-->

Czarne Oceany

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Czarne Oceany, Dukaj Jacek-- . Жанр: Научная фантастика. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Czarne Oceany
Название: Czarne Oceany
Автор: Dukaj Jacek
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 174
Читать онлайн

Czarne Oceany читать книгу онлайн

Czarne Oceany - читать бесплатно онлайн , автор Dukaj Jacek

Cho? autor CZARNYCH OCEAN?W o?ywia klasyczne w?tki literatury science fiction, jego powie?? sporo zawdzi?cza no?nej problematyce i stylistyce prozy cyberpunkowej, a wi?c pisarstwa zrodzonego tak z fascynacji najnowsz? technologi?, jak i l?k?w doby informatycznej. Ju? teraz ?yjemy w ?wiecie rz?dzonym przez superkomputery. Co si? stanie, kiedy te popadn? w ob??d? – pyta w swej powie?ci Jacek Dukaj.

W CZARNYCH OCEANACH najbardziej wybredny czytelnik fantastyki znajdzie to, czego zwyk? szuka? i czego nie mo?e zabrakn?? w ksi??kach tego rodzaju: spiski i wojny, eksperymenty naukowe, nad kt?rymi uczeni stracili kontrol?, a tak?e nieko?cz?ce si? spekulacje na temat mo?liwo?ci i kondycji ludzkiego rozumu. W wartk? i efektown? fabu?? Dukaj umiej?tnie w??czy? tre?ci dyskursywne mieszcz?ce si? w polu takich dziedzin, jak polityka, ekonomia i psychologia. CZARNE OCEANY bez w?tpienia nale?? do erudycyjnego nurtu polskiej SF i nawi?zuj? do najlepszych tradycji tego gatunku, z tw?rczo?ci? Stanis?awa Lema na czele.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 52 53 54 55 56 57 58 59 60 ... 98 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

12. Monday, bloody Monday

Zanim Cień wygonił ich do windy, Hunt zdążył jeszcze zajrzeć do drugiej sypialni, gdzie spoczywały na zielonym dywanie zwłoki zamachowca. Cień zabił go, łamiąc mu kręgosłup i miażdżąc czaszkę, kalecząc głęboko mózg. Zamachowiec mógłby być genetycznym bratem Cienia: dwa metry z hakiem, długie ręce i nogi, byczy kark, był nawet tak samo ostrzyżony (to znaczny na zero), o tej samej karnacji (fenomulat). Tylko ubrania mieli różne: zamachowiec – drogi garnitur od Mounta; Cień – płócienne spodnie i koszulę w kratę. Teraz ta koszula prezentowała wzór bardziej abstrakcyjny, długie rozmazy krwi wprowadzały elementy ekspresyjne. Kiedy Marina mu zaproponowała, żeby się przebrał, odwarknął tylko: – Nie ma czasu – popatrując przy tym wściekle na Hunta. Nicholas rozłożył bezradnie ramiona: raz wezwanych jurd nie można już odwołać, żadne telefoniczne przeprosiny za pomyłkowy alarm ich nie zadowolą, taka jest procedura prywatnych policji, rozgłaszana wszem i wobec, aby potencjalni napastnicy z góry wiedzieli, że mają przerąbane od pierwszej sekundy.

Ale przecież Cień mógł był zabić tamtego znacznie bardziej higienicznie, Hunt był tego pewien. Po cholerę więc babrał się w jego mózgu? Po coś na pewno. Być może oba wiał się pośmiertnych reakcji automatycznych. Czv wszczepka może animować zmarłego? Ee, chyba nie, organizm musi dysponować energią, wszystko, do czego zdolna jest wszczepka, to indukcje impulsów nakorowych. Jednak z drugiej strony…

Trupodzierżca wyglądał jak mały pistolet z doprawionym do krótkiej lufy szerokim ryjem z czarnego metalu Zanim Cień schował go do kieszeni spodni, podnoszący się z podłogi Nicholas przyjrzał się gadżetowi (w istocie nie mógł wręcz oderwać od niego oczu). Ten ryj się poruszał, jakby bezustannie węsząc we wszystkie strony, czarne wargi drżały niespokojnie. Tylko włączony na powrót Baryshnikoi zapobiegł wzdrygnięciu się Hunta na wspomnienie zimnego dotyku owych ust na swej potylicy.

W spadającej do garaży windzie Nicholas zapytał o Trupodzierżcę – nie Cienia i też nie Marinę: z nieruchomą twarzą wygłosił pytanie w przestrzeń przed sobą.

Odpowiedział Vittorio:

– Trupodzierżca. Kładzie własną, zamkniętą wszczepkę. Inwazyjnie. A teraz zamknij się.

Pod nogami mieli torby z bagażem Vassone. Obie były przygotowane, zanim jeszcze pojawił się Hunt. Dźwigała je Marina, Cień musiał mieć wolne ręce. Żeby zdążyć skręcić mi kark, pomyślał Hunt.

Dobrze pamiętał słowa Vassone. Ułaskawienie przyszło w chwili, gdy kolano Cienia wyciskało z Huntowych płuc resztki powietrza. W pierwszym zdaniu darowała mu życie, w drugim – przyobiecała śmierć.

Więc najpierw pospieszne: – Nie, zostaw go! – a kiedy już podniósł się na nogi i wyszedł zza sofy: – Ale jakby co – tu wymierzyła w niego palec (drżał lekko, podobnie jak cała jej ręka) – ciebie pierwszego szlag trafi.

– Spokojnie, spokojnie – mruknął Nicholas, masując sobie nadwerężony nos. – Jurdy zaraz tu będą.

Tak na niego spojrzeli, że był pewien, iż Cień ponownie się nań rzuci, niemal już słyszał ten rozkaz Vassone.

Ale ona tylko skinęła na okrwawionego fenomulata.

– Przykryj go.

Mężczyzna ani nie mrugnął. Odwrócił się i zniknął w głębi mieszkania.

Jednak gdy po chwili Nicholas spróbował ponownie skontaktować się z nowojorską filią A amp;S Justice Inc. -okazało się, że wszystkie funkcje modułu łączności jego wszczepki zostały zablokowane.

Tak więc był ich więźniem. Dokąd i przed kim Marina chce uciec? Co to za krzyki słyszał? poszedł, zajrzał: trup. Marina weszła, żeby zabrać torby.

– Kto on jest? – spytał, z trudem kryjąc uczucia.

– Zabić mnie chciał – wyjaśniła lakonicznie Vassone.

– A jego – kto…? Kto to jest ten…?

– Cień. Były. Najęłam go. Odsuń się, musimy się pospieszyć.

W całym jego życiu dane mu było zobaczyć na własne oczy troje zmarłych, z czego dwóch – w ciągn ostatnich czterech dni. Usiłował oderwać wzrok, ale było to bardzo trudne.

Złapał Marinę za ramię, gdy próbowała go wyminąć (torby dodatkowo komplikowały manewr).

– Puszczaj!

– To wszystko przez Grudzień, prawda?

– Jaki znowu grudzień, do cholery? Puszczaj! Vittorio! Przybiegł Cień; w ten sposób Nicholas poznał jego imię. Hunt puścił ramię Mariny, uniósł puste ręce, odsunął się.

– Dalej, dalej! – poganiał ich Cień. – Założę się, że już tu lecą!

Nicholas wrócił się jeszcze po laseczkę. Vittorio niemal Wrzucił go do wnętrza windy.

W garażu wsiedli do czarnego minivana, samochód z miejsca ruszył. Ani Cień, ani Marina nie podali na głos celu, więc nie wiedział, dokąd właściwie jadą. Vittorio siedział na samym tyle, gapił się na zaledowaną szybę pustym wzrokiem, zapewne pogrążony w ciężkim zaślepię.

Marina też jakby wyślepiona: rzuciwszy torby pod siedzenia, zwinęła się na wpółobróconym fotelu w embrion, kolana pod brodę, głowa opuszczona, zupełnie nie po Marinowemu. Nicholas przeraził się, że to znowu kryzys os bowości. Czy płacze? Wcześniej chyba płakała.

Usiadł obok niej, ostrożnie dotknął barku, obojczyka policzka.

– Co?

– Jasa mi zabili – wyrzuciła z siebie na urywanym oddechu. – Wszystkie moje dzieci…

– Marina, ty przecież…

– …nie żyją. Przytulił ją niepewnie.

– Będziesz miała następne, stać cię. Lucyfer chichotał mu do lewego ucha.

Podczas jazdy miał czas dokładnie obejrzeć całą sekwencję zamachu, w zwolnionym tempie i z opisami analizatora wizualnego. W sumie było tego piętnaście sekund, ale przewijał je tam i z powrotem, aż niemal nauczył się na pamięć każdej klatki (wszczepka skanowała V z częstotliwością 290 ujęć na sekundę, skany policyjne wymagały nawet powyżej 1000 na sekundę).

Baryshnikov zaregował w momencie, w którym zauważył pistolet w ręku wbiegającego do salonu mężczyzny. Wówczas, w czasie rzeczywistym, Nicholas nie dostrzegł nawet samego mężczyzny. Baryshnikov przerzucił Hunta przez sofę i Nicholas nie widział już nic zupełnie. To znaczy: widział górną część otwierających się drzwi do gabinetu. Ale też nie wtedy – wtedy tego nie spostrzegł, zarejestrowało się na wszczepce. Widział w replayu. Domyślał się, że to stamtąd wybiegł Vittorio. Musiał być drań naprawdę szybki: na trasie od salonu do drugiej sypialni dogonił i zabił zamachowca, zanim tamten strzelił do Mariny; i to wystartowawszy z opóźnieniem. Zamachowiec miał ładnych kilka metrów przewagi. Co prawda Cień nadbiegał z tyłu. Hunt przyjrzał się z kolei spluwie zamachowca. Menadżer wygrzebał z pamięci katalog Guns amp;Ammo i zapuścił program. Diabeł opisał Nicholasowi egzemplarz co do ceny i roku produkcji. Klinger.11 „Needler" automatic, pełna współpraca ze wszczepka, pojemność standowego magazynka: 32+1. Zgrabna, elegancka broń. Otóż pytanie brzmiało: gdzie się ten gnat podział? Przy włokach go nie widział. Podobnie – u Vittoria (a Trupo-dzierżca wystawał mu wyraźnie z kieszeni spodni). Więc? Czy zostawiliby go w mieszkaniu Vassone? Mocno wątpliwe. A nawet jeśli – to właśnie w dłoni zamachowca. Ale trup dłonie miał puste. Widocznie wzięli: Cień lub Marina Niemniej Cień jej przy sobie nie miał. Pozostawała Marina i jej bagaż. Tuląc ją tak w płaczu, był w stanie wyczuć pod jej ubraniem wszelkie twarde przedmioty, a nie wyczuwał żadnego. Zatem torby. Vittorio co prawda wydawał się trwać pogrążony w stuprocentowym zaślepię, ale Hunt założyłby się o dowolną sumę, że w rzeczywistości tak nie jest – nawet jeśli nie sam Cień, to z pewnością czuwają jego cwane programiki.

Zastanawiał się, co zrobią jurdy zastawszy na miejscu wezwania jeno obcego denata. Zablokowany telefon Nicholasa też da im do myślenia. Bez wątpienia pójdzie do NYPD zgłoszenie porwania/morderstwa. Zażądają nagrań sieci hotelu i tu kolejna niespodzianka: sieć apartamentu została wyłączona przez wynajmującą go Marinę Vassone. Zatem: znaleźć doktor Vassone. Jej telefon również wyłączony. Do gry wchodzą prawnicy. Dogadują się z juryd-katorem Mariny. Rusza drugie śledztwo, do NYPD trafia drugie zgłoszenie porwania/morderstwa. Założone zostają gęste sita informacyjne: każdy plik w jakikolwiek sposób Powiązany z Nicholasem Huntem lub Mariną Vassone trafia do sneakerów korporacji. Jakiś kwadrans zajmie im zorientowanie się, iż zaginieni utrzymywali ze sobą kontakty seksualne. Na tym etapie programy profilerskie jurydykatorów (i chyba także policji publicznej) wypluwają setkę scenariuszy, zsortowanych podług stopnia ich prawdopodobieństwa. Macierz behawioralna będzie aktuanalizowana w miarę napływania kolejnych informacji oraz w zależności od wyników konsultacji pospiesznie ściąganych ludzkich profilerów (bo tu jednak potrzebny jest żywy człowiek, sam Hunt wiedział to najlepiej: żaden progrm ekspercki nie był w stanie tak wyprofilować Numerów, jak robiła to Vassone). Cofając się po pozostawionych przez Hunta śladach, sneakerzy jurydykatora bardzo szybko trafią do Zespołu. Powiadomiony Fortzhauser postawi na nogi swoich ludzi i zaalarmuje z kolei FBI EDC, DIA i HCI. Istnieje nawet taka możliwość, że Fbi wejdzie z ustawy o bezpieczeństwie narodowym na jurydykatorów. Ale to dopiero po długiej sądowej batalii, minimum tydzień przy najbardziej ekspresowym trybie. Co tymczasem: blokada kont, rewizja mieszkań, uszy na telefonach rodziny i znajomych, zmiana haseł i kodów, okólnik po instytucjach. Oczywiście pójdą też dane Hunta i Vassone na lotniska, do wszystkich agencji turystycznych, na serwery kontrwywiadów (na wypadek gdyby zaginieni chcieli się skontaktować z „legalną" częścią obcego espionażu) – a to podle scenariusza perfidnej ich zdrady. Jednakże większość powyższego to były zaledwie przypuszczenia Nicholasa, nie znał się za bardzo na procedurach bezpieczeństwa i robocie policyjnej, bo i skądże miałby je znać – z filmów? z gier? Pogrzebał trochę w pamięci wszczepki, ale znalazł jeno strzępy informacji, i to raczej niepewnych. Przecież nawet tego, że Marina wyłączyła sieć ubezpieczenia prawnego w swoim apartamencie – nawet tego się jedynie domyślał. Co prawda miał dla takowego wniosku wcale mocne przesłanki: gdyby nie wyłączyła, po minucie mieliby na głowach ochronę hotelu. Ale już o kamerach i mikrofonach na korytarzu nie wiedział nic pewnego. Dobrze więc postąpił, zmuszając Cienia, by go przemocą wepchnął do windy – zawszeć to jakiś ślad pozostanie, poszlaka, jasny pozór niedobrowolności.

1 ... 52 53 54 55 56 57 58 59 60 ... 98 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название