-->

Stawka Wi?ksza Ni? ?ycie Tom – II

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Stawka Wi?ksza Ni? ?ycie Tom – II, Zbych Andrzej-- . Жанр: Классическая проза. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Stawka Wi?ksza Ni? ?ycie Tom – II
Название: Stawka Wi?ksza Ni? ?ycie Tom – II
Автор: Zbych Andrzej
Дата добавления: 15 январь 2020
Количество просмотров: 183
Читать онлайн

Stawka Wi?ksza Ni? ?ycie Tom – II читать книгу онлайн

Stawka Wi?ksza Ni? ?ycie Tom – II - читать бесплатно онлайн , автор Zbych Andrzej

Andrzej Zbych to pseudonim autorskiego duetu, kt?ry przeszed? do historii, tworz?c „Stawk? wi?ksz? ni? ?ycie”.

O bohaterskich przygodach wojennych oficera polskiego wywiadu, dzia?aj?cego pod kryptonimem J-23. Przystojny Polak, w twarzowym mundurze oficera Abwehry, wygrywa II wojn? ?wiatow?! Wykrada najg??bsze tajemnice Rzeszy, ujawnia plany najwa?niejszych operacji wroga, kpi z wysi?k?w niemieckiego kontrwywiadu, o?miesza starania gestapo. W trudnej, niebezpiecznej s?u?bie pos?uguje si? przebieg?o?ci?, wdzi?kiem wobec dam, czujny okiem, mocnymi pi??ciami i ci?tym s?owem. Wkr?tce awansuje do stopnia kapitana, a nawet odznaczony zostaje niemieckim ?elaznym Krzy?em.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 50 51 52 53 54 55 56 57 58 ... 81 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

Już – pomyślał Kloss.

Polski oficer wyrwał pistolet spod płaszcza, strzelił. Wtedy zaczęło się piekło… „Jeńcy" wydobywali automaty… Zanim niemiecki kaemista zdołał się zorientować, granaty zniosły jego stanowisko. SS-mani z ochrony sztabu bronili się zza ciężarówek, z sieni pałacu wybiegali oficerowie nie orientujący się jeszcze w sytuacji i ginęli pod celnymi strzałami. Porucznik z grupą żołnierzy szturmował już okna.

– Polacy! – ryknął Lehman. – Zdrada!

Kussau, siedzący dotąd spokojnie na krzesełku, zerwał się i skoczył do okna; spojrzał w dół, z wysokości pierwszego piętra, na podwórze, na którym bronili się SS-mani, i zanim Lehman zdołał się zorientować, porwał jego pistolet leżący na stole i runął w dół.

– Stój, Kussau! – ryknął Lehman. – Kloss, strzelaj!

Kussau wstawał już na dole z ziemi; wyglądał strasznie; twarz miał zakrwawioną, podarta w strzępy koszula nie okrywała ciała. Strzelił do biegnącego spadochroniarza, nie trafił i po chwili runął przecięty celną serią automatu.

– On jednak – powiedział Lehman – on jednak nie zdradził… więc kto?

Kloss wybiegł z pokoju. Na korytarzu było pusto, na dole jeszcze strzelano, żołnierze z desantu zdobywali już hali. Gabinet generała był na drugim końcu korytarza; gdy Kloss dobiegał do drzwi, pałac nagle drgnął, szyby pękły, potworny, nieustający grzmot szedł ze wschodu.

Zaczęło się! Natarcie!

Pchnął drzwi do gabinetu generała. Pfister siedział przy biurku nieruchomy, skamieniały, jakby wszystko, co działo się na dole i wokół niego, w ogóle go nie dotyczyło. Kloss stał na progu, ciężko dysząc.

– Proszę się zameldować, Kloss – powiedział generał.

Wypowiedział słowa meldunku. Dawno nie przeżył nic równie idiotycznego. Pomyślał, że najważniejsze teraz: nie dopuścić, by Pfister zatelefonował do Vogla i wydał rozkaz wysadzenia mostu. Jeśli Tomala nie zdąży, nie zjawi się tu za chwilę, a ustalili, że to właśnie on wedrze się do pokoju generała, Kloss będzie musiał sam uniemożliwić Pfisterowi wydanie rozkazu. Wojna trwa! Kloss nie powinien się dekonspirować, ale bywają sytuacje…

– Desant – powiedział generał. Właściwie krzyczał, żeby Kloss mógł go usłyszeć w potwornym huku. Rozpoczęli natarcie. Proszę mnie połączyć z przyczółkiem mostowym.

Kloss podszedł do telefonu. Teraz trzeba wyszarpnąć broń… Rewolwer Pfistera leżał na biurku, nie zdąży sięgnąć…

– Szybciej, Kloss!

Kloss podniósł słuchawkę i otworzył kaburę. W tej chwili odskoczyły gwałtownie drzwi. Na progu stał To-mala, za nim polski oficer.

– Ręce do góry – powiedział Tomala swoją nienaganną niemczyzną: – Ręce do góry obaj!

Pfister wykonał polecenie.

– Jestem dowódcą dywizji – powiedział, jakby żądając, żeby tamci się przedstawili.

– Wiem, wiem – mruknął Tomala. – Łączyć z przyczółkiem mostowym! Generale, proszę wziąć słuchawkę i wezwać do sztabu dowódcę saperów. – Szczęknął bezpiecznik pistoletu Tomali. – No, szybciej!

– Nie zrobię tego!

– Zrobi pan to natychmiast!

Pfister podniósł słuchawkę.

– Z czwórką – powiedział.

Było to jednak ryzykowne! Tomali powinno wystarczyć, że Pfister nie wyda rozkazu. Oczywiście… pozbawienie przedmościa dowódcy ułatwiało zadanie, ale jeśli generał zamiast powiedzieć: „Proszę przyjechać do sztabu", powie: „Wysadzić"? Jeśli nie przestraszy się groźby… Czy Pfister wierzy, że zginie? Może jednak Tomala zna lepiej psychikę niemieckich generałów niż on, Kloss.

Czekali kilkanaście sekund.

– Vogel – usłyszeli głos Pfistera – proszę przyjechać natychmiast do sztabu.

Więc jednak Tomala miał rację!

Generał odłożył słuchawkę.

– Zostałem sterroryzowany w sposób niedopuszczalny podczas wojny prowadzonej przez cywilizowane narody.

Cywilizowany naród!

– Zostaniecie tutaj – powiedział polski oficer do To-mali. – Pilnujcie ich.

Wszystko przebiegało tak, jak zaplanowali! Pan generał Pfister odzyska wolność, żeby on, Kloss, mógł dalej działać!

Podszedł do okna. Na podwórze sztabu wjeżdżał właśnie samochód majora Vogla. Otoczyli go natychmiast spadochroniarze. Po chwili wóz z polską załogą jechał już w kierunku przedmościa.

Most był uratowany.

Grzmot artyleryjski powoli słabł, usłyszeli długie serie broni maszynowej.

– Można zapalić? – zapytał Kloss. To był sygnał.

– Palcie – powiedział spokojnie Tomala.

Kloss podszedł do niego i jednym szybkim ruchem zwalił go z nóg. Czy nie uderzył zbyt mocno? Nie, chyba nie… Chwycił automat Tomali.

– Uciekamy, generale!

Zbiegli w dół i przez kasyno wydostali się na tyły pałacu. Potem ścieżką nad Regą, nie zauważeni przez nikogo, w kierunku lasu Weipert.

Gdy stanęli na wzgórzu i zobaczyli w dole rzekę, pałac, pola nad rzeką, do przedmościa podchodziły już czołgi… Polskie czołgi przejeżdżały przez most…

Jaka szkoda – pomyślał Kloss – jaka szkoda, że nie mogłem zostać.

– Uratował mi pan życie – powiedział generał – ale mam nadzieję… – urwał.

Kloss milczał.

Boisz się, że wyda się twoje tchórzostwo – pomyślał. – Bój się, tak trzeba. Ale uratuję cię, bo jesteś mi potrzebny, dajesz mi niezawodne alibi.

– Nikt się nie dowie, panie generale – odezwał się wreszcie – o tym, co się stało. Daję słowo niemieckiego oficera.

Generał Pfister odetchnął głęboko.

1 ... 50 51 52 53 54 55 56 57 58 ... 81 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название