Stawka Wi?ksza Ni? ?ycie Tom – I
Stawka Wi?ksza Ni? ?ycie Tom – I читать книгу онлайн
Andrzej Zbych to pseudonim autorskiego duetu, kt?ry przeszed? do historii, tworz?c „Stawk? wi?ksz? ni? ?ycie”.
O bohaterskich przygodach wojennych oficera polskiego wywiadu, dzia?aj?cego pod kryptonimem J-23. Przystojny Polak, w twarzowym mundurze oficera Abwehry, wygrywa II wojn? ?wiatow?! Wykrada najg??bsze tajemnice Rzeszy, ujawnia plany najwa?niejszych operacji wroga, kpi z wysi?k?w niemieckiego kontrwywiadu, o?miesza starania gestapo. W trudnej, niebezpiecznej s?u?bie pos?uguje si? przebieg?o?ci?, wdzi?kiem wobec dam, czujny okiem, mocnymi pi??ciami i ci?tym s?owem. Wkr?tce awansuje do stopnia kapitana, a nawet odznaczony zostaje niemieckim ?elaznym Krzy?em.
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
Sądzę, że nie popełniłem błędu – pomyślał.
Na niskim stoliku zobaczył duży wazon. Wymarzone miejsce na ładunek wybuchowy. Z tego pokoju nikt nie wyjdzie z życiem!
Gdy wszystko już było gotowe, ruszył ku drzwiom, ale właśnie w tej chwili usłyszał szczęk zamka. Miał zaledwie tyle czasu, by skoczyć za kolorową zasłonę na drzwiach balkonowych.
Weszła Ingrid Kield. Kloss widział ją przez szparę. Spojrzał na zegarek: piętnaście minut życia. Tyle jej zostało! A on?
Teraz pomyślał o sobie. Przecież on także nie opuści tego pokoju… Sądził, że Ingrid podejdzie do telefonu, ale ona opadła na krzesło, widział jej plecy. Panna Kield płakała.
Kloss poczuł nagle litość; niepotrzebną, nieuzasadnioną litość.
Spojrzał znowu na zegarek: czternaście minut do wybuchu ładunku. Zastrzeli tę dziewczynę i wyjdzie, zanim Mueller się pojawi. Odbezpieczył broń. Działał jednak zbyt powoli, jak na zwolnionym filmie; trzeba krzyknąć, zmusić ją, żeby wstała. Nie strzeli przecież w plecy szlochającej kobiecie. Za późno! Usłyszał głosy na klatce schodowej, potem kroki. Ingrid nie zamknęła drzwi na klucz! W pokoju stał hauptsturmfuehrer Mueller.
– Nareszcie! – wrzasnął. – Co się tu stało? Gdzie pani była? Kto do mnie przed chwilą dzwonił? – Siadł ciężko na krześle, tyłem do zasłony balkonowej. – Mamy jeszcze trochę czasu. Niech pani opowiada.
– Nic nie mam do powiedzenia – rzekła spokojnie Ingrid.
– Jak to? Nie rozumiem. Nie poznaję pani.
– Proszę mi dać spokój!
– Co to, do diabła, znaczy? Niedługo pojedziemy na dworzec. Musi się pani przebrać. Kazałem Fritzowi kupić trzy goździki. Dzisiaj będziemy ostrożniejsi.
– Proszę na mnie nie liczyć – oświadczyła tym samym tonem Ingrid. – Nigdzie nie pojadę i nikogo panu nie wydam. Skończyło się.
– Co pani powiedziała?! – ryknął Mueller. Skoczył z krzesła i zawisł nad Ingrid.
– Powiedziałam, że już nie będę z panem współpracowała. To pan zabił Heiniego.
Jeszcze dziesięć minut! Na schodach są gestapowcy, w korytarzu stoi Schabe. Pozostaje tylko jedna szansa: balkon. Ale z balkonu można skorzystać w ostatniej chwili; trzydzieści sekund przed wybuchem. A ta dziewczyna?
Zdradzała z zemsty – pomyślał Kloss. -I stary Prusak jej powiedział…
– Zapłacicie mi za to – usłyszał głos Ingrid. Mueller oparł rękę o wazon.
– Myśli pani, że tak łatwo z nami zerwać?
– Wszystko mi jedno!
– Pani nie ma wyobraźni. Pani nie wie, co ją czeka. -Musiało go sporo kosztować ściszenie głosu. Zmuszał się do łagodności. – Niech się pani uspokoi. Daję trzy minuty. Proszę się przebrać i jedziemy na dworzec…
Wyszedł z pokoju, otworzył drzwi frontowe. Kloss usłyszał podniesione głosy; Mueller rozmawiał ze Schabem. Jeszcze pięć minut! Rozsunął zasłony i trzymając odbezpieczony pistolet w ręku stanął przed Ingrid. Nie krzyknęła. Ta dziewczyna panowała jednak nad sobą.
– Cicho – szepnął i otworzył drzwi balkonowe. – Uciekajmy!
– Pan…
– Tak. Jeden z tych, których zdradzałaś. Szybko!
– Nie.
– Zginiesz za trzy minutv. Ładunek wybuchowy.
– Nie.
Kroki Muellera. Kloss skoczył na balkon. Gdy haupt-sturmfuehrer wszedł do pokoju, zobaczył Ingrid zamykającą drzwi balkonowe.
– Trochę powietrza – powiedziała.
– Pani nie zdążyła się jeszcze przebrać! – ryknął Mueller. Obok mego stał Schabe.
Siadła przy stole.
– Nie zdążyłam się jeszcze przebrać – oświadczyła -i nie sądzę, bym mogła zdążyć. – Spojrzała jeszcze na zegarek i to było ostatnie, co uczyniła świadomie. Mijały trzy minuty.
Kloss przeskoczył na balkon sąsiedniego mieszkania. Drzwi do wnętrza były otwarte. Zachowując się bardzo cicho, stąpając na palcach, wszedł do czyjejś sypialni; jakiś mężczyzna chrapał na łóżku. Kloss wyszedł na korytarz, otworzył drzwi wejściowe…
Wskazówki stanęły dokładnie na pierwszej trzydzieści pięć, gdy znalazł się na Albertstrasse. Potężny wybuch targnął powietrzem, a po chwili rozległo się wycie syren samochodów gestapo.
Kloss zwolnił kroku… Szedł powoli spokojną, pustą ulicą. Nigdzie się już nie spieszył.