Ultimatum Bournea
Ultimatum Bournea читать книгу онлайн
W Zwi?zku Radzieckim Jason Bourne staje do ostatecznej rozgrywki ze swoim najwi?kszym wrogiem – s?ynnym terroryst? Carlosem – i tajnym mi?dzynarodowym stowarzyszeniem. ?eby przeszkodzi? pot??nej Meduzie w zdobyciu w?adzy nad ?wiatem, raz jeszcze musi zrobi? to, czego mia? nadziej? nie robi? nigdy wi?cej. I zwabi? Carlosa w ?mierteln? pu?apk?, z kt?rej ?ywy wyjdzie tylko jeden z nich…
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
Nie mogło być mowy o żadnej policji, szczególnie teraz. Nie pozwoli, żeby ktoś wmieszał się i zepsuł to, co udało mu się do tej pory osiągnąć. Książka, którą trzymał teraz w dłoniach, nie ma prawa trafić do innych rąk. Najważniejszy był Szakal. Musi się ich jakoś pozbyć!
– Dostaliśmy wiadomość z centrali, proszę pana – oznajmił flegmatycznie policjant, podchodząc do bramy. Jego młodszy kolega został trochę z tyłu. – Podobno to bardzo pilne, więc przyjechaliśmy, choć tutaj ciągle się coś dzieje. Wszyscy lubimy się czasem zabawić, no nie? Bez obrazy, ma się rozumieć.
– Ma pan całkowitą rację – odparł Jason, starając się uspokoić oddech i rozglądając się ukradkiem w poszukiwaniu rannego mężczyzny; zniknął! – Mieliśmy jakieś zwarcie, które uszkodziło nam linię telefoniczną.
– Zdarza się. – Młodszy policjant skinął głową. – Letnie burze i w ogóle. Powinni poprowadzić kable pod ziemią, bo u moich starych…
– Najważniejsze, że wszystko jest już w porządku – przerwał mu Bourne. – Jak panowie widzą, w domu znowu palą się światła.
– Nic nie widzę przez te flary – odparł młody funkcjonariusz.
– Generał zawsze stosuje wszystkie dostępne środki ostrożności – wyjaśnił Jason. – Na szczęście, jak powiedziałem, wszystko jest już w porządku.
– Cieszę się – odparł starszy policjant – ale mam wiadomość dla człowieka nazwiskiem Webb. Jest taki tutaj?
Bourne poczuł dreszcz niepokoju.
– To ja.
– Cieszę się. Ma pan natychmiast zadzwonić do jakiegoś Conka. To pilne.
– Pilne?
– Tak nam powiedzieli przez radio.
Siatka ogrodzenia zadrżała lekko. Morderca wydostał się poza teren posiadłości!
– Ale telefony w dalszym ciągu nie działają… Macie radio w samochodzie?
– Owszem, ale nie do prywatnego użytku.
– Przecież sam pan powiedział, że to pilne!
– No, skoro jest pan gościem generała… Myślę, że mogę panu pozwolić. Jeżeli to zamiejscowa, to lepiej, żeby znał pan numer swojej karty kredytowej.
– Znam, znam! – parsknął niecierpliwie Jason, otworzył bramę i pobiegł do radiowozu. W domu rozległ się ryk syreny, po czym natychmiast umilkł; Kaktus nacisnął guzik.
– Co to było? – wykrzyknął z niepokojem młody policjant.
– Nieważne! – Jason wskoczył do samochodu i chwycił mikrofon. Podał operatorowi w policyjnej centrali numer Conklina, powtarzając przez cały czas, że to bardzo pilna sprawa.
– Słucham? – odezwał się z głośnika Aleks.
– To ja!
– Co się stało?
– Zbyt wiele, żeby teraz o tym opowiadać. Czego chcesz?
– Na lotnisku Reston czeka na ciebie prywatny samolot.
– Reston? To na północ stąd…
– W Manassas nie mają odpowiedniej maszyny. Wysyłam po ciebie samochód.
– Dlaczego?
– Pensjonat Spokoju. Marie i dzieci są w porządku. W porządku, rozumiesz? Udało jej się opanować sytuację.
– Co ty gadasz, do cholery?
– Przyjedź do Reston, to ci powiem.
– Chcę wiedzieć teraz!
– Szakal będzie tam jeszcze dzisiaj.
– Boże!
– Zwijaj wszystko i czekaj na samochód.
– Wezmę ten!
– Nie, jeśli nie chcesz wszystkiego spieprzyć! Mamy czas. Dokończ swoje sprawy i czekaj.
– Kaktus jest ranny.
– Zawiadomię Iwana, zaraz tam wróci.
– Z tamtych trzech przeżył tylko jeden… Tylko jeden, Aleks! Zabiłem dwóch ludzi! To moja wina.
– Uspokój się i rób to, co masz robić.
– Niech cię szlag trafi! Nie mogę! Ktoś powinien tu być.
– Masz rację. Narobiło się zbyt wiele hałasu, żeby to tak zostawić. Przyjadę tym samochodem i zostanę zamiast ciebie.
– Powiedz mi, co się stało na wyspie!
– Starcy… Starcy z Paryża, oto, co się stało.
– Są już martwi – powiedział spokojnie Jason Bourne.
– Nie śpiesz się za bardzo. Przeszli na naszą stronę. To znaczy, ten prawdziwy przeszedł, a drugi okazał się zesłanym przez Boga nieporozumieniem. Są teraz z nami.
– Nie znasz ich. Nigdy nie zdradziliby Szakala.
– Ty też ich nie znasz. Zaufaj swojej żonie. A teraz wracaj do Kaktusa i spisz mi wszystko, co powinienem wiedzieć… Jason, muszę ci coś powiedzieć. Modlę się do Boga, żebyś już wszystko ostatecznie rozstrzygnął, bo przysięgam ci, nie mogę już dłużej trzymać "Meduzy" w tajemnicy. Mam nadzieję, że pamiętasz o tym.
– Obiecałeś!
– Masz jeszcze trzydzieści sześć godzin, Delta.
Ranny mężczyzna przywarł do ziemi tuż za ogrodzeniem, obserwując w blasku reflektorów wysokiego mężczyznę, który wysiadł pośpiesznie z radiowozu i zaczął nerwowo dziękować policjantom, nie zapraszając ich jednak do wejścia na teren posiadłości.
Mężczyzna dosłyszał jednak nazwisko: Webb.
Było to wszystko, czego potrzebował. Wszystko, czego potrzebowała Królowa Wężów.