Chor zapomnianych glosow
Chor zapomnianych glosow читать книгу онлайн
Okr?t badawczy „Accipiter” przemierza bezkres kosmicznej pr??ni, a jego za?oga pogr??ona jest w g??bokiej kriostazie. Nieliczni ?wiadomi s? dramatu, kt?ry rozgrywa si? na pok?adzie.
Astrochemik H?kon Lindberg budzi si? przedwcze?nie z kriogenicznego snu i widzi, jak ginie jeden z ostatnich cz?onk?w za?ogi.
Pr?cz niego rze? przetrwa? tylko nawigator, Dija Udin Alhassan.
Czy to on jest odpowiedzialny za fiasko misji? A mo?e stoi za tym jaka? niewypowiedziana si?a? Obca cywilizacja? Nieokre?lony byt? Ludzko?? podr??uje mi?dzy gwiazdami, odkrywa miriady ?wiat?w, ale nigdy nie napotka?a ?adnych oznak ?ycia.
Ch?r zapomnianych g?os?w to SF z tempem w?a?ciwym powie?ciom sensacyjnym, intryg? i?cie kryminaln? i klimatem rodem z horror?w. Zako?czenie powinno zaskoczy? nawet najbardziej przewiduj?cego czytelnika.
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
Pomyślał, że czas zacząć żegnać się z życiem. A może spróbować modlitwy? Nie, Reddington miał rację mówiąc, że jeśli przez całe życie nie rozmówił się z żadną siłą wyższą, teraz nie ma to najmniejszego sensu. A mimo to coś kazało mu spróbować. Poszukiwanie ostatniej deski ratunku? Nie, raczej to, że w tych okolicznościach wszystko wydawało się możliwe.
– Nie odpowiada na nic – odezwał się Jeffrey. – Jakby brakowało energii.
– Trudno.
Pułkownik bez słowa sięgnął do przewodu w bocznej kieszeni skafandra. Podłączył go do portu z tyłu kasku, a drugą końcówkę podpiął do panelu w ścianie. Lindberg przyglądał się temu z konsternacją, uznając, że nie ma sensu protestować. Reddington i tak postąpi, jak chce.
– Accipiter – odezwał się Jeffrey.
– Tak, panie pułkowniku? – zapytała Nozomi.
– Nawiązałem połączenie z systemem.
– Słucham?
– Podłączyłem się do tego cholerstwa. Spróbujcie zdalnie je otworzyć, będę służyć wam za przekaźnik.
– To niezbyt roztropne, panie pułko…
– Zamknij się, Ellyse – uciął. – I rób, co mówię.
– Tak jest.
Håkon podniósł się i podszedł do dowódcy. Takie połączenie mogło go zabić, ale nie miało to wielkiego znaczenia – za niecałe siedem minut i tak zginą, smażąc się na popiół.
– Melduj, Ellyse – dodał pułkownik.
– Nawiązałam połączenie, mamy zdalny dostęp do Hawkinga.
– I jak to wygląda?
– Dziwnie.
– Sprecyzuj.
– Wszystkie systemy są sprawne. Wygląda na to, że kolektory neutrin też działają, a zatem akumulatory powinny być naładowane.
– Może więc są?
– Nie. Brakuje zapasów, jakby cała energia była od razu wykorzystywana.
– Do czego?
– Najwyraźniej do niczego – odparła Ellyse. – Zderzacz korpuskuł działa jak należy, energia jest generowana, ale nagle gdzieś znika.
– I to jest cały problem?
– Na to wygląda – powiedziała. – Gideon sądził, że rzecz tkwi w jakimś systemie bezpieczeństwa, który się aktywował, a następnie zablokował, ale odpowiedź zdaje się być znacznie prostsza.
– Jak zawsze – skwitował Lindberg.
Pułkownik potoczył wzrokiem po pomieszczeniu, jakby gdzieś tutaj mógł odnaleźć źródło poboru mocy.
– Możecie wykorzystać…
– Tak, panie pułkowniku – ucięła szybko Ellyse. – Do aktywowania tego panelu wystarczy ułamek energii, jaka jest zgromadzona w pańskim kombinezonie.
– Nie zabij go – dodał Håkon.
– Postaram się.
Stanęli przed włazem, czekając, aż wreszcie opuszczą ten przeklęty statek. Zegar wskazywał, że zostało im już jedynie parę minut. Wlepiali wzrok w śluzę, oddychając nierówno.
– I? – zapytał Jeffrey. – Nic się nie dzieje.
Nozomi przez chwilę milczała. Lindberg spojrzał na wyświetlacz, myśląc o tym, że na tym etapie liczy się już każda sekunda.
– Ellyse, co się dzieje? – zapytał.
– Najwyraźniej nie jest to tak proste, jak mi się wydawało.
– To znaczy? – dopytał Håkon.
– Jak tylko jakaś porcja energii wpada do systemu, od razu jest pochłaniana. Coś na pokładzie musi zasysać każdego wata, wolta czy ampera.
Załoganci obrócili się w kierunku korytarza.
– Nie widzieliśmy, by jakikolwiek system był włączony – zaoponował Reddington. – A nie mamy czasu, by przeszukać cały statek.
Skandynaw spojrzał na HUD. Trzy minuty. Sto osiemdziesiąt sekund dzieliło go od śmierci w męczarniach.
17
Na mostku Accipitera trwały gorączkowe poszukiwania systemu, urządzenia, lub czegokolwiek innego, co powodowało tak duży pobór mocy. Nie było tu jednak Channary Sang ani Alhassana – oboje narzucili na siebie skafandry i czekali w wąskim przejściu pomiędzy statkami. Trwali w gotowości, by pomóc Reddingtonowi i Lindbergowi, gdy tylko otworzy się śluza.
Nozomi spojrzała na zegar i stwierdziła, że niebawem Jaccard poleci dwójce załogantów wracać na pokład Accipitera.
– Ellyse – odezwał się przez komunikator dowódca. – Jeśli masz jakiś pomysł, gdzie mogłoby znajdować się to urządzenie…
– Nie mam, panie pułkowniku.
Zostało sto pięćdziesiąt sekund. Nozomi panicznie przeglądała manifest pokładowy Hawkinga, starając się ustalić, co może pobierać tyle energii. Po chwili zrezygnowała i przełączyła ekran na wykaz systemów statku. Wiedziała, że Hallford grzebie w mechanizmach sztucznej atmosfery, zaś Loïc przeczesuje meandry systemów nawigacyjnych. Zastanowiła się przez chwilę.
– Załóżmy, że ta cywilizacja potrzebuje czegoś, by tutaj być, jak my tlenu…
– Co? – zapytał Lindberg. Nozomi uzmysłowiła sobie, że ma otwarty kanał komunikacyjny. – Co mówiłaś?
– Gdybam.
– To chyba już nie pora na gdybanie. Wedle mojego zegara, zostało niecałe sto dwadzieścia sekund.
– Czego potrzebują, żeby tutaj być? – powiedziała do siebie.
– Oni?
Ellyse zignorowała pytanie. Głos Lindberga był coraz bardziej łamliwy, czemu trudno było się dziwić. Gorączkowo poszukiwała odpowiedzi, przeczesując wzrokiem wykaz systemów. Na okręcie takiej klasy było ich od groma, każdy detal był regulowany przez dziesięć urządzeń.
– Nie możecie nas jakoś odciągnąć, przytrzymać na ciemnej stronie? – zapytał Håkon.
– Nie, przyciąganie grawitacyjne jest zbyt mocne – odparła bezwiednie Nozomi, przeszukując listę.
– To wyłączcie wszystkie systemy. Padnie też ten, który pobiera…
– Wszystko jest wyłączone.
– Więc…
– Szukam jakiegoś podsystemu.
– I?
– I bądź cicho, Lindberg.
– Zostało mi kilkadziesiąt sekund życia. Wolałbym…
– Mam! – krzyknęła Nozomi, niemal zrywając się z miejsca. – Bufor 4A w jednym z podsystemów telemetrii pokładowej!
Ellyse wiedziała, że Håkon się odzywa, ale nie słyszała wypowiadanych przez niego słów. Skupiła się na tym, by jak najszybciej wyłączyć element, który zasysał niemal całą energię generowaną przez zderzanie cząstek.
Teraz, kiedy już namierzyła odpowiedni cel, procedura nie będzie specjalnie skomplikowana. Wystarczy wprowadzić kilka nowych wartości do systemu… byle szybko.
– Już! – powiedziała chwilę później, odginając się do tyłu.
Uzmysłowiła sobie, że przestała śledzić upływ czasu. Zdążyła?
Spojrzała na zegar. Zostało dwadzieścia sekund.
– Śluza otwarta! – powiedziała. – Słyszysz mnie?
Odpowiedziała jej cisza.
– Odłączaj, natychmiast! – zza pleców usłyszała głos pierwszego oficera. – Pełna moc napędu!
– Tak jest! – odparł mu Gideon.
Siedzący na miejscu nawigatora Hallford uruchomił wszystkie silniki na bakburcie, a statek natychmiast odbił w bok. Zdążyli przed wyjściem z cienia, byli bezpieczni. Kwestią otwartą pozostawało, co stało się w przejściu.
Ellyse obróciła się i spojrzała na Jaccarda. Nie mogła wyczytać nic z jego twarzy. Podobnie jak ona, Loïc czekał, aż ktokolwiek się odezwie.
18
Lindberg leżał na podłodze bez kasku i zaśmiewał się w najlepsze. Tuż obok usiadł Reddington, w podobnym humorze. Z pomocą Channary i Alhassana udało im się nie tylko przeskoczyć na pokład Accipitera, ale także zabrać ze sobą ciało i plecak Yael Dayan.
– Kurwa mać – odezwał się Dija Udin. – Zabrakło dosłownie kilku sekund, a miałbym cię z głowy raz na zawsze.
– Przełożymy to inną okazję.
– Umowa stoi, sukinsynu – odparł muzułmanin, podając rękę przyjacielowi. Postawił go na nogi, a potem wszyscy zaczęli pozbywać się swoich skafandrów. W międzyczasie Jeffrey aktywował interkom i poinformował mostek, że wszyscy są cali.
– Rozumiem, że wpadła na to Ellyse? – zapytał.
– Tak jest, panie pułkowniku – odparł Jaccard, nie potrafiąc ukryć ulgi w głosie.
– Jak?
– Najwyraźniej miała po prostu nosa. Trafiła na jeden z podsystemów i…
– Jaki?
– Bufor 4A w telemetrii pokładowej.
Reddington spojrzał na Lindberga. Ten skinął głową.
– Czy to przypadkiem nie jest odpowiedzialne za komunikaty głosowe na statku? – zapytał Håkon, podchodząc do interkomu.