Xavras Wy?rn
Xavras Wy?rn читать книгу онлайн
Ksi??ka sk?ada si? z dw?ch powie?ci: Zanim noc i Xavras Wy?ryn.
Pierwsza z nich to przejmuj?cy, utrzymany w realiach VII wojny ?wiatowej opis przej?cia do innego, niedost?pnego dla ludzkich zmys??w ?wiata. Bohater – cynik i hitlerowski kolaborant – dopiero w obcym wymiarze przekonuje si?, czym s? naprawd? dobro i z?o.
Powie?? Xavras Wy?ryn nale?y do popularnego gatunku ‘historii altrnatywnych’. W 1920 roku Polska przegra?a wojn? z bolszewikami. Kilkadziesi?t lat p??niej partyzanci z Armii Wyzwolenia Polski pod wodz? samozwa?czego pu?kownika Xavrasa Wy?yna usi?uj? wyzwoli? kraj spod sowieckiej dominacji. Oddzia? uzbrojony w bomb? atomow? rusza w kierunku Moskwy.
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
Jechali tymi rozklekotanymi ciężarówkami przez krainy chaosu dzień za dniem, noc za nocą; Smith siedział skulony, ze skrzatem w uchu, i słuchał. Rodziła się nowa religia. Oczywiście była to religia końca dwudziestego wieku, więc nie przypominała w niczym dobrych, starych religii z czasów prawdy i wyrzeczeń. W Los Angeles szesnastoletni sierota oblał się benzyną i podpalił na środku Bulwaru Zachodzącego Słońca, wykrzykując przez ogień imię Wyżryna. Najpierw w Niemczech, potem we Francji, potem w Stanach, potem na całym świecie pojawiły się T-shirty z nadrukowanym kadrem z owego wywiadu Smitha: wyprostowany Xavras w swym militarnym odzieniu, z rękoma złożonymi symetrycznie na kolanach, wzrokiem wbitym w patrzącego, a za nim Armageddon, czarnosine jelita burzy, orgazm Zwierzęcia. Nieuchwytny Xavras z Johnem Fourtree w roli głównej ponownie wszedł do rozpowszechniania kinowego. Pojawiły się pierwsze piosenki – liryczne ballady i ciężkie suity dark rockowe (Widziałem terrorystę… miał oczy zdradzonego kochanka. To są ludzie zakochani w Słowie -jak oni myślą? jak nienawidzą? jak myślą? -ja nie wiem, nie rozumiem, to matematyka nieskończoności: ideał minus krew niewinnych, płacz matek, dzieci w strzępach – nadal daje ideał. Jak oni myślą, ci terroryści o oczach zdradzonych kochanków…? Oni mają do świata jakiś wielki żal – widać go w tych oczach – ten żal, że świat jest jaki jest, a oni chcieliby innego, idealnego, ich. To są ludzie zakochani w Słowie; widzą je, słyszą, czują, mają wiarę, wiarę życia i śmierci, a śmierć nieważna, tylko ideał – ojczyzny, człowieka, sprawiedliwości… Krwawi święci WCN-u, ci terroryści o oczach zdradzonych kochanków – jak ja im zazdroszczę…) i dyskotekowe stroby (Xavrasxavrasxavrasxavrasxavrasxaurasxavras-Wyyżryyyyn!!), pierwsze wiersze i obrazy, mniej lub bardziej abstrakcyjne; a od artykułów i opracowań naukowych o Xavrasie puchły gazety – programy telewizyjne stały się zaś wręcz monotematyczne. Na sztachety ogrodzenia sydneyowskiego konsulatu Federacji Rosyjskiej ktoś nocą powbijał sześćdziesiąt sześć nowo narodzonych kociąt. Napis na chodniku obok: „Dla Xavrasa". W Kalifornii zarejestrowano Pierwszy Kościół Czarnego Wyżryna. W naściennych malunkach ulicznych zaczęły dominować barwy biało-czerwone. XAVRAS FOREYER. WYZHRYN RULES. HERĘ COMES XW! WYZHRYN OR DEATH. FM A POLE! Fala pogromów na emigrantach polskich i rosyjskich szła przez świat. Już kilkadziesiąt niemowląt nosiło imiona Xavras. Liga Narodów ogłosiła Wyżryna ludobójcą i zbrodniarzem wojennym. Pięć tysięcy osób, głównie młodzież, demonstrowało przed jej siedzibą. „Wolność dla Polski!" „Xavras jest zemstą za wasze grzechy, panowie politycy!" „Powiesić skurwysyna!" „Bierz mnie, Xavras, jestem twoja!" Ktoś przysłał bombę do nowojorskiej centrali WCN. Rodzinie lana Smitha przydzielono policyjną ochronę. Rękawiczki w kroju podobne do tych, w których Wyżryn zakatował generała Sierioznego, przyjęło się nazywać xavraskami; sprzedaż, rzecz jasna, rosła w nieprawdopodobnym tempie. Weszły do użycia także czarne jak noc prezerwatywy z biało-czerwonym logo AWP ze srebrnym orzełkiem. FUCK ME, XAVRAS!
Smith telepał się na pogrążonej w półmroku, przykrytej ciemnym brezentem platformie skradzionej ciężarówki; jednym uchem słuchał jęków i narzekań Morze Wydało Zmarłych, którego już trzeci dzień straszliwie bolał ząb (próbował go samodzielnie wyrwać za pomocą nylonowej nici, ale tylko wargi sobie pociął), a drugim jednostajnego szeptu skrzata. Musiał poświęcić kilka godzin, aby z owych wielokrotnie sprzecznych ze sobą doniesień poskładać jeden w miarę spójny obraz sytuacji. Pomimo że Krepkin wraz z kilkoma ministrami, ukryci w podkremlowskim bunkrze, szczęśliwie przeżyli wybuch bomby, ostateczny chaos opanował całą Federację. Ciągłość łańcuchów przekazywania rozkazów została przerwana w wielu miejscach i Armia Czerwona zachowywała się jak kurczak z odciętym łbem, to znaczy miotała się bezmyślnie naokoło i bluzgała krwią. Doszło nawet do drobnych potyczek pomiędzy poszczególnymi jej oddziałami stacjonującymi w ESW lub przy jej granicy. Taka okazja nie zdarza się często i nikt nie chciał jej zmarnować: z dnia na dzień na terenie całej Strefy wybuchły walki, ruszyły nowe ofensywy, armie podziemne powychodziły na światło dzienne. Dzidziuś z Brońskim o mało co nie zdobyli Krakowa; Babodupcewowi urwało stopę i zmienił się głównodowodzący obroną. W ręce AWP przeszły: Gdańsk, Olsztyn, Toruń, Kowno, Brześć, Grodno, Zamość, Lwów i Przemyśl, walki o kilkanaście dalszych miast trwały. Dywizje Ałmasowa, Rudy, Gajnicza i Jawlicziusa oderwały się od Prus Wschodnich, w których cieniu dotychczas się chroniły, i ruszyły wesprzeć powstanie Finów, Szwecja bowiem złamała dopiero co podpisane porozumienie z Rosją i przeprowadziła dwa jednoczesne desanty morskie, jeden w Zatoce Oneskiej, drugi w Zatoce Fińskiej, wskutek czego dopiero co odbudowany po atomowej zagładzie Petersburg znalazł się w kleszczach wrogich wojsk; Szwedzi na dodatek dawali gwarancję Litwie i Estonii, których samozwańcze rządy na takie dictum czym prędzej wyszły z ukrycia i proklamowały powstanie wolnych republik. Posmiertcowowi zaś w zadziwiający sposób wszystko leciało z rąk. Usiłował przeprowadzić naloty dywanowe na zbuntowane miasta, ale na skutek plagi dezercji, usterek technicznych oraz niesprzyjającej pogody odbyły się tylko dwa, a i w nich zanotowano po stronie rosyjskiej straty w ludziach i w sprzęcie. Następca Babodupcewa, niejaki Pincow, wydawszy rozkaz wysadzenia Wawelu w powietrze, przekonał się, że dziewięćdziesiąt procent ładunków wybuchowych rozmontowali i sprzedali za wódkę Polakom jego właśni żołnierze. Kochanowski dorwał się do radiostacji i ni z tego, ni z owego ogłosił, że on z tym wszystkim nie ma nic wspólnego, że go Ruscy zmuszali, że jeśli nie on, to byłby na pewno ktoś gorszy, że sytuacja była, jaka była, sami wiecie, że on chciał dobrze i że w ogóle jest przecież patriotą. I chyba nawet uszłoby mu wszystko na sucho, ale zaczął coś rozkazywać Dzidziusiowi, Dzidziuś się wkurwił i rozstrzelał Kochanowskiego. W serwisach informacyjnych wiadomości z ESW walczyły o lepsze miejsce z relacjami z ruin Moskwy i okolic oraz trasy przejścia radioaktywnej burzy. Burza szła na Rybińsk, Wołogdę, Totmę, Kotłas, Żelaznodorożnyj, nad Timan: kolejne miliony uchodźców. Sytuacja robiła się tragiczna, bo tu nie tylko dachu nad głową i lekarstw brakowało, ale i jedzenia, i wody, bo chociaż bez przerwy lało, ludzie bali się pić deszczówkę. Oczywiście, z miejsca ruszyły konwoje pomocy humanitarnej, pod egidą Ligi Narodów, Czerwonego Krzyża, przeróżnych Kościołów i fundacji; nie było mowy o transporcie naziemnym (żadnemu konwojowi nie udało się dotąd przejechać bezpiecznie przez ESW, a nie znalazło się państwo chętne do przydzielenia mu teraz zbrojnej eskorty), ani wodnym (z uwagi na szwedzkie desanty), toteż rychło zapadła decyzja o stworzeniu mostu lotniczego Berlin-Riazań. Błąd Posmiertcowa polegał na tym, że zawahał się i nie rozkazał zestrzelić pierwszych transportowców, które pojawiły się na rosyjskim niebie. Potem było już za późno. Cudzoziemcy przeprowadzili inwazję najpierw na szpitale i punkty pierwszej pomocy, później obozy tymczasowe, wreszcie przejęli kontrolę nad ruchem na drogach dojazdowych do miejsca katastrofy, czyli, jakby nie było, stolicy państwa; po prawdzie to oni tę kontrolę po prostu stworzyli, bo przedtem był tylko chaos i całkowita blokada – ale skutek ten sam. Reporterzy telewizyjni, dziennikarze prasowi i radiowi, naukowcy wszelkiej maści – cała ta zgraja rodem z wieży Babel w mgnieniu oka rozlazła się po całym stołecznym okręgu i okolicy. Posmiertcow, który nie był głupi i wiedział, co jest najważniejsze, odwołał swoje niedawne rozkazy i zaczął z powrotem przerzucać wojsko na granicę rosyjsko-chińską oraz Kaukaz: Pekin, co prawda, jeszcze się nie ruszył ani nawet nie odezwał, ale Syn Mahometa już pospieszył skorzystać z tej samej okazji, z której korzystali wszyscy watażkowie w ESW, i rozpoczął nową ofensywę.
Imperium rozlatywało się w oczach. Działo się to tak szybko, tak gładko, że Smith wprost nie mógł się opędzić od myśli o Jewrieju. Od ilu już lat smarował on rękoma Wyżryna zawiasy wrót, przygotowując je na tę chwilę, aby od jednego pchnięcia rozwarły się na oścież?
•
Na symbolicznej granicy Republiki Rosyjskiej i ESW, jaką stanowił w dolnym swym biegu Dniepr, porzucili ciężarówki i wrócili do lasów. Szli teraz prosto na zachód, a każdy krok zbliżał ich do Polski; wystarczyło spojrzeć na twarze wyżrynowców: ci ludzie żyli w jakimś ciągłym odurzeniu pobitewnym, po bitwie zwycięskiej. W marszu i na postojach bez przerwy słuchali doniesień radiowych, by potem powtarzać je sobie do znudzenia, jak się opowiada sceny z filmu doskonale wszystkim znanego. Syn Mahometa wszedł do Kabulu! Babodupcew padł na zawał serca! Posmiertcow wycofuje się z Finlandii! Padło Sarajewo! Li Czen nareszcie ruszył się na północ!
Pierwszego sierpnia przyszła wiadomość o dymisji Krepkina. Władzę przejął Gumow. W drugim dekrecie (w pierwszym posłał Krepkina przed pluton) wywalił Posmiertcowa. Posmiertcow porwał samolot i uciekł do Stambułu.
– No to już koniec – skwitował Morze Wydało Zmarłych, któremu policzek spuchł jak bania. – Leżą.
Gigant padł, ale konwulsyjne drgawki jego cielska wstrząsały jeszcze połową kontynentu.
W nocy coś przeleciało nad nimi, zrzucając ciemne przedmioty. Mrok wywrócił się na nice. Nie było sensu kryć się, uciekać: albo śmierć, albo życie, jak wypadnie. Smithowi wypadło życie. Rankiem chodził i liczył trupy, w czym miał już niejakie doświadczenie. Xavras zaś chodził i dobijał śmiertelnie rannych, samemu orzekając, czyje rany są śmiertelne, albowiem już na początku musiał dobić Kostuchę.
Na końcu zaś dobił Morze Wydało Zmarłych. Smith naszedł pułkownika, gdy ten czyścił swój pistolet. Pewnie jeszcze gorący, pomyślał.
– Musiałeś tutaj wyznaczyć miejsce postoju? – warknął. – Nie powiedział ci Jewriej, żeby omijać tę dolinę? Jak żeśmy mieli nad głowami połowę śmigłowców Posmiertcowa, jak nas śledziły satelity i samoloty, to wtedy jakoś udawało ci się omijać złe miejsca!
Wyżryn uniósł głowę.
– Po prostu wybierałem najlepsze z prowadzących do celu ścieżek. Ale nie stworzę możliwości z niemożliwości.