Skalpel
Skalpel читать книгу онлайн
Seria tajemniczych morderstw parali?uje Boston. Okoliczno?ci zbrodni wskazuj? na seryjnego zab?jc? kobiet, "Chirurga" kt?ry odbywa kar? do?ywocia. M?oda policjantka, Jane, przypuszcza, ?e nie chodzi o zwyk?e na?ladownictwo. Tymczasem "Chirurg" ucieka z wi?zienia a Jane staje si? obiektem zainteresowania pary sadystycznych zab?jc?w…
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
To nie jest tylko lęk, to jest przerażenie, pomyślała.
Nagle usiadł wyprostowany, przyciskając ręce do piersi, z oczami rozszerzonymi trwogą.
– Wezwij pielęgniarkę! Wezwij pielęgniarkę!
– Po co? Co się stało?
– Słyszysz sygnał? To moje serce…
– Korsak, to tylko mój pager.
– Co?
Odczepiła pager od paska i wyłączyła sygnał.
Pokazała mu wyświetlacz, żeby mógł odczytać numer dzwoniącego.
– Spójrz, to nie było twoje serce.
Opadł z powrotem na poduszki.
– Jezu!
Nie przynoś tego z sobą, bo dostanę zawału.
– Mogę stąd zatelefonować?
Leżał odprężony, z jedną ręką wciąż przyciśniętą do piersi.
– Oczywiście.
Nie mam nic przeciwko temu.
Podniosła słuchawkę i wybrała numer.
Usłyszała znajomy, matowy głos.
– Tu doktor Isles. Urząd Lekarza Sądowego.
– Rizzoli.
– Siedzimy z detektywem Frostem przy komputerze i oglądamy serię rentgenowskich zdjęć zębów. Porównujemy je z danymi kobiet zaginionych na terenie Nowej Anglii, nadesłanymi przez NCIZ. Te zdjęcia otrzymałam e-mailem od policji stanu Maine.
– Jaka to była sprawa?
– Zabójstwo i uprowadzenie, które zdarzyło się drugiego czerwca bieżącego roku.
Ofiarą był trzydziestosześcioletni Kenneth Waite. Jego żona, trzydziestoczteroletnia Maria Jean, została uprowadzona. Oglądam w tej chwili zdjęcia jej zębów.
– Zidentyfikowaliście Krzywiczą Damę?
– Tak – odparła Isles.
– Twoja dziewczyna ma już nazwisko: Maria Jean Waite.
Lada chwila przefaksują nam pozostałe informacje.
– Chwileczkę.
Powiedziałaś, że to morderstwo i uprowadzenie zdarzyło się w Maine?
– W mieście Blue Hill.
Frost mówi, że kiedyś tam był. To około pięciu godzin jazdy.
– Nasz sprawca poluje na większym obszarze, niż myśleliśmy.
– Poczekaj, dam ci Frosta.
Usłyszała wesoły głos kolegi.
– Hej, jadłaś kiedyś bułkę z krabem?
– Co?
– Możemy po drodze zjeść bułkę z homarem.
W Lincolnville Beach jest letnia restauracja, gdzie je serwują. Jeżeli wyruszymy koło ósmej, zdążymy w sam raz na lunch. Czyim samochodem pojedziemy?
– Możemy pojechać moim.
– Zawahała się, ale nie mogła się powstrzymać, żeby nie dodać: – Dean będzie pewnie chciał pojechać z nami.
Chwila ciszy.
– Zgoda – odparł Frost, bez entuzjazmu.
– Jeśli uważasz, że to potrzebne.
– Zadzwonię do niego.
Skończywszy rozmawiać, poczuła, że Korsak na nią patrzy.
– Widzę, że pan FBI na dobre zagościł w twoim zespole – powiedział kąśliwie.
Ignorując przytyk, wybrała numer komórki Deana.
– Od kiedy?
– Pomaga nam w ramach współpracy międzyagencyjnej.
– Przedtem miałaś o nim inną opinię.
– Ale potem pracowaliśmy razem.
– Nie bujaj.
Zmieniłaś swój stosunek do niego.
Usłyszała w telefonie sygnał wywoławczy, więc dała mu znak, żeby się uciszył.
Ale Dean nie odpowiadał.
Zamiast jego głosu usłyszała nagraną informację: Abonent chwilowo niedostępny.
Odłożyła słuchawkę i spojrzała na Korsaka.
– Masz jakiś problem?
– Jeżeli któreś z nas ma problem, to raczej ty.
Natrafiłaś na kolejny ślad, a tymczasem przestępujesz z nogi na nogę, żeby zawiadomić nowego kumpla z FBI. Co się z tobą dzieje?
– Nic się nie dzieje.
– Nie bujaj.
Zaczerwieniła się.
Nie była wobec niego szczera, i oboje o tym wiedzieli.
Wystukując przed chwilą numer komórki Deana, czuła przyspieszone bicie serca i zdawała sobie sprawę z przyczyny tego zjawiska. Teraz poczuła się jak ćpun w stanie głodu narkotycznego, potrzebujący działki. Zadzwoniła do jego hotelu, nie mogąc się opanować.
Odwróciła się plecami do Korsaka, aby uniknąć jego złośliwego spojrzenia, i wyglądając przez okno, czekała na zgłoszenie się recepcji.
– Hotel Colonnade.
– Możecie mnie połączyć z jednym z waszych gości? Nazywa się Gabriel Dean.
– Chwileczkę, zaraz sprawdzimy.
Czekając, zastanawiała się, jakich powinna użyć słów, jakiej intonacji głosu. Wyważonych. Profesjonalnych. Jesteś policjantką.
– Przykro mi, ale pan Dean nie jest już naszym gościem – odezwał się recepcjonista.
Bezwiednie ścisnęła ręką słuchawkę.
– Zostawił numer kontaktowy? – spytała zgaszona.
– Nie.
Wyjrzała przez okno.
Zachodzące słońce na moment ją oślepiło.
– Kiedy opuścił hotel?
– Godzinę temu.