Srebrny Blysk Smierci
Srebrny Blysk Smierci читать книгу онлайн
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
– Dałam ci dwa fanty za jeden. Nie naciągaj struny.
Jacoby, odzyskawszy nieco przytomność, pochylił się nad stolikiem.
– Możemy go w to wmieszać, Dallas. I nie potrzebujemy twojego pozwolenia.
– Tylko spróbuj, a zje cię na śniadanie. Posłuchaj – Eye zwróciła się do Stowe – gdyby coś o tej sprawie wiedział, gdyby coś przyszło mu do głowy, na pewno by mi powiedział. Znał Jonaha Talbota, przyjaźnili się, czuje się odpowiedzialny. Jeśli zaczniesz go dręczyć, wszystko zepsujesz, a niczego się od niego dowiesz. Mam osobiste powody, żeby tego faceta dopaść. Roarke także. Pomoże mi rozwiązać tą zagadkę, będzie ze mną pracował, będzie pracował dla nowojorskiej policji, ale nie będzie pracował z wami.
– Zrobi to, jeśli go o to poprosisz.
– Możliwe, ale ja go nie poproszę. Bierzcie, co wam dałam, i zacznijcie szukać. To dużo więcej, niż udało wam się dowiedzieć do tej pory. – Eve odsunęła się od stołu i wstała. Zanim odeszła, spojrzała znacząco na agentów. – Pozwólcie, że coś wam wyjaśnię. Spróbujcie ruszyć Roarke” a, a będziecie mieć ze mną do czynienia. Jeśli jakimś cudem uda wam się ze mną wygrać, on was żywcem ugotuje. Do końca życia będziecie się zastanawiać, co, do cholery, stało się z waszą jakże obiecującą karierą. Pracujcie ze mną, a uziemimy tego sukinsyna. Możecie mówić, że to wasza zasługa, mam to gdzieś. Ale nie zbliżajcie się za moimi plecami do Roarke”a, bo was zniszczę. – Odwróciła się na pięcie, pomaszerowała w stronę baru i rzuciła na ladę kilka żetonów za kawę.
– Dajesz w dupę, biała kobieto.
– Nawet jeszcze nie zaczęłam.
Kiedy Eye wyszła, Stowe odetchnęła z ulgą.
– No i co, całkiem nieźle nam poszło?
– Za kogo ona się uważa, ta lokalna pinda? Zeby tak nas traktować! – Jacoby był mocno obrażony.
– To dobra policjantka – zgasiła go Stowe. Chryste, miała już dość tego kretyna. Niestety, był jej biletem do zespołu pracującego nad sprawą Yosta. – Broni swojego osobistego i zawodowego terytorium.
– Dobre policjantki nie wychodzą za mąż za kryminalistów.
Stowe przez chwilę patrzyła na niego w milczeniu.
– Prawdziwy kretyn z ciebie – rzekła w końcu. – Nie skomentuję tych twoich idiotycznych uwag. Jeśli nawet istnieją jakieś podejrzenia co do wcześniejszej działalności Roarke”a, nikt, żadna agencja nigdy niczego mu nie udowodniła. Nie ma dokumentacji, nie ma dowodów, nie ma niczego, co łączyłoby go jakimkolwiek przestępstwem. Chodzi o to, Jacoby, że facet jest ofiarą. On o tym wie, ona o tym wie i my o tym wiemy, więc weź na wstrzymanie.
Był na tyle zdenerwowany, że zanim zorientował się, co robi, upił spory łyk kawy.
– Po czyjej jesteś stronie? – spytał.
– Próbuję sobie przypomnieć i zdaje mi się, że po stronie prawa i porządku. A lokalna pinda na pewno o tym nie zapomina.
– A gówno. Coś przed nami ukrywa. Wie więcej.
– O rany, Jacoby, zacznij wreszcie myśleć. – Sarkazm Stowe był zbyt wyraźny. – Oczywiście, że coś ukrywa. Na jej miejscu postępowalibyśmy dokładnie tak samo. Powiedziała nam prawdę. Sprzedała nam świetne tropy. Musimy zobaczyć, dokąd na zaprowadzą. I mówiła serio, że nie dba o to, kto zgarnie laury zi przyskrzynienie Yosta. – Odsunęła nietkniętą kawę i wstała.
Szkoda, że ja nie mogę tego powiedzieć. Szkoda, że nie mogę powiedzieć, że mnie to nic nie obchodzi.
Po powrocie do domu Eye zamierzała udać się prosto do swojego gabinetu, by odebrać wiadomości przesłane przez współpracowników i sprawdzić trop podrzucony przez federalnych.
Tuż za drzwiami jej plany się zmieniły. Nie zdziwiła się, widząc w holu Summerseta. Już od dawna zaczynała i kończyła dzień od wymiany złośliwości z kamerdynerem.
Otworzyła usta, by mu dociąć, ale tym razem Summerset ją ubiegł.
– Roarke jest na górze.
– No i co z tego? Mieszka tu.
– Jest bardzo poruszony.
Poczuła skurcz żołądka. Żadne z nich nie zwróciło uwagi, że kiedy zaczęła zdejmować skórzaną kurtkę, Summerset nie tylko jej pomógł, ale z szacunkiem przewiesił sobie okrycie przez ramię.
– A Mick?
– Nie ma go w domu.
– To dobrze. Nie będzie przeszkadzał. Kiedy Roarke wrócił?
– Jakieś pół godziny temu. Rozmawiał przez wideofon, ale nie wchodził do swojego gabinetu. Jest w głównej sypialni.
Kiwnęła głową i ruszyła schodami w górę.
– Zajmę się nim.
– Nie wątpię – mruknął Summerset.
Znalazła męża w sypialni. Stał przy ogromnym oknie wychodzącym na tonący w wiosennych kwiatach ogród i rozmawiał przez przenośny zestaw.
– Jeśli mógłbym pani w czymś pomóc… jeśli tylko potrafię…
Słuchając odpowiedzi, otworzył okno i wychylił się, jak gdyby nagle zabrakło mu powietrza.
– Nam również go brakuje, pani Talbot. Bardzo za nim tęsknimy. Wszyscy go tu lubili i szanowali. Mam nadzieję, że to pani pomoże. Nie – powiedział po chwili. – Na razie nie wiadomo. To prawda. Proszę mi pozwolić zrobić to dla pani i rodziny.
Milczał przez dłuższy czas. Eye miała za sobą wystarczająco dużo rozmów z krewnymi ofiar, by wiedzieć, jak bardzo rozżalona i załamana jest w tej chwili matka Talbota.
I Roarke.
– Tak, oczywiście – odezwał się w końcu. – Proszę się ze mną skontaktować, jeśli tylko będę mógł coś dla pani zrobić. Naturalnie… Nie, oczywiście, że nie. Do widzenia, pani Talbot.
Nie odwracając się od okna, zdjął z głowy słuchawki. Milczal Eye podeszła do niego, objęła go w pasie i wtuliła się w jego plecy.
Wyczuła jego napięcie.
– Matka Jonaha.
– Słyszałam.
– Dziękowała za pomoc, za to, że znalazłem czas, by osobiście złożyć jej kondolencje. – Mówił cicho, zbyt cicho. Nie kryl sarkazmu. – Oczywiście nie wspomniałem, że gdyby nie pracowal dla mnie, nadal by żył.
– Może masz rację, ale…
– Gówno, nie może. – Złamał słuchawki i wyrzucił przez okno Jego gwałtowny ruch zaskoczył Eye; odsunęła się na krok, ale szybko odzyskała równowagę. Kiedy się odwrócił, była gotowi stawić mu czoło.
– Nic mu nie zrobił. Nic poza tym, że pracował dla mnie. Ta samo jak ta młoda pokojówka. Tylko dlatego ich pobił, zgwałcił a w końcu odebrał im życie. Odpowiadam za ludzi, którzy dla mnie pracują. Ilu jeszcze? Ilu jeszcze zginie tylko dlatego, że ich zatrudniłem?
– Właśnie o to mu chodzi. Żebyś zwątpił w siebie i zaczął się obwiniać.
Gniew, o którym mówił Feeney, zaczął brać nad nim górę. narastal, był coraz bardziej intensywny.
– No to mu się udało.
– Dajesz mu to, czego chce – zaczęła spokojnie. – Jeśli się dowie, że cię dotknął, będzie chciał więcej.
– I co wtedy? – Podniósł zaciśnięte w pięści dłonie. – Mogę walczyć z przeciwnikiem, który mnie atakuje. Poradziłbym sobie w ten czy inny sposób. Ale jak mam teraz walczyć? Ty wiesz, ilu ludzi dla mnie pracuje?
– Nie.
– Ja też nie wiedziałem, ale dziś sprawdziłem. Policzyłem, wiesz, że jestem w tym najlepszy. Miliony. Dałem mu wybór, miliony do wyboru.
– Nie, Roarke. – Podeszła do męża i delikatnie pogładziła go po ramionach. – Dobrze wiesz, że niczego mu nie dałeś. On sam bierze. Popełnisz błąd, oddając mu część siebie. On nie może się dowiedzieć, że cię ma.
– Jeśli się dowie, może przyjdzie do mnie.
– Może. Też o tym pomyślałam i bardzo mnie to martwi. – Głaskała jego ramiona, nieświadomie próbując go uspokoić. – Boję się tego, kiedy myślę sercem. Gdy pracuję głową, ten plan nie gra. Jemu nie zależy na twojej śmierci. On chce cię zranić. Rozumiesz, o czym mówię? Chce cię złamać, chce zadać ci ból… o to mu chodzi.
– Wjakim celu?
– Tego musimy się dowiedzieć. Dowiemy się. Usiądź.
– Nie chcę siadać.
– Usiądź – powtórzyła, zdobywając się na chłodny, nieznoszący sprzeciwu ton, jakim sam tak często posługiwał się w rozmowach z Eye.
Kiedy jego oczy zablysły, odwróciła się, by nalać mu kieliszek brandy. Przez chwilę zastanawiała się, czy nie dodać środka uspokajającego, ale w końcu zrezygnowała, bo wiedziała, że zaraz by się domyślił. Mogłaby spróbować podać mu go na siłę, wlać do gardła, tak jak on jej to kiedyś zrobił, uznała jednak, że nie poradziłaby sobie.