Smiertelna ekstaza

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Smiertelna ekstaza, Robb J. D.-- . Жанр: Триллеры. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Smiertelna ekstaza
Название: Smiertelna ekstaza
Автор: Robb J. D.
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 385
Читать онлайн

Smiertelna ekstaza читать книгу онлайн

Smiertelna ekstaza - читать бесплатно онлайн , автор Robb J. D.

Drew Mathias, zdolny elektronik i entuzjasta gier komputerowych, nie mia? ?adnego powodu, ?eby odebra? sobie ?ycie. Podobnie jak wzi?ty nowojorski adwokat S.T. Fitzhugh, wp?ywowy senator Peary czy Cerise Devane, przebojowa w?a?cicielka popularnego brukowca. Tych czworga nie ??czy?o nic poza tym, ?e postanowili odej?? z tego ?wiata. ?ledztwo nie przynios?o ?adnego rezultatu, ale porucznik Eve Dallas z nowojorskiej policji nie chce uwierzy?, ?e by?y to samob?jstwa. Kto jednak i dlaczego chcia?by pozbawi? ?ycia czworo niezwi?zanych ze sob? ludzi? I jak tego dokona??

Porucznik Dallas postanawia mimo wszystko poszuka? odpowiedzi na te pytania. Oczywi?cie mo?e liczy? na pomoc ?wie?o po?lubionego m??a – superprzystojnego, superinteligentnego i bogatego Raorke’a – kt?ry kocha j? do szale?stwa i zrobi dla niej wszystko.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 6 7 8 9 10 11 12 13 14 ... 68 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

Otworzyła drzwi i zobaczyła go – stał w głównym hallu; na ustach igrał mu drwiący uśmieszek.

– Pani wóz jest paskudny.

– To własność miasta. – Schyliła się i wzięła na ręce grubego kota o różnokolorowych oczach, który wyszedł jej na spotkanie.

– Jeśli nie chcesz, żeby stał przed wejściem, możesz sam go wprowadzić.

Usłyszała melodyjny śmiech dobiegający z głębi holu i podejrzliwie uniosła brew.

– Jakieś towarzystwo?

– Istotnie. – Summerset pełnym dezaprobaty spojrzeniem obrzucił jej wymiętą koszulę i spodnie i zatrzymał wzrok na kaburze, której jeszcze nie odpięła. – Proponuję, żeby się pani wykąpała i przebrała przed spotkaniem z gośćmi.

– A ja proponuję, żebyś pocałował mnie w dupę – odparła z uśmiechem i wolnym krokiem wyminęła go.

W głównym salonie pełnym skarbów, które Roarke zbierał w różnych zakątkach wszechświata, toczyło się wytworne przyjęcie w dość szczupłym gronie. Na srebrnych tacach piętrzyły się kanapki, w kieliszkach pieniło się białe, musujące wino. Roarke wyglądał jak czarny anioł w stroju, który jemu wydawał się pewnie najzwyklejszym, niedbałym ubiorem. Jedwabna czarna koszula, czarne, idealnie dopasowane spodnie i pasek, którego klamra połyskiwała srebrem, doskonale do niego pasowały i nadawały mu wygląd człowieka, jakim był w rzeczywistości: bogatego, olśniewającego i niebezpiecznego.

Poza nim w przestronnym pokoju była tylko jedna para. Mężczyzna stanowił kontrast ciemnego Roarke”a. Długie, jasne włosy spływały mu na ramiona dopasowanej, niebieskiej marynarki. Miał kanciastą, przystojną twarz i trochę za wąskie usta, jednak dzięki ciemnym, brązowym oczom ów drobny szczegół był prawie niewidoczny.

Kobieta wyglądała oszałamiająco. Miała rude włosy, w głębokim odcieniu dojrzałego wina, które były wysoko upięte, a pojedyncze loki opadały zalotnie na jej szyję. Zielone, kocie oczy spoglądały spod czarnych jak atrament, kształtnych brwi. Miała alabastrową skórę, wystające kości policzkowe i zmysłowe, pełne usta.

Jej doskonale ciało spowijał obcisły, szmaragdowy strój, który odsłaniał ramiona, a głęboki dekolt wcinał się między jej olśniewające piersi, sięgając talii.

– Roarke. – Znów wydała z siebie ten szczególny śmiech, wsuwając szczupłą białą dłoń we włosy Roarke”a i całując go miękko.

– Tak okropnie się za tobą stęskniłam.

Eye pomyślała przez chwilę o broni, którą wciąż miała przypiętą do boku i dzięki której mogłaby wprawić tę rudowłosą seksbombę w bardzo nerwowy taniec. To tylko taka ulotna myśl, przywołała się do porządku, stawiając kota Galahada, zanim zdążyła złamać mu żebra przez grube warstwy tłuszczu,

– Na szczęście każda tęsknota ma swój koniec – rzuciła Eve od niechcenia, wchodząc do pokoju. Cholerny Roarke rozpromienił się na jej widok.

Trzeba ci będzie zetrzeć z gęby ten zadowolony uśmieszek, stary, pomyślała. I to jak najprędzej.

– . Nie słyszeliśmy, jak wchodzisz.

– To widać. – Chwyciła kanapkę z tacy i całą wepchnęła sobie do ust.

– Chyba nie znasz naszych gości. Reeanna Ott, William Shaffer, moja żona, Eve Dallas.

– Uważaj, Ree, jest uzbrojona. – William ze śmiechem podszedł do niej i wyciągnął rękę. Poruszał się długimi krokami, jak koń na pastwisku. – Miło mi cię poznać, Eve. Naprawdę się cieszę. Ree i ja bardzo żałujemy, że nie mogliśmy przyjechać na wasz ślub.

– Byliśmy niepocieszeni. – Reeanna uśmiechnęła się do Eve. Jej zielone oczy rozbłysły. – Bardzo chcieliśmy stanąć twarzą w twarz z kobietą, która rzuciła Roarke”a na kolana.

– On wciąż stoi – zauważyła Eye, rzucając okiem na męża, gdy podawał jej kieliszek. – Na razie.

– Ree i William byli w laboratorium na Taurusie Trzy, pracowali nad pewnym projektem dla mnie. Właśnie wrócili na ziemię na zasłużony odpoczynek.

– Ach tak. – Jakby to w ogóle mogło ją obchodzić.

– Ten projekt sprawia mi szczególną przyjemność – powiedział William. – Za rok, góra dwa, firma Roarke”a wprowadzi nową technologię, która zrewolucjonizuje świat rozrywki.

– Świat rozrywki. – Eye uśmiechnęła się blado. – To może wstrząsnąć naszą małą planetą.

– Całkiem możliwe. – Reeanna upiła łyk wina i obrzuciła Eye taksującym spojrzeniem: atrakcyjna, zirytowana – wspaniała. – Być może szykuje się też kilka przełomów w medycynie.

– To już działka Ree. – William uniósł w jej stronę kieliszek z czułością w oczach. – Ona jest ekspertem medycznym. Ja tylko facetem od zabawy.

Jestem pewna, że po długim dniu Eve nie ma ochoty wysłuchiwać ględzenia fachowców. Naukowcy… – odezwała się Reeanna, uśmiechając się przepraszająco. – Jesteśmy tacy nudni. Wróciłaś z Olimpu. – Z szelestem jedwabiu Reeanna zmieniła pozycję swego zapierającego dech w piersiach ciała. – William i ja byliśmy w zespole, który pracował nad centrum rozrywkowym i medycznym. Zdążyłaś je obejrzeć?

– Bardzo pobieżnie. – Zdała sobie sprawę, że jest niegrzeczna. Będzie się musiała przyzwyczaić do tego, że wracając do domu może często zastawać w nim wytworne towarzystwo oraz piękne kobiety śliniące się na widok jej męża. – Wywierają wrażenie, nawet w tym stadium budowy. Centrum medyczne będzie jeszcze bardziej okazałe, kiedy zostanie w pełni obsadzone. Pokój hologramowy w hotelu to twoje dzieło? – spytała Williama.

– Zgadza się, to ja go popełniłem – odparł żywo. – Uwielbiam grać. A ty?

– Eve uważa to za część swojej pracy. Tak się składa, że podczas naszego pobytu zdarzył się przykry wypadek – wtrącił Roarke.

– Samobójstwo, jeden z autotroników, Mathias. Brwi Williama zmarszczyły się.

– Mathias… taki „młody, rudy i piegowaty?

– Tak.

– Dobry Boże. – Wzdrygnął się i jednym haustem dopił wino.

– Samobójstwo? Jesteście pewni, że to nie był wypadek? Pamiętam go jako pełnego entuzjazmu młodego człowieka, kipiał od pomysłów. Nie wyglądał na kogoś, kto może odebrać sobie życie.

– A jednak to zrobił – ucięła krótko Eve. – Powiesił się.

– To straszne. – Pobladła Reeanna przysiadła na oparciu kanapy.

– Znałam go, William?

– Nie sądzę. Może widziałaś go w jednym z klubów, kiedy tam byliśmy, chociaż nie pamiętam, żeby lubił towarzystwo innych ludzi.

– W każdym razie bardzo mi przykro – rzekła Reeanna. – To okropne, że musieliście przeżyć taką tragedię w czasie miesiąca miodowego. Lepiej o tym nie mówmy. – Galahad wskoczył na kanapę i wsunął łeb pod białą dłoń Reeanny. – Wolałabym posłuchać, jak wyglądał ślub, którego nie mogliśmy zobaczyć.

– Zostańcie na kolacji. – powiedział Roarke, przepraszająco ściskając ramię Eve. – Będziemy was mogli zanudzić na śmierć opowiadaniami o weselu.

– Bardzo byśmy chcieli. – William pogładził ramię Reeanny tak samo delikatnie, jak ona głaskała kota. – Jesteśmy umówieni w teatrze. Właściwie już jesteśmy spóźnieni.

– Jak zwykle masz rację. – Reeanna wstała z widocznym żalem. Mam nadzieję, że możemy odłożyć to na później. Będziemy na planecie jeszcze miesiąc albo dwa, a ja chciałabym cię bliżej poznać, Eve. Kiedyś Roarke i ja…

– Zawsze jesteście mile widziani. A jutro zobaczymy się u mnie w biurze i złożycie mi szczegółowy raport.

– Bladym świtem. – Reeanna odstawiła kieliszek. – Może niebawem zjemy razem lunch, dobrze Ehe? We dwie. – Jej oczy błysnęły tak szczerą wesołością, że Eve poczuła się głupio. – Wymienimy spostrzeżenia na temat Roarke”a.

Zaproszenie było zbyt sympatyczne, by mogła się obrażać. Eve uśmiechnęła się.

– Zapowiada się ciekawie. – Razem odprowadzili gości do drzwi pomachali im na pożegnanie.

– Powiedz, czy dużo doświadczeń będzie do porównania? – spytała, wracając do domu.

– To stara historia. – Złapał ją w pasie i złożył na jej ustach spóźniony pocałunek na powitanie. – Całe lata temu – eony.

– Pewnie kupiła sobie to ciało.

– W takim razie trzeba przyznać, że to wspaniała inwestycja.

Eve uniosła brodę i popatrzyła na niego kwaśno.

– Jest na świecie jakaś piękna kobieta, która nie zaliczyła twojego łóżka?

1 ... 6 7 8 9 10 11 12 13 14 ... 68 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название