Chor zapomnianych glosow
Chor zapomnianych glosow читать книгу онлайн
Okr?t badawczy „Accipiter” przemierza bezkres kosmicznej pr??ni, a jego za?oga pogr??ona jest w g??bokiej kriostazie. Nieliczni ?wiadomi s? dramatu, kt?ry rozgrywa si? na pok?adzie.
Astrochemik H?kon Lindberg budzi si? przedwcze?nie z kriogenicznego snu i widzi, jak ginie jeden z ostatnich cz?onk?w za?ogi.
Pr?cz niego rze? przetrwa? tylko nawigator, Dija Udin Alhassan.
Czy to on jest odpowiedzialny za fiasko misji? A mo?e stoi za tym jaka? niewypowiedziana si?a? Obca cywilizacja? Nieokre?lony byt? Ludzko?? podr??uje mi?dzy gwiazdami, odkrywa miriady ?wiat?w, ale nigdy nie napotka?a ?adnych oznak ?ycia.
Ch?r zapomnianych g?os?w to SF z tempem w?a?ciwym powie?ciom sensacyjnym, intryg? i?cie kryminaln? i klimatem rodem z horror?w. Zako?czenie powinno zaskoczy? nawet najbardziej przewiduj?cego czytelnika.
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
Jakby na potwierdzenie tej myśli rozległ się metaliczny chrzęst, sprawiający wrażenie, jakby dobywał się z trzewi statku. Dwójka załogantów potoczyła wzrokiem po pracowni, a potem spojrzała na siebie.
– Dokujemy do Kennedy’ego – powiedziała niepewnym głosem Nozomi.
Skandynaw skinął głową, patrząc na zaschniętą krew nad jej wargą.
– Dobrze się czujesz? – zapytał.
– O tyle, o ile – odparła. Pośliniła palec, a potem potarła miejsce pod nosem. Lindberg pokręcił głową i wskazał, gdzie jest krew. – Wy dwaj natomiast wyglądaliście, jakbyście zbudzili się z drzemki.
– I tak też się czuliśmy.
– Dlaczego?
– Być może ma to coś wspólnego z wcześniejszymi anomaliami w naszej krwi.
– Przydałoby się was zbadać.
– Załatwimy to, jak tylko uporamy się z rzeczami bardziej naglącymi.
Ellyse potaknęła, a potem przeniosła wzrok na ekran. Połączenie jeszcze nie zostało nawiązane. Najwyraźniej rozbudzenie systemów pokładowych Hawkinga trwało dłużej niż w przypadku ich okrętu.
– Myślisz, że nieprzypadkowo orbituje wokół tej planety? – zapytała.
– Tak podpowiada zdrowy rozsądek – odparł, przysiadając na panelu. – Załoga musiała wybudzić się z kriostazy, tak jak my, a potem podjąć decyzję, że skierują się na jedyną skalistą planetę w systemie.
– Po co?
– Mnie pytaj, a ja ciebie.
– Mogli przecież odlecieć.
– Albo i nie – odparł Håkon, wskazując ekran. Komputery pokładowe Accipitera i Hawkinga się zsynchronizowały. – Zobacz, co dzieje się z ich napędem.
Na ekranie natychmiast pojawiła się litania usterek. Ellyse musiała przewinąć do góry, by zobaczyć początek listy.
– Wygląda, jakby wdali się w wymianę ognia z innym statkiem – zauważyła.
– Albo jakby orbitowali bez osłony kadłuba przez grubo ponad sto lat – odparł Lindberg. Przez ramię spoglądał na ekran, podczas gdy napływały kolejne dane.
– Na pokładzie brak atmosfery, tak jak na Kennedym – powiedziała Nozomi. – Brak śladów życia.
– Przynajmniej takiego, jakie znamy.
Ellyse zignorowała tę uwagę.
– Wygląda na to, że orbita jest stabilna, ale temperatura na pokładzie waha się od jednego ekstremum do drugiego. Nie damy rady wejść na pokład Hawkinga, nie ma sensu nawet dokować.
– Skafandry nie wytrzymają?
– Nie. Kiedy statek znajduje się najbliżej czerwonego karła, temperatura skacze do prawie pięciuset kelwinów. Skafandry są zaprojektowane, by znosić chłód kosmosu, nie jego żar.
– W takim razie ta opcja odpada – odparł Håkon i blado się uśmiechnął. – Ile możemy wyciągnąć z komputera pokładowego? – zapytał, obracając się. Pochylił się nad panelem, na tyle blisko Nozomi, że wyraźnie czuł jej perfumy. Relatywnie rzecz biorąc, nie znajdował się w takiej odległości od żadnej kobiety przez niewiele ponad pół roku, ale obiektywnie minęło już dobre dwieście pięćdziesiąt lat.
– Póki co Hawking prowadzi monolog, zgłaszając usterki. Zautomatyzowane systemy proszą o części na wymianę.
– A SOS?
– Statek zaczął go nadawać jak tylko uruchomiliśmy systemy.
– To niezbyt krzepiąca myśl.
– Spokojnie, w najbliższej okolicy nikogo nie ma – odparła Ellyse i również zmusiła się od uśmiechu. Lindberg wyprostował się i przez moment zastanawiał. Chciał przekazać radiooperatorce to, czego dowiedzieli się od pułkownika, ale pewnie byłoby to równoznaczne ze złamaniem jakiejś reguły.
Ostatecznie uznał, że skoro nie jest pewien, nie musi dochowywać tajemnicy.
– To, co spotkało Accipitera, nie było odosobnionym przypadkiem.
– Co takiego?
Opowiedział jej o ISS Seulu i sposobie, w jaki wszedł w posiadanie tej wiedzy. Ellyse zbyła to milczeniem, wyświetlając mapę nieba.
– Nie skomentujesz?
– Nie. Skupmy się na zadaniu.
Przez chwilę przeczesywali okolicę w poszukiwaniu innych układów planetarnych i potencjalnych obiektów, które poruszałyby się nieregularnie. W końcu uznali, że w pobliżu nie znajduje się nic, co mogłoby świadczyć o istnieniu obcej cywilizacji.
– Zamieniamy się w paranoików – zauważyła Ellyse.
– W tych okolicznościach z urzędu powinniśmy nimi być.
– Może i masz rację.
Nie miał pojęcia, kiedy przeszli na „ty”, ale bynajmniej mu to nie przeszkadzało.
– Czuję się jak dziecko we mgle – dodała Nozomi, patrząc nieprzytomnie na wyświetlacz.
– Nie ty jedna.
Potarła skronie, marszcząc czoło. Lindberg rozejrzał się wokół, szukając szafki z zapasami, która wedle przepisów regulujących konstrukcję statków do misji Ara Maxima, musiała znajdować się w każdym pomieszczeniu. Zwykłe marnotrawstwo, biorąc pod uwagę, że przez większość czasu załoga miała znajdować się w kriostazie. W końcu namierzył gablotę i dobył z niej kilka niewielkich ampułkostrzykawek.
– Dzięki – odparła Nozomi, robiąc sobie zastrzyk. – Migrena nie daje mi spokoju. Diapauza pewnie skopała mi coś w mózgu.
– Jak dla mnie, wyglądasz całkiem OK.
– Dzięki – odbąknęła, a potem na powrót skupiła się na odczytach z Hawkinga. – Wygląda na to, że procedura wybudzania zadziałała, jak tylko weszli do systemu z przyświetlnej. Potem ustawili kurs na Drake-Omikron… i to w zasadzie tyle. Więcej z tych danych nie wyciągnę, a bezpośredniego połączenia z monitoringiem na pokładzie nie mogę nawiązać. Sprzęt mógł odmówić współpracy po tylu latach, a może Hawkingowi brakuje energii, by go uruchomić.
– Przecież ma do dyspozycji nieograniczoną liczbę neutrin.
– Ale kolektory nie są wieczne. Musiały wysiąść kilkadziesiąt lat temu.
Lindberg przypomniał sobie, że ISS Hawking miał bodaj pięć czy sześć promów na pokładzie, najwięcej ze wszystkich statków kolonizacyjnych. Spojrzał na dane dotyczące ładowni, ale nigdzie nie dostrzegł informacji na ten temat.
– Wszystkie wahadłowce są zadokowane? – zapytał.
Ellyse przesunęła palcem po ekranie.
– Co do jednego. Nikt nie zszedł na planetę.
Håkon potarł nerwowo brodę.
– Nie posadzili statku na planecie, nie zlecieli na nią promami… o co więc chodzi? – zapytał. – Dlaczego zostali na Hawkingu?
– Twój strzał będzie równie dobry jak mój.
– Coś ich wytrzebiło co do głowy – odparł Håkon.
– Obstawiałabym, że tak właśnie było.
– W takim razie to wszystko jest ze sobą związane.
– Mhm.
– Coś zaatakowało Accipitera, kilkadziesiąt lat później Seul, a następnie Hawkinga. Teraz sprowadziło nas tutaj.
– Nas i Kennedy’ego.
– Na którym zabiło waszego drugiego oficera – odparł Skandynaw, nadal trąc brodę. Kilkudniowa szczecina ukłuła go w place. – Dlaczego? Po co?
Trwali w milczeniu przez kilka chwil.
W końcu rozległo się polecenie przez interkom, by stawić się na mostku. Oboje natychmiast zerwali się z miejsc i ruszyli w kierunku windy. Liczyli na to, że w końcu otrzymają odpowiedzi.
10
Gideon Hallford zapalił papierosa, którego użyczył mu dowódca. Ilekroć Ellyse widziała, jak ktoś kultywuje ten archaiczny zwyczaj, nie mogła się nadziwić. Nie było to ani dobre w smaku, ani przesadnie prozdrowotne. Ot, zwiększało koncentrację. Lepiej było wziąć pigułkę, niż bawić się we wdychanie i wypuszczanie dymu. W głowie jej się nie mieściło, że niegdyś ludzie robili to pomimo toksyczności zawartych tam substancji – teraz mieszanka była nieszkodliwa.
Reddington uparcie kopcił jednego za drugim, od kiedy wraz z Lindbergiem weszła na mostek.
Musiała przyznać, że nawiązała dobry kontakt ze Skandynawem. Dzieliła ich różnica kilkudziesięciu lat, więc powinno wystąpić przynajmniej kilka zgrzytów, ale Håkon był jedynym pozytywnym akcentem w całym tym szambie, jakie na nich spadło.
– Ustaliłem wszystko, co mogłem ustalić – odezwał się Gideon, obracając do dowódcy. – Na Kennedym drzemie niewiele informacji. Odnalazłem ciało Zakarewicza, doskonale zakonserwowane, a zatem próżnia musiała panować tam od długiego czasu. Z niewiadomych przyczyn statek wszedł w przyświetlną zaraz po nas.