-->

Xavras Wyzrn

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Xavras Wyzrn, Dukaj Jacek-- . Жанр: Научная фантастика. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Xavras Wyzrn
Название: Xavras Wyzrn
Автор: Dukaj Jacek
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 177
Читать онлайн

Xavras Wyzrn читать книгу онлайн

Xavras Wyzrn - читать бесплатно онлайн , автор Dukaj Jacek

Ksi??ka sk?ada si? z dw?ch powie?ci: Zanim noc i Xavras Wy?ryn.

Pierwsza z nich to przejmuj?cy, utrzymany w realiach VII wojny ?wiatowej opis przej?cia do innego, niedost?pnego dla ludzkich zmys??w ?wiata. Bohater – cynik i hitlerowski kolaborant – dopiero w obcym wymiarze przekonuje si?, czym s? naprawd? dobro i z?o.

Powie?? Xavras Wy?ryn nale?y do popularnego gatunku ‘historii altrnatywnych’. W 1920 roku Polska przegra?a wojn? z bolszewikami. Kilkadziesi?t lat p??niej partyzanci z Armii Wyzwolenia Polski pod wodz? samozwa?czego pu?kownika Xavrasa Wy?yna usi?uj? wyzwoli? kraj spod sowieckiej dominacji. Oddzia? uzbrojony w bomb? atomow? rusza w kierunku Moskwy.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 55 56 57 58 59 60 61 62 63 ... 71 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

–  Ty naprawdę zamierzasz wysadzić Moskwę w powietrze.

–  Ano zamierzam.

–  Masz tę bombę. – Mam, mam.

–  I co ci to da? Setki tysięcy zabitych; cywili, niewinnych cywili. Co ci to da?

–  Myślisz, że robię to dla osobistych korzyści?

–  A nie? Chcesz Polski; dla twojego pragnienia oni mają umrzeć.

–  Może z twojego punktu widzenia rzeczywiście tak to wygląda. U podstaw waszego sposobu myślenia leży egoizm, to oś waszego układu współrzędnych.

–  Nie gadaj głupot. Z każdego punktu widzenia tak to wygląda. Umyśliłeś sobie wywalczyć niepodległy kraj i nie obchodzi cię, jakimi metodami to uczynisz.

–  Po pierwsze: gdybyś jeszcze nie zauważył, to informuję cię, że nie jestem w tym sam…

–  I co, to ma być argument? Że więcej takich szaleńców?

–  Demokracja, mój drogi, twój Bóg; vox populi, vox Dei. Zapomniałeś? Otóż prawo do samostanowienia…

–  Nie pieprz.

– A po drugie: niech no ci tylko pokażą Wujka Sama, niech zagrają Gwiaździsty Sztandar, a już łza w oku… Może nie? Może nie? A co byś miał, gdyby wpierw wasi Xavrasi nie załatwili Angoli i nie powyrzynali Indiańców, kobiet i dzieci, cywili, niewinnych cywili… Dzicz czerwonoskórych, kolonię brytyjską byś miał, ot co. Więc jak? Wyrzekniesz się swego państwa w imię pamięci tej krwi? I jeśli tak, to które inne wybierzesz? Wskaż mi choć jedno, przy narodzinach którego lub już w trakcie życia, dla jego zachowania, nie polały się hektolitry niewinnej krwi. No? Bardzom ciekaw. Zrozum to, Ian: żadne państwo, państwo, powiadam!, nie powstało w zgodzie z prawem, ponieważ prawo istnieje tylko i wyłącznie jako aksjologiczna emanacja politycznych doktryn uznawanych i gwarantowanych przez państwo, podczas gdy przed jego narodzinami nie tyle istnieje w sferze prawnej pustka, co brak w ogóle takiej sfery; podobnie też nie było czasu przed początkiem czasu ani nie było gdzie przed wybuchem wszechświata, dyskusje na takie tematy są po prostu pozbawione sensu. Aby można było dywagować o prawie, najpierw musi ono istnieć, a więc trzeba je ustanowić, a więc musi istnieć państwo bądź jakaś paralelna doń instytucja, na tyle dobrze spełniająca jego role, że w praktyce z nim tożsama. Kwestia prawności względnie bezprawności działań prowadzących do jego powstania, dla państwa jako takiego nie ma żadnego, ale to żadnego znaczenia; z punktu widzenia logiki jest to czysty bełkot. No, chyba że chcesz się odwoływać do prawa, że się tak wyrażę, zewnętrznego wobec naszego państwa, to znaczy Prawa państw, których ciało stanowi pożywienie dla rodzącego się organizmu. Ba! możesz być pewien, iż także nasze państwo, gdy już powstanie, zabezpieczy się na wszelkie możliwe sposoby przed próbami jego zniszczenia i karać będzie śmiercią jakiekolwiek działania mające na celu choćby zmniejszenie jego stanu posiadania; to naturalne. Inaczej po prostu by nie przetrwało. Nic nie łagodzi okrucieństwa tych zmagań, nie istnieje bowiem żaden Dekalog odnoszący się do stosunków międzypaństwowych, a nawet gdyby istniał, nie sposób sobie nawet wyobrazić jakiejkolwiek niezależnej, ponadpaństwowej, wystarczająco silnej instytucji, która czuwałaby nad jego przestrzeganiem. Ale po co ja ci to mówię, ty to przecież wiesz, tylko boisz się otwarcie przyznać; i niekoniecznie chodzi tu o hipokryzję, nie musisz sobie tego uświadamiać: tak cię wychowano. Pochodzisz z kraju, który już jakiś czas temu przestał się zaliczać do nowobogackich. Jako młoda arystokracja powoli zapomina o parweniuszowskich korzeniach i coraz większą wagę zaczyna przykładać do ochrony swego status quo, rąbiąc po sięgających wzwyż rękach nowych dorobkiewiczów. Oczywiście że prawo! Prawo, prawo, prawo ponad wszystkim. Prawem każdego Amerykanina i Rosjanina jest bycie obywatelem imperium… i jakiż to zbrodniarz ośmiela się teraz odbierać im ów przywilej?

–  To jest demagogia!

–  Cynizm, to może, ale demagogia na pewno nie. Co, nie mam racji? W którym miejscu przekręciłem prawdę, hę?

–  Naprawdę chcesz swym wnukom zafundować Polskę podmurowaną stosami głów?

–  Iii, dziury w całym szukasz. Gówno będzie moje wnuki obchodzić, co tam się działo dwadzieścia, trzydzieści lat wcześniej; ani się nie będą chcieli o tym uczyć, ani się nie będą przejmować niewinnie pomordowanymi, czy to po naszej, czy po nie naszej stronie. Za to mnie obchodzi, żeby one mogły rosnąć i żyć we własnym kraju, mówić na co dzień językiem rodziców i tego języka uczyć swoje dzieci, i przekazywać im swą wiarę, i mieć własną flagę, własny hymn, i być dumnymi, że są tym, kim są, nikim innym, tylko właśnie Polakami, że naprawdę są Polakami, bo jest na mapie kraj, który się nazywa Polska, i ni chuja mnie nie wzrusza, ilu śmierci dla sprawienia tego potrzeba, ani nikogo to nie będzie obchodzie w przyszłości, bo to oni będą zwycięzcami, oni, te nasze dzieci jeszcze nie poczęte, tak jak zwycięzcami roku dwudziestego są dzisiejsi Rosjanie, ten Sieriozny i Krepkin, i milion moskwiczan, którzy mogą wskazać palcem na globusie swój kraj, największe państwo planety, i cieszyć się, napawać potęgą swego narodu, i nikt z nich nawet przez sekundę nie pomyśli o zniszczonych, stłamszonych, wybitych dla ziszczenia wizji takiego globusa nacjach, o tych milionach nie-Rosjan, a jeśli przypomni się któremu Syberia, jeśli się któremu przypomną podbiegunowe łagry, to dlatego, że trafił do nich jego wuj czy dziadek, jego rodak, Rosjanin, a nie Polak czy Żyd, i teraz już wiesz, dlaczego słuszne i mądre jest rozstrzeliwanie bezbronnych uchodźców, matek z dziećmi, dzieci z kalekami, i wiesz dlaczego Moskwa wyleci w powietrze.

–  Powtarzam: to jest demagogia, Xavras. Nie istnieje żaden przyczynowo-skutkowy związek pomiędzy odpaleniem na placu Czerwonym bomby atomowej a powstaniem wolnej Polski.

–  Skąd ty to możesz wiedzieć?

– Narobisz sobie tylko nowych wrogów, wzbudzisz do siebie powszechną nienawiść, a przynajmniej niechęć, ostatecznie popsujesz swój wizerunek i stracisz sympatię telewidzów.

–  Tak ci się wydaje? A przecież to chyba ty powinieneś znać się na telewizji. Nie dostałeś wiadomości z Nowego Jorku? Ja ustaliłem dyżury i zawsze któryś z moich ludzi słucha serwisów. Twoi szefowie zrobili po emisji tego spektaklu z Sierioznym badania opinii publicznej, i tak… gdzie ja to mam… O! Zainteresowanie sprawą wojny o niepodległość Polski: wzrost o dwadzieścia siedem punktów procentowych. Poparcie: wzrost o dwanaście. Zainteresowanie postacią pułkownika Wyżryna: wzrost o trzydzieści trzy procent, do osiemdziesięciu jeden i ośmiu dziesiątych. Sympatia dla postaci pułkownika Wyżryna: spadek o sześć procent. No i teraz mi powiedz: nie opłacało się?

–  Socjologia nie jest nauką ścisłą. Sądzisz, że jak dopuścisz się bestialstw znacznie większych, to proporcjonalnie skoczą ci te procenty? Nic bardziej mylnego; reakcji społeczeństwa nie sposób przewidzieć.

–  Jeżeli faktycznie nie sposób, to skąd możesz mieć Pewność, że źle na tym wyjdę?

–  Ty mylisz efekty doraźne z długofalowymi skutkami politycznymi. To politycy podejmują decyzje. A który ci teraz poda rękę?

–  Każdy, o ile mu się to opłaci. Nie udawaj naiwnego. Popatrz na Fahrada: przez dwadzieścia lat handlował bronią, mordował, podkładał ładunki wybuchowe, ale skoro tylko usiadł do rozmów i przystąpił do targów, łaskawie zgadzając się zaprzestać rzezi, zaraz przyznano mu pokojowego Einsteina i został maskotką wszystkich królów, prezydentów i premierów, ściskają się z nim przed kamerami ile mogą, niedługo papież przyjmie go na audiencji. Gdyby ten Fahrad wcześniej wymordował dziesięć razy więcej ludzi, teraz byłby dziesięć razy większym bohaterem, stawialiby go dzieciom za przykład. A poza tym nie jest prawdą również to, że decyzje podejmują politycy, a przynajmniej nie w przypadku waszych polityków. Demokracja wcale nie oznacza rządów najmoralniejszych, najmądrzejszych, najsprawiedliwszych, najuczciwszych, najlepiej rządzących ani czyniących najwięcej dobra największej grupie ludzi; demokracja oznacza rządy najlepszych w prowadzeniu telewizyjnych kampanii wyborczych. Wszystko inne to pochodne. I te procenty, te badania opinii publicznej, z których niby to się naśmiewasz, to one będą przy podejmowaniu decyzji najważniejsze; chodzi o to, żeby nie dać politykom żadnego pola manewru, nie powinni się w ogóle zastanawiać: powinien im wystarczyć jeden rzut oka na wyniki badań.

1 ... 55 56 57 58 59 60 61 62 63 ... 71 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название