Moralno?? Pani Dulskiej
Moralno?? Pani Dulskiej читать книгу онлайн
Moralno?? pani Dulskiej to tragikomedia pokazuj?ca zak?amanie i podw?jn? moralno?? zamo?nej rodziny mieszcza?skiej. G??wna bohaterka, Aniela Dulska, kieruj?c si? przekonaniem, ?e brudy nale?y pra? we w?asnym domu, a najwa?niejsz? rzecz? jest unikni?cie skandalu, doprowadza do romansu swojego syna ze s?u??c?, kt?r? gdy ta spodziewa si? dziecka, odprawia z domu. Hipokryzja, chorobliwe sk?pstwo, chciwo??, ograniczenie…wszystko to po sukcesie Moralno?ci sta?o si? synonimem dulszczyzny.
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
DULSKA
do Juliasiewiczowej
No widzisz… znów klnie.
JULIASIEWICZOWA
Ach, to głupstwo! To nie ma znaczenia.
ZBYSZKO
z wybuchem
Ma, ma znaczenie! Ma!
JULIASIEWICZOWA
Cofasz się?
ZBYSZKO
Tak… tak… będę tym, kim byłem! A! Możecie być dumni! (z wybuchem nerwowym) Ach, jak ja się będę teraz łotrował! Jak ja się będę łotrował!…
JULIASIEWICZOWA
Dopóki się nie ożenisz, dobrze nie ożenisz… z panną fajną, z dobrego domu.
ZBYSZKO
Dopóki się dobrze nie ożenię z posagiem, z kamienicą, z diabłem, z czortem…
Wybiega do swego pokoju.
DULSKA
Boże! Boże!
JULIASIEWICZOWA
Niech ciocia pozwoli mu wyburzyć się. Główna rzecz zrobiona. Teraz trzeba się wziąć do niej. Ciocia mi daje carte blanche?
DULSKA
Nie rozumiem.
JULIASIEWICZOWA
dochodzi do drzwi
Tadrachowa!
SCENA DZIESIĄTA
Też same, Tadrachowa.
TADRACHOWA
Rączki całuję! Jestem… jestem…
JULIASIEWICZOWA
Moja Tadrachowa, zaszły tu pewne zmiany. Młody pan żenić się z Hanką nie chce.
TADRACHOWA
Jakże to? Sam mi to godnie oświadczył.
JULIASIEWICZOWA
Ale się namyślił.
TADRACHOWA
Tak niby: mir nichts – dir nichts?
DULSKA
Pod błogosławieństwem matki.
TADRACHOWA
To duże słowo. No, ale to krzywda dla Hanki, a ja przecie dziecka, com go do chrztu świętego podawała, ukrzywdzić nie dam!
JULIASIEWICZOWA
Nikt jej ukrzywdzić nie chce. Pani gospodyni jest bardzo zacna osoba i może tam coś niecoś Hance da jako odszkodowanie.
DULSKA
cicho
Nie galopuj się.
Tadrachowa milczy.
JULIASIEWICZOWA
No, czy ja wiem, co i jak…
TADRACHOWA
Proszę wielmożnej pani, święty związek małżeński a pieniądze – to całkiem insza inszość.
JULIASIEWICZOWA
No… tak, ale dobre i to. Każda inna matka to by dziewczynę wygnała bez dobrego słowa. A tu się jeszcze troszczą i chcą coś dodać… No, moja Tadrachowa, przyznajcie, że takich ludzi to mało na świecie.
TADRACHOWA
Ja zawsze mówiłam, że to święte państwo. Ale krzywda krzywdą…
JULIASIEWICZOWA
E, samiście mówili, że pieniądze wszystko kryją. Jak Hanka mieć będzie coś w Sparkasie, to ani się nikt o resztę nie spyta.
TADRACHOWA
Może być.
JULIASIEWICZOWA
Jak myślicie, co i jak?
TADRACHOWA
Proszę wielmożnej pani, to już Hanki rzecz. Trzeba mi z nią pogadać.
JULIASIEWICZOWA
Naturalnie. Zaraz wam Hankę przyślemy. Chodźmy, ciociu!
TADRACHOWA
Całuję rączki wielmożnym paniom.
Dulska wychodzi.
JULIASIEWICZOWA
I miejcie rozum! Bo to tylko dobre serce pani, a żaden mus. Rozumiecie?
TADRACHOWA
Niby…
Wchodzi Hanka. Juliasiewiczowa wychodzi.
SCENA JEDENASTA
Tadrachowa, Hanka.
TADRACHOWA
ogląda się
Chodź tu, chodź!
HANKA
Jak się macie.
TADRACHOWA
A to ci dopiero, a to ci dopiero!
HANKA
Wiecie? No!
TADRACHOWA
A jakże, chciał się żenić!
HANKA
A!…
TADRACHOWA
A teraz nie chce.
HANKA
A niech go pokręci z jego żenieniem! Co mi tam po takim ożenku. Ja do tego, czy co? Poniewierajom mną już od wczoraj. Myśleli, że wielki cymes.
TADRACHOWA
Zawszeć to honorowo.
HANKA
E!
TADRACHOWA
I byłabyś panią – kamieniczną.
HANKA
E!
TADRACHOWA
Lepiej jak za tego twego finansa. Bo choć to niby coś, ale zawsze trybelulka.
HANKA
To moja rzecz. Ale by mną nikt nie poniewierał. Każden ma swój honor.
TADRACHOWA
To ty nie obstajesz, żeby się pan z tobą żenił?
HANKA
Powiedziałam, co mi taki morowicz. Niech ta będzie moja krzywda.
TADRACHOWA
Oni cię ta nie ukrzywdzą. Chcą ci dać coś na rękę.
HANKA
płacze
Daj ta, matka chrzestna, spokój, daj ta, matka chrzestna, spokój…
TADRACHOWA
Ty jesteś durna, durna! Młoda jesteś i nie wiesz, co to świat. Jak będziesz mieć pieniądze, to będziesz mocarna… Ta czego beczysz? Ta już tamto przepadło. Teraz jeno, żeby cię nie skrzywdzili.
HANKA
jak wyżej
Daj ta, matka chrzestna, spokój…
TADRACHOWA
Ta to żadna łaska, ja już za ciebie będę gadać. Ja cię skrzywdzić nie dam.
HANKA
podrażniona
Daj ta, matka chrzestna, spokój!
SCENA DWUNASTA
Też same, Dulska, Juliasiewiczowa.
JULIASIEWICZOWA
No i cóż, naradziłyście się? Trzeba się spieszyć, bo już późno. Czas iść do miasta.
TADRACHOWA
z innego tonu
Proszę wielmożnych pań, to tak: Hanka gada, że wielmożny pan sam obiecywał ożenek…
JULIASIEWICZOWA
Pan żartował. Hanka tego na serio nie myśli.
TADRACHOWA
Byli świadkowie, proszę łaski wielmożnej pani.
DULSKA
Kto?
TADRACHOWA
Wielmożna pani gospodyni.
DULSKA
To bezczelność!
JULIASIEWICZOWA
Zaraz, zaraz. Tu już mowy nie ma o ożenku. Pan żartował, powtarzam wam! Hanka dobrze wiedziała, co robi.
TADRACHOWA
Ja za nią jak za siebie…
JULIASIEWICZOWA
A że ciocia chce coś z łaski zrobić, to powinniście być wdzięczni… Więc ja tak myślę, że…
DULSKA
cicho
Nie galopuj się.
JULIASIEWICZOWA
No, kilkadziesiąt koron…
Nagle Hanka podstępuje do stołu i staje zuchwale pomiędzy nimi.
HANKA
Ja będę gadać!…
TADRACHOWA
Hanuś, czekaj, ja…
HANKA
Daj ta, matka chrzestna, spokój. Jak chcą mi moją krzywdę płacić, niech płacą!!!
DULSKA
Patrzcie, jak się rozzuchwaliła!
HANKA
A ino… Płaćcie, płaćcie!… A nie, to chodź, matka chrzestna, i tak zapłacą. Są sądy i alimenta, a ja przysięgnę.
DULSKA
Jezus, Maria! Tego tylko brakuje!
JULIASIEWICZOWA
Dziewczyno, i ty miałabyś sumienie?
HANKA
O! A ze mną to mieli sumienie zrobić to, co zrobili? Jak nie mieli sumienia, to niech teraz płacą!
TADRACHOWA
Hanka, ta nie krzycz!
HANKA
Daj ta, matka chrzestna, spokój! Ja się sama za moją krzywdę upomnę. A Jagusia Wajdówna nie wyprawowała to u nas alimentów, co? Jak kto był bez sumienia nade mną, to i ja nad nim sumienia mieć nie będę.
DULSKA
do Juliasiewiczowej
Zlituj się, daj jej, co chce, tylko nie dopuść do skandalu.
JULIASIEWICZOWA
Ileż chcesz?
HANKA
Dajcie tysiąc koron.
DULSKA
Co?
HANKA
Tysiąc koron.
Chwila milczenia. Kobiety mierzą się długimi spojrzeniami.
JULIASIEWICZOWA
cicho
Niech ciocia da, bo będzie skandal.
DULSKA
Boże mój drogi! (do Hanki) Cóż ty, ze skóry mnie chcesz obedrzeć?
HANKA
A mnie tu w tym domu nie obdarli z uczciwości? Ja prosiłam się, żeby mnie puścić. Chodźcie, matko chrzestna.
DULSKA
Czekajcie… Ale musicie się podpisać, że nie macie do nas żadnego żalu i że jesteście załagodzeni.
HANKA
ponuro
Podpiszę.
DULSKA
I nigdy się nas czepiać nie będziesz?
HANKA
Ja nigdy. Ale co ta ono zrobi, jak dorośnie, to już jego rzecz i Pana Boga.
DULSKA
Do tej pory ja już żyć nie będę. Chodźcie! Wychodzą do sypialni.
SCENA TRZYNASTA
Juliasiewiczowa, Mela.
MELA
Ciociu!