-->

Chor zapomnianych glosow

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Chor zapomnianych glosow, Mr?z Remigiusz-- . Жанр: Космическая фантастика / Научная фантастика / Постапокалипсис. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Chor zapomnianych glosow
Название: Chor zapomnianych glosow
Автор: Mr?z Remigiusz
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 252
Читать онлайн

Chor zapomnianych glosow читать книгу онлайн

Chor zapomnianych glosow - читать бесплатно онлайн , автор Mr?z Remigiusz

Okr?t badawczy „Accipiter” przemierza bezkres kosmicznej pr??ni, a jego za?oga pogr??ona jest w g??bokiej kriostazie. Nieliczni ?wiadomi s? dramatu, kt?ry rozgrywa si? na pok?adzie.

Astrochemik H?kon Lindberg budzi si? przedwcze?nie z kriogenicznego snu i widzi, jak ginie jeden z ostatnich cz?onk?w za?ogi.

Pr?cz niego rze? przetrwa? tylko nawigator, Dija Udin Alhassan.

Czy to on jest odpowiedzialny za fiasko misji? A mo?e stoi za tym jaka? niewypowiedziana si?a? Obca cywilizacja? Nieokre?lony byt? Ludzko?? podr??uje mi?dzy gwiazdami, odkrywa miriady ?wiat?w, ale nigdy nie napotka?a ?adnych oznak ?ycia.

Ch?r zapomnianych g?os?w to SF z tempem w?a?ciwym powie?ciom sensacyjnym, intryg? i?cie kryminaln? i klimatem rodem z horror?w. Zako?czenie powinno zaskoczy? nawet najbardziej przewiduj?cego czytelnika.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 15 16 17 18 19 20 21 22 23 ... 88 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

– Kocmołuch – powitał go Dija Udin.

– Porucznik Jesús Barragán – przedstawił się mężczyzna. – Drugi oficer mechanik.

– To wielki zaszczyt – odparł Alhassan, kłaniając się w pas. Zaraz potem obrócił się i przeszedł na drugi koniec pomieszczenia. Położył się, zaplatając dłonie pod głową.

– Przysyła mnie dowódca – odezwał się Jesús.

– O szczęście niepojęte – burknął muzułmanin.

Håkon skinął głową i wyczekująco lustrował przybysza. W jego oczach dostrzegł obawę, ale nie wiedział, co ją powoduje. Z pewnością nie ich dwóch – byli zamknięci, a badania krwi powinny do tej pory potwierdzić, że miała miejsce pomyłka.

– Pułkownik chce, byście pomogli w wyjaśnieniu tej sprawy.

– Ja mu ją chętnie wyjaśnię – wtrącił Alhassan. – Niech mnie tylko, kurwa, stąd wypuści.

Barragán oparł się bokiem o ścianę, po czym skrzyżował ręce na piersi.

– Panowie – zaapelował. – Rozumiem, że jesteście…

– Nieukontentowani sytuacją – dopowiedział Håkon. – I miło ze strony pułkownika, że okazał cień dobrej woli, ale nie bardzo wiem, jak moglibyśmy pomóc? I w czym?

Jesús rozplótł ręce.

– W udowodnieniu, że należycie do rodzaju ludzkiego.

– Że co proszę? – zapytał Dija Udin.

– Wyniki badań wskazują, że macie z nami tyle wspólnego, co ameba z meduzą.

Obaj załoganci Accipitera zamilkli, wpatrując się w rozmówcę, jakby czekali, aż ten wybuchnie śmiechem i oznajmi, że to wszystko psikus na powitanie.

– Popierdoliło… – zaczął Dija Udin.

– Niech pan mówi – wtrącił Lindberg. – Co wykazały badania?

Jesús Barragán wyłuszczył im najważniejsze kwestie, zgodnie z poleceniem otrzymanym od Reddingtona. Nie czuł się komfortowo przekazując potencjalnemu wrogowi posiadane informacje, ale rozkaz to rozkaz. Zresztą znacznie bardziej martwiło go, że mieli niebawem wrócić do diapauzy. Po wybudzeniu mogły wystąpić nieodwracalne zmiany w mózgu, a mimo to przed chwilą dowództwo dało zielone światło.

Obserwował teraz dwóch mężczyzn, którzy starali się uporać z otrzymanymi wieściami. Sprawiali wrażenie autentycznie zdziwionych odkryciem Yael.

– Czy… – zaczął Håkon, ale od razu urwał, kręcąc głową.

– To jakieś beznadziejnie głupie pierdolenie – skwitował Alhassan. – Ta kobieta jest szalona. I sfałszowała wyniki.

– Sprawdziliśmy je – odparł Barragán. – Ale chcemy powtórzyć badania z nowymi próbkami. Co najmniej kilkakrotnie. Tak postanowił dowódca.

– OK – odparł Lindberg, spoglądając kontrolnie na przyjaciela. Ten skinął głową, choć na jego obliczu rysowało się niedowierzanie.

– Tymczasem musicie opowiedzieć mi, co działo się na pokładzie. Od początku, do końca.

– W porządku – rzekł Håkon, po czym usiadł przy oszklonych odrzwiach. Wyszedł z założenia, że lepiej będzie współpracować, niż udowadniać, że nie jest wielbłądem. Dija Udin spoczął obok niego, ciężko wzdychając.

Zaczęli relacjonować mechanikowi wszystko, co wydarzyło się od momentu, gdy po raz pierwszy opuścili kriokomory. Przysłuchując się relacji, Jesús przesunął im przez niewielką komorę dekompresyjną strzykawki i pojemniki. Napełnili je w półgodzinnych interwałach, a potem wsunęli z powrotem do komory. Po chwili zgłosiła się po nie Yael Dayan i bez słowa wyszła.

Lindberg perorował tak długo, że zaschło mu w gardle. Mechanik raz po raz zapisywał coś w swoim notesie, ale większość informacji zapamiętywał.

– Sprawdziliśmy wszystkie kajuty na pokładzie, a potem dotarliśmy do ostatniej – monologował dalej Skandynaw. – Zanim do niej weszliśmy, usłyszeliśmy chrapliwy dźwięk.

– Dźwięk?

– Słowa, lub słowo, którego znaczenia nie znaliśmy – dodał Håkon.

Rah’ma’dul – powiedział Alhassan.

Oczy Latynosa się rozszerzyły, a szyja wyciągnęła. Grdyka drgnęła, przepychając z trudem ślinę przez gardło. Barragán wyglądał, jakby miał zejść na zawał.

Podniósł się powoli, po czym sięgnął do interkomu.

– Ellyse, możesz tu przyjść?

6

Nozomi stanęła przed drzwiami do komory izolacyjnej zupełnie skołowana. Mężczyźni wstali z podłogi i odsunęli się o krok. Nie trzeba było wiele, by stwierdzić, że coś jest naprawdę nie w porządku.

– Otwórz mi – powiedziała Ellyse.

– Oszalałaś? – zapytał Barragán.

Dzieliła ich niemała różnica w hierarchii, ale wobec kocmołuchów Nozomi mogła pozwolić sobie na nieco więcej, niż względem załogantów z mostka.

– Otwieraj – powtórzyła.

– Nie ma mowy. Ci ludzie, o ile są to ludzie, mogą…

– Yael przeprowadziła badania na nowych próbkach. Nic tam nie ma.

– Jak to nic?

– Nic podejrzanego – odparła radiooperatorka, obracając się do Jesúsa. Ten zawahał się, ale ostatecznie skinął głową i wprowadził odpowiedni kod, odblokowując wejście. Szklane odrzwia się rozsunęły, a Nozomi zrobiła krok do środka.

– Jaja sobie z nas robicie? – zapytał Dija Udin.

– Sami tego nie rozumiemy – odparła Ellyse. – Ale wygląda na to, że z każdym kolejnym badaniem wracacie do normy.

– Jak to możliwe? – zapytał Håkon.

Nozomi wzruszyła ramionami.

– Daleka jestem od przekonania, że nie stanowicie żadnego niebezpieczeństwa, ale dowódca uznał, że nie ma powodu, by trzymać was tu dłużej. Poza tym niebawem znajdziemy się w kriokomorach.

– Ale…

– To słowo, o którym wspomnieliście – ucięła. – Słyszeliście je na statku?

Potaknęli, niechętnie przypominając sobie dźwięk, który odbijał im się echem w głowie przez długi czas. Zwiastun obłąkania, tak pewnego razu określił go Lindberg.

– Dochodziło z głośników? – zapytała Nozomi.

– Tak wywnioskowaliśmy – odparł Håkon. – W pomieszczeniu nikogo nie było. Uznaliśmy, że ktoś pogrywa sobie z nami z poziomu maszynowni, ale tam również było pusto. Zaraz potem wszystkie systemu wróciły do normy.

– I przez pół roku nie doszliście do tego, co w istocie się wydarzyło?

– Nie.

Ellyse aktywowała datapada i pokazała go mężczyznom. Widniała na nim wiadomość, jaką Alfa Centauri Bb odebrała od Accipitera. Na widok znanego słowa, przeklęte echo znów rozbrzmiało w głowie astrochemikowi. Poczuł, jakby ktoś drapał o jego duszę postrzępionymi paznokciami. Skrzywił się i oderwał wzrok od wyświetlacza.

Alhassan odchrząknął.

– Po prostu stąd spierdalajmy – powiedział. – Jak najdalej i jak najszybciej.

– Takie jest zamierzenie – odparła niepewnie Ellyse.

– Co?

– Pułkownik Reddington postanowił, że będziemy kontynuować misję – odparła. – Obierzemy kurs na Krauss-deGrasse-7, podczas gdy drugi oficer zabierze Kennedy’ego z powrotem na Ziemię.

– Po co?

– Weźmie ze sobą próbki waszej krwi. Zarówno te pierwsze, jak i aktualne.

– Nie wiem, czy to rozsądne – powiedział cicho Håkon. – Nie wiemy przecież, co spowodowało tę reakcję…

– Na moje oko, nie wiemy nawet, czy jesteście ludźmi – potwierdziła Nozomi. – Ale nie ode mnie zależy ostateczna decyzja.

Lindberg musiał przyznać, że dowódca Kennedy’ego ma jaja. Jeśli w próbkach krwi tkwiło coś niebezpiecznego, mógł podpisać wyrok śmierci na całą populację Ziemi. Astrochemikowi przemknęła myśl, że być może właśnie o to chodziło najeźdźcy.

Håkon znów skarcił się w duchu za paranoiczne myśli, choć tym razem bez przekonania. Obcy byt był wyrachowany, przebiegły, przejawiał makiaweliczne cechy… i z pewnością mógł planować coś takiego.

Trójka załogantów spoglądała po sobie, podczas gdy Jesús stał w progu.

– Naprawdę chcecie znów wejść w diapauzę? – odezwał się Alhassan. – To czysty debilizm.

– Jestem zmuszony się z nim zgodzić – powiedział Lindberg. – A wybitnie tego nie lubię.

– To potwierdza, że naprawdę wam odbiło – ocenił Dija Udin.

Nozomi pokręciła głową.

– Decyzja zapadła.

– W takim razie trzeba się odwołać do wyższej…

– Dowództwo dało placet – przerwała Skandynawowi. – Wszystko ustalone, nie ma o czym mówić.

– Ryzykujemy uszkodzeniem mózgu – zaoponował Dija Udin. – Mało mnie interesuje, że w dowództwie zasiadają teraz kretyni. Bardziej zależy mi na…

1 ... 15 16 17 18 19 20 21 22 23 ... 88 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название