przenosić nade mnie Starskiego -
603
i ich wszystkich... Ale nie! Jej jeszcze było potrzeba mieć w swoim orszaku
błazna, który ją naprawdę kochał, który dla niej wszystko był gotów poświęcić...
I dla ostatecznego zhańbienia natury ludzkiej właśnie z mojej piersi chciała
zrobić parawan dla siebie i adoratorów... Czy pani domyśla się, jak musieli
drwić ze mnie ci ludzie, tak tanio obsypywani względami?... I czy pani czuje, co
to za piekło być tak śmiesznym jak ja, a zarazem tak nieszczęśliwym, tak
oceniać swój upadek i tak rozumieć, że jest niezasłużony?...
Pani Wąsowskiej drżały usta; z trudnością powstrzymywała się od łez.
- Czy to nie jest imaginacja? - wtrąciła.
- Eh, nie, pani... Skrzywdzona ludzka godność to nie imaginacja.
- A zatem?..
- Cóż być może? - odparł Wokulski. - Spostrzegłem się, odzyskałem siebie, a
dziś mam tę tylko satysfakcję, że triumf moich współzawodników, przynajmniej
co do mnie, nie był zupełny.
- I to jest nieodwołalne?...
- Proszę pani, rozumiem kobietę, która oddaje się z miłości albo sprzedaje się z
nędzy. Ale na zrozumienie tej duchowej prostytucji, którą prowadzi się bez
potrzeby, na zimno, przy zachowaniu pozorów cnoty, na to już brakuje mi
zmysłu.
- Więc są rzeczy, których się nie przebacza? - spytała cicho.
- Kto i komu ma przebaczać?... Pan Starski chyba nigdy nie obrazi się o takie
rzeczy, a może nawet będzie rekomendował swoich przyjaciół. O resztę zaś
można nie dbać mając liczne i tak dobrane towarzystwo.
- Jeszcze słówko - rzekła pani Wąsowska powstając. - Wolno wiedzieć, jakie
pan ma zamiary?...
- Gdybyżem ja sam wiedział!...
Podała mu rękę.
- Żegnam pana.
- Życzę pani szczęścia...
- O!... - westchnęła i szybko weszła do następnego pokoju.
„Zdaje mi się - myślał Wokulski schodząc ze schodów - że w tej chwili
załatwiłem dwa interesa... Kto wie, czy Szuman nie ma racji?.. „
Od pani Wąsowskiej pojechał do mieszkania Rzeckiego. Stary subiekt był
bardzo mizerny i ledwie podniósł się z fotelu. Wokulskiego głęboko poruszył
jego widok.
- Czy ty się gniewasz, stary, że tak dawno nie byłem u ciebie?- rzekł ściskając
go za rękę.
Rzecki smutnie pokiwał głową.
- Alboż ja nie wiem, co się z tobą dzieje?... - odparł. - Bieda... bieda na
świecie!... Coraz gorzej...
Wokulski usiadł zamyślony, Rzecki począł mówić:
- Widzisz, Stachu, ja już miarkuję, że mi czas iść do Katza i do moich
piechurów, co tam gdzieś wyszczerzają na mnie zęby, żem maruder... Wiem, że
604
cokolwiek postanowisz ze sobą, będzie mądre i dobre, ale... Czy nie byłoby
praktycznie, gdybyś się ożenił ze Stawską?... Przecież to jakby twoja ofiara...
Wokulski schwycił się za głowę.
- Boże miłosierny! - zawołał - a kiedyż ja się wyplączę z tych babskich
stosunków?... Jedna pochlebia sobie, że ja stałem się jej ofiarą, druga jest moją