Smiertelna ekstaza

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Smiertelna ekstaza, Robb J. D.-- . Жанр: Триллеры. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Smiertelna ekstaza
Название: Smiertelna ekstaza
Автор: Robb J. D.
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 385
Читать онлайн

Smiertelna ekstaza читать книгу онлайн

Smiertelna ekstaza - читать бесплатно онлайн , автор Robb J. D.

Drew Mathias, zdolny elektronik i entuzjasta gier komputerowych, nie mia? ?adnego powodu, ?eby odebra? sobie ?ycie. Podobnie jak wzi?ty nowojorski adwokat S.T. Fitzhugh, wp?ywowy senator Peary czy Cerise Devane, przebojowa w?a?cicielka popularnego brukowca. Tych czworga nie ??czy?o nic poza tym, ?e postanowili odej?? z tego ?wiata. ?ledztwo nie przynios?o ?adnego rezultatu, ale porucznik Eve Dallas z nowojorskiej policji nie chce uwierzy?, ?e by?y to samob?jstwa. Kto jednak i dlaczego chcia?by pozbawi? ?ycia czworo niezwi?zanych ze sob? ludzi? I jak tego dokona??

Porucznik Dallas postanawia mimo wszystko poszuka? odpowiedzi na te pytania. Oczywi?cie mo?e liczy? na pomoc ?wie?o po?lubionego m??a – superprzystojnego, superinteligentnego i bogatego Raorke’a – kt?ry kocha j? do szale?stwa i zrobi dla niej wszystko.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 68 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

– Umiesz to obsługiwać?

Uniósł brew. Takie drobiazgi produkowała jedna z należących do niego firm.

– Chyba sobie poradzę.

– Świetnie. – Posłała mu słaby uśmiech. – Będziesz należał do ekipy śledczej. Jak tam, Carter? Trzymasz się?

– Tak – odparł, lecz z windy wyszedł dość chwiejnym krokiem, jak pijany, któremu kazano iść prosto. Dwa razy musiał wycierać o spodnie spocone dłonie, by zadziałał czytnik linii papilarnych. Kiedy drzwi się rozsunęły, cofnął się.

– Wolałbym już tam nie wchodzić.

– Zostań tu – powiedziała do niego Eye. – Może będę cię potrzebować.

Weszła do pokoju. Światła paliły się oślepiającym blaskiem, nastawione na maksimum. Z aparatury w ścianie dobywały się jazgotliwe dźwięki ostrego rocka. Ochrypły głos wokalistki przywodził Eye na myśl jej przyjaciółkę, Mavis. Podłoga była wyłożona płytkami w kolorze morskiej zieleni i błękitu, mieli więc złudzenie, że stąpają po falach.

Wzdłuż północnej i południowej ściany ciągnęły się komputerów. Stanowiska robocze, pomyślała Eye, pełne elektronicznych pulpitów i przeróżnych narzędzi.

zobaczyła stertę ubrań rzuconych byle jak na kanapę. Na małym stoliku leżały gogle do programów wirtualnych i trzy puszki azjatyckiego piwa, dwie już zgniecione i zwinięte, gotowe do wrzucenia w paszczę recyklera. Poza tym stała tu wielka misa pikantnych precli.

Wreszcie ujrzała nagie ciało Drew Mathiasa wiszące na związanych prześcieradłach. Zaimprowizowana lina była zaczepiona o ramię żyrandola z niebieskiego szkła.

– Niech to szlag – powiedziała, wzdychając. – Ile miał lat, Roarke, dwadzieścia?

– Niewiele więcej. – Roarke zacisnął usta i przyglądał się chłopięcej twarzy Mathiasa. Była purpurowa; miał wybałuszone oczy, a usta rozchylone w makabrycznym uśmiechu. Przez jakiś złośliwy kaprys śmierci, umarł uśmiechnięty.

– Dobrze, róbmy co do nas należy. Porucznik Eve Dallas, Departament Stanowy Policji Nowego Jorku, obecna na miejscu przed przybyciem odpowiednich organów. Śmierć w tajemniczych okolicznościach. Drew Mathias, Grand Hotel Olimp, pokój tysiąc trzydzieści sześć, pierwszy sierpnia dwa tysiące pięćdziesiątego ósmego roku, godzina pierwsza w nocy.

– Chcę go zdjąć – rzekł Roarke. Nie zdziwiło go, jak gładko i szybko przeobraziła się z kobiety w policjanta.

– Jeszcze nie. To i tak bez różnicy dla niego, a ja muszę mieć zapis sytuacji, zanim cokolwiek zostanie ruszone. – Odwróciła się w stronę drzwi. – Ruszałeś coś, Carter?

– Nie. – Otarł usta grzbietem dłoni. – Otworzyłem drzwi, tak jak przed chwilą, i wszedłem. Od razu go zobaczyłem, tak jak… teraz go pani widzi. Stałem tam może minutę. Wiedziałem, że nie żyje. Widziałem jego twarz.

– Może wejdziesz do sypialni przez drugie drzwi. – Wskazała na lewo. – Położysz się na chwilę. Potem będę musiała z tobą porozmawiać.

– Dobrze.

– Nie kontaktuj się z nikim – poleciła.

– Nie będę się z nikim kontaktował.

Znów się odwróciła, zamykając drzwi. Spojrzała przelotnie na Roarke”a i ich oczy spotkały się. Chwilę patrzyli na siebie w milczeniu i Eye stwierdziła, że Roarke podziela jej myśli – że tacy jak ona nigdy nie uciekną od śmierci.

– Zaczynajmy – powiedziała.

2

Doktor nazywał się Wang i był stary. W większości programów planetarnych nie było ostatnio etatów dla lekarzy i mógł przejść na emeryturę w wieku dziewięćdziesięciu lat, ale podobnie jak inni w jego fachu, krążył od stacji do stacji, lecząc sińce i zadrapania, przepisując leki na chorobę kosmiczną i kłopoty z grawitacją, czasem odbierając jakiś poród oraz przeprowadzając badania.

Potrafił jednak rozpoznać ciało nieboszczyka.

– Nie żyje. – Mówił szybko, z lekko egzotycznym akcentem. Miał pergaminowo żółtą skórę, pomarszczoną niczym stara mapa. Jego oczy były czarne i miały kształt migdałów, a gładka i połyskująca głowa upodobniała go do zabytkowej, nieco sfatygowanej kuli bilardowej.

– Tyle już wiem. – Eve przetarła oczy. Nigdy nie miała do czynienia z lekarzem ze stacji kosmicznej, lecz sporo o nich słyszała. Nie lubili, gdy im przeszkadzano w rutynowych działaniach. – Chcę, żeby określił pan przyczynę i czas śmierci.

– Zaduszenie. – Wang wskazał długim palcem widoczne ślady na szyi Mathiasa. – Samobójstwo. Śmierć nastąpiła moim zdaniem między dwudziestą drugą a dwudziestą trzecią, dziś, bieżącego miesiąca i roku.

Uśmiechnęła się krzywo.

– Dziękuję, doktorze. Na ciele nie ma żadnych innych śladów przemocy, mogę się więc zgodzić z pańską diagnozą. Chciałabym jednak znać wyniki testu na obecność leków. Zmarły leczył się na coś u pana?

– Nie potrafię powiedzieć, ale wygląda raczej obco. Oczywiście, mam go w kartotece. Po przyjeździe musiał u mnie być na rutynowym badaniu.

– Chciałabym rzucić okiem na diagnozę.

– Czego tylko pani sobie życzy, pani Roarke.

Jej oczy zwęziły się.

– Dallas, porucznik Dallas. Proszę się z tym pospieszyć, Wang.

– Ponownie spojrzała na ciało. Drobny człowiek, pomyślała, chudy i blady. Martwy.

Zacisnęła usta i przyjrzała się badawczo jego rysom. Widziała już, jak dziwaczne wyrazy może nadać ludzkiej twarzy śmierć, zwłaszcza śmierć gwałtowna, lecz nigdy jeszcze nie spotkała się z podobnie makabrycznym uśmiechem wytrzeszczonych oczu. Wzdrygnęła się.

Niepotrzebny i żałosny koniec tak młodego życia przepełnił ją głębokim smutkiem.

– Proszę zabrać go ze sobą, Wang. I przygotować informacje. Dokumentację Mathiasa może pan przesłać do wideokomu w moim pokoju. Muszę ustalić, kto jest jego najbliższym krewnym.

– Naturalnie. – Doktor uśmiechnął się. – Pani porucznik Roarke. Odwzajemniła uśmiech, uznając, że nie ma ochoty bawić się dłużej w nazwiska. Położyła ręce na biodrach, gdy Wang instruował swoich dwóch asystentów, jak wynieść ciało.

– Wydaje ci się, że to zabawne? – mruknęła do Roarke”a.

Zamrugał zdumiony oczami, z niewinną miną.

– Co takiego?

– Porucznik Roarke.

Dotknął jej twarzy.

– Czemu nie? Obojgu nam potrzeba jakiegoś odprężenia.

– Tak, wesołek z tego twojego Wanga. – Przyglądała się doktorowi, który sunął do wyjścia, idąc przed spoczywającym na wózku ciałem Mathiasa. – Wkurzyło mnie to. Cholernie wkurzyło.

– To wcale nie takie złe nazwisko.

– Nie. – Prawie się roześmiała, ocierając ręką twarz. – Nie to. Mówię o chłopaku. Dzieciak ot tak sobie pozbawia się ze stu lat życia. To mnie wkurza.

– Wiem. – Objął ją. – Jesteś pewna, że to samobójstwo?

– Nie ma żadnych śladów walki. Żadnych innych znaków na ciele. – Wzruszyła ramionami. – Przesłucham Cartera i porozmawiam z innymi, ale moim zdaniem wszystko odbyło się tak, że Drew Mathias wrócił do siebie, zapalił światła i włączył muzykę. Wypił kilka piw, może odbył małą wycieczkę w cyberprzestrzeni, zjadł kilka precli. Potem poszedł do sypialni, zdjął z łóżka prześcieradła, związał je razem i zrobił bardzo fachowy stryczek.

Odwróciła się w stronę pokoju, wyobrażając sobie scenę, jaka mogła się tu rozegrać.

– Zdjął ubranie, rzucił je na kanapę. Wszedł na stół – są tu ślady jego stóp. Przywiązał sznur do lampy, być może szarpnął ze dwa razy, żeby się upewnić, że wytrzyma. Później włożył głowę w pętlę, pilotem nastawił światło na pełną moc i zacisnął pętlę na szyi.

Wzięła do ręki pilota, który spoczywał już w woreczku jako dowód rzeczowy.

– Wcale nie musiało się to odbyć szybko. Nie śpieszył się i śmierć me nastąpiła od razu, ale nie szamotał się, nie zmienił decyzji. Gdyby tak było, miałby ślady paznokci na szyi i gardle.

Roarke zmarszczył brew.

– Przecież zrobiłby tak instynktownie, bezwiednie, nie sądzisz?

– Nie wiem. To zależy od tego, jak bardzo chciał umrzeć.

I dlaczego. Może był pod wpływem narkotyków, niedługo się dowiemy. Jakaś mieszanka środków chemicznych mogła sprawić, że w ogóle nie czuł bólu, a nawet mogło mu się to podobać.

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 68 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название