-->

Tomek w grobowcach faraon?w

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Tomek w grobowcach faraon?w, Szklarski Alfred-- . Жанр: Прочие приключения. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Tomek w grobowcach faraon?w
Название: Tomek w grobowcach faraon?w
Автор: Szklarski Alfred
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 175
Читать онлайн

Tomek w grobowcach faraon?w читать книгу онлайн

Tomek w grobowcach faraon?w - читать бесплатно онлайн , автор Szklarski Alfred

Seria powie?ci Alfreda Szklarskiego o przygodach Tomka Wilmowskiego na r??nych kontynentach. Mi?dzy innymi ch?opiec bierze udzia? w wyprawie ?owieckiej na kangury w Australii i prze?ywa niebezpieczne przygody w Afryce, ?yje w?r?d czerwonosk?rych Nawaj?w i Apacz?w. W te niezwyk?e przygody wpleciona jest historia odkry? dokonywanych przez polskich podr??nik?w. Od wielu pokole? te ksi??ki s? lektur? ?atw? i atrakcyjn? nie tylko dla ch?opc?w.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 34 35 36 37 38 39 40 41 42 ... 86 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

*

Sally obudziła się i odetchnęła z ulgą, widząc Tomka obok siebie. Opowiedziała swój sen przy śniadaniu, gdyż wyraziście odcisnął się w jej pamięci i budził zaniepokojenie.

– Widocznie Ozyrys jest nam życzliwy – Tomek tylko się uśmiechnął.

Ale Nowicki powiedział w zamyśleniu:

– Sny są jak przeczucia. Może to jakieś ostrzeżenie?

– Ech! Zawsze byłeś zabobonny! – wyraźnie już roześmiał się Tomek.

– Nie kpij, brachu! Ozyrys to poważna osoba – ni to poważnie, ni to żartobliwie wycofał się Nowicki.

– Co planujemy na dzisiaj? – Sally szybko zmieniła temat.

– Obiecaliśmy coś małemu i chyba mu się to należy – przypomniał Nowicki. – Chociaż z drugiej strony… przyznaj się Tomku, czy cię czasem nie świerzbi, żeby wynająć kilkunastu Arabów i gdzieś w kąciku pokopać? Wszyscy prawie tutejsi Europejczycy zabawiają się w ten sposób. Może znajdziemy jakiś stary grobowiec i nazwiemy go imieniem naszej Sally…

– Proszę nie żartować, kapitanie. Sam mówiłeś, że z tych rzeczy nie należy się śmiać.

– A mówiłem, mówiłem – odrzekł Nowicki. – Pewnie, brachu, bylibyśmy pierwszymi Polakami szukającymi tutaj skarbów…

– Na razie dość przygód. Zaczekamy na ojca i Smugę – stanowczo powiedział Tomek. – Wybierzmy się tymczasem do Medinet Habu, koptyjskiej wioski. Pamiętacie jeszcze, że mamy list polecający do jednego z jej mieszkańców? Do przyjaciela owego kop tyj skiego duchownego, któremu Patryk oddał w Kairze tak cenną przysługę? Może dowiemy się czegoś? Tak czy inaczej zresztą nie wymyślimy chyba nic przyjemniejszego, zwłaszcza dla Patryka – zadecydował.

Gdybyż tylko mógł wiedzieć, że już wkrótce, to stwierdzenie okaże się odległe od rzeczywistości!

– No cóż, racja to racja. Ty masz, bracłm, głowę! Ja już całkiem o tym zapomniałem – skapitulował Nowicki. – Byle tylko nie trzeba było się wspinać na szczyty, idę z wami – próbował jeszcze trochę ponarzekać.

– Jako lokaj niewiele masz, Tadku, do gadania – zaśmiał się młody Wilmowski.

– Nie wódź mnie, brachu na pokuszenie – odrzekł na to marynarz I nawiązując do snu Sally, żartobliwie dodał: – bo cię na drugi brzeg nie przewiozę…

Odpoczynek, poczucie przyjacielskiej więzi, łagodny blask porannego słońca odsunęły w przeszłość napięcie niedawnych zmagań z bezlitosną siłą przyrody. Chcieli się nacieszyć tym odprężeniem i ani im były w głowie wszelkie niebezpieczeństwa. Tylko Sally nie opuszczał wewnętrzny niepokój. Wciąż pod wrażeniem snu nie mogła się powstrzymać od napomnień o potrzebie zachowania ostrożności. Tym bardziej, że sama postanowiła zostać w obozowisku, by uporządkować swe notatki.

– Kochana turkaweczko… Złego diabli nie wezmą, jak się o tym przekonałaś.

Nowicki komentował właśnie ze śmiechem przestrogi Sally, kiedy z pożegnalną wizytą przybył do ich obozu Bieńkowski. Na razie odłożyli więc wszelkie plany na rzecz interesującej rozmowy z ciekawym gościem. Przy kawie Nowicki wrócił do tematu, który zaledwie udało mu się przed chwilą, jak mawiał, “napocząć” i zapytał archeologa:

– Jest pan chyba jednym z pierwszych kopiących tutaj Polaków…

– Jednym z pierwszych – powtórzył Bieńkowski. – Tak! Lecz nie pierwszym. Pierwszym był hrabia Michał Tyszkiewicz.

– Znów arystokrata – skrzywił się Nowicki.

– Kopał w Karnaku w 1861 roku. Wynajął 60 chłopów, sam siedział na trzcinowym fotelu pod parasolem, pilnując, by kopacze nie kradli.

– A to leniuch – Nowicki nie mógł jakoś zrezygnować z niechęci do arystokracji.

– Szybko jednak musiał zakończyć swe prace, gdyż w tym czasie wprowadzono przepis, by starać się o oficjalne zezwolenia na wykopaliska.

– Dokopał się do czegoś? – zaciekawił się Tomek.

– Same drobiazgi: alabastrowa statuetka Izydy, kałamarz, kilkanaście skarabeuszy, drewniana szkatułka, złoty pierścień…

– Jednym z pierwszych chyba Polaków, który w sposób naukowy zaczął traktować Egipt był Józef Sułkowski – powiedział Tomek. – Uważa się go za pierwszego egiptologa rodem z naszej ojczyzny, prawda?

– Ach – westchnął Nowicki. – Kiedy wreszcie nadejdzie czas, że my, Polacy będziemy mogli we własnych barwach, dla sławy własnego kraju, a nie w obcej służbie pracować…

– Słuszna uwaga – potwierdził Bieńkowski. – Tyle że my, Polacy, nawet w obcej służbie, pracujemy dla Polski…

Przez chwilę wszyscy trzej w zadumie spoglądali przed siebie. Po chwili Bieńkowski podjął wątek:

– Czy wiecie, panowie, że w austro-węgierskim poselstwie w Kairze pracują dwaj Polacy, Antoni Stadnicki i Tadeusz Koziebrodzki [121] ? Pomagają oni, jak mogą, swoim rodakom. Dzięki ich kontaktom, błyskotliwą karierę zrobił w Egipcie młody archeolog, Tadeusz Smoleński [122] .

– Nie słyszałem o nim – zainteresował się Tomek.

– Przyjechał do Egiptu w 1905 roku, by podratować zdrowie i dzięki poparciu naszych dyplomatów został zatrudniony przez samego Gastona Maspero. Szybko osiągnął wybitne rezultaty, Maspero uważał go za jednego z najzdolniejszych swych współpracowników. Niestety, w 1909 roku zabiła go choroba płuc.

– Jak pech, to pech – westchnął Nowicki. – Nie dość, że uwzięli się na nas zaborczy sąsiedzi, to jeszcze i choróbska wywlekają na obce kontynenty i niszczą najlepszych…

–  Cóż, ma pan rację – rzekł Bieńkowski. – Smoleński bardzo przeżywał rozstanie z Polską. Pisał do przyjaciół, że marzył o pracy w kraju i dla kraju, ale skoro los mu nie sprzyja, to honor Polaka wymaga, by objawił się dobry egiptolog także znad Wisły.

– Brawo, brawo! – zawołał Nowicki. – Po tym zawsze można poznać Polaków, że honor cenią i dla Ojczyzny wiele poświęcić gotowi.

Na miłej pogawędce upłynął im niemal cały dzień. Na planowany spacer do Medinet Habu wybrali się dopiero około czwartej, wystawiwszy na ciężką próbę cierpliwość Patryka. Szli piechotą, wolno, najpierw wśród pól, a potem jak zwykle przez piaski. Wioska rozłożyła się w kotlince wśród gór. Zobaczyli już palmy, ogrody i kopulasto wzniesione chatynki. Rozmawiali po drodze oczywiście o Bieńkowskim i jego bezcennej dla nich wiedzy o tutejszych zabytkach.

Patryk uwolniony od opieki nad psem, który został z Sally, myszkował swoim zwyczajem w różnych dziwnych miejscach, a tych wśród skał nie brakowało. W uskoku, w który właśnie zamierzał się zapuścić, dostrzegł niewyraźny zarys ludzkich postaci. Zawahał się na moment I zaczął wycofywać do Tomka i Nowickiego. Zza skał wybiegło jednak kilku ludzi. Poruszali się cicho jak zjawy. Jeden chwycił chłopca, który nie zdążył nawet krzyknąć, by ostrzec “wujków”. Marynarz odwrócił się w ostatniej chwili, zanim spadła na niego ogromna sieć. Szamotał się w niej bezskutecznie. Dostrzegł jeszcze nieruchomo rozciągniętego na piasku Tomka i uderzony w głowę stracił przytomność.

Nie czuli, kiedy ich wiązano i ciągnięto w ciemny wąwóz, gdzie czekały gotowe do drogi wierzchowce. Przywiązani do koni, nieprzytomni, wyruszyli w nie znane.

1 ... 34 35 36 37 38 39 40 41 42 ... 86 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название