Kwiat Nieimiertelnoici
Kwiat Nieimiertelnoici читать книгу онлайн
Porucznik Eve Dallas z wydzia?u zab?jstw nowojorskiej policji ma przed sob? trudne zadanie. Pi?kna, s?awna modelka Pandora zosta?a w brutalny spos?b zamordowana, a g??wn? podejrzan? o zbrodni? jest Mavis Freestone, najserdeczniejsza przyjaci??ka Eve. Dallas, przekonana o jej niewinno?ci, postanawia wykry? prawdziwego sprawc?. Jednak coraz to nowe dowody ?wiadcz? przeciwko Mavis i wszyscy radz? Eve, aby zako?czy?a ?ledztwo. Wierna przyja?? obu kobiet zostaje wystawiona na ci??k? pr?b?.
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
– I Jerry odmówiła.
– Twierdziła, że ten termin ma już zajęty. Próbowała zachować twarz. Ale gdy tylko Pandora została zamordowana, Jerry sama zadzwoniła do Leonarda i zaproponowała, że zajmie jej miejsce.
– Ile zarobi?
– Za udział w pokazie? Pewnie z milion, ale i to jest najważniejsze. Gwiazda może kupić dobre kreacje po obniżonej cenie, po czym za każdym razem, kiedy je wkłada, dostaje spore pieniądze za reklamę firmy. No i jest jeszcze klauzula medialna
– To znaczy?
– Najpopularniejsze modelki mogą występ w programach o modzie, udzielać wywiadów i dalej. Oczywiście płaci im się za każdy występ. Mają zagwarantowaną obecność w mediach i zarobki na sześć miesięcy, z możliwością automatycznego przedłużenia. Ten jeden występ przynieść Jerry pięć, sześć milionów z okładem.
– Niezła fucha, choć pewnie niełatwo ją dostać. Na śmierci Pandory Jerry Fitzgerald zarobi ponad sześć milionów, powiadasz?
– Można i tak na to patrzeć. Wiesz, wcześniej też nie cierpiała biedy.
– Może i nie, ale teraz radzi sobie jeszcze lepiej. Czy pokaże się na przyjęciu?
– Oczywiście. Ona i Leonardo są gwiazdami. Lepiej pospieszmy się, jeśli chcemy coś przekąsić. Ci krytycy mody są jak hieny. Nawet kości nie zostawią
– Miałaś okazję dobrze poznać Jerry i ludzi z jej kręgu – zaczęła Eve, kiedy skierowały w stronę sali bankietowej. – Czy ktoś z nich ćpa?
– Jezu, Dallas. – Mavis wzruszyła ramionami.
– Nie jestem szpiclem.
– Mavis. – Eve wciągnęła ją do wnęki ozdobionej bujnymi paprociami w donicach. – Nie mów mi takich rzeczy. Czy ktoś z tych ludzi bierze prochy?
– Oczywiście, że krąży wśród nich trochę tego gówna. Popularne są kapsułki z azotynem amylu, a także środek Zero Apetytu. W tym biznesie nie ma sentymentów, a nie wszystkie modelki stać na poprawienie ciała. Owszem, trafiają się i nielegalne substancje, ale najwięcej jest prochów, które można dostać bez recepty w każdej aptece.
– A Jerry?
– Ona ma fioła na punkcie zdrowia. Ciągle sączy ten swój napój. Trochę pali, ale to jakieś specjalne papierosy na uspokojenie nerwów. Nie widziałam, by brała coś niebezpiecznego. Ale…
– Ale?
– Jest strasznie zaborcza. Parę dni temu jedna z dziewczyn nie czuła się najlepiej. Była niewyspana czy coś takiego. Chciało jej się pić, więc napiła się niebieskiego soku Jerry; kiedy ona to zobaczyła, okropnie się wściekła. Chciała, żeby wyrzucić tę dziewczynę.
– Interesujące. Ciekawe, co jest w tym soczku.
– Jakiś wyciąg z warzyw. Jerry twierdzi, że został dostosowany specjalnie do jej metabolizmu. Wspominała, że zamierza opatentować recepturę i wprowadzić ten napój na rynek.
– Potrzebna mi będzie próbka tego soku. Mam i mało dowodów, żebym mogła liczyć na oficjalny nakaz rewizji. – Eve zamyśliła się na chwilę i na jej twarz wypłynął uśmiech. -Ale chyba wiem, jak rozwiąać ten problem. Chodź, zabawimy się.
– Co zamierzasz zrobić? – Mavis przyspieszyła i dogoniła Eve, idącą w stronę sali balowej – Dallas, nie podoba mi się ten błysk w twoim oku.
Proszę cię, nie rób zamieszania. Proszę. To wielki dzień Leonarda.
– Założę się, że mały skandal tylko zwiększy jego popularność.
Wkroczyły do sali bankietowej, w której roiło się od ludzi wyginających się na parkiecie tanecznym i krążących wokół stołów uginających się pod jedzeniem. Wypatrzywszy Jerry, Eve ruszyła w jej kierunku. Podszedł do niej Roarke.
– Wyglądasz jak glina.
– Dzięki.
– Nie jestem pewien, czy to komplement. Zamierzasz wywołać skandal?
– Postaram się. Chcesz trzymać się z boku?
– Za żadne skarby. – Zaintrygowany, wziął ją za rękę i razem podeszli do Jerry.
– Moje gratulacje. To był naprawdę udany pokaz – zaczęła Eve i przecisnąwszy się obok rozanielonego krytyka, stanęła twarzą w twarz z gwiazdą wieczoru.
– Dziękuję. – Jerry wzniosła toast szampanem.
– Ale o ile wiem, nie zaliczasz się do znawców mody. – Obrzuciła Roarke'a zalotnym spojrzeniem.
– Choć z tego, co widzę, masz dobry gust, jeśli chodzi o mężczyzn.
– Lepszy od ciebie. Słyszałaś, że dziś wieczorem widziano Justina Younga w Privacy Club w towarzystwie rudowłosej kobiety? Podobno była zadziwiająco podobna do Pandory.
– Ty kłamliwa suko. Nie zrobiłby… – Jerry opanowała się i syknęła cicho przez zęby: – Mówiłam ci już że nie obchodzi mnie to, z kim się spotyka ani co róbi.
– Słusznie, dlaczego miałoby cię to obchodzić? Trzeba jednak przyznać, że po określonej liczbie sesji modelowanie ciała i chirurgia plastyczna są już w stanie całkowicie ukryć upływu lat. Pewnie Justin chciał skosztować smaku młodości. Faceci to świnie. – Eve wzięła lampkę szampana od kręcącego się w pobliżu kelnera i wypiła łyk. – Nie żebyś źle wyglądała. Jak na swoje lata. Wiesz, te ostre światła reflektorów po prostu sprawiają, że wyglądasz… dojrzale.
– Pieprz się. – Jerry chlusnęła szampanem w twarz Eve.
– Wiedziałam, że to się powiedzie – mruknęła Eve, mrugając piekącymi oczami. – To czynna napaść na policjanta. Aresztuję cię.
– Łapy przy sobie! – Jerry odepchnęła ją, rozzłoszczona.
– Do tego stawianie oporu przy aresztowaniu. Tej nocy mam wyjątkowe szczęście. – Wystarczyły dwa szybkie ruchy, by wykręciła rękę Jerry na plecy. – Wezwę umundurowanego funkcjonariusza, by odwiózł cię do aresztu. Pewnie zaraz potem wyjdziesz za kaucją, ale teraz bądź grzeczna, żebym mogła odczytać przysługujące ci prawa. – Obdarzyła Roarke'a promiennym uśmiechem. -To nie potrwa długo.
– Nie musisz się spieszyć. – Wziął szampana od Eve i wypił do dna. Odczekał dziesięć minut, po czym wyszedł z sali.
Eve stała przy wejściu do hotelu, patrząc na Jerry, którą policjanci właśnie wpychali do radiowozu.
– Po co odstawiłaś tę szopkę?
– Chciałam zyskać trochę czasu i zdobyć pretekst do przeprowadzenia rewizji. Podejrzana zachowywała się agresywnie i była podekscytowana, co może wskazywać, że jest pod wpływem narkotyków.
Ach, ci gliniarze, pomyślał Roarke.
– Wkurzyłaś ją, Eve.
– A owszem. Wyjdzie na wolność, zanim zdążą ją zamknąć. Muszę się spieszyć.
– Dokąd idziesz? – spytał, kiedy weszli za kulisy.
– Muszę zdobyć próbkę napoju, który ona namiętnie pije. Fakt, że Jerry mnie napadła, mi wolną rękę w działaniu, oczywiście jeśli nagniemy przepisy. Chcę dać ten napój do analizy
– Naprawdę myślisz, że ona tak otwarcie bierze narkotyki?
– Myślę, że ludzie jej pokroju, jak Pańć Young czy Redford, są niezwykle aroganccy, pieniądze, urodę i wpływy, co sprawia, że zachowują się, jakby byli ponad prawem. – Kiedy wślizg li się do garderoby, Eve spojrzała na Roarke'a. – masz te same skłonności.
– Dziękuję za komplement.
– Masz szczęście, że los zesłał ci anioła stróża w mojej osobie. Miej oko na drzwi, dobrze? Je adwokat Fitzgerald jest szybki, może mi zabrakną czasu.
– Anioł stróż, a jakże – mruknął Roarke i sta pod drzwiami, a Eve zaczęła przeszukiwać garderób
– Chryste, te kosmetyki kosztują fortunę!
– Chciałbym zauważyć, pani porucznik, że w tym zawodzie nie można się bez nich obejść.
– Toaletka kosztuje ją kilkaset kredytów nie, licząc same kosmetyki. Bóg jeden wie, ile pieniędzy idzie na zabiegi upiększające. Gdybym tylko mogła znaleźć choć odrobinę tego proszku.
– Szukasz Nieśmiertelności? – Parsknął śmiechem. – Jerry może i jest arogancka, ale na głupią nie wygląda.
– Może masz rację. – Otworzyła drzwi lodówki i uśmiechnęła się. – Tutaj trzyma ten swój napój. W szczelnie zamkniętym pojemniku. – Wydawszy wargi, Eve spojrzała błagalnie na Roarke'a. – Czy mógłbyś…
– Jak na anioła stróża, za często namawia mnie do złego. – Roarke westchnął, podszedł niej i obejrzał zamek zabezpieczający przezroczysta butelkę. – Jak widać, Jerry nie chce ryzykować. Butelka wygląda na solidną. Pewnie jest z nietłukącego się szkła. – Mówiąc, obmacywał palcami zamek. – Znajdź pilnik do paznokci, spinkę do włosów czy coś takiego, dobrze? Eve przeszukała szuflady.