Smiertelna ekstaza
Smiertelna ekstaza читать книгу онлайн
Drew Mathias, zdolny elektronik i entuzjasta gier komputerowych, nie mia? ?adnego powodu, ?eby odebra? sobie ?ycie. Podobnie jak wzi?ty nowojorski adwokat S.T. Fitzhugh, wp?ywowy senator Peary czy Cerise Devane, przebojowa w?a?cicielka popularnego brukowca. Tych czworga nie ??czy?o nic poza tym, ?e postanowili odej?? z tego ?wiata. ?ledztwo nie przynios?o ?adnego rezultatu, ale porucznik Eve Dallas z nowojorskiej policji nie chce uwierzy?, ?e by?y to samob?jstwa. Kto jednak i dlaczego chcia?by pozbawi? ?ycia czworo niezwi?zanych ze sob? ludzi? I jak tego dokona??
Porucznik Dallas postanawia mimo wszystko poszuka? odpowiedzi na te pytania. Oczywi?cie mo?e liczy? na pomoc ?wie?o po?lubionego m??a – superprzystojnego, superinteligentnego i bogatego Raorke’a – kt?ry kocha j? do szale?stwa i zrobi dla niej wszystko.
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
– Ktoś jej pomógł. Wtedy masz do czynienia z morderstwem. A morderstwo to moja działka.
Reeanna wcisnęła jej rękę z powrotem pod ręcznik.
– Tak, chyba masz rację. Prześpij się. Powiem Summersetowi, żeby obudził cię przed spotkaniem.
– Dzięki. Naprawdę dzięki.
– Nie ma za co. – Dotknęła jej ramienia. – Między nami przyjaciółkami.
Jeszcze chwilę jej się przyglądała, po czym rzuciła okiem na swój ozdobiony brylantami zegarek. Musiała się pospieszyć, by zdążyć na przełożoną wizytę w salonie, ale chciała jeszcze przedtem załatwić jeden drobiazg.
Spakowała neseser, położyła obok Eye tubkę kremu znieczulającego i wybiegła.
18
Eye chodziła po miękkim, pięknym dywanie w gabinecie doktor Miry. Miała ręce wepchnięte głęboko do kieszeni i pochyloną głowę – przypominała byka gotującego się do szarży.
– Nie rozumiem. Jak to, jego profil nie pasuje? Do drobniejszych zarzutów już się przyznał. Ten kutas bawił się mózgami ludzi i sprawiało mu to niezłą przyjemność.
– Nie o to chodzi, czy pasuje, czy nie, Eye. To kwestia prawdopodobieństwa.
Cierpliwa i spokojna Mira siedziała na wygodnym, profilowanym krześle i piła herbatę jaśminową. Potrzebowała spokoju, bowiem powietrze w pokoju wibrowało od energii i zdenerwowania Eye.
– Masz jego zeznanie i dowód, że eksperymentował z oddziaływaniem na mózgi. Zgadzam się, że to go obciąża. Ale jeśli chodzi o zmuszanie do samobójstwa, po badaniu nie mogę tego definitywnie potwierdzić.
– No to wspaniale. – Odwróciła się na pięcie. Zabiegi Reeanny i godzinna drzemka odświeżyły ją. Była zaróżowiona, oczy jej błyszczały. – Bez twojego potwierdzenia Whitney tego nie kupi, a to znaczy, że prokurator też nie.
– Eye, nie mogę dostosować sprawozdania do twoich potrzeb.
– Kto cię o to prosi? – Wyrzuciła w górę ręce, po czym znów wepchnęła je do kieszeni. – Co nie pasuje, na litość boską? Facet ma kompleks Boga i każdy idiota nawet przed zabiegiem przywracania wzroku mógłby to zauważyć.
– Zgadzam się, że jego osobowość wykazuje pewien przerost ego, a jego mentalność nosi cechy natury osaczonego artysty. – Mira westchnęła. – Wolałabym, żebyś usiadła. Męczysz mnie.
Eye przysiadła na krześle i spojrzała na mą spode łba.
– Proszę, już siedzę. Wytłumacz mi to teraz.
Mira musiała się uśmiechnąć. Niezmiennie zachwycało ją to przedziwne połączenie emocji i bezwzględnej koncentracji.
– Wiesz, Eye, nigdy nie zrozumiem, dlaczego tak ci do twarzy ze zniecierpliwieniem. I jak pomimo tego udaje ci się być taką sumienną policjantką.
– Nie przyszłam tu na badanie.
– Wiem. Chciałabym cię tylko przekonać do regularnych wizyt. Ale to inna sprawa, na inną rozmowę. Masz mój raport, a w skrócie wygląda to tak, że podejrzany jest egocentryczny, bezkrytyczny wobec siebie i ma zwyczaj tłumaczenia swoich aspołecznych zachowań sztuką. Jest też bardzo inteligentny. – Doktor Mira westchnęła cicho. – Naprawdę wybitny umysł. Jego wyniki standardowych testów Trislowa i Secoura prawie nie mieściły się w skali.
– No i dobrze – mruknęła Eye. – Wprowadźmy jego mózg na dysk i podsuńmy mu kilka sugestii.
– Twoja reakcja jest zrozumiała – powiedziała łagodnie Mira.
– Natura ludzka opiera się wszelkiej kontroli umysłu. Osoby uzależnione wmawiają sobie zwykle, że nie tracą kontroli. – Rozłożyła ręce.
– W każdym razie podejrzany ma zadziwiającą wyobraźnię i umiejętność logicznego myślenia. Na dodatek w pełni zdaje sobie z tego sprawę albo, jeśli wolisz, jest z tego dumny. Przy całym swoim zewnętrznym uroku jest – by użyć twej mało naukowej terminologii
– kutasem. Ale nie mogę z czystym sumieniem uznać go za mordercę.
– Nie martwię się o twoje sumienie. – Eye zacisnęła zęby. – On potrafił zbudować i obsługiwać urządzenie zdolne wpływać na zachowanie wybranych osób. Mam czterech nieboszczyków i myślę – nie, jestem przekonana – że popełnili samobójstwo pod wpływem stymulacji mózgu.
– Logicznie rzecz biorąc, mógłby tu być jakiś związek. – Mira cofnęła się z krzesłem, by zaprogramować dla niej herbatę. – Ale nie złapałaś żadnego socjopaty, Eye. – Podała jej kubek pełen parującej, aromatycznej herbaty, na którą Eye zupełnie nie miała ochoty. o czym obje wiedziały. – Skoro na razie nie ma motywów tych czterech śmierci i jeżeli rzeczywiście ofiary zostały do tego zmuszone. moim zdaniem odpowiedzialny za to może być socjopata.
– Co więc go różni od socjopatów?
– . Lubi ludzi – odparła z prostotą Mira. – I rozpaczliwie chce być przez nich lubiany i podziwiany. Manipulował nimi, zgoda, ale wierzy, że jest twórcą największego dobrodziejstwa dla ludzkości. które oczywiście ma mu przynieść fortunę.
– Może go po prostu poniosło. – Czy nie tak właśnie powiedział o wykorzystaniu Roarke”a wczorajszego wieczoru? Po prostu go poniosło. – Może też nie panuje nad swoim urządzeniem tak dobrze. jak sobie wyobraża.
– Możliwe. Z drugiej strony, Jess kocha to, co robi; musi też być świadkiem rezultatów swoich działań. Jego ego wymaga, by widział i przeżywał przynajmniej część tego, co spowodował.
Przecież nie było go z nami w tym cholernym schowku, pomyślała Eye, ale obawiała się, że rozumie, co Mira ma na myśli. Przypomniała sobie, jak Jess szukał jej wzrokiem, jak się przyglądał i uśmiechał znacząco, kiedy wrócili do gości.
– Nie to chciałam usłyszeć.
– Wiem o tym. Posłuchaj. – Mira odstawiła na bok herbatę. – Ten człowiek jest jak dziecko, to opóźniony w rozwoju emocjonalnym uczony. Jego wizja i muzyka są dla niego bardziej realne i ważniejsze niż ludzie, ale wcale nie lekceważy ludzi. Słowem, po prostu nie umiem znaleźć dowodów na to, że mógłby ryzykować własną wolność i wolność ekspresji dla zabijania.
Eye wypiła łyk herbaty, bardziej odruchowo niż świadomie.
– A jeżeli miał wspólnika? – podsunęła, przypominając sobie teorię Feeneya.
– Możliwe. Nie jest wprawdzie człowiekiem, który chętnie dzieliłby się z kimś swoimi dokonaniami, jednak ma silną potrzebę bycia podziwianym i jest żądny sukcesu finansowego. Nie jest wykluczone, że masz rację. Jeśli potrzebował pomocy na jakimś etapie konstruowania urządzenia, musiał pozyskać wspólnika.
– Dlaczego go więc nie sypnął? – Eye potrząsnęła głową. – To tchórz; na pewno by go sypnął. Niemożliwe, żeby chciał brać wszystko na siebie. – Znowu napiła się herbaty, pozwalając myślom skierować się w inną stronę. – A może zachowania socjopatyczne mamy zakodowane genetycznie? Jess jest inteligentny i na tyle sprytny, żeby to zamaskować, ale może to po prostu część jego osobowości.
– Piętno od poczęcia? – Mira niemal parsknęła z pogardą. – Nie podpisuję się pod poglądami tej szkoły. Wychowanie, otoczenie, wykształcenie, wybór między tym co moralne, a tym co niemoralne, kształtują nas przez całe życie. Nie rodzimy się potworami albo świętymi.
– Niektórzy z ekspertów są jednak przeciwnego zdania. – A jednego z nich mam pod ręką, pomyślała Eye.
Mira w lot domyśliła się, o kogo jej chodzi, i poczuła się dotknięta.
– Jeżeli chciałabyś skonsultować się z doktor Ott, masz do tego prawo. Pewna jestem, że będzie zachwycona.
Eye nie wiedziała, czy ma się uśmiechnąć, czy skrzywić. Mira niezwykle rzadko okazywała rozdrażnienie.
– Nie chciałam urazić twojej dumy zawodowej. Potrzebuję mocnych dowodów; ty mi ich me możesz dać.
– Powiem ci, co myślę o tej teorii genetycznego piętna. To po prostu ucieczka od odpowiedzialności. „Nie mogłem się powstrzymać od podpalenia tego budynku i spalenia żywcem setek ludzi. Urodziłem się jako podpalacz”. „Nie mogłem się pohamować i musiałem pobić na śmierć tę kobietę, która miała garść żetonów kredytowych. Moja matka była złodziejką”.
Ogarnęła ją wściekłość na myśl, że można wymazać własną odpowiedzialność takim prostym wybiegiem i przy okazji rzucić cień na bezbronnych ludzi, którzy urodzili potwora.
