-->

Wygrana

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Wygrana, Baldacci David-- . Жанр: Триллеры. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Wygrana
Название: Wygrana
Автор: Baldacci David
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 294
Читать онлайн

Wygrana читать книгу онлайн

Wygrana - читать бесплатно онлайн , автор Baldacci David

LuAnn Tyler, ?yjaca w skrajnej n?dzy ze sw? c?reczk? Lis? w przyczepie samochodowej, otrzymuje nagle propozycj? intratnej pracy. Gdy przybywa na um?wione spotkanie, okazuje si?, ?e propozycja dotyczy nie pracy, ale udzia?u w loterii krajowej, kt?ry mia?by przynie?? LuAnn g??wn? wygran?. Dziewczyna pozostawia sobie czas na przemy?lenie propozycji. Dalej wypadki tocz? si? w b?yskawicznym tempie: LuAnn zostaje zapl?tana w morderstwo dw?ch m??czyzn, a jednocze?nie zamieszana w afer? korupcyjn?. ?cigana przez policj? i FBI, ucieka za granic?, ale po latach wraca, by ostatecznie rozwik?a? tajemnicz? r?wnie? dla niej samej histori?.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 78 79 80 81 82 83 84 85 86 ... 90 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

LuAnn uśmiechnęła się.

– Czyli zobaczę jutro Lisę?

Riggs podparł się dłonią pod brodę.

– Jutro.

LuAnn zadzwoniła jeszcze raz do Charliego i umówiła się z nim na pierwszą po południu w motelu w Danville. Niech Jackson tylko czegoś spróbuje, kiedy ona, Lisa, Charlie i Riggs znajdą się już razem!

Położyli się i Riggs przytulił się do niej, obejmując zdrową ręką w talii. Swojego dziewięciomilimetrowca miał pod poduszką, drzwi zablokował krzesłem wklinowanym pod uchwyt zasuwki. Wykręcił żarówkę z lampy, stłukł ją i rozsypał odłamki szkła pod drzwiami. Zastosował te środki ostrożności na wszelki wypadek. Nie spodziewał się, żeby ktoś zakłócił im nocny odpoczynek.

Leżał obok niej pewny siebie i skrępowany zarazem. Wyczuła to chyba, bo odwróciwszy się twarzą do niego, pogłaskała go po policzku.

– Coś cię gryzie?

– To nerwy. Pracując w FBI, miałem zawsze spore kłopoty z tłumieniem niecierpliwości. Mam chyba wrodzoną awersję do czekania.

– Tylko to? – Riggs kiwnął powoli głową. – A nie żałujesz, że się w to wplątałeś?

Przyciągnął ją bliżej.

– Czemu miałbym żałować?

– Pozwól, że ci wyliczę powody. Dostałeś nożem i o włos uniknąłeś śmierci. Jakiś szaleniec robi prawdopodobnie, co może, żeby nas zabić. Poszedłeś z mojego powodu do FBI, niszcząc tym samym przykrywkę, jaką ci dali, i teraz ludzie, którzy już raz próbowali cię zabić, mogą tego spróbować ponownie. Tłuczesz się ze mną po kraju, twoja firma schodzi tymczasem na psy, a wygląda na to, że na koniec zostanę bez centa przy duszy i nie będę ci mogła wyrównać strat, chociaż wypadałoby po tym wszystkim, co dla mnie zrobiłeś. Wystarczy?

Riggs pogłaskał ją po włosach i zdecydował, że jej to teraz powie. Kto wie, jak się sprawy potoczą? Druga okazja może się już nie nadarzyć.

– Nie powiedziałaś jeszcze, że się w tobie zakochałem.

LuAnn dech w piersiach zaparło. Patrzyła na niego oniemiała, w głowie słyszała echo słów, które przed chwilą wypowiedział. Chciała coś powiedzieć, ale nie mogła. Milczenie pierwszy przerwał Riggs.

– Wiem, że gorszego momentu nie mogłem już sobie wybrać, ale chciałem, żebyś to wiedziała.

– Och, Matthew – udało jej się w końcu wykrztusić. Głos jej drżał, wszystko w niej drżało.

– Na pewno nieraz już to słyszałaś. Od facetów prawdopodobnie lepiej ode mnie pasujących…

Zakryła mu usta dłonią. Pocałował jej palce.

– Owszem, mówili mi to inni mężczyźni – odezwała się po chwili schrypniętym głosem. – Ale dzisiaj po raz pierwszy naprawdę słuchałam.

Pogłaskała go po włosach i poszukała w ciemnościach ustami jego warg. Całowali się powoli, namiętnie, rozbierając się nawzajem pośród dotyków i pieszczot. LuAnn łzy płynęły po twarzy. Walczyły w niej o dominację strach z poczuciem niewysłowionego szczęścia. W końcu wyrzuciła z głowy wszelkie myśli i pozwoliła się ponieść czemuś, czego przez tyle lat, w tylu krajach szukała. Przywierała do niego z całych sił, jakby zdawała sobie sprawę, że być może jest to jej ostatnia szansa. Kochali się długo, by w końcu zasnąć jedno w ramionach drugiego.

ROZDZIAŁ PIĘĆDZIESIĄTY PIĄTY

Charlie przetarł kułakami zaspane oczy. Patrzył na telefon. Już dwie godziny temu LuAnn zdała mu relację z rozwoju sytuacji, a on wciąż nie mógł zasnąć. A więc Jackson nazywał się w rzeczywistości Peter Crane. Informacja ta jemu osobiście nic nie dawała, ale na pewno pomoże bardzo władzom w ujęciu tego człowieka. Z drugiej jednak strony, jeśli Jackson już wie, że został zdemaskowany, to jest na pewno wściekły. I Charlie nie chciałby, żeby w zasięgu tego dżentelmena znalazła się teraz któraś z bliskich jego sercu osób.

Dźwignął się z kanapy. Kolana dokuczały bardziej niż zwykle. Dawały o sobie znać długie godziny spędzone za kierownicą. Nie mógł się już doczekać, kiedy zobaczy LuAnn. Do Riggsa też już się zaczynał przekonywać. Facet chyba naprawdę przypadł LuAnn do serca. Skoro tak… Byłby to istny cud.

Zajrzał do śpiącej w sąsiednim pokoju Lisy. Patrząc na delikatne rysy dziewczynki, jak zwykle nie mógł się nadziwić jej podobieństwu do matki. Też będzie wysoka. Jak szybko zleciało tych dziesięć lat. A gdzie rzuci ich los w przyszłym tygodniu? Czy dla niego za tydzień będzie jeszcze przy nich miejsce? Na scenie pojawił się Riggs i może to on przejmie teraz po nim pałeczkę. LuAnn na pewno zabezpieczy go finansowo, ale to już nie będzie to. Tam, u diabła. Przecież tych dziesięć szalonych lat spędzonych u ich boku to i tak więcej, niż sobie zasłużył.

Dzwonek telefonu brutalnie przerwał jego rozmyślania. Spojrzał na zegarek. Dochodziła druga nad ranem. Chwycił za słuchawkę.

– Charlie?

W pierwszej chwili nie rozpoznał głosu.

– Kto mówi?

– Matt Riggs.

– Riggs? Gdzie LuAnh? Wszystko u niej w porządku?

– Nawet lepiej niż w porządku. Mają go. Aresztowali Jacksona. – W głosie Riggsa słychać było nieskrywaną radość.

– Boże Wszechmogący! Alleluja! Gdzie?

– W Charlottesville. FBI obstawiła agentami lotnisko i wszedł im z bratem prosto w ręce. Chyba przyleciał porachować się z Lu Ann.

– Z bratem?

– Rogerem. FBI nie wie jeszcze, czy był w to wszystko zamieszany, ale to się wyjaśni. Najważniejsze, że mają Petera Crane’a. Wzywają LuAnn na jutro rano do Waszyngtonu, by złożyła zeznania.

– Jutro? To co będzie z naszym spotkaniem?

– Właśnie w tej sprawie dzwonię. Spakujcie się z Lisą i przyjeżdżajcie do Waszyngtonu. Spotkamy się w gmachu Hoovera. Ulica Dziewiąta róg Pennsylvania Avenue. Spodziewają się tam was. Wszystko załatwione. Jeśli ruszycie od razu, zdążymy może jeszcze zjeść wspólne śniadanie. Mam ochotę to uczcić.

– A FBI? To oskarżenie o morderstwo?

– Wszystko załatwione, Charlie. LuAnn została oczyszczona z zarzutów.

– Wspaniale, Riggs. To najwspanialsza wiadomość od nie wiem kiedy. Gdzie LuAnn?

– Rozmawia z drugiego aparatu z FBI. Przekaż Lisie, że mama przesyła jej całusy i nie może się już doczekać, kiedy ją zobaczy.

– Powtórzę. – Charlie odłożył słuchawkę i bez zwłoki zabrał się do pakowania. Ależ chciałby widzieć minę Jacksona, kiedy zgarniało go FBI! Kutas jeden. Wpadł na pomysł, że wyniesie bagaż do samochodu i dopiero potem obudzi Lisę. Niech mała sobie jeszcze pośpi, póki może. Jak usłyszy o matce, długo nie będzie mogła zmrużyć oka. Wyglądało na to, że Riggs jednak się spisał.

Z sercem lekkim jak piórko, objuczony dwiema torbami, Charlie otworzył drzwi frontowe.

I zamarł. W progu stał mężczyzna w czarnej kominiarce i mierzył do niego z pistoletu. Charlie z dzikim rykiem wściekłości rzucił w niego torbą, wytrącając mu pistolet z ręki. Potem złapał mężczyznę za maskę, wciągnął do domku, pchnął na ścianę i zanim tamten oprzytomniał, siedział już na nim, okładając fachowo wielkimi jak bochny pięściami.

Mężczyzna zwiotczał szybko pod tym gradem potężnych ciosów i znieruchomiał. Charlie, czując za plecami obecność kogoś jeszcze, obejrzał się.

– Witaj, Charlie. – Jackson zamknął za sobą drzwi. Rozpoznając ten głos, Charlie rzucił się na nowego intruza z szybkością, która zaskoczyła Jacksona. Dwie strzałki z paralizatora utkwiły w piersi Charliego, ale niemal w tym samym momencie na podbródku Jacksona wylądowała ogromna pięść, odrzucając go na drzwi. Jednak Jackson dalej naciskał spust, rażąc ciało Charliego prądem elektrycznym.

Charlie klęczał i wytężając wszystkie siły, próbował wstać. Pragnął wziąć tego człowieka w obroty, skatować go tak, żeby nie mógł już nikogo skrzywdzić. Na próżno. Próbował się do niego podczołgać. Cały swój wysiłek podporządkował jednemu celowi: zniszczyć tego człowieka. Ale ciało nie reagowało na wysyłane przez mózg polecenia. Osuwając się powoli na podłogę, patrzył ze zgrozą na stojącą w drzwiach sypialni Lisę.

Chciał coś powiedzieć, chciał krzyknąć, żeby uciekała, uciekała co sił w nogach, ale z jego ust wydobył się tylko cichy, przeciągły jęk.

Patrzył z przerażeniem, jak Jackson, zataczając się, podbiega do Lisy i przyciska jej coś do ust. Dziewczynka szamotała się rozpaczliwie, ale na próżno. Wciągnęła noskiem opary chloroformu i po chwili leżała już na podłodze obok Charliego.

Jackson otarł sobie krew z twarzy i bez ceremonii poderwał na nogi swojego wspólnika.

– Wsadź ją do samochodu, ale tak, żeby nikt nie widział – warknął.

Mężczyzna kiwnął w oszołomieniu głową. Jeszcze nie w pełni doszedł do siebie po kontakcie z pięściami Charliego.

Charlie patrzył bezradnie, jak wynosi nieprzytomną Lisę. Potem przesunął oczy na Jacksona, który klęczał przy nim, rozcierając sobie ostrożnie podbródek.

– Aresztowali Jacksona – odezwał się głosem Riggsa. – Mają go. Mam ochotę to uczcić. – I wybuchnął śmiechem.

Charlie milczał. Leżał nieruchomo, patrzył, czekał.

– Wiedziałem, że mój telefon uśpi twoją czujność – podjął Jackson własnym już głosem. – Otwierać drzwi, nie sprawdziwszy uprzednio, czy droga wolna, bez gotowej do użycia broni? Cóż za zaniedbanie! A do tej pory tak się pilnowałeś, z taką sumiennością sprawdzałeś, czy nie jesteście śledzeni. Wiedziałem, że tak będzie. I dlatego już pierwszej nocy po przyjeździe do Charlottesville zakradłem się do garażu w Wicken’s Hunt i w kolumnie kierownicy każdego stojącego tam wozu, z rangę roverem włącznie, zainstalowałem nadajniki. Są to urządzenia skonstruowane specjalnie na potrzeby armii z wykorzystaniem techniki globalnej nawigacji satelitarnej. Nie ma takiego miejsca na ziemi, w którym mógłbyś się przede mną ukryć. Były bardzo drogie, ale warte swojej ceny. Po spotkaniu z LuAnn wiedziałem już, że wyśle gdzieś z tobą Lisę, a musiałem przecież znać dokładnie miejsce waszego pobytu na wypadek, gdybym potrzebował Lisy do ostatniej odsłony. Uwielbiam podejście strategiczne, a ty? Tak rzadko się je stosuje. No i okazało się, że będę dziecka potrzebował. Dlatego tu jestem.

Charlie skrzywił się lekko, widząc, jak Jackson wyciąga z kieszeni kurtki nóż, i skrzywił się jeszcze raz, kiedy Jackson podciągnął mu rękaw koszuli.

– Doprawdy kocham to urządzenie – ciągnął Jackson, spoglądając na paralizator. – To jeden z nielicznych przyrządów, jakie znam, które umożliwiają przejęcie pełnej kontroli nad kimkolwiek, nie czyniąc mu specjalnej krzywdy i nie pozbawiając przytomności.

1 ... 78 79 80 81 82 83 84 85 86 ... 90 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название