-->

Stawka Wi?ksza Ni? ?ycie Tom – II

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Stawka Wi?ksza Ni? ?ycie Tom – II, Zbych Andrzej-- . Жанр: Классическая проза. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Stawka Wi?ksza Ni? ?ycie Tom – II
Название: Stawka Wi?ksza Ni? ?ycie Tom – II
Автор: Zbych Andrzej
Дата добавления: 15 январь 2020
Количество просмотров: 183
Читать онлайн

Stawka Wi?ksza Ni? ?ycie Tom – II читать книгу онлайн

Stawka Wi?ksza Ni? ?ycie Tom – II - читать бесплатно онлайн , автор Zbych Andrzej

Andrzej Zbych to pseudonim autorskiego duetu, kt?ry przeszed? do historii, tworz?c „Stawk? wi?ksz? ni? ?ycie”.

O bohaterskich przygodach wojennych oficera polskiego wywiadu, dzia?aj?cego pod kryptonimem J-23. Przystojny Polak, w twarzowym mundurze oficera Abwehry, wygrywa II wojn? ?wiatow?! Wykrada najg??bsze tajemnice Rzeszy, ujawnia plany najwa?niejszych operacji wroga, kpi z wysi?k?w niemieckiego kontrwywiadu, o?miesza starania gestapo. W trudnej, niebezpiecznej s?u?bie pos?uguje si? przebieg?o?ci?, wdzi?kiem wobec dam, czujny okiem, mocnymi pi??ciami i ci?tym s?owem. Wkr?tce awansuje do stopnia kapitana, a nawet odznaczony zostaje niemieckim ?elaznym Krzy?em.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 81 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

– Tym razem daruję panu majorowi. Rozumiem, że oficer, który dopiero co wrócił z frontu, ma ochotę wygadać się, pochwalić sukcesami, ale o sukcesach także – dodał tonem nauczyciela – proszę mówić ciszej.

Odwrócił się na pięcie i zostawił ogłupiałego, lekko chwiejącego się na nogach majora. Oczywiście informacja o stratach w Chorwacji zostanie przekazana, gdzie należy.

Dostrzegł wchodzącego Tietscha, machnął mu ręką wskazując stolik. Kątem oka dostrzegł, że major przywołał gestem kapitana i obaj pospiesznie opuszczają kasyno. Prawdopodobnie major zapyta intendenta, kim jest ten młody, bezczelny porucznik, tamten wysłucha, jakiej to reprymendy udzielono majorowi i utwierdzi się w przekonaniu, że oberleutnant Kloss to niebezpieczny, zapalony nazista. Być może podzieli się z kimś tą opinią, a na tym przecież Klossowi zależało najbardziej.

Myślał o tym, słuchając monotonnego jak ciurkanie wody z kranu głosu leutnanta Tietscha, w cywilu aptekarza z małej bawarskiej mieściny. Tietsch skarżył się, że jego sekcja ciągle nie może złapać radiostacji, która przyprawia dowództwo o wściekłość, ale cóż on może zrobić, kiedy radiostacja działa w kwadracie kilkunastu najgęściej zaludnionych ulic śródmieścia. Co prawda każdego wtorku, ale zawsze o innej godzinie, a Tietsch nie może przecież posłać tych swoich marnych pięciu wozów pelengacyjnych na cały dzień, bo po pierwsze -potrzebne są gdzie indziej, a po drugie – gdy raz zorganizował taką sekcję, radiostacja, jakby kpiąc zeń w żywe oczy, w ten właśnie wtorek, kiedy za wstawiennictwem oberleutnanta Klossa udało mu się ściągnąć kilkanaście wozów z prowincji, najbezczelniej w świecie w ogóle się nie odezwała.

Tietsch ożywił się nieco, gdy zjawił się kelner i zaproponował panom oficerom baraninę, ponieważ mimo niepozornej postury był okropnym żarłokiem, i zawsze wprawiał Klossa w zdumienie ilością pochłanianego jadła. Kloss imponował mu przede wszystkim wojskową postawą, której sam, mimo usiłowań, nie potrafił nabyć, a także ujmującym sposobem bycia, zjednującym oberleutnantowi przyjaciół. Życzliwe koleżeństwo, okazywane przez Klossa, przyjął jako dar. Kloss nigdy zresztą nie wyzyskiwał tej przewagi, przeciwnie – podsuwając Tietschowi rady i sugestie starał się to uczynić w taki sposób, aby Tietsch mógł myśleć, że wylęgły się w jego głowie. Kloss w zamian zyskiwał dostęp o każdej porze do pomieszczeń zajmowanych przez referat Tietscha, a to pozwalało mu chronić własną radiostację.

– Powiedz, Hans, co ja mam robić, żeby mi nie zabierano ludzi – żalił się swoim płaczliwym głosem, pochłaniając trzecią porcję budyniu, polanego sokiem malinowym. – Co ja mam zrobić, żeby mi nie zabierano ludzi? Dzisiaj znowu musiałem dać czterech swoich chłopaków do dyspozycji gestapo. Ten Neumann strasznie się tam szarogęsi, a nasz Ossetzky ulega Luetzkemu, jakby był jego fagasem.

– Po co Neumannowi twoi ludzie? – zapytał bez zainteresowania Kloss.

– Diabli go wiedzą – prychnął Tietsch znad budyniu. -Szykuje jakąś gigantyczną policyjną akcję. Interesują go abonenci elektrowni czy gazowni, już nie pamiętam.

Zamglonym wzrokiem spoglądał na kelnera zbierającego talerze. Klossowi się zdawało, że Tietsch zastanawia się, czy nie zamówić jeszcze czegoś. Ale widać uznał, że ma dość, bo zamówił tylko piwo.

– Wiesz, Hans – powiedział zgarniając pianę – cholernie mnie denerwują ci byli policjanci, wyspecjalizowani w łapaniu drobnych złodziejaszków i alfonsów. Przyodziali teraz czarne mundury i rżną wielkich asów wywiadu.

– Masz rację – powiedział bezmyślnie, bo zastanawiał się właśnie, cóż to za wielką akcję policyjną szykuje krzywonogi hauptsturmfuehrer. Choć przyznał Tietschowi rację, bynajmniej nie lekceważył Neumanna. Znał ten gatunek funkcjonariuszy powolnych, cierpliwych, upartych jak muły. Wiedział, że właśnie tacy bywają najtrudniejszymi przeciwnikami

7

Głos standartenfuehrera Luetzkego w telefonie nie wróżył nic dobrego.

– Zaraz schodzę – powiedział Neumann.

Tym razem nie skorzystał z windy, nie spieszył się do obejrzenia rybich, bezbarwnych oczek swego szefa. Głównymi schodami dwóch podoficerów SS ciągnęło w dół pokrwawioną dziewczynę. Musiała być kimś znacznym, jeśli przesłuchiwano ją na górze. Normalne przesłuchiwania odbywały się w piwnicy, w gmachu byłego polskiego Ministerstwa Oświecenia i Wyznań Religijnych. Dziewczyna uczepiła się kurczowo poręczy. Jeden z podoficerów zaczął wyłamywać jej ręce. Neumann odwrócił się z niesmakiem.

Stosują swoje ulubione metody – pomyślał z sarkazmem. – Z tej dziewczyny nie wycisną już nic.

Gdyby sprawa dotarła do niego, wiedziałby, jak postąpić. Po pierwsze nie aresztowałby dziewczyny…

Ten obraz nasunął mu myśl o akcji, którą właśnie prowadzi i za chwilę zrelacjonuje standartenfuehrerowi, który, gdyby nie jego rozbiegane ręce, bezustannie obracające jakiś przedmiot, wyglądem przypominałby nieboszczyka.

Dla Neumanna sprawa była prosta. Ustalono, że z kelnerką z restauracji „Klubowa" kontaktuje się niejaki Adam Pruchnal, lat dwadzieścia osiem, notowany w kartotekach polskiej przedwojennej policji jako osobnik karany za działalność komunistyczną. Od tygodnia jest pod nieustanną inwigilacją. Jednocześnie drobiazgowemu badaniu poddawana jest przeszłość ludzi, z którymi się stykał poza pracą.

Ale najważniejsza jest praca tego Pruchnala. Neumann czuje, że inkasent gazowni otrzymuje meldunki w którymś z mieszkań w rejonie swego inkasa. Rejon znajduje się w śródmieściu i obejmuje kilka przyległych ulic. Skromnie licząc, trzy i pół tysiąca mieszkań. Gdyby udało się stwierdzić, w którym z tych mieszkań Pruchnal bywa cztery razy w miesiącu, meldunki napływają bowiem regularnie co tydzień, sprawa byłaby prosta… Luetzke zaproponuje oczywiście zdjęcie tego inkasenta. W zeszłym tygodniu wysunął taką sugestię.

– Czy ma pan do mnie zaufanie, szefie? – zapytał wtedy Neumann. – Oczywiście, możemy mieć w sieci płotkę, ale wtedy szczupak się wymknie, a on jest naprawdę groźny. Rozszyfrowałem tekst ostatniego meldunku. Nasz szczupak już wie o sukcesie łodzi U-265, chociaż ostatni komunikat OKW jeszcze o tym nie wspominał. W meldunku jest informacja, że do wyposażenia plutonu piechoty ma wejść CKM ze specjalnym chłodzeniem, przygotowany do warunków afrykańskich, i obiecuje dostarczyć dane dotyczące tego CKM-u.

– Nie musi mnie pan przekonywać – rzekł wtedy Luetzke – że J-23 jest groźny i niebezpieczny. Nie będę się wtrącał, ale niech się pan pospieszy.

Neumann skorzystał z okazji i wymógł na szefie, żeby ten załatwił wypożyczenie paru ludzi z Abwehry; akcja, którą prowadził, nie miała bowiem precedensu. Trzy i pół tysiąca ludzi, będących głównymi lokatorami, plus członkowie rodzin i sublokatorzy? Nawet po wyłączeniu dzieci, pozostaje około dziesięciu tysięcy osób. Należało ustalić personalia tych osób, prawdziwe personalia, bo muszą się wśród nich znaleźć ludzie z fałszywymi papierami, poszukać wśród nich oficerów rezerwy, zwolnionych z oflagów, bądź też ludzi, którzy ukrywają się przed władzami niemieckimi. Przedwojenna działalność Pruchnala zdaje się wskazywać, że J-23 ma powiązania z kręgami skrajnej lewicy, a więc należy wśród tych dziesięciu tysięcy osób znaleźć takich, którzy przed wojną zamieszani byli w działalność komunistyczną.

Tak jak przewidywał, sekcja CI, zajmująca się badaniem kontaktów pozaurzędowych Adama Pruchnala, nie wniosła nic nowego. Instynkt Neumanna nie mylił – tego był pewien. Kontakt musi odbywać się w którymś z tych trzech i pół tysiąca mieszkań. Na podstawie badania rachunków usiłowano dociec, czy inkasent odwiedza któreś z tych mieszkań częściej niż raz w miesiącu. Nic na to nie wskazywało.

Wtedy Neumann uczepił się innej koncepcji. Radiostacja pracuje co wtorek, tego samego dnia Stanisława Zarębska przynosi meldunki do krawca Skowronka, a przedtem, ale także zawsze we wtorek, spotyka się z Adamem Pruchnalem. Jest rzeczą mało prawdopodobną, żeby Pruchnal chodził z tak niebezpiecznym materiałem po mieście lub przechowywał go gdzieś. Prawdopodobnie także wrogiej agenturze zależy na maksymalnej aktualności nadsyłanych materiałów, wynikałoby więc z tego, że inkasent otrzymuje meldunki w każdy wtorek.

Ta hipoteza pozwoliłaby zacieśnić krąg do czterystu mieszkań, ale jeśli Neumann by się pomylił, zaprowadziłoby go to na manowce. Na wszelki jednak wypadek trzech ludzi po piętnaście godzin na dobę ślęczało nad kartotekami osób mieszkających w owych czterystu lokalach, usiłując za wszelką cenę znaleźć między nimi jakieś powiązania.

Neumann wiedział, że jest to jedyna możliwa metoda, ale zdawał sobie sprawę, że brak mu czasu.

Stanął przed obitymi materacem drzwiami standartenfuehrera. Ilse, krótkonoga, piersiasta sekretarka Luetzkego, bez słowa wskazała drzwi gabinetu szefa.

Kiepski znak – pomyślał Neumann. Idealnej sekretarce zawsze udzielał się nastrój standartenfuehrera.

8

Luetzke bawił się tym razem zapalniczką. Jego chude palce obracały mały przedmiot ze złota, kładły i podnosiły. Neumann z trudem oderwał wzrok od tych rozedrganych rąk.

– Zbyt długo trwa ta zabawa, Neumann – powiedział prawie szeptem. Tym razem nie wskazał Neumannowi krzesła, więc hauptsturmfuehrer stał wyprężony. – Czytałem pański ostatni raport. Duża praca, a właściwie duże pozory pracy. Listy, nazwiska, papierki, a ten J-23 ciągle nieuchwytny. Czego pan tak sterczy? Niech pan siada! Jego ostatnia informacja, zarówno ta o stratach, jakie ponieśliśmy w Jugosławii, jak i ta o przerzuceniu grup specjalnych na południe, jest zgodna z prawdą.

– Zwracam panu uwagę, standartenfuehrer – Neumann z ulgą wyprostował nogi – że żadna z tych informacji nie przyda się bolszewikom, nie dotrze do nich, ponieważ korzystając ze zdobytych szyfrów, przekazaliśmy ich centrali materiały spreparowane przez nas.

Ale Luetzke nie pozwolił mu zaliczyć tego punktu.

– On żyje, on działa. Dopóki nie będziemy go mieli w garści, nie możemy spać spokojnie. W tej wrogiej centrali nie siedzą idioci, Neumann. Zrozumieją pewnego dnia, że podsuwamy im fałszywe informacje i wtedy koniec. Albo też ten J-23 zorientuje się, że coś jest nie tak i przestanie korzystać z radiostacji zainstalowanej u tego krawca. A czy może pan zagwarantować, że nie ma drugiej rezerwowej radiostacji – i co wtedy? Co nam zostanie w garści? Ten radzista, z którego już nic więcej nie da się wydusić? Ta kucharka czy kelnerka, która wie pewnie tyle samo co my, to znaczy, że ma odebrać kartkę papieru zapisaną cyframi i dostarczyć ją do pracowni krawieckiej? Wierzę, że chce pan złapać szczupaka, ale na szczupaki nie poluje się stojąc godzinami z wędką na brzegu. Wie pan, co to jest spinning?

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 81 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название