We?misz czarn? kur?
We?misz czarn? kur? читать книгу онлайн
Z k?ta recenzenta
Dzi?, w naszym wrednym k?cie kulturalnym literata ocenia literat. W filmowym skr?cie. „We?misz czarno kure…” to „Blade Runner” opisany w klimacie „Samych swoich” – podsumowuje Andrzej Ziemia?ski.
Hymn bimbrownika
Wytw?rnie p?ytowe ju? bij? si? o to nagranie. Po wczorajszej konferencji prasowej zwi?zanej z afer? pods?uchow? w stodole Jakuba W., znanego bimbrownika i wiejskiego egzorcysty, nasz reporter, na dyktafon wszyty w ucho, nagra? piosenk? nucon? pod nosem przez Rafa?a A. Ziemkiewicza. Oto tre?? zapisu:
Powtarza mi codziennie moja luba:
dlaczego ty nie przypominasz mi Jakuba?
A ty maszeruj, maszeruj, g?o?no krzycz:
Niech ?yje nam Jakub W?drowycz. (x2)
Jakub W?drowycz to wspania?y egzorcysta,
A jego bimber lepszy jest ni? w?dka czysta
A ty maszeruj… etc.
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
– Wała! Jakub wydał z siebie bojowy okrzyk i runął na wroga. Kumple, wywijając różnoraką bronią, ruszyli za nim. Noga krzesła zderzyła się ze stołem podniesionym przez silny kop do pozycji pionowej. Puste butelki zabrzęczały, roztrzaskując się na podłodze. Tomasz, wywijając łańcuchem i wyjąc, wskoczył na inny stół i z góry atakował uchańczyków, ci nie pozostali mu dłużni. Celnie rzucona butelka wybiła mu kilka zębów. Semen przebijał sobie drogę pięściami. Mimo setki na karku, nic nie stracił z dawnego kunsztu. Wódz uchańczyków oderwał mocnym szarpnięciem nogę od stołu, przy którym akurat się znalazł i wywijając w powietrzu młynki, rzucił się na wrogów. Roztrzaskiwały się butelki i lampy. Ajent ukrył się za barem i klął w bezsilnej wściekłości. Gdyby mieszkał w Ameryce, miał by tam zapewne obrzyna lub telefon komórkowy. Ale to była Polska, dlatego miał jedynie siekierę. A ich było tylu… Wycie Jakuba stało się straszne. To już nie był spokojny wiejski chłopek – roztropek. To wódz hordy pitekantropów, atakował hordę neandertalczyków. Alkohol i szał bitewny w jednej chwili zerwały z niego całą cywilizowaną otoczkę. Wargi cofnęły mu się, uwidaczniając zęby. Ach gryźć, szarpać, rwać… Starli się wreszcie, on i menel. Dwa opętane żądzą krwi małpoludy. Spletli się w potężnym uścisku i miotali, waląc sobą o ściany. W którymś momencie trafili na drzwi. Lichy, socjalistyczny produkt nie wytrzymał uderzenia dwu ciał. Drzwi wypadły ze ściany razem z futryną i obaj zapaśnicy stoczyli się po schodkach na chodnik. Gdy oprzytomnieli, stało nad nimi trzech rosłych milicjantów. No to zapraszamy do naszego hotelu za kratkami – powiedział posterunkowy Birski. Dwadzieścia minut później na komendzie praktykant Rowicki wypełniał rubryki formularza, tworząc spis przedmiotów, skonfiskowanych uczestnikom zajścia. Zawartość kieszeni egzorcysty przedstawiała się wedle tego następująco: – Moneta żółta, okrągła, z napisem Twenty Dolars szt. l
– Chustka do nosa papierowa szt. l /używana/.
– Szklana fifka do papierosów /stłuczona/.
– Portfel męski /pusty/ szt. l
– Linka hamulcowa z pętlą na końcu szt. l
– Otwieracz do butelek /radziecki/.
– Klucz płaski z napisem "Genewa Credit Suisse".
– Order żółty, w kształcie gwiazdy, ze srebrną głową Lenina…