-->

Tajemnica Pana Pottera

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Tajemnica Pana Pottera, Hitchcock Alfred-- . Жанр: Прочие приключения. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Tajemnica Pana Pottera
Название: Tajemnica Pana Pottera
Автор: Hitchcock Alfred
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 200
Читать онлайн

Tajemnica Pana Pottera читать книгу онлайн

Tajemnica Pana Pottera - читать бесплатно онлайн , автор Hitchcock Alfred

Par? s??w o ca?ej serii

Alfred Hitchcock, znany w literaturze i kinematografii raczej z zami?owania do dreszczowc?w, mrocznych krymina??w i gatunk?w raczej horroro-podobnych, stworzy? r?wnie? ca?? seri? ksi??ek przeznaczonych dla m?odego czytelnika, a pozbawionych atmosfery grozy i l?ku. No bynajmniej pozbawionej grozy ju? po rozwi?zaniu zagadki. Wcze?niej nie ma tak dobrze!!!! Dru?yn? tworz?, jak w tytule trzej m?odzi detektywi- Jupiter Jones, Bob Andrews i Pete Crenshaw. Jupiter Mieszka wraz z ciotk? i wujkiem na sk?adzie z?omu Jones?w. Jupiter jest przyw?dc? tej organizacji i jej m?zgiem. Potrafi rozwi?zywa? naprawd? zawik?ane zagadki, jest oczytany i wie wiele wi?cej od innych, przez co czasami si? wym?drza. Ma nadwag?, co jest jego zmor? na ka?dym kroku. Potrafi ?wietnie poprowadzi? swych przyjaci?? do rozwi?zania zagadki. Pete Crenshaw jest drugim detektywem. Jest bardzo wysportowany, przez co zazwyczaj na niego spadaj? najci??sze zadania, wymagaj?ce dobrej kondycji. Pomimo, ?e najmniej ch?tnie pakuje si? w k?opoty, jak przychodzi co do czego, ratuje sytuacj?. Ostatni detektyw, Bob Andrews, prowadzi dokumentacj? Trzech Detektyw?w, i cz?sto wyszukuje potrzebnych informacji. Ma to troch? u?atwione, gdy? pracuje w Bibliotece w Rocky Beach.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 13 14 15 16 17 18 19 20 21 ... 32 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

Dimitriew obszedł łóżko i stanął za Bobem i Jupe'em. Jupiter poczuł na czole skórzany pasek.

– Teraz opowiesz mi wszystko o garncarzu – rozkazał generał. – Gdzie on jest?

Pasek zacisnął się wokół głowy Jupe'a.

– Nie wiem.

– Po prostu wyszedł sobie z tego twojego… składu i więcej go nie widziano? – generał wręcz syczał teraz ze złości.

– Tak właśnie było. Pasek zacisnął się mocniej.

– I oczekiwał gości… tych przyjaciół, o których mówiłeś… przyjaciół, którym tak pomagałeś.

– Zgadza się.

– A wasza policja nic nie robi? – wypytywał Kaluk. – Nie szuka człowieka, który gdzieś sobie poszedł?

– To wolny kraj – odpowiedział Jupiter. – Jeśli garncarz miał ochotę odejść, ma do tego prawo.

– Wolny kraj? – generał zmrużył oczy i przesunął ręką po brodzie. – Tak, już to gdzieś słyszałem. Nic ci nie powiedział? Możesz przysiąc?

– Nic mi nie powiedział – Jupiter patrzył bez mrugnięcia okiem prosto w twarz generała.

– Rozumiem – generał wstał i podszedł do Jupitera. Patrzył na niego przez długa chwilę, wreszcie westchnął: – Dobrze, Dimitriew. Wypuścimy ich. Chłopak mówi prawdę.

Młodszy mężczyzna zaprotestował:

– To szaleństwo. Zbyt duży zbieg okoliczności!

Generał wzruszył ramionami.

– To para dzieciaków. Wścibska jak wszystkie dzieci. Niczego nie wiedzą.

Pasek zsunął się z głowy Jupitera. Bob, który nieświadomie wstrzymywał cały czas oddech, z ulgą wypuścił powietrze.

– Powinniśmy zatelefonować do waszej wspaniałej policji, która nie szuka zaginionych osób – warknął Dimitriew. – Należałoby im powiedzieć, że łamiecie prawo. Weszliście na naszą posiadłość bezprawnie.

– Pan mówi o łamaniu prawa?! – nie wytrzymał Bob. – Kiedy my powiemy policji, co się tu dziś zdarzyło…

– Niczego nie powiecie – przerwał mu generał. – Co właściwie się zdarzyło? Pytałem was o sławnego artystę, a wy odpowiedzieliście, że nie wiecie, co się z nim dzieje. Nie ma w tym nic nienaturalnego. A jeśli chodzi o to – potrząsnął pistoletem – pan Dimitriew ma pozwolenie na broń, a wy istotnie weszliście tu bezprawnie. Ale w końcu nikomu nic się nie stało. Jesteśmy wspaniałomyślni. Teraz możecie odejść i nie wracajcie tutaj.

Bob zerwał się natychmiast i pociągnął Jupe'a.

– Będzie wam wygodniej skorzystać z naszej drogi – dodał generał. – Ale pamiętajcie, będziemy was obserwować.

Chłopcy nie zamienili słowa, póki nie znaleźli się w znacznej odległości od Domu na Wzgórzu.

– Nigdy więcej! – wybuchnął Bob.

Jupiter obejrzał się na kamienną obudowę tarasu. Dimitriew i generał stali przy niej bez ruchu, patrząc za nimi. Byli wyraźnie widoczni w świetle księżyca.

– Obrzydliwe typy – powiedział Jupiter. – Mam nieodparte wrażenie, że generał Kaluk przeprowadził niejedno przesłuchanie w życiu.

– Jeśli rozumiesz przez to, że siłą zmuszał ludzi do zeznań, muszę się z tobą całkowicie zgodzić. Twoje szczęście, że masz uczciwą twarz.

– Jeszcze większe szczęście, że mogłem mówić prawdę.

– Ha! Akurat mówiłeś.

– Starałem się. W końcu można powiedzieć o czyjejś córce, że jest przyjacielem ze środkowego zachodu.

Doszli do zakrętu drogi przy kępie krzaków, które przesłoniły im widok na Dom na Wzgórzu. W tym momencie, gdzieś poniżej na stoku, rozległ się stłumiony huk i pojawił błysk. Coś drobnego świsnęło Bobowi koło ucha i rozprysło się w krzakach.

– Na ziemię! – krzyknął Jupiter.

Bob padł na brzuch. Jupe rzucił się obok niego. Czekali, nie śmiać się ruszyć. Na prawo od nich coś zatrzeszczało w poszyciu. Potem zaległa cisza, zmącona jedynie nawoływaniem nocnego ptaka.

– Śrut? – powiedział Bob.

– Tak myślę – Jupiter podniósł się na czworaki i przeczołgał się w tej pozycji do następnego zakrętu drogi. Bob poszedł jego śladem. Przebrnęli tak z pięćdziesiąt metrów, po czym zerwali się i puścili pędem ku szosie.

Brama na końcu drogi była zamknięta. Nie sprawdzili nawet, czy na klucz. Jupe wspiął się na nią i zeskoczył po drugiej stronie. Bob przesadził ją jednym susem. Pędzili szosą do domu garncarza, wpadli przez furtkę i zatrzymali się dopiero pod osłoną frontowego ganku.

– Ten strzał nie mógł paść z Domu na Wzgórzu – wysapał Jupiter. – Dimitriew i generał stali na tarasie, kiedy dochodziliśmy do zakrętu. – Urwał, żeby złapać oddech.- Ktoś czekał na wzgórzu ze strzelbą. Bob, w to jest zamieszany jakiś trzeci człowiek!

1 ... 13 14 15 16 17 18 19 20 21 ... 32 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название