-->

Xavras Wy?rn

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Xavras Wy?rn, Dukaj Jacek-- . Жанр: Научная фантастика. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Xavras Wy?rn
Название: Xavras Wy?rn
Автор: Dukaj Jacek
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 196
Читать онлайн

Xavras Wy?rn читать книгу онлайн

Xavras Wy?rn - читать бесплатно онлайн , автор Dukaj Jacek

Ksi??ka sk?ada si? z dw?ch powie?ci: Zanim noc i Xavras Wy?ryn.

Pierwsza z nich to przejmuj?cy, utrzymany w realiach VII wojny ?wiatowej opis przej?cia do innego, niedost?pnego dla ludzkich zmys??w ?wiata. Bohater – cynik i hitlerowski kolaborant – dopiero w obcym wymiarze przekonuje si?, czym s? naprawd? dobro i z?o.

Powie?? Xavras Wy?ryn nale?y do popularnego gatunku ‘historii altrnatywnych’. W 1920 roku Polska przegra?a wojn? z bolszewikami. Kilkadziesi?t lat p??niej partyzanci z Armii Wyzwolenia Polski pod wodz? samozwa?czego pu?kownika Xavrasa Wy?yna usi?uj? wyzwoli? kraj spod sowieckiej dominacji. Oddzia? uzbrojony w bomb? atomow? rusza w kierunku Moskwy.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 45 46 47 48 49 50 51 52 53 ... 57 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

–  Czyżbyś już zapomniał o tych wszystkich analizach politologicznych, podług których Czerniszewski był niczym więcej, jak wystawionym przeze mnie przed wasze kamery figurantem?

–  Nie mąć. Usiłuję zrozumieć motywy jego postępowania.

–  Przede wszystkim zastanów się, jakie jest główne zadanie Czerniszewskiego jako prezydenta tej wyszydzanej przez wszystkich nie istniejącej Polski. Nie dowodzi wojskami, nie prowadzi ludzi ze sztandarami, nie występuje z włodem na tle czołgów. Jego funkcja jest inna: on pracuje w mass mediach na wizerunek Polaków jako narodu. Bardzo to sobie zresztą wziął do serca. I w tym sensie moje działania stoją w sprzeczności z jego celami, bo choć ja pracuję tylko na mój własny wizerunek, to przecież wciąż jestem Polakiem. A o co w tym wszystkim chodzi Władimirowi? O to mianowicie, żeby bez przerwy i jak najdobitniej uświadamiać wszystkim naszą moralną wyższość nad Rosjanami, którą zresztą opinia światowa i tak już nam dawno podświadomie przyznała, jeśli można mówić o czymś takim, jak podświadomość opinii światowej, ale rozumiesz, o co mi chodzi, prawda? No bo skąd ten nagły protest i odcięcie się ode mnie Czerniszewskiego? Kiedy Rosjanie bombardują wsie i miasta, mordują tysiące niewinnych, wysadzają w powietrze żłobki i szpitale, rozstrzeliwują starców i dzieci, porywają i gwałcą kobiety, w godzinę po podpisaniu łamią umowy, to nie jest to żadna sensacja, nawet już tego w serwisach nie pokazują, bo zbyt niska oglądalność, to nikogo nie dziwi, to jest normalne. Spytasz człowieka, to wzruszy ramionami: cóż, Rosjanie, jak to Rosjanie, a co innego mogą oni robić? Takiego postępowania się po nich oczekuje. Ale niech no tylko Wyżryn zabije generała tej krwiożerczej hordy, niech no sam zagrozi wybiciem ludności cywilnej wroga, to zaraz krzyk wniebogłosy i wszyscy łapią się za głowy, szok i dezorientacja, no, co się dzieje, jakże tak można, przecież… przecież on jest Polak! Nie Rosjanin. Pojmujesz, Ian? Moralne zwycięstwo odnieśliśmy już dawno, ale co nam po nim, moralność nie jest kategorią polityczną, Ruskie nas wyrzynają, jak dawniej wyrzynali, my bez przerwy od dwustu lat nic innego nie robimy, tylko odnosimy moralne zwycięstwa, pozwyciężamy tak jeszcze wiek i język polski wejdzie do grupy języków martwych. Ja pluję na moralną wyższość! Niech se teraz dla odmiany Rosjanie potriumfują moralnie. Myślisz, że się boję światowej opinii? Proszę bardzo, mogę być w ich oczach drugim Stalinem, Attylą narodu polskiego; proszę bardzo, niech straszą moim imieniem dzieci, niech mnie przeklinają; ja to przeżyję. Niech po śmierci ześlą mnie do piekła historii, przynajmniej spotkam tam interesujących ludzi. Bo nie ma we mnie miłości do bladolicych męczenników o dziewczęcych oczach.

– Więc jednak. Będziesz budował na cmentarzu.

– Silne są mury wzniesione z kamieni związanych zaprawą z ludzkiej krwi.

–  Pamiętasz, jak cię wtedy spytałem o Fausta?

–  A czyż może być wyższa cena za duszę?

–  Socjogenetyczna pamięć narodu; sam to mówiłeś. W dzieciństwie musieli ci na okrągło czytać tych waszych zboczonych na tle religijnym wieszczów. Cholera, nie mogę się doczekać, kiedy zaczniesz wygrażać pięścią Bogu.

–  A co, byłoby dobre ujęcie?

–  Łatwo wyzbywasz się na rzecz Rosjan tej rzekomej przewagi moralnej; a w jakim stopniu zasadza się ona na wrzucanych z twojego rozkazu do przedszkoli granatach?

–  Kto ci powiedział? Wołodyjowski?

–  Nie.

–  Wołodyjowski, Wołodyjowski. No i czego oczekujesz? Zmieszania? Postąpiłem słusznie; dzięki tym granatom i filmowi Vardy Wielka Brytania powstrzymała kredyt dla Krepkina i cała Armia Czerwona stała półtora tygodnia o pustych bakach, bo Syn Mahometa siadł im na rurociągu. A teraz wyjmij kalkulatorek i przelicz sobie, ile istnień ludzkich uratowałem.

–  Ale przecież nie mogłeś być pewien!

–  Byłem.

–  Jewriej, no tak… Gdzieś po drodze po prostu zatraciłeś zdolność rozróżniania dobra od zła.

–  Hę, hę, hę.

–  No i co rechoczesz?

–  Mógłbyś być moim synem.

–  Co z tego? Widziałem osiemdziesięcioletnich głupców, osiemdziesięcioletnich zbrodniarzy, robiłem z nimi wywiady; wiek nie gwarantuje niczego prócz cynizmu i zwiotczenia mięśni.

– Przyleciałeś tu prosto z tego twojego Nowego Jorku… Cóżeś ty w życiu widział, czego doświadczyłeś? Zapewne musiałeś sobie pamięć telewizją protezować. Czego ty mnie w ogóle możesz nauczyć o złu i dobru? Jaką najgorszą rzecz uczyniłeś w swoim życiu? Jaką najlepszą? Twoje grzechy, twoje zadośćuczynienia to są rzeczy małe, bardzo małe.

– Przepraszam. Nie chciałem cię obrażać. Słyszysz? Przepraszam.

–  Daruj sobie. I tak wiem, że nieszczerze. A ja się nie obrażam. Zresztą zejdźmy ze mnie. Lepiej wrócę do twojego kazania. Czy ty nie rozumiesz, że w ten właśnie sposób rodzi się każdy terroryzm? Dokładnie, dokładnie tak samo. Przemoc i historyczna bezkarność tej przemocy wywołuje u słabszego rozgoryczenie tak potężne, że nie zważa on już na nic i chwyta się tych samych środków. Ponieważ jednak jest słabszy, ma ograniczone pole działania, skromniejsze zasoby, musi zatem uderzać nieporównanie mocniej i zdecydowaniej. Na tym etapie niemal zawsze jest to już opozycja: państwo-cywilni terroryści wtopieni w społeczeństwo. Celem najłatwiejszym jawią im się instytucje tego państwa. Lecz im głębiej wchodzą w doktrynalną walkę z nimi, tym bardziej stają się w oczach samego społeczeństwa siłą negatywną, niszczycielską, za którą stoi tylko anarchia, chaos, entropia. Postępujące utożsamienie się społeczeństwa z państwem wyrzuca terrorystów poza nawias tego pierwszego. I na tym etapie również ono jest wrogiem. Toteż najłatwiejszym celem okazuje się już ludność cywilna. To są te bomby w autobusach i samolotach, gazy śmiertelne w sklepach, kinach, metrach. Nie ma ratunku. To samonapędzająca się spirala zła. W dół, w dół, w dół. W to twoje piekło, w którym na pewno nie spotkasz bladolicych męczenników; widzę ten ogień w twoich oczach, Xavras, widzę ten ogień. To jest szatańska żądza.

–  Myślisz, że ja nie znam tego algorytmu? Przeoczyłeś jednak kilka dość oczywistych jego odgałęzień. Otóż nie ma mowy o alienacji terrorystów, skoro już uparłeś się przy tej terminologii, gdy podłożem konfliktu jest spór narodowościowy. Wówczas poparcie społeczeństwa jest znaczne.

–  Ale przecież i tak dalekie od stuprocentowego. Na dodatek z czasem malejące. Siła przyzwyczajenia jest ogromna. Inercja życia codziennego potrafi zdławić najwznioślejsze porywy.

–  Gdzieś ty to wyczytał?

–  A co, nie mam racji?

–  Rację masz. Więc tym bardziej powinieneś zrozumieć znaczenie czynnika czasu. Nie możemy czekać na kolejne pokolenie.

– Co z tego, teraz czy w przyszłym wieku… i tak jesteście terrorystami.

–  Tak. Ponieważ przegrywamy. Widzisz, przeoczyłeś w tym swoim algorytmie także alternatywne jego zakończenie. Bo jeśli wygramy, jeśli wygramy, okażemy się nieugiętymi bojownikami o wolność i niepodległość, żołnierzami patriotami, przykładami dla harcerzy, bohaterami odwiecznej walki o polskość tych czy owych ziem. Zbrodniarzami będą nasi wrogowie. Słowo terroryzm zaliczone zostanie do bogatego arsenału propagandowego ciemięzcy i stanie się na lata niecenzuralne. W szkolnych podręcznikach Polacy o takich jak twoje zapatrywaniach określeni zostaną jako chwiejni światopoglądowo; w filmach grać ich będą rachityczni okularnicy, kryjący się pod stół na dźwięk wystrzału, podczas gdy muskularni wyżrynowcy odbezpieczają swoje pistolety. I to jest moje niebo, Ian. To jest moje niebo.

–  Na palcach jednej ręki policzyć mogę triumfy nowożytnego terroryzmu. Coś nie bardzo prawdopodobne widzi mi się zwycięstwo AWP.

–  Bo w rzeczy samej jest mało prawdopodobne. Ale nie niemożliwe. A skoro tak, skoro istnieje taki łańcuch wydarzeń, który do tego zwycięstwa doprowadza, to ja, ja jeden posiadam wiedzę i siłę, by skierować rzeczywistość na odpowiednie tory.

–  Nie masz nikogo lepszego, więc to chyba ja powinienem stać ci za plecami i powtarzać: nie jesteś bogiem, nie jesteś bogiem, nie jesteś bogiem.

–  Jeszcze nie wzniesiono łuku triumfalnego i jeszcze nawet nie było zwycięstwa, jeszcze nie przeżyliśmy.

–  A co na ten temat stoi w Ewangelii według świętego Jewrieja?

–  Moc jego przepowiedni zasadza się na milczeniu, niewierny Tomaszu.

–  Zobaczę, uwierzę.

–  Zobaczysz, zobaczysz.

Lało bez przerwy. Na zachmurzonym sinoczarnym niebie – pękate sylwety rosyjskich śmigłowców. Ich buczenie towarzyszyło wyżrynowcom w nocy i w dzień, kładli się spać i wstawali w takt tej muzyki, szli i ginęli zanurzeni w jej tonach.

Pewnego poranka nie zgłosiła się grupa Jebaki i w ten sposób dowiedzieli się o śmierci jego i jego ludzi: ciszą. Ponieważ żyli prawem wilka, historia o nich głucho zmilczy. Jak brzmiało imię, jak nazwisko Jebaki, polskie i rosyjskie? Nie wiedział o nim Smith nic, zupełnie nic – tylko ta niecenzuralna ksywa i czerń okularów, za którymi kryła się nieodgadniona tajemnica oczu buntownika. Jaki był ich kolor? Teraz zmywa ciemne szkła brudny deszcz targany wichurą wzbudzoną przez rozpędzone płaty śmigłowe padlinożernych much z metalu i szkła. Krążą, krążą, krążą. Czasami zagłusza je jednostajny grzmot odrzutowców; gdy wzniesiesz twarz pod strugi ciepłej wody, dojrzysz ich szare igły, tam na wysokościach, sferę ponad. Przyciskane do uszu aparaty szwargoczą o obrotach ciał niebieskich.

Tak mało lasów. Odsłonięci, odsłonięci, nadzy. W wieczornej mżawce samoloty zbombardowały zagajnik obok; przesycone wilgocią powietrze przyniosło zapach gorączki chemicznego zniszczenia, pot wystąpił im na twarze. Moskwa jest pyzatym księżycem, wiszącym w duszną noc nad horyzontem. Wyciągnąwszy rękę, przesłonisz go przed własnym spojrzeniem, ale dosięgnąć, dotknąć, pochwycić – nie zdołasz.

Biegnąc, odsłaniają wilkołacze zęby. Broń klekocze, mlaska błoto pod stopami, huczy oddech w płucach. Naprzód, naprzód, naprzód – a wciąż do tyłu. Bezustannie spychani. Nie można podejść do stolicy imperium cienistą dziczą, trzeba wyjść z ukrycia, wtopić się w tłum, schronić w anonimowości. A nie mieli na to żadnej szansy. Od tygodnia trwała ta nieprzerwana ucieczka. Milczenie spadło na ludzi Wyżryna jak sekretny urok. Z dnia na dzień – coraz mniej słów, coraz cichszych. Tylko Xavras się nie zmienił. Lecz kiedy Smith chciał przeprowadzić z nim kolejny wywiad, odmówił. Zabronił Ianowi przesyłania sieci jakichkolwiek nagrań, w obawie przed dostarczeniem rosyjskiemu wywiadowi wojskowemu informacji mogących zdradzić położenie oddziału zawartych w wizualnym i dźwiękowym tle nagrań. Zresztą nie bardzo było kiedy kręcić tych wywiadów. Nieregularne postoje kończyły się zazwyczaj nagłym alarmem i poderwaniem do ucieczki, czasami ostrą strzelaniną; opanowali w tym czasie do perfekcji sztukę odrywania się od przeciwnika. Odrywali się i odrywali.

1 ... 45 46 47 48 49 50 51 52 53 ... 57 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название