-->

Kosmos

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Kosmos, Gombrowicz Witold-- . Жанр: Современная проза. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Kosmos
Название: Kosmos
Автор: Gombrowicz Witold
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 194
Читать онлайн

Kosmos читать книгу онлайн

Kosmos - читать бесплатно онлайн , автор Gombrowicz Witold

P??ne, dojrza?e dzie?o wielkiego pisarza stanowi kwintesencj? jego pogl?d?w na ?ycie i sztuk?. Dowodem na uniwersalno?? i donios?o?? przes?ania powie?ci jest uhonorowanie jej mi?dzynarodow? nagrod? Prix Formentor, najwy?szym europejskim wyr??nieniem po Literackiej Nagrodzie Nobla.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 8 9 10 11 12 13 14 15 16 ... 32 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

Zdjęła z siebie ręcznik. Była bez bluzki. Nagością mnie uderzyło z piersi, ramion. Tą górną nagością zaczęła zzuwać pończochy, mąż znowu się odezwał, odpowiedziała, zdjęła drugą pończochę, on oparł nogę na krześle i rozsznurowywał bucik. Wstrzymywałem się z odwrotem, pomyślałem, że dowiem się teraz, jaka jest, jak jest z nim na goło, nikczemna, podła, brudna, oślizgła, zmysłowa, święta, czuła, czysta, wierna, świeża, powabna, a może kokietka? Może tylko łatwa? Głęboka? A może zacięta tylko, lub rozczarowana, znudzona, obojętna, gorąca, chytra, zła, anielska, nieśmiała, bezczelna, w końcu zobaczę! Już uda ukazały się, raz, drugi, zaraz będę wiedział, na koniec dowiem się czegoś, w końcu coś mi się ukaże…

Czajnik.

Wziął, przestawił czajnik ze stołu na półkę, i podszedł do drzwi.

Światło zgasło.

Wpatrywałem się, choć nic nie widziałem, ze wzrokiem niewidzącym, wbitym w ciemność jamy, wciąż jeszcze się patrzyłem, co mogli robić? Co robili? I jak robili? Tam teraz wszystko mogło się dziać. Nie było gestu, dotknięcia, które by było niemożliwe, ciemność naprawdę była nieodgadniona, wiła się, albo nie wiła, albo wstydziła, albo kochała, albo w ogóle nic, albo coś innego, albo podłość, zgroza, nigdy niczego się nie dowiem. Zacząłem złazić i opuszczając się powoli myślałem, że gdyby była dzieckiem z bardzo niebieskimi oczyma też mogłaby być potworem – niebieskookim i dziecinnym. Więc co można wiedzieć?

Nigdy niczego o niej nie będę wiedział. Zeskoczyłem na ziemię, otrzepywałem się, szedłem z wolna do domu, na niebie pęd panował, stada całe gnały rozwichrzone, białość ich świetlistych zrębów, czerń jąder, wszystko gnało pod księżycem, który też pędził, wypływał, sunął, ciemniał, gasł i wyłaniał się niepokalanie, niebiosa ogarnięte były dwoma ruchami sprzecznymi, rozpędzonymi, cichymi – ja idąc zastanawiałem się, czy nie wyrzucić do diabła wszystkiego, czy nie wyzbyć się tego całego balastu, powiedzieć „pas”, bo, ostatecznie, ta warga Katasina była, jak z fotografii wynikało, skazą czysto mechaniczną. Więc po co mi to? I jeszcze do tego czajnik…

Po co mnie kojarzenie ust – jej ust z Katasinymi? Nie będę więcej tego robił. Zostawię to.

Dochodziłem już do ganku. Na balustradzie siedział kot Leny, Dawidek, i na mój widok wstał i wyprężył się, abym go połaskotał. Złapałem kota mocno za gardło, zacząłem dusić, przemknęło mi, jak błyskawica, że co to ja robię, ale pomyślałem, już trudno, już za późno, z całej siły zaciskałem ręce. Udusiłem. Zwisł.

Co teraz, co dalej, byłem na ganku z kotem uduszonym w rękach, trzeba było coś począć z kotem, złożyć go gdzieś, ukryć? Tylko, że pojęcia nie miałem, gdzie. Może zakopać?

Ale kto by tam kopal po nocy! Wyrzucić na drogę, że niby samochód przejechał – albo może w krzaki, gdzie wróbel? Zastanawiałem się, kot mi ciążył, nie mogłem się zdecydować, było cicho, ale wpadł mi w oko mocny sznurek, którym przywiązane było drzewko do palika, jedno z tych białych od wapna, odwiązałem sznurek, zrobiłem pętlę, rozejrzałem się, czy nikt nie widzi (dom spał, nikt by nie uwierzył, że tu niedawno huk taki grasował), przypomniałem sobie, że w murze był hak, nie wiem po co, chyba dla wieszania bielizny, zaniosłem tam kota, niedaleko, ze dwadzieścia kroków od ganku, powiesiłem na haku. Wisiał, jak wróbel, jak patyk, do kompletu. Co teraz? Ledwie żyłem ze zmęczenia, bałem się trochę wracać do pokoju, a nuż Fuks tam jest, nie śpi, będzie mnie wypytywał… Ale gdy tylko cicho otworzyłem drzwi, okazało się, że śpi głęboko. Ja też zasnąłem.

1 ... 8 9 10 11 12 13 14 15 16 ... 32 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название