-->

Stawka Wi?ksza Ni? ?ycie Tom – I

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Stawka Wi?ksza Ni? ?ycie Tom – I, Zbych Andrzej-- . Жанр: Классическая проза. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Stawka Wi?ksza Ni? ?ycie Tom – I
Название: Stawka Wi?ksza Ni? ?ycie Tom – I
Автор: Zbych Andrzej
Дата добавления: 15 январь 2020
Количество просмотров: 169
Читать онлайн

Stawka Wi?ksza Ni? ?ycie Tom – I читать книгу онлайн

Stawka Wi?ksza Ni? ?ycie Tom – I - читать бесплатно онлайн , автор Zbych Andrzej

Andrzej Zbych to pseudonim autorskiego duetu, kt?ry przeszed? do historii, tworz?c „Stawk? wi?ksz? ni? ?ycie”.

O bohaterskich przygodach wojennych oficera polskiego wywiadu, dzia?aj?cego pod kryptonimem J-23. Przystojny Polak, w twarzowym mundurze oficera Abwehry, wygrywa II wojn? ?wiatow?! Wykrada najg??bsze tajemnice Rzeszy, ujawnia plany najwa?niejszych operacji wroga, kpi z wysi?k?w niemieckiego kontrwywiadu, o?miesza starania gestapo. W trudnej, niebezpiecznej s?u?bie pos?uguje si? przebieg?o?ci?, wdzi?kiem wobec dam, czujny okiem, mocnymi pi??ciami i ci?tym s?owem. Wkr?tce awansuje do stopnia kapitana, a nawet odznaczony zostaje niemieckim ?elaznym Krzy?em.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 64 65 66 67 68 69 70 71 72 ... 80 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

– Pan chyba oszalał! – powiedział generał, a Kloss pomyślał, że każdy pruski oficer straciłby resztę odwagi na widok generalskiego gniewu. On jednak nie był pruskim oficerem i nieruchoma twarz Boldta oprócz nienawiści budziła w nim tylko namiętność gracza.

– Oczywiście pan generał może zaprzeczyć – mówił spokojnie – dojdę wówczas do wniosku, że to porucznik Stolp na własna rękę i bez rozkazu zamierzał przeszukać mieszkanie panny Kieid, posługując się jej własnymi kluczami…

– Moi oficerowie działają tylko na rozkaz – oświadczył generał zapalając cygaro.

Jest jednak w pewnym sensie lojalny – pomyślał Kloss.

– Pozwoli pan zapalić, panie generale? – zapytał.

– Tak – warknął von Boldt nie podając mu cygara.

– Jeśli więc – Kloss już niemal szeptał – Stolp nie działał z własnej inicjatywy, to to, czego szukał, potrzebne było właśnie panu generałowi. A klucze mógł rnieć wyłącznie od Ingrid Kield, która zniknęła w tajemniczych okolicznościach około szóstej trzydzieści wieczorem.

– Czego niby szukał Stolp? – generał wyjął monokl i przyglądał się teraz Klossowi z pewnym zainteresowaniem.

" – Na to pan generał znajdzie bez trudu odpowiedź -odrzekł grzecznie porucznik.

– Bzdura! Nie cierpię insynuacji, młody człowieku!

– Sądzę – gniew generała nie czynił na Klossie żadnego wrażenia – że Stolp źle wykonał swoje zadanie.

Mierzyli się wzrokiem; w życiu generała von Boldta nie zdarzyło się jeszcze ani razu, by jakiegoś oberleut-nanta musiał traktować jak równorzędnego partnera.

– Czego pan właściwie chce? – warknął. Kloss uśmiechnął się leciutko; twarz generała nie była już doskonale nieruchoma.

– Niewiele, panie generale. Potwierdzenia – nie umiał przez chwilę znaleźć właściwego słowa – że Ingrid Kield znajduje się w pańskiej dyspozycji. I informacji, co pan zamierza z nią zrobić.

Generał milczał. Po chwili wahania podał Klossowi cygaro. I srebrny nożyk.

– Skąd pan wie o Stolpie? – zapytał.

– Widziałem go w mieszkaniu panny Kield.

– To pan go tak urządził?

– Tak.

– Co pan jeszcze wie?

– Wystarczająco dużo – powiedział Kloss. Ciągle nie zamierzał wykładać swoich kart.

– Nic pan nie wie – stwierdził dość nieoczekiwanie generał. – Czy marzyły się panu laury w gestapo?

– Nie powiedziałem, że zamierzam iść do Muellera. On poszukuje panny Kield na własną rękę.

Spojrzał na generała i pomyślał, że popełnił chyba jakiś błąd. Von Boldt się uśmiechał. Po chwili twarz starego Prusaka stwardniała.

– Stolp naopowiadał panu bzdur. (Nie wierzy – pomyślał Kloss – że znalazłem tę kartkę, ale nie będę wyprowadzał go z błędu). Jeśli pan jest uczciwym niemieckim oficerem, a ciągle jeszcze tak pana traktuję -brzmiało to niemal patetycznie – powinien pan mieć do mnie zaufanie i rozumieć, że wszystko co robię, robię dla wielkości Niemiec. – Spojrzał na portret Bismarcka. – Honor oficerski nakazuje panu milczenie i posłuszeństwo.

Stary cymbał – pomyślał Kloss ze złością. – Gdybym mu powiedział, że mam ten liścik do Kirsthovena… -Spojrzał na swoją teczkę, leżącą obok na podłodze. – Mógłby mnie kazać zlikwidować, chociaż oficer dyżurny wie, że do mego pojechałem… Oficer dyżurny będzie milczeć.

Rozważał to wszystko, gdy mówił:

– Więc pan generał me zechce mi powiedzieć czegokolwiek o Ingrid Kield?

– Nic pan nie uzyskał. -I po chwili: – Mogę panu poradzić, młody człowieku, żeby pan o niej zapomniał. To już bardzo dużo – pomyślał Kloss.

– I żeby pan zapomniał o naszej rozmowie.

– Jak najchętniej, panie generale – zabrzmiało to jednak dość poufale. -Jak najchętniej – powtórzył. – Gdybym mógł mieć tylko pewność…

– Jaką pewność?

– Ze Ingrid Kield nie odjedzie rannym pociągiem do Sztokholmu.

Pomyślał, ze powiedział jednak za dużo. Twarz generała wyrażała teraz zdziwienie. Wcisnął monokl w oko i przyglądał się Klossowi z niekłamanym zainteresowaniem.

– Nie rozumiem.

– Czy mógłbym mieć taką pewność?

– Powiedzmy – rzekł generał von Boldt.

– Wobec tego pan generał pozwoli, że się odmelduję.

Obaj popełniliśmy błędy – myślał, zapinając płaszcz w korytarzu. – Stary Prusak nie próbował nawet wyciągnąć ze mnie, co wiem naprawdę, a ja powiedziałem odrobinę za dużo. Jeśli Ingrid wyzna Boldtowi, jakie zadanie wyznaczył jej dzisiejszej nocy Mueller, generał może domyślić się, o co chodzi i będzie miał mnie w ręku. Ale ja też trzymam go w ręku, więc złapał Kozak Tatarzyna…

Byle tylko nie wypuścił Ingrid! Ciekaw jestem, jaki będzie jego następny ruch? Co zrobi?

Generał von Boldt nakręcił pewien zastrzeżony numer i długo czekał, zanim usłyszał znajomy głos. Potem wezwał Stolpa i kazał przyprowadzić do swego gabinetu Ingrid Kield.

6

Ingrid Kield, dziewczyna, którą Hans Kloss od dwudziestu przeszło godzin usiłował bezskutecznie zabić, siedziała naprzeciwko generalskiego biurka.

– Pali pani? – zapytał von Boldt.

– Mogę nie palić i nie pić – odpowiedziała, każdym gestem starając się dać wyraz swej obojętności i pogardzie. Spoglądała na portret Bismarcka; twarz żelaznego kanclerza wydawała się sympatyczniejsza i bardziej ludzka niż twarz właściciela gabinetu.

– Nie lubię toczyć wojen z kobietami – oświadczył von Boldt.

– Natomiast lubi pan więzić kobiety w prywatnej piwnicy – odparowała natychmiast.

– Nie grajmy w ciuciubabkę, droga pani. – Stary Prusak wcisnął monokl w oko i sięgnął po cygaro. – Stawka jest bardzo wysoka. Nie myślę oczywiście o mnie i moich podwładnych, myślę o Niemczech. Dobrowolnie zadeklarowała pani swoją pomoc i zgodziła się przekazać otrzymany ode mnie list… – chrząknął – właściwej osobie w Sztokholmie.

– Wykonałabym swoje zobowiązanie.

– Pani raczy żartować – powiedział grzecznie generał. – Dziś rano poinformowano mnie, że jest pani… -chrząknął znowu – współpracownicą Muellera z gestapo. Czy to prawda? – rzucił ostro.

Wahała się niedostrzegalnie krótko.

– Tak, to prawda. Von Boldt westchnął.

– Nie chciałem wierzyć – rzekł – gdy otrzymałem ten meldunek. Nie pytam, dlaczego pani tak postąpiła, ale żądam teraz jasnych i szczerych odpowiedzi. Nie wiem, czy będę mógł zwrócić pani wolność, ale, ale nie wykluczam, że dam szansę przeżycia. Proszę mówić. Co wie Mueller?

– Nic – odpowiedziała Ingrid.

– Kłamstwo. – Generał nie podnosił głosu. – Gdzie jest mój list?

– W moim mieszkaniu.

– Dokładnie gdzie?

– Panie generale – Ingrid po raz pierwszy spojrzała na niego – zwrócę panu list, jeśli zwróci mi pan wolność. Przysięgam, że nie powiedziałam Muellerowi ani słowa. Ja… – chciała mu teraz wyjaśnić najtrudniejsze, ale była pewna, że nie zrozumie.

Co może wiedzieć pruski generał o miłości? Żyła wyłącznie dla Heiniego, myślała tylko o Heinim. „Mamy prawo nienawidzić" – powiedział kiedyś Heini. Gdy zginął, powtarzała te słowa, dodając: „Mamy prawo do zemsty". Zemsta stała się treścią jej życia. Wystawiła rachunek mordercom swego chłopca… Nie czuła wyrzutów sumienia ani litości, gdy przekazywała Muellerowi kolejne ofiary. „Śmierć Heiniego Koetla – stwierdził hauptsturmfuehrer – będzie ich drogo kosztowała. -I dodał: – Rozumiem i cenię pani nienawiść. Ja też nienawidzę".

Poczuła, że generał przygląda się jej uważnie.

– Ja… – powtórzyła. I dodała bezbarwnie: – Pracuję tylko przeciwko Polakom.

Generał milczał chwilę; jego nieruchoma twarz jakby złagodniała.

– Gdybym mógł w to uwierzyć… – wzruszył ramionami. – Drobne i niezbyt zręczne kłamstewka, droga pani. Szczerość udowadnia się inaczej.

– Myślałam – szepnęła cicho – że pan, dowódca Heiniego, będzie miał do mnie zaufanie. – Właściwie było już jej niemal wszystko jedno, czy ten starszy pan raczy obdarzyć ją zaufaniem. Bała się powrotu do Sztokholmu, bała się samotności. Kiedyś prosiła Muellera, żeby dał jej zadanie naprawdę ryzykowne; gotowa była choćby pojechać do Warszawy, której nigdy nie widziała, i zobaczyć ulice, gdzie zginął Heini, ludzi, którzy patrzyli z okien na jego śmierć i jeśli nawet nie strzelali, cieszyli się tym strzałem.

A Heini był przecież z nimi. Zabijając go, zdradzili. Dlatego ona – zdradzała.

– „Nic nie rozumiesz z tej wojny – mawiał Heini – jesteś głupiutką Szwedką. Ale bardzo kochaną" – dodawał natychmiast.

– Ja mam ufać współpracownikowi gestapo? – powiedział generał. I zaraz potem padły te słowa, których wolałaby nie usłyszeć nigdy. Zdawało się Ingrid, że obudzono ją nagle ze snu i wprowadzono w rzeczywistość tak okrutną, tak nagą i odartą z wszelkiego sensu, że wszystko, co może stać się potem, będzie już tylko bólem i rozpaczą.

– Ufać kobiecie – powtórzył generał – współpracującej z tym samym Muellerem, który zlikwidował najbliższego jej człowieka.

– Co pan powiedział?! – krzyknęła. – Heiniego zabili Polacy.

Generał nie znał litości.

– To oficjalna wersja, droga pani – wyjaśnił. – Nie mam już powodu tego ukrywać. Okazało się, że porucznik Koetl zdradził, współpracował z polską organizacją podziemną. Mueller zlikwidował go osobiście. Ja wolałbym naturalnie sąd polowy, ale metoda Muellera ma także swoje dobre strony; krewni Koetla, a głównie jego ojciec, nie mieli żadnych przykrości, a pani… Myślałem zresztą, że Mueller wszystko pani wytłumaczył…

Milczała. Nie umiała już płakać.

Zdawało się jej, że słyszy głos Heiniego: „Jesteś tylko głupiutką Szwedką"… Potem pomyślała o ludziach, których wydała w ręce gestapo. Zobaczyła twarz zabitego na dworcu. „Nie udało się" – powiedział Mueller. Mueller wolał mordować osobiście.

– Powtarzam jeszcze raz pytanie – ciągnął generał -gdzie jest mój list?

Co ją teraz obchodzi generał von Boldt albo list do Kristhovena? Milczała patrząc na generała nienawistnymi oczyma.

– Nie chce pani mówić! – generał tracił już cierpliwość. – A może zechce pani powiedzieć, kto to jest porucznik Kloss? Dlaczego go tak pani interesuje?

1 ... 64 65 66 67 68 69 70 71 72 ... 80 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название