Tomek w grobowcach faraon?w
Tomek w grobowcach faraon?w читать книгу онлайн
Seria powie?ci Alfreda Szklarskiego o przygodach Tomka Wilmowskiego na r??nych kontynentach. Mi?dzy innymi ch?opiec bierze udzia? w wyprawie ?owieckiej na kangury w Australii i prze?ywa niebezpieczne przygody w Afryce, ?yje w?r?d czerwonosk?rych Nawaj?w i Apacz?w. W te niezwyk?e przygody wpleciona jest historia odkry? dokonywanych przez polskich podr??nik?w. Od wielu pokole? te ksi??ki s? lektur? ?atw? i atrakcyjn? nie tylko dla ch?opc?w.
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
*
Historia była banalna. Opowiedział ją Abeer, kiedy wracali do obozu. Starzec był ojcem “faraona”. Jako wójt wioski marzył o wykształceniu syna. Osiągnął to niemałym kosztem. Chłopiec okazał się tak uzdolniony, że ukończył w Anglii renomowany uniwersytet. Ale wrócił do kraju, do rodzinnej wioski, jakiś dziwny. Zaczął włóczyć się po skałach, jakby czegoś szukał. Na długi czas wyjechał na południe. Później pojawiły się duże pieniądze, dziwne wyjazdy, tajemniczy ludzie. Syn nabrał pewności siebie i pogardzał ojcem. zaczął nazywać się władcą, “żelaznym faraonem”, ubierać na wzór starożytnych Egipcjan. W wiosce zaczęto go uważać za nienormalnego. Ludziom z wioski nie mówił o swoich zamiarach. A były one niesamowite. Przerażały ojca. Syn uważał, że to on ustanowi prawo, zmieni oblicze kraju, przywróci mieszkańcom tej ziemi panowanie i wypędzi wszystkich cudzoziemców. Dysponował podobno pieniędzmi z interesów, które jego ludzie prowadzili w Europie, na północy kraju, a także na południu, w Czarnej Afryce, dokładniej w rejonie jeziora Alberta.
– Jezioro Alberta! – powtórzyła Sally. – Ależ to samo mówił zmarły Sadim! – zawołała.
– No cóż, to może znaczyć, że skoro tutaj grunt palił mu się pod nogami, “faraon” uciekł na północ lub południe.
– A to akurat kierunki dokładnie przeciwne – ironicznie pokiwał głową Wilmowski.
Następnego dnia zza Nilu przybyli policjanci, którzy zmienili swoich kolegów. Jeden z nich przywiózł ze sobą gazetę “Al Ahram”, w której zamieszczono lapidarną notatkę zatytułowaną: “Współpracownik kedywa przemytnikiem”. Potwierdzała ona przypuszczenia Sally.
“Jak już donosiliśmy, od kilkunastu miesięcy w niektórych państwach europejskich pojawiały się bardzo cenne, antyczne przedmioty pochodzące z Egiptu. Policja wielu krajów poszukiwała organizatorów przemytu. Wielki sukces odniosły nasze służby, aresztując wczoraj w Kairze Ahmada A., jednego z urzędników kedywa. Okazał się on organizatorem przemytu zakrojonego na wielką skalę. Szczegóły w najbliższych numerach” – tłumaczył głośno Abeer.
– Ahmad A… Któż to może być? – zastanawiał się Wilmowski.
– Ahmad al-Said ben Jusuf – odparł Abeer. – Dobrze mówił nasz przyjaciel z Al-Fajjum, że nie można mu ufać. Miał rację.
– Miał więc też rację ów kupiec z Aleksandrii, twierdząc, że ślad prowadzi do Kairu – przypomniał Wilmowski.
– Al-Habiszi to naprawdę uczciwy człowiek – odparł Abeer. Przed południem wróciła ekipa ratunkowa. Przywiozła śmiertelnie wyczerpanego Patryka i ciężko chorego, prawie niewidzącego Nowickiego. Obu znaleziono przy jedynej w tej okolicy studni, zaledwie o dzień drogi na zachód od Luksoru. Tomka z nimi nie było.