Smiertelna ekstaza
Smiertelna ekstaza читать книгу онлайн
Drew Mathias, zdolny elektronik i entuzjasta gier komputerowych, nie mia? ?adnego powodu, ?eby odebra? sobie ?ycie. Podobnie jak wzi?ty nowojorski adwokat S.T. Fitzhugh, wp?ywowy senator Peary czy Cerise Devane, przebojowa w?a?cicielka popularnego brukowca. Tych czworga nie ??czy?o nic poza tym, ?e postanowili odej?? z tego ?wiata. ?ledztwo nie przynios?o ?adnego rezultatu, ale porucznik Eve Dallas z nowojorskiej policji nie chce uwierzy?, ?e by?y to samob?jstwa. Kto jednak i dlaczego chcia?by pozbawi? ?ycia czworo niezwi?zanych ze sob? ludzi? I jak tego dokona??
Porucznik Dallas postanawia mimo wszystko poszuka? odpowiedzi na te pytania. Oczywi?cie mo?e liczy? na pomoc ?wie?o po?lubionego m??a – superprzystojnego, superinteligentnego i bogatego Raorke’a – kt?ry kocha j? do szale?stwa i zrobi dla niej wszystko.
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
– W ten sposób jesteśmy zwolnieni z człowieczeństwa – ciągnęła
– z moralności, z wyboru między dobrem a złem. Wystarczy powiedzieć, że zostaliśmy naznaczeni już w łonie matki i me mieliśmy szans. – Spojrzała na nią z ukosa. – Spośród wszystkich ludzi ty powinnaś wiedzieć o tym najlepiej.
– Tu nie chodzi o mnie. – Eye odstawiła ze stukiem kubek. – Nie chodzi o to, skąd pochodzę ani kim zostałam. Chodzi o czworo ludzi, którym nie dano wyboru. I ktoś musi za to odpowiedzieć.
– Jedno pytanie – dodała Mira, gdy Eye wstała. – Tak ci zależy, żeby załatwić tego człowieka z powodu osobistych urazów – może skrzywdził tych, których kochasz? – czy ze względu na ofiary?
– Powiedzmy, że wchodzą w grę obydwa powody – odparła po namyśle Eye.
Nie skontaktowała się z Recanną – jeszcze nie. Potrzebowała trochę czasu, by to spokojnie rozważyć. Poza tym w swoim biurze zastała Nadine Furst.
– Jak się przedostałaś przez ochronę? – ostrym tonem zapytała
– Och, mam swoje sposoby. – Nadine machała nogą, promieniejąc przyjaznym uśmiechem. – Większość gliniarzy stąd wie o naszej historii.
– Czego chcesz?
– Nie odmówię, jeśli poczęstujesz mnie kawą.
Niechętnie podeszła do autokucharza i wstukała zamówienie na dwa kubki.
– Pospiesz się, Nadine. Zbrodnia szaleje w naszym mieście.
– Dlatego obie mamy co robić. Słuchaj, Dallas, po co wezwano cię wczoraj wieczorem?
– Słucham?
– Daj spokój. Byłam na przyjęciu. Nawiasem mówiąc, Mayis była cudowna. Najpierw zniknęliście oboje z Roarke” em. – Upiła ostrożnie łyk. – Nie trzeba nawet tak spostrzegawczego reportera jak ja, żeby się domyślić, o co chodzi. – Poruszyła znacząco brwiami i zachichotała, gdy Eye patrzyła na nią w milczeniu. – Ale twoje życie seksualne mnie akurat nie interesuje.
– Kończyły się paszteciki z krewetkami, poszliśmy więc do kuchni po następne. Wiesz, to by był wstyd…
– Tak, tak. – Nadine machnęła ręką, skupiając się na kawie. Nawet na tak wysokich stanowiskach w Kanale 75 nie mieli widocznie dostępu do takich specjałów. – Potem jako bystry obserwator zauważyłam, że zabrałaś Jessa Barrowa zaraz po występie. I już nie wróciliście. Ani ty, ani on.
– Mamy taką małą, głupią sprawę o nielegalne środki – odparła oschle Eye. – Możesz to przekazać swoim kolegom od plotek.
– A ja rypię się z jednorękim androidem.
– Zawsze szukałaś mocnych wrażeń.
– Właściwie był kiedyś taki jeden… ale to dygresja. Roarke, jak zawsze czarujący, wyprowadza ociągających się gości do centrum rekreacyjnego – nawiasem mówiąc, fantastyczna stacja holograficzna – i przekazuje nam twoje przeprosiny i wyrazy ubolewania. Wezwanie służbowe? – Nadine przekrzywiła głowę. Na moim skanerze policyjnym nie znalazłam nic, co by tamtego wieczoru mogło wyciągnąć z domu naszego asa od zabójstw.
– Skaner nie widzi wszystkiego, Nadine. Poza tym ja jestem jak żołnierz – idę, kiedy i gdzie mi każą.
– Możesz to wciskać komuś innemu. Wiem, jak blisko jesteście z Mayis. W tak ważnej dla niej chwili tylko coś bardzo pilnego mogło cię wyciągnąć z przyjęcia. – Pochyliła się do przodu. – Gdzie jest Jess Barrow, Dallas? I co, on do cholery, zrobił?
– Nic ci nie mogę powiedzieć, Nadine.
– Daj spokój, Dallas, znasz mnie. Niczego nie nagłośnię bez pozwolenia. Kogo zabił?
– Zmień kanał – poradziła jej Eye, po czym wyciągnęła nadajnik, który nagle zapiszczał. – Tylko obraz, bez dźwięku.
Szybko odczytała wiadomość od Peabody, która informowała o spotkaniu we trójkę, z Feeneyem, za dwadzieścia minut. Położyła nadajnik na biurku i podeszła do autokucharza, by zobaczyć, czy zostały jeszcze jakieś chipsy sojowe. Chciała czymś zagryźć kofeinę.
– Muszę wracać do pracy, Nadine – ciągnęła Eye, upewniwszy się, że została jej tylko ciepła kanapka z jajkiem. – Nie mam nic, co by ci mogło polepszyć oglądalność.
– Ukrywasz coś przede mną. Wiem, że przymknęłaś Jessa. Mam swoje źródła w areszcie.
Eye odwróciła się ze złością. Areszt słynął z przecieków.
– Nie mogę ci pomóc.
– Postawiłaś mu zarzuty?
– Na razie zarzuty nie mogą być podane mediom.
– Niech cię cholera, Dallas.
– Słuchaj, jeszcze chwila, a przestanę nad sobą panować – warknęła Eye. – Nie drażnij mnie. Kiedy tylko będę mogła o tym mówić mediom, zawiadomię cię pierwszą. Musisz się tym zadowolić.
– Czyli mam zadowolić się niczym. – Nadine wstała. – To musi być coś dużego, inaczej nie byłabyś taka nieprzyjemna. Przecież proszę tylko o…
Urwała, ponieważ do pokoju wpadła Mavis.
– Jezu, Dallas. Jak mogłaś zamknąć Jessa? Co ty wyrabiasz?
– Mavis, do cholery! – Eye niemal zobaczyła, jak Nadine nadstawia swoich reporterskich uszu. – Siadaj – powiedziała stanowczym głosem, wskazując palcem krzesło i rzucając w stronę Nadine: – A ty się wynoś!
– Miej trochę serca, Dallas. – Nadine uczepiła się Mavis. – Nie widzisz, jaka jest roztrzęsiona? Dam ci kawy, Mavis.
– Powiedziałam, żebyś się wynosiła i nie żartowałam. – Bezsilnym gestem przetarła dłońmi twarz. – Spadaj, albo cię wciągnę na czarną listę.
Ta groźba poskutkowała. Znaleźć się na czarnej liście oznaczało, że nikt w całym wydziale zabójstw nie poda jej mc, co wystarczyłoby na więcej niż krótką wzmiankę w wiadomościach.
– Dobra, ale nie zamierzam tego tak zostawić. – Były jeszcze inne sposoby i inne narzędzia, by się dowiedzieć. Nadine chwyciła torebkę, posłała Eye rozgoryczone spojrzenie i wybiegła.
– Jak mogłaś? – zapytała Mavis. – Dallas, jak mogłaś to zrobić?
Eye zamknęła drzwi, by nikt ich nie podsłuchiwał. Ból głowy wrócił i znów zaczął pulsować w jej skroniach w rytmie radosnego marsza.
– Mayis, to moja praca.
– Praca? – Jej oczy były laserowo niebieskie i zaczerwienione od płaczu. Wzruszająco pasowały do kobaltowych pasemek w jej szkarłatnych włosach. – A co z moją karierą? Wreszcie się przebijam. Tak długo na to czekałam i tak ciężko pracowałam, a ty wsadzasz mojego partnera za kratki. I za co? – Jej głos zaczął się rwać. – Tylko to, że z tobą flirtował i wkurzył Roarke”a?
– Co? – Otworzyła w zdumieniu usta, niezdolna wykrztusić ani słowa. W końcu odzyskała mowę. Skąd ci to przyszło do głowy?
– Właśnie skończyłam rozmawiać z Jessem. Jest załamany. Nie mogę uwierzyć, że mogłaś tak postąpić, Dallas. – Oczy znów jej zwilgotniały. – Wiem, że Roarke jest dla ciebie najważniejszy. ale znamy się przecież tak długo.
W tym momencie, kiedy Mayis cicho łkała, zasłoniwszy twarz rękami, Eye z prawdziwą radością udusiłaby Jessa Barrowa.
– Tak, znamy się od dawna i powinnaś wiedzieć, że ja bym tak nie postąpiła. Nie wsadzam nikogo do pudła z powodów osobistych, nawet jeżeli bardzo mnie zdenerwuje. Mogłabyś usiąść?
– Nie chcę siadać – wyjęczała płaczliwie, a Eye skrzywiła się, ponieważ słysząc ten dźwięk poczuła się tak, jakby dostała obuchem po głowie.
– Ja w każdym razie siądę. – Padła na krzesło. Ile może zdradzić cywilowi, nie przekraczając przepisowych granic? I jak daleko chce się posunąć? Ponownie spojrzała na Mayis i westchnęła. Tak daleko, jak zaszła. – Jess jest głównym podejrzanym w sprawie czterech zabójstw.
– Co? Czyś ty zgłupiała od wczorajszego wieczoru? Jess nigdy…
– Cicho bądź! – krzyknęła Eye. – Nie mam jeszcze pewnych dowodów, pracuję nad tym. Ale mamy dowody na pomniejsze zarzuty. Bardzo poważne. Jeśli przestaniesz beczeć i grzecznie usiądziesz, powiem ci, co tylko mogę.
– Wyszłaś i nie obejrzałaś do końca mojego występu. – Mayis zdołała usiąść, lecz nie udało się jej przestać beczeć.
– Och, Mayis, przepraszam. – Przeciągnęła ręką po włosach. Nie umiała postępować z zapłakanymi ludźmi. – Nie mogłam… nie mogłam nic na to poradzić,.Mayis. Jess ma władzę nad umysłami.
– Co? – Takie oświadczenie najbardziej twardo stąpającej po ziemi osoby, jaką znała, sprawiło, że Mayis przestała płakać i gapiła się na nią, pociągając nosem. – Że jak?
