Lalka
Lalka читать книгу онлайн
Lalka (1890) ukazywa?a si? pierwotnie w odcinkach na ?amach warszawskiego "Kuriera Codziennego". Pisarz podj?? w niej m.in. dyskusj? o idealistach i romantycznej mi?o?ci. Stanis?aw Wokulski zakocha? si? w arystokratce Izabeli ??ckiej i ca?e swoje ?ycie podporz?dkowa? zdobyciu tej kobiety. Zrezygnowa? z pracy naukowej, zacz?? gromadzi? maj?tek, stara? si? wej?? do wy?szych sfer, gdy? wydawa?o mu si?, ?e tym sposobem zbli?y si? do ukochanej. Jednak powie?? Prusa mo?na odczytywa? r??nie. Jego historia "dzia?a za spraw? swojej magicznej podw?jno?ci, kt?r? maj? tylko arcydzie?a", pisa?a Olga Tokarczuk. Autor przekazuje czytelnikom wiedz? o schy?ku XIX wieku, lecz tak?e ujawnia podstawowe "prawdy psychologiczne", kt?re nie uleg?y dzia?aniu czasu.
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
księżniczki. Był podróżnik, który podobno odkrył nową część świata, rozbił się
z okrętem na bezludnej wyspie i bodaj czy nie kosztował ludzkiego mięsa.
Bywali tam wreszcie sławni malarze, a nade wszystko natchnieni poeci, którzy
w sztambuchach hrabianek pisywali ładne wiersze, mogli kochać się bez nadziei
i uwieczniać wdzięki swoich okrutnych bogiń naprzód w gazetach, a następnie
w oddzielnych tomikach, drukowanych na welinowym papierze.
Cała ta ludność, między którą ostrożnie przesuwali się wygalonowani lokaje,
damy do towarzystwa, ubogie kuzynki i łaknący wyższych posad kuzyni, cała ta
ludność obchodziła wieczne święto.
32
Od południa składano sobie i oddawano wizyty i rewizyty albo zjeżdżano się w
magazynach. Ku wieczorowi bawiono się przed obiadem, w czasie obiadu i po
obiedzie. Potem jechano na koncert lub do teatru, ażeby tam zobaczyć inny
sztuczny świat, gdzie bohaterowie rzadko kiedy jedzą i pracują, ale za to wciąż
gadają sami do siebie- gdzie niewierność kobiet staje się źródłem wielkich
katastrof i gdzie kochanek, zabity przez męża w piątym akcie, na drugi dzień
zmartwychwstaje w pierwszym akcie, ażeby popełniać te same błędy i gadać do
siebie nie będąc słyszanym przez osoby obok stojące. Po wyjściu z teatru znowu
zbierano się w salonach, gdzie służba roznosiła zimne i gorące napoje, najęci
artyści śpiewali, młode mężatki słuchały opowiadań porąbanego kapitana o
murzyńskiej księżniczce, panny rozmawiały z poetami o powinowactwie dusz,
starsi panowie wykładali inżynierom swoje poglądy na inżynierią, a damy w
średnim wieku półsłówkami i spojrzeniami walczyły między sobą o podróżnika,
który jadł ludzkie mięso. Potem zasiadano do kolacji, gdzie usta jadły, żołądki
trawiły, a buciki rozmawiały o uczuciach lodowatych serc i marzeniach głów
niezawrotnych. A potem - rozjeżdżano się, ażeby w śnie rzeczywistym nabrać
sił do snu życia.
Poza tym czarodziejskim był jeszcze inny świat - zwyczajny.
O jego istnieniu wiedziała panna Izabela i nawet lubiła mu się przypatrywać z
okna karety, wagonu albo z własnego mieszkania. W takich ramach i z takiej
odległości wydawał on się jej malowniczym i nawet sympatycznym. Widywała
rolników powoli orzących ziemię - duże fury ciągnione przez chudą szkapę -
roznosicieli owoców i jarzyn - starca, który tłukł kamienie na szosie - posłańców
idących gdzieś z pośpiechem - ładne i natrętne kwiaciarki - rodzinę złożoną z
ojca, bardzo otyłej matki i czworga dzieci, parami trzymających się za ręce -
eleganta niższej sfery, który jechał dorożką i rozpierał się w sposób bardzo
zabawny - czasem pogrzeb. I mówiła sobie, że tamten świat, choć niższy, jest
ładny; jest nawet ładniejszy od obrazów rodzajowych, gdyż porusza się i
zmienia co chwilę.
I jeszcze wiedziała panna Izabela, że jak w oranżeriach rosną kwiaty, a w
winnicach winogrona, tak w tamtym, niższym świecie wyrastają rzeczy jej
potrzebne. Stamtąd pochodzi jej wierny Mikołaj i Anusia, tam robią rzeźbione
fotele, porcelanę, kryształy i firanki, tam rodzą się froterzy, tapicerowie,
ogrodnicy i panny szyjące suknie. Będąc raz w magazynie kazała zaprowadzić
się do szwalni i bardzo ciekawym wydał się jej widok kilkudziesięciu
pracownic, które krajały; fastrygowały i układały na formach fałdy ubrań. Była
pewna, że robi im to wielką przyjemność, ponieważ te panny, które brały jej
miarę albo przymierzały suknie, były zawsze uśmiechnięte i bardzo
zainteresowane tym, ażeby strój leżał na niej dobrze.
I jeszcze wiedziała panna Izabela, że na tamtym, zwyczajnym świecie trafiają
się ludzie nieszczęśliwi. Więc każdemu ubogiemu, o ile spotkał ją, kazała dawać
po kilka złotych ; raz spotkawszy mizerną matkę z bladym jak wosk dzieckiem
przy piersi oddała jej bransoletę, a brudne, żebrzące dzieci obdarzała cukierkami
33
i całowała z pobożnym uczuciem. Zdawało się jej, że w którymś z tych
biedaków, a może w każdym, jest utajony Chrystus, który zastąpił jej drogę,
ażeby dać okazję do spełnienia dobrego czynu.
W ogóle dla ludzi z niższego świata miała serce życzliwe. Przychodziły jej na
myśl słowa Pisma Świętego: „W pocie czoła pracować będziesz.” Widocznie
popełnili oni jakiś ciężki grzech, skoro skazano ich na pracę; ależ tacy jak ona
aniołowie nie mogli nie ubolewać nad ich losem. Tacy jak ona, dla której
największą pracą było dotknięcie elektrycznego dzwonka albo wydanie rozkazu.
Raz tylko niższy świat zrobił na niej potężne wrażenie.
Pewnego dnia, we Francji, zwiedzała fabrykę żelazną. Zjeżdżając z góry, w
okolicy pełnej lasów i łąk, pod szafirowym niebem zobaczyła otchłań
wypełnioną obłokami czarnych dymów i białych par i usłyszała głuchy łoskot,
zgrzyt i sapanie machin. Potem widziała piece, jak wieże średniowiecznych
zamków, dyszące płomieniami - potężne koła, które obracały się z szybkością
błyskawic - wielkie rusztowania, które same toczyły się po szynach - strumienie
rozpalonego do białości żelaza i półnagich robotników, jak spiżowe posągi, o
ponurych wejrzeniach. Ponad tym wszystkim - krwawa łuna, warczenie kół, jęki
miechów, grzmot młotów i niecierpliwe oddechy kotłów, a pod stopami dreszcz
wylęknionej ziemi.
Wtedy zdało się jej, że z wyżyn szczęśliwego Olimpu zstąpiła do beznadziejnej
otchłani Wulkana, gdzie cyklopowie kują pioruny mogące zdruzgotać sam
Olimp. Przyszły jej na myśl legendy o zbuntowanych olbrzymach, o końcu tego
pięknego świata, w którym przebywała, i pierwszy raz w życiu ją, boginię, przed
którą gięli się marszałkowie i senatorzy, zdjęła trwoga.
- To są straszni ludzie, papo... - szepnęła do ojca.
Ojciec milczał, tylko mocniej przycisnął jej ramię.
- Ale kobietom oni nic złego nie zrobią ?
- Tak, nawet oni - odpowiedział pan Tomasz.
W tej chwili pannę Izabelę ogarnął wstyd na myśl, że troszczyła się tylko o
kobiety. Więc szybko dodała:
- A jeżeli nam, to i wam nie zrobią nic złego...
Ale pan Tomasz uśmiechnął się i potrząsnął głową. W owym czasie dużo
mówiono o zbliżającym się końcu starego świata, a pan Tomasz głęboko
odczuwał to, z wielkimi trudnościami wydobywając pieniądze od swoich
pełnomocników.
Odwiedziny fabryki stanowiły ważną epokę w życiu panny Izabeli. Z religijną
czcią czytywała ona poezje swego dalekiego kuzyna, Zygmunta, i zdawało się
jej, że dziś znalazła ilustrację do Nieboskiej komedii. Odtąd często marzyła o
zmroku, że na górze kąpiącej się w słońcu, skąd zjeżdżał jej powóz do fabryki,
stoją Okopy Św. Trójcy, a w tej dolinie zasnutej dymami i parą było
obozowisko zbuntowanych demokratów, gotowych lada chwila ruszyć do
szturmu i zburzyć jej piękny świat.
34
Teraz dopiero zrozumiała, jak gorąco kocha tę swoją duchową ojczyznç, gdzie
kryształowe pająki zastępują słońce, dywany - ziemię, posągi i kolumny -
drzewa. Tę drugą ojczyznę, która ogarnia arystokrację wszystkich narodów,
wykwintność wszystkich czasów i najpiękniejsze zdobycze cywilizacji.
I to wszystko miałoby runąć, umrzeć albo rozpierzchnąć się!... Rycerska
młodzież, która śpiewa z takim uczuciem, tańczy z wdziękiem, pojedynkuje się
z uśmiechem albo skacze na środku jeziora w wodę za zgubionym kwiatkiem
?... Mają zginąć te ukochane przyjaciółki, które okrywały ją tyloma
pieszczotami albo siedząc u jej nóg opowiadały jej tyle drobnych tajemnic, albo
oddalone od niej pisywały takie długie, bardzo długie listy, w których tkliwe
uczucia mieszały się z nader wątpliwą ortografią ?
A ta dobra służba, która ze swymi panami postępuje tak, jakby zaprzysięgała im