-->

We?misz czarn? kur?

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу We?misz czarn? kur?, Pilipiuk Andrzej-- . Жанр: Фэнтези. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
We?misz czarn? kur?
Название: We?misz czarn? kur?
Автор: Pilipiuk Andrzej
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 206
Читать онлайн

We?misz czarn? kur? читать книгу онлайн

We?misz czarn? kur? - читать бесплатно онлайн , автор Pilipiuk Andrzej

Z k?ta recenzenta

Dzi?, w naszym wrednym k?cie kulturalnym literata ocenia literat. W filmowym skr?cie. „We?misz czarno kure…” to „Blade Runner” opisany w klimacie „Samych swoich” – podsumowuje Andrzej Ziemia?ski.

Hymn bimbrownika

Wytw?rnie p?ytowe ju? bij? si? o to nagranie. Po wczorajszej konferencji prasowej zwi?zanej z afer? pods?uchow? w stodole Jakuba W., znanego bimbrownika i wiejskiego egzorcysty, nasz reporter, na dyktafon wszyty w ucho, nagra? piosenk? nucon? pod nosem przez Rafa?a A. Ziemkiewicza. Oto tre?? zapisu:

Powtarza mi codziennie moja luba:

dlaczego ty nie przypominasz mi Jakuba?

A ty maszeruj, maszeruj, g?o?no krzycz:

Niech ?yje nam Jakub W?drowycz. (x2)

Jakub W?drowycz to wspania?y egzorcysta,

A jego bimber lepszy jest ni? w?dka czysta

A ty maszeruj… etc.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 11 12 13 14 15 16 17 18 19 ... 49 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

– To takie miasto w Rosji – wyjaśnił drugi wachman,troskliwie zaklejając mu usta taśmą klejącą. A potem wpakowali go do samochodu i powieźli w nieznane.

Mężczyzna w kucharskiej czapce z wysiłkiem otworzył oczy. Jego wzrok przetoczył się z wysiłkiem po pomieszczeniu.Sacre bleu jęknął – gdzie ja właściwie jestem?Przyłożył rozpalone czoło do betonu. Ano przypomnijmy sobie – mruknął. – Przyjechałem razem z innymi kucharzami z hotelu. Podawałem duszone raki na przyjęciu w radzieckiej ambasadzie. Konsul poczęstował mnie szklanką wódki, potem jeszcze butelką… Potem zakradłem się do piwnicy, gdzie siedzieli ruscy szpiedzy. Równe chłopaki, wypiliśmy i powiedzieli mi jak zrobić bombę atomową. Potem była jeszcze jedna flaszka, potem pokazali mi tajne dokumenty, potem jeszcze flaszka i powiedziałem, że ja też jestem szpiegiem, tylko angielskim. Potem wypiliśmy za partię komunistyczną, potem za pokój na świecie, potem żeby królową szlag trafił. Potem poszliśmy odwiedzić jakąś staruszkę w sąsiedniej piwnicy, następnie ganiały mnie małe białe myszki. No nie były takie małe, jak pociąg na wielkość… A teraz jestem tutaj, cholera wie gdzie… Rozejrzał się wokoło i spostrzegł krzesło z ciałem księżniczki. Wstał chwiejnie na nogi i podszedłszy potrząsnął ją delikatnie za ramię.Halo, madmoiselle, proszę się obudzić… Głowa dziewczyny przetoczyła się bezwładnie z ramienia na ramię. Cofnął się przestraszony.O kurczę, ona nie żyje! Nieoczekiwanie coś sobie przypomniał. Uniósł jej główkę do światła i przez chwilę wpatrywał się w stężałe rysy. Potem wyjął z kieszeni ulotkę i porównał.Hej! – wrzasnął uradowany. – To przecież zaginionaksiężniczka von SchlezwigHolstein, za odnalezienie której wyznaczono milion dolarów nagrody! Jestem bogaty! Z radości podskoczył kilka razy. Nieoczekiwanie znieruchomiał.Zaraz – mruknął jeśli ona nie żyje, to może nie zapłacą wszystkiego? Ile może być warta martwa księżniczka? Może 90%, a może tylko 70%? Wyjął z kieszeni telefon komórkowy.Po co się martwić na zapas – wystukał numer z ulotki. – Sprawdzę… Halo? – przyłożył aparat do ucha. Zarazcofnął go i zaskoczony spojrzał na wyświetlacz. – Co się dzieje? – mruknął. – Nie łapie pola…Zniechęcony usiadł na krzesełku. – Nudno cholera – westchnął – I zjadłoby się coś…Wzrok jego spoczął na tekturowym pudełku ciągle stojącym na stole. Podniósł pokrywkę i zobaczył dorodną żabę.Francuski przysmaczek – mruknął. – Coś w sam raz dla mnie. Pod krzesłem leżał widelec. "Kucharz" wytarł go o spodnie i nadział żabę.Ratunku! – rozległ się cichy pisk. Szpieg rozejrzał się wokoło. Zwłoki księżniczki nie poruszyły się. Piwnica była pusta. – Kto to mówi? – zaciekawił się.

– Ja. Masz mnie na widelcu. Jestem agentem KGB…

– Czego to żaba nie wymyśli, żeby uniknąć zjedzenia mruknął z podziwem, a potem przystąpił do konsumpcji. Zostało mu już tylko jedno udko, gdy nieoczekiwanie stalowe drzwi zazgrzytały i zaczęły się odsuwać. Kucharz porzucił żarcie i padłszy pod ścianę udał nieprzytomnego. Ostrożność ta nie była zbyteczna, bowiem do piwnicy weszli Jakub, pułkownik i generał. Bystre oczy wioskowego egzorcysty omiotły pomieszczenie.A więc, w czym problem? – zapytał.

– Widzisz Jakub – generał nachylił się do niego konspiracyjnie. – Testujemy tu unikalny system transformacji ożywionej materii rozumnej. Oczy Wędrowycza spoczęły na martwej księżniczce.To znaczy zamieniliście kogoś w żabę i nie możecie odczarować – przełożył słowa generała na bardziej zrozumiały język.Skąd wiesz? – zdumiał się pułkownik.Egzorcysta machnął ręką. – Nie wy pierwsi – machnął lekceważąco ręką i uśmiechnął się do swoich wspomnień. – A więc mamy problem z księżniczką generał wskazał na dziewczynę. – Jak widzisz zużyła się… – Za intensywnie eksploatowaliście – mruknął Jakub. I co by tu teraz zrobić… – Możecie towarzyszu egzorcysto zrobić z niej zombie? – zapytał pułkownik. – W sumie dałoby się – mruknął Jakub. – Ale wtedy odczarowani przez nią, też zrobią się zombie. A w zasadzie tylko jedna noga zombie… – zajrzał do pudełka. Zaaferowani wojskowi nie zwrócili na to uwagi.

– Cholera – zaklął generał – Niepotrzebnie wlekliśmygo taki kawał… – Hm. Agenci zombie – rozważał pułkownik. – Będzie trudno ich zabić… – Ale z czasem zaczną się rozpadać – wyjaśnił Jakub. Poza tym śmierdzieć będą padliną na kilometr… I te rybie oczy, wyszczerzone zęby, zapadnięte nosy, rozczapierzone palce… A szpiedzy nie powinni się chyba aż tak wyróżniać z tłumu… – Dobra – zadecydował generał. – Zastrzelmy go i składamy zamówienie na nową księżniczkę. – Zaraz, zaraz – zdenerwował się Jakub. – Przecież…

– To nic osobistego – wyjaśnił Kałmanawardze – Po prostu takie są przepisy o zachowaniu tajemnicy państwowej. Wargi Jakuba wykrzywiły się w pogardliwym uśmiechu.Macie strasznie niehumanitarne metody zachowywania tajemnicy państwowej – powiedział. Obaj mundurowi spojrzeli na niego zaskoczeni.

– A jakie są te humanitarne? – zapytał pułkownik.

– A o! – egzorcysta wyjął z kieszeni manierkę bimbru.

– Jak się narąbiemy, to zapomnimy wszystkie tajemnice

– wyjaśnił. Tichobzdiejew wzruszył ramionami. Może to i humanitarne – powiedział generał – ale nasze sposoby są o wiele bardziej skuteczne. Uniósł broń do strzału.Jakub użyj mocy – wrzasnął po polsku leżący podścianą kucharz. Jakub użył mocy. Huknęło, błysnęło i zgasło światło. W ciemnościach padł strzał, po chwili drugi. Jakub wyjął z kieszeni obgryzioną świeczkę i zapalniczkę. Skrzesał ognia i poświecił. Obaj dzielni agenci i ten z KGB, i ten z GRU leżeli martwi. Kucharz nabijał pistolet. Zastrzelił kumpla, a potem popełnił samobójstwouśmiechnął się wrednie.

– Jaaasne doktorku – mruknął Jakub. – Niech i tak będzie. A coś ty za jeden? – Fam Bond, James Bond… Aha. A ja jestem Wędrowycz, Jakub Wędrowyczprzedstawił się egzorcysta. – ale skoro wiedziałeś, że mam moc, to pewnie mnie znasz… – Wspominano nam na szkoleniu – wyjaśnił – Choć niesądziłem, że będzie mi kiedyś dane poznać osobiście… – Jak się stąd wydostaniemy?Proponuję wspiąć się szybem windy i wyciąć dziurę w suficie – powiedział poważnie szpieg. – To zwykły beton, a ja mam laser w zegarku… Pomacał się po przegubie i zaklął wściekle.Musieli mi rąbnąć, jak byłem pijany – westchnął.Jakub pochylił się nad trupem generała.Przebierzmy się – zaproponował, rozpinając poplamiony krwią mundur nieboszczyka. Po chwili dwaj wysokiej rangi funkcjonariusze radzieckich służb specjalnych wyszli z piwnicy. Zatrzasnęli za sobą ciężkie stalowe wrota. – Dokąd teraz? – zagadnął egzorcysta.

– Hm. Skoro już tu jesteśmy, to co powiesz na to, żeby trochę zmienić losy świata? – zapytał Bond. – Jestem za. Tylko jak?

– Zobaczysz… Po kilku minutach stanęli przed kolejnymi stalowymi drzwiami. Szpieg wsunął klucz kodowy w szczelinę i wystukał szyfr. – Ty, skąd wiesz jak się to otwiera? – zdumiał się egzorcysta. – To już dawno wyszpiegowałem, tylko nie było okazji, żeby się tu dostać i wykorzystać. – A ja znam kod do głowic – pochwalił się Wędrowycz, jak się je stąd odpali, to możemy zrobić III wojnęświatową… A to się ludziska zdziwią… Wreszcie drzwi ustąpiły. Stało tu biurko pokryte dźwigniami i przełącznikami. Kolorowe światełka mrugały delikatnie. Jakub zawsze kochał technikę. Miał już taką analityczną naturę, że lubił różne rzeczy rozbierać na części. Ale Bond go ubiegł. Zasiadł za biurkiem i założył słuchawki na uszy.Stąd komuniści rządzą połową świata – powiedział. To znaczy rządzili. Teraz nasza kolej. Wędrowycz zatarł ręce z uciechy. Od dawna chciał sobie porządzić, tylko jakoś nigdy nie było okazji. Bond wcisnął pierwszy z brzegu przycisk. Nad przyciskiem widniał napis "Polska". No to żegnaj komunizmie – uśmiechnął się agent. – Ty będziesz mówił – polecił egzorcyście – bo ja po polsku raczej słabo…Komitet centralny, słuchamy! – rozległo się z głośnika.Taki obrót spraw trochę Jakuba zaskoczył. Jednak stanął na wysokości zadania. – Mówi Moskwa – powiedział grobowym głosem.

– Tak jest! – ryknął służbiście głośnik. – Słuchamy poleceń… – Dajcie towarzysza Cioska – polecił. Kiedy towarzyszu konsultancie, towarzysz Ciosek śpi w swoim gabinecie. Miał ciężką naradę. To go do cholery obudźcie! My tu w Moskwie też mieliśmy ciężki dzień, a pracujemy. Tak jest. Po chwili w słuchawce rozległ się zaspany głos.

– Ciosek. Słucham.

– Co tam z tym okrągłym stołem towarzyszu? Długo mam czekać? – Towarzyszu konsultancie, ale trzy dni temu mówiliście, żeby nie… – Naradziliśmy się tu w Politbiurze i zdecydowaliśmy,że jednak ma być tak, jak teraz mówię… – Ale generał Jaruzelski…

– Kto tu jest do cholery ważniejszy ja czy on?

– Wy towarzyszu konsultancie…

– Rozmowy mają się zacząć jutro. Stół stoi przecieżw Magdalence? – Tak jest, ale generał…

– To powiedz generałowi, żeby się nie pieklił, bo go zaprosimy w gości – głos Jakuba zabrzmiał naprawdę złowróżbnie. Tak jest.

– Zaczniecie o ósmej rano.

– Ale to już tylko trzy godziny.

– Co to do cholery za wykręty. Wyciągnąć towarzyszy z łóżek. Zapewnić wojskowy transport lotniczy. Chyba, że chcecie pokarmić białe niedźwiedzie. – A jak się od tego zawali socjalizm? – zaniepokoił się rozmówca.

– To już nasz problem. Wykonać!Wyłączył mikrofon i rozparł się w fotelu. – Jak mi poszło? – zapytał.Kurczę Jakub, jesteś urodzonym szpiegiem – westchnął z podziwem Bond. – Teraz poczekaj, muszę pogadać z Honeckerem. Przysunął do siebie mikrofon i zaczął wyrzucać krótkie, rozkazujące zdania po niemiecku. Jakub, myszkując po pomieszczeniu, znalazł butelkę stolicznej. Wypił kilka łyków i nalał szpiegowi do szklanki po herbacie. Była to prawdziwa szkocka Whisky, ale nie miał o tym pojęcia. W głowie przyjemnie mu zaszumiało. Bond wcisnął kolejny guzik i zaczął gadać po czesku. Następnie polecenia wydał po rumuńsku, jeszcze kolejny… – Szkoda, że nie znam amcharskiego – powiedział wreszcie, wyłączając urządzenie. – A to gdzie ta Amcharia? – zaciekawił się Jakub.

1 ... 11 12 13 14 15 16 17 18 19 ... 49 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название