Tomek w grobowcach faraon?w

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Tomek w grobowcach faraon?w, Szklarski Alfred-- . Жанр: Прочие приключения. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Tomek w grobowcach faraon?w
Название: Tomek w grobowcach faraon?w
Автор: Szklarski Alfred
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 177
Читать онлайн

Tomek w grobowcach faraon?w читать книгу онлайн

Tomek w grobowcach faraon?w - читать бесплатно онлайн , автор Szklarski Alfred

Seria powie?ci Alfreda Szklarskiego o przygodach Tomka Wilmowskiego na r??nych kontynentach. Mi?dzy innymi ch?opiec bierze udzia? w wyprawie ?owieckiej na kangury w Australii i prze?ywa niebezpieczne przygody w Afryce, ?yje w?r?d czerwonosk?rych Nawaj?w i Apacz?w. W te niezwyk?e przygody wpleciona jest historia odkry? dokonywanych przez polskich podr??nik?w. Od wielu pokole? te ksi??ki s? lektur? ?atw? i atrakcyjn? nie tylko dla ch?opc?w.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 48 49 50 51 52 53 54 55 56 ... 86 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

*

Nowicki powoli wracał do zdrowia. Leżał w łóżku hotelowym z kompresami na oczach. Przy nim siedziała Sally z zaczerwienionymi oczyma. Kiedy marynarz zasypiał, popłakiwała z cicha. Była kompletnie rozbita. Gdyby nie Patryk, który z uporem i dziecinnym entuzjazmem zmuszał ją do rozmów i spacerów, całkiem zamknęłaby się w sobie. Chwilami odzyskiwała dawny wigor i wtedy chciała uczestniczyć w ratunkowych wyprawach. Gdzieś jechać, pędzić, coś robić. Potem jednak wracało przygnębienie.

Za to Nowickiego, jak się wydawało, nie opuszczała nadzieja. Mimo swojego trudnego i niepewnego położenia, mimo dotkliwego poczucia straty z powodu nieobecności Tomka, bywał ożywiony, a nawet tryskał humorem i po swojemu żartował, zwłaszcza w obecności Sally. Gdy zostawał sam, popadał w przygnębienie, po którym następowały ataki wewnętrznej wściekłości i buntu. Wstawał wówczas z łóżka i chodził po pokoju, obijając się o meble, zanim nauczył się ich położenia na pamięć. Zaciskał aż do drżenia dłonie, a jego twarz wykrzywiała nienawiść. Unieruchomienie przez chorobę, tak bardzo sprzeczne z jego ruchliwą naturą, sprawiało, że cierpiał istne katusze. Gdy jednak proponowano mu spacer w pobliżu hotelu, niezmiennie odmawiał.

– Warszawiak nie będzie robił z siebie widowiska! – mówił przez zaciśnięte w uporze zęby.

Męczył się, zamknięty i chory, poddany przemożnej, nie zaznanej dotąd nienawiści. I o ile wszystkim chodziło o “żelaznego faraona”, b tyle on pragnął raz jeszcze zmierzyć się z człowiekiem z korbaczem, z Harrym. Wierzył, że kiedy go pokona, karta się odwróci i odnajdą Tomka. Ledwie wytrzymywał w dusznym hotelowym pokoju. Wkrótce też poprosił, jak tylko poczuł się lepiej, by go przeprowadzono “do tych liliputów naprzeciw”, jak określał Kolosy Memnona, u stóp których leżał obóz. Tam mógł przebywać częściej na świeżym powietrzu, powoli odzyskując siły i zdolność widzenia. A wraz z tym rosła w nim nadzieja. Nadzieja, że wszystko dobrze się skończy. Tak jak zawsze dotąd się kończyło!

*

Smuga jadł w milczeniu. Za chwilę wyruszał z Rasulem znowu do Medinet Habu, by wraz z koptyjskim mnichem objechać siedziby Koptów na południowym zachodzie. Twarz miał spokojną. Jedynie na dnie oczu czaił się gniew. Miał dość Egiptu. Jakieś fatum prześladowało go tutaj. Drugi jego pobyt kończył się dramatem. Przed laty towarzyszyła mu śmierć, a dziś…? Czy odnajdą Tomka? Chociaż nie był przesądny, zaczynała go nękać myśl o zemście faraona. Dla nich zresztą zemsta konkretnego człowieka, “żelaznego faraona”, była straszliwa. Tylko dlaczego ten człowiek wybrał najlepszego z nich, właśnie Tomka?

Smuga od dawna kochał Tomka jak syna, choć nigdy tego nie okazywał. Nie było zresztą okazji i potrzeby. A teraz zaczynał tego żałować, bo tracił nadzieję, że go jeszcze zobaczy żywego.

– Ruszasz?! – ni to spytał, ni stwierdził Nowicki, przerywając dręczące milczenie.

– To już chyba ostatnia wyprawa – odrzekł Smuga, a Sally i Nowicki nie wiedzieli, czy ma na myśli: poszukiwania na pustyni czy ich dotychczasowy tryb życia.

– Tak – szepnęła cicho Sally. – Wracajmy do domu. Nie mamy już tu czego szukać.

Nowicki jak na komendę zerwał się z łóżka.

– Ależ, sikorko… – zaczął, ale wyręczył go Smuga.

– Wrócimy do domu, gdy wyrównamy rachunki z “faraonem” – powiedział z tym swoim budzącym respekt, niewzruszonym spokojem.

– Jeśli nie znajdziemy Tomka…

Przez chwilę milczał. A potem dodał cichym, przerażająco kontrastującym z treścią jego słów, tonem:

– Wiesz, Sally, gdyby teraz stanął przede mną ów “żelazny faraon”, to zastrzeliłbym go z zimną krwią, a potem spokojnie skończył posiłek.

Przechylił lekko talerz, wybierając łyżką resztę zupy. Potem wstał. Sally płacząc, wtuliła mu się w ramiona.

– Tak! Odnajdziemy go! Odnajdziemy! – szeptała, a oni nie wiedzieli, czy ma na myśli męża, czy “faraona”.

Tak zastał ich Rasul. Obaj ze Smugą wskoczyli na konie. Szybko dojechali do Medinet Habu, gdzie funkcję przewodnika objął koptyjski mnich. Koptowie byli życzliwi i rozmowni. Niczego jednak nie wiedzieli. Abeer jeszcze raz wypytał dokładnie człowieka, który był świadkiem porwania Nowickiego, Tomka i Patryka. Potwierdził on, że napastnicy byli konno.

– Ale dwóch na wielbłądach – dodał. – I jeden z nich trzymał w ręku długi bicz.

Potwierdziło to jedynie relację Nowickiego, że jednym z porywaczy był Harry.

– Może jednak widziałeś ich twarze? – spytał Smuga.

– Wszyscy byli zamaskowani – stanowczo zaprzeczył Kopt.

Przed nocą zostawili koptyjskiego duchownego w ostatniej z odwiedzanych wiosek, nie przyjmując zaproszenia na nocleg. Ruszyli w drogę powrotną przez pustynię w blasku pochodni. Prowadził Rasul. Noc była jasna, a piasek w blasku księżyca wydawał się czerwienieć. W ciszy zaskowyczał szakal, zawtórował mu drugi. Drogę przebiegł pustynny lisek. Jechali w milczeniu. Konie brnęły ciężko przez pustynię. Nad ranem byli już blisko Medinet Habu. Nagle konie zaparskały i gwałtownie odskoczyły w bok. Rasul z trudem utrzymał się w siodle. Smuga, doskonały jeździec, szybko opanował zwierzę i zeskoczył na piasek.

– Czegoś się przestraszyły – powiedział.

Podał cugle Rasulowi, rozejrzał się i zmartwiał. W piasku tkwiły dwie ludzkie czaszki patrzące pustymi oczodołami na wschód. Smuga upadł na kolana. Po raz pierwszy w życiu przez chwilę nie był w stanie wykonać jakiegokolwiek ruchu, bo po raz pierwszy pomyślał o tym spotkaniu jak o znaku, o złej wróżbie. Po powrocie do obozu nie powiedział o czaszkach ani słowa.

1 ... 48 49 50 51 52 53 54 55 56 ... 86 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название