Smiertelna ekstaza
Smiertelna ekstaza читать книгу онлайн
Drew Mathias, zdolny elektronik i entuzjasta gier komputerowych, nie mia? ?adnego powodu, ?eby odebra? sobie ?ycie. Podobnie jak wzi?ty nowojorski adwokat S.T. Fitzhugh, wp?ywowy senator Peary czy Cerise Devane, przebojowa w?a?cicielka popularnego brukowca. Tych czworga nie ??czy?o nic poza tym, ?e postanowili odej?? z tego ?wiata. ?ledztwo nie przynios?o ?adnego rezultatu, ale porucznik Eve Dallas z nowojorskiej policji nie chce uwierzy?, ?e by?y to samob?jstwa. Kto jednak i dlaczego chcia?by pozbawi? ?ycia czworo niezwi?zanych ze sob? ludzi? I jak tego dokona??
Porucznik Dallas postanawia mimo wszystko poszuka? odpowiedzi na te pytania. Oczywi?cie mo?e liczy? na pomoc ?wie?o po?lubionego m??a – superprzystojnego, superinteligentnego i bogatego Raorke’a – kt?ry kocha j? do szale?stwa i zrobi dla niej wszystko.
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
– Muszę ci powiedzieć, że nigdy nie widziałem lepszej roboty niż twoja. To naprawdę przyjemność móc cię poznać.
– Dzięki. – Jess zmienił ton, jakby rozmawiał z fanem i serdecznie uścisnął wyciągniętą dłoń. – Uwielbiam swoją pracę.
– Och, to widać. – Feeney usadowił się wygodnie. – Od lat nic nie sprawiło mi takiej przyjemności jak rozłożenie na części twojej konsolety.
W innym czasie i miejscu zmiana, jaka zaszła w twarzy Jessa, mogłaby wyglądać komicznie. Z uprzejmości gwiazdy, przez szok, do prawdziwej furii.
– Coś ty, kurwa, zrobił? Rozebrałeś ją na części? Nie miałeś prawa jej w ogóle dotykać! Dostanę cię! Już jesteś martwy!
– Przesłuchiwanego zawiodły nerwy – wyrecytowała spokojnie Peabody. – Groźby pod adresem kapitana Feeneya mają więc charakter bardziej emocjonalny niż rzeczywisty.
– W każdym razie to pierwsze ostrzeżenie – rzekł pogodnie Feeney. – Musisz uważać na to, co mówisz, przyjacielu. Jeżeli za dużo takich słów znajdzie się w zapisie, bardzo się zdenerwujemy. Do rzeczy. – Oparł łokcie na stole. – Pomówmy o sprawach zawodowych. Zabezpieczenia miałeś naprawdę fantastyczne. Złamanie ich zabrało mi dłuższą chwilę. Ale potem byłem już w domu. Niezłe cacko z tego skanera mózgu. Taki maleńki i precyzyjny, taki miły w dotyku. Oceniłem jego zasięg na dwa jardy. To cholernie dobry wynik jak na taki mały, przenośny instrument.
– Nie dobrałeś się do mojej konsolety. – Drżał mu głos. – To bluff. Nie mogłeś dostać się do środka.
– Trzy podwójne zabezpieczenia były faktycznie podstępne – przyznał Feeney. – Drugie zabrało mi prawie godzinę, ale ostatnie to już był pic. Chyba nie przypuszczałeś, że może być w ogóle potrzebne.
– Przejrzałeś dyski, Feeney? – zapytała Eye.
– Zacząłem. Jesteś na nich, Dallas. Nie ma na nich Roarke”a. To cywil. Ale znalazłem ciebie i Peabody.
– Mnie? – Peabody zamrugała zdumiona.
– Szukam nazwisk, o których mi mówiłaś, Dallas. – Znów uśmiechnął się do Jessa. – Napracowałeś się przy zbieraniu próbek. Masz niezłą pamięć i cudowną kompresję danych. Myśl, że zniszczę to cudo, łamie mi serce.
– Nie możesz tego zrobić! – wybuchnął. W jego głosie brzmiał szczery ból i rozpacz. Oczy zaszły mu mgłą. – Włożyłem w to wszystko, co miałem. Nie tylko pieniądze, ale czas i wszystkie siły. Prawie trzy lata życia, bez jednej przerwy. Zarzuciłem karierę, żeby to skonstruować. Masz pojęcie, co mógłbym dzięki temu osiągnąć?
Eye postanowiła uderzyć.
– Może nam o tym opowiesz, Jess? Bardzo chcielibyśmy posłuchać.
17
Zacinając się co chwila, Jess Barrow mówił o swoich badaniach eksperymentach, o zafascynowaniu wpływem zewnętrznych bodźców na mózg; o zmysłach i metodach modyfikacji wrażeń zmysłowych przy użyciu techniki.
Nie musnęliśmy nawet powierzchni tego, co można zrobić, żeby kogoś ukarać albo sprawić mu przyjemność. To właśnie chciałem zrobić tłumaczył. – Dotknąć powierzchni i sięgnąć w głąb. Sny, Dallas. Potrzeby, lęki, fantazje. Całe życie. Dzięki muzyce mogłem czuć… wszystko: głód, namiętność, cierpienie, radość. Gdyby można było sięgnąć do środka, wykorzystać wszystkie zdolności umysłu do poszukiwań i poznania, o ile bardziej intensywnie można by wszystko odczuwać.
– A więc zacząłeś nad tym pracować – zachęciła go. – Poświęciłeś się temu celowi.
– Trzy lata. Właściwie więcej, ale na projekt, eksperymenty, doskonalenie, pełne trzy. Wkładałem w to każdy grosz. A teraz nie zostało mi prawie mc. Dlatego potrzebowałem wsparcia. I ciebie.
– Więc Mavis miała być łącznikiem między tobą a mną, a ja miałam zaprowadzić cię do Roarke”a.
– Posłuchaj. – Przetarł rękami twarz. – Lubię Mavis, bo ma w sobie tę iskrę. Wykorzystałbym ją, gdyby była bezwolna jak android, ale nie jest. Nie zrobiłem jej żadnej krzywdy. Jeżeli już, to naładowałem ją nową energią. Kiedy się poznaliśmy, była w cholernym dołku. Świetnie to maskowała, ale po tym, co się stało, zupełnie straciła wiarę w siebie. Dałem bodziec jej pewności siebie.
– Jak?
Zawahał się, ale uznał, że unik nic mu nie da.
– Dobra. Skierowałem jej podświadomość we właściwą stronę. Powinna mi być wdzięczna – upierał się. – Poza tym pracowałem nad nią, dałem jej dobry materiał i oszlifowałem ją, ale zostawiłem jej pazur. Sama ją słyszałaś. Jest lepsza niż kiedykolwiek.
– Eksperymentowałeś na niej – powiedziała Eye. To było już wystarczającym obciążeniem. – Bez jej wiedzy i zgody.
Przecież nie była żadnym doświadczalnym androidem. Chryste, udoskonaliłem cały system. – Wycelował palec w Feeneya. – Wiesz, że jest świetny.
– To prawda, jest cudowny – zgodził się Feeney. – Ale to nie znaczy, że jest legalny.
– Inżynieria genetyczna też była nielegalna, podobnie wszystkie operacje in vitro, prostytucja. I dokąd to nas zaprowadziło? Przeszliśmy długą drogę, jednak ciągle żyjemy w wieku ciemnoty. To jest prawdziwe dobrodziejstwo, to sposób, żeby popchnąć umysły w stronę snów i ucieleśnić sny.
– Nie wszyscy z nas życzyliby sobie, żeby ich sny się zmaterializowały. Kto ci dał prawo do decydowania w imieniu innych?
– W porządku. – Uniósł rękę. – Być może kilka razy wykazałem za dużo entuzjazmu. Udało mi się dobrać do ciebie. Jednak poszerzyłem po prostu to, co już było. Tamtego wieczoru w studiu wzmocniłem tylko pożądanie. Stała ci się jakaś krzywda? Innym razem popchnąłem lekko twoją pamięć, poruszyłem kilka blokad. Chciałem udowodnić, co można z tym zrobić, po to, żeby we właściwym czasie, móc przedstawić tobie i Roarke”owi propozycję współpracy. A ostatniego wieczoru…
Urwał, zorientowawszy się, że tu się przeliczył.
– W porządku, ostatniego wieczoru posunąłem się za daleko. Poniosło mnie – po takiej długiej przerwie występ przed prawdziwą publicznością jest jak narkotyk. Może rzeczywiście trochę przesadziłem. To był mój błąd. – Znów spróbował się uśmiechnąć. – Słuchaj, próbowałem tego na sobie, mnóstwo razy. Nie dzieje się nic złego, nie zostają żadne trwałe zmiany. Po prostu chwilowe wzmocnienie
– A ty wybierasz nastrój?
– To część procesu. W standardowym sprzęcie nie ma takiej kontroli, nie ma nawet cienia podobnych możliwości. Przy pomocy tego, co mi się udało zbudować, można włączać i wyłączać emocje, jak światło w pokoju. Żądza albo zaspokojenie, euforia, melancholia, przypływ energii, odprężenie. Wystarczy zapragnąć i już to masz.
– Pragnienie śmierci?
– Nie. – Szybko potrząsnął głową. – W to się nie bawię.
– Ale wszystko to dla ciebie zabawa, tak? Wciskasz guziczki, a ludzie tańczą jak im zagrasz. Elektroniczny Bóg.
– Zapominasz o jednym. – Nie poddawał się. – Wiesz, ile ludzie by zapłacili za podobne możliwości? Można czuć, co sobie tylko życzysz.
Eye otworzyła teczkę, którą przyniósł Feeney. Wysypała z niej fotografie.
– Co oni czuli, Jess? – Popchnęła w jego stronę cztery zdjęcia prosektorium. – Coś ty im kazał czuć na koniec, że zginęli uśmiechem na ustach?
Pobladł jak śmierć, a jego oczy stały się szkliste. Z trudem je zamknął.
– Nie. 0, nie. – Zgiął się wpół i zwymiotował.
– Przesłuchiwany ma chwilową niedyspozycję – powiedziała beznamiętnie Peabody. – Mam wezwać pielęgniarza i kogoś do posprzątania, poruczniku?
– O Boże, tak – mruknęła Eye, podczas gdy Jessem wstrząsały dalsze skurcze. – Przerywamy przesłuchanie o dziesiątej piętnaście. Porucznik Eye Dallas. Wyłączyć zapis.
– Świetny mózg, słaby żołądek, – Feeney podszedł do pojemnika w rogu pokoju i nalał kubek wody. – Masz, chłopcze. Może uda ci się to przełknąć.
Oczy Jessa zaszły łzami. Drżały mu ręce, więc Feeney musiał mu pomóc zbliżyć kubek do ust, by się nie pochlapał.
– Nie możecie mnie o to oskarżyć – zdołał wykrztusić Jess. – Nie możecie.
– Zobaczymy. – Eye cofnęła się, robiąc miejsce pielęgniarzowi, który zabrał go do infirmerii. – Muszę odetchnąć świeżym powietrzem – powiedziała i wyszła.
