-->

Podwojenie

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Podwojenie, Saramago Jose-- . Жанр: Современная проза. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Podwojenie
Название: Podwojenie
Автор: Saramago Jose
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 268
Читать онлайн

Podwojenie читать книгу онлайн

Podwojenie - читать бесплатно онлайн , автор Saramago Jose

Pewien m??czyzna, rozwodnik i nauczyciel historii, jest znudzony ?yciem. Sam o sobie m?wi, ?e cierpi na depresj?, ?e nauczanie to dla niego marsz w miejscu, ?e nie pami?ta, dlaczego si? o?eni?, i ?e woli nie pami?ta?, dlaczego si? rozwi?d?. Pewnej bezsennej nocy rozpoznaje siebie w jednym z aktor?w graj?cych w ogl?danym w?a?nie filmie. Jego depresja pog??bia si?, a ?ycie zaczyna si? toczy? podw?jnym torem. Dziej? si? coraz dziwniejsze, coraz bardziej zaskakuj?ce rzeczy, szara jeszcze niedawno egzystencja dostarcza nauczycielowi nadmiaru wra?e?.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 4 5 6 7 8 9 10 11 12 ... 34 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

Jak dotąd nie było takiej potrzeby, byśmy musieli wiedzieć, w jakie dni tygodnia odbywają się te intrygujące wydarzenia, ale następne działania Tertuliana Maksyma Alfonsa, aby można je było całkowicie zrozumieć, wymagają informacji, że dzień, który obecnie mamy, to piątek, z czego bez trudu wyciągniemy wniosek, że wczoraj był czwartek, a przedwczoraj środa. Wielu wydadzą się pewnie niepotrzebne, oczywiste, bezużyteczne, absurdalne, a nawet głupie informacje dodatkowe, którymi zdecydowaliśmy się okrasić dzień wczorajszy i przedwczorajszy, lecz od razu z góry uprzedzamy, że jedynie w złej wierze lub z powodu ignorancji można by wysuwać takie zarzuty, skoro, co powszechnie wiadomo, istnieją na świecie języki, które nazywają środę na przykład mercredi, miercoles, mercoledi albo wednesday, czwartek jeudi, jueves, giovedi albo thursday, a co do piątku, to gdyby nie nasza frontalna obrona jego nazwy, pewnie znaleźliby się już tacy, którzy nazywaliby go freitag. Nie chodzi o to, że w przyszłości tak nie będzie, ale spokojnie, wszystko po kolei, jeszcze przyjdzie na to czas. Po wyjaśnieniu tego punktu, wziąwszy pod uwagę, że mamy piątek, po wzmiance, że dzisiaj nauczyciel historii będzie miał lekcje tylko po południu, po przypomnieniu, że jutro jest sobota, samedi, sabado, sabato, saturday, nie będzie zajęć, więc znajdujemy się w przeddzień weekendu, ale przede wszystkim dlatego, że nie należy zostawiać na jutro tego, co powinno być zrobione dziś, zrozumiałe jest, że Tertulian Maksym Alfons ma słuszność, iż tego samego poranka udaje się do wypożyczalni kaset celem wypożyczenia wszystkich możliwych interesujących go filmów, jakie tam jeszcze zostały. Odda Pasażera na gapę, jako bezużytecznego dla swych badań, i kategorycznie kupi Śmierć atakuje o świcie oraz Przeklęty kod Z wczorajszego dnia jeszcze mu zostały trzy, oznaczające przynajmniej cztery i pół godziny oglądania, a jeśli dodać to, co przyniesie z wypożyczalni, wszystko wskazuje na to, że czeka go niezapomniany weekend, ładunek kina, z tych co to może człowiekowi odebrać rozum, jak mawiali włościanie, kiedy jeszcze w ogóle istnieli. Ubrał się, zjadł śniadanie, włożył kasety do właściwych pudełek, zamknął je w szufladzie biurka na klucz i wyszedł, po pierwsze, żeby powiedzieć sąsiadce z góry, że od tej chwili może zejść, kiedy tylko chce, żeby posprzątać mieszkanie, Proszę się nie krępować, wrócę dopiero pod wieczór, powiedział, a potem znacznie mniej poruszony niż poprzedniego dnia, ale jeszcze z odrobiną nerwowości typową dla człowieka zmierzającego na spotkanie, które nie jest pierwszym i dlatego właśnie nie wolno mu wywrzeć złego wrażenia, wsiadł do samochodu i ruszył w kierunku wypożyczalni. Czas już poinformować tych czytelników, którzy wspomagani bardziej zwięzłymi opisami miasta mogą wyobrazić sobie w duchu, że wszystko to odbywa się w mieście średnich rozmiarów, to znaczy poniżej miliona mieszkańców, czas już podać do wiadomości, że, jak mówiliśmy, jest wręcz przeciwnie, nauczyciel Tertulian Maksym Alfons jest jednym z pięciu milionów i trochę jeszcze więcej dusz ludzkich, które różniąc się między sobą w sposób znaczny pod względem jakości życia i innych spraw, bez najmniejszej możliwości wzajemnego porównywania się, zamieszkują gigantyczną metropolię, rozciągającą się pomiędzy dawnymi górami, dolinami i równinami, a teraz będącą stopniowym podwojeniem pionowym i poziomym labiryntu, z dodatkiem elementów, które nazwiemy przekątnymi, ale które jednak z upływem czasu okazały się do pewnego stopnia równoważące chaotycznie splątaną tkaninę urbanistyczną, gdyż ustanowiły linie graniczne, które paradoksalnie zamiast oddzielić, zbliżyły. Instynkt przeżycia, także o to chodzi, gdy mówimy o mieście, służy zwierzętom w takim samym stopniu jak nie – zwierzętom, określenie to nader jest mętne, nie sposób go znaleźć w słownikach, toteż musieliśmy je ukuć na poczekaniu, aby właściwie i dokładnie można było wyświetlić na pierwszy rzut oka, czy to przez potoczne znaczenie pierwszego słowa, zwierzęta, czy to przez zaskakujący zapis drugiego, nie – zwierzęta, różnice i podobieństwa pomiędzy rzeczami i nie – rzeczami, pomiędzy ożywionym i nieożywionym. Od tej chwili, wymawiając słowo nie – zwierzę, będziemy tak dokładni i konkretni jak kiedy, w innym królestwie, istota i jej nazwanie przestało już być nowością, nazywaliśmy, nie zwracając na to uwagi, człowieka zwierzęciem, a zwierzę psem. Tertulian Maksym Alfons, mimo że naucza historii, nigdy nie zrozumiał, że wszystko, co jest zwierzęciem, wedle przeznaczenia stanie się kiedyś nie – zwierzęciem i że, bez względu na to, jak wielkie imiona i czyny pozostawili po sobie ludzie, spisane na kartach historii, to od nie – zwierzęcia pochodzimy i w nie – zwierzę się obracamy. Tymczasem jednakże, kiedy to kij idzie w górę i wraca, jak dawniej mawiali wspomniani już włościanie, chcąc wierzyć, że w króciutkiej przerwie pomiędzy odejściem i powrotem pałki plecy mają czas na odpoczynek, Tertulian Maksym Alfons kieruje się do wypożyczalni kaset, do jednego z wielu pośrednich miejsc przeznaczenia, czekających na niego w życiu. Ekspedient, który dwa razy już go tu obsłużył, był zajęty kimś innym. Zrobił jednak gest, dał znak, że go poznaje, i pokazał zęby w uśmiechu, który, nie mając żadnego wyraźnego znaczenia, mógł ukrywać jakiś podejrzany zamiar. Ekspedientka, która pobieżyła z zapytaniem, czego sobie życzy nowy klient, została zatrzymana dwoma nie znoszącymi sprzeciwu słowami, Ja obsłużę, i musiała zawrócić, przybierając na twarz uśmieszek będący jednocześnie uśmiechem zrozumienia i usprawiedliwienia. Ponieważ jest nowa w zawodzie i w zakładzie, czyli niedoświadczona w wysublimowanej sztuce sprzedawania, nie dostała jeszcze pozwolenia zajmowania się klientami pierwszej kategorii. Nie zapominajmy, że Tertulian Maksym Alfons, oprócz tego, że jest znanym nauczycielem historii oraz cieszącym się doskonałą reputacją uczonym w sprawach audiowizualizmu, wypożycza kasety wideo w ilościach hurtowych, co zobaczono wczoraj i co dzisiaj jeszcze bardziej będzie widoczne. Uwolniwszy się od pierwszego klienta, ekspedient, pobudzony i zniecierpliwiony, zbliżył się, Dzień dobry, panie profesorze, miło pana znowu u nas widzieć, powiedział. Nie próbujmy podawać w wątpliwość szczerości i serdeczności powitania, nie sposób jednak nie zauważyć znacznej i pozornie nieusuwalnej sprzeczności, jaka daje się zaobserwować pomiędzy powitaniem i ostatnimi słowami wyszeptanymi przez tego samego ekspedienta, kiedy ten sam klient wczoraj wychodził, Kto ci dał imię Tertulian, wiedział, co robi. Odpowiedzi, by dłużej nie zwlekać, udzieli nam stos kaset stojący na kontuarze, jakieś trzydzieści, przynajmniej. Ekspedient, biegły we wcześniej wzmiankowanej sztuce dobrego sprzedawania, zaraz po gwałtownym ulżeniu sobie sotto voce, pomyślał, iż byłoby błędem dać się zaślepić rozczarowaniu i choć nie zdołał ubić znakomitego interesu, sprzedając kasety, ciągle jeszcze miał sposobność skłonić tego tam Tertuliana do wypożyczenia wszystkiego, co tylko da się znaleźć z tej firmy kinematograficznej, zachowując przy tym resztki uzasadnionej nadziei na sprzedaż znakomitej części wypożyczonych kaset. Życie handlowca pełne jest zapadni i fałszywych drzwi, prawdziwa to szkatułka pełna niespodzianek, nie zawsze łatwych do odkrycia, ciągle trzeba trzymać jedną rękę z przodu, a drugą z tyłu, uciekać się do kalkulacji i sprytu tak, by klient się nie zorientował co do łagodnego manewru, trzeba wymazywać antycypowane myśli, które przyniósł z sobą do obrony, okrążyć jego stanowiska obronne, wysondować jego ukryte pragnienia, podsumowując, nowa pracownica będzie jeszcze musiała długo się uczyć, zanim uzyska odpowiednią wiedzę. To, czego ekspedient nie wie, to fakt, że Tertulian Maksym Alfons przyszedł tu z zamiarem zaopatrzenia się w filmy na cały weekend, zdecydowany zabrać ze sobą tyle kaset, ile się przed nim pojawi, zamiast zaspokoić się skromnym półtuzinem, który zamierzał wypożyczyć poprzedniego dnia. W ten sposób, po raz kolejny, ułomność oddała hołd cnocie, wywyższając ją tym, podczas gdy myślała, że ją sobie podporządkowuje. Tertulian Maksym Alfons położył Pasażera na gapę na kontuarze i powiedział, Ten mnie nie interesuje, A pozostałe, które pan zabrał, już zdecydował pan, co z nimi zrobi, zapytał ekspedient, Zatrzymam Śmierć atakuje o świcie i Przeklęty kod, trzech pozostałych jeszcze nie obejrzałem, Są to, o ile się nie mylę, Bogini sceny, Alarm zawył dwa razy i Zadzwoń do mnie kiedy indziej, wyrecytował ekspedient, po zajrzeniu do właściwej fiszki, Dokładnie tak, Znakomicie, to co weźmie pan dzisiaj, mam tutaj, lecz Tertulian Maksym Alfons nie dał mu czasu na skończenie zdania, Jak sądzę, kasety, które tu leżą, zostały przygotowane dla mnie, Właśnie tak, ekspedient odpowiedział jak echo, niepewien, czy powinien się cieszyć z szybkiego zwycięstwa, czy raczej żałować, że nie był zmuszony walczyć, by wygrać, Ile ich jest, Trzydzieści sześć, Ile to będzie godzin oglądania, Jeśli dalej uznamy za średnią półtorej godziny, to daje, powiedział ekspedient, biorąc tym razem do ręki kalkulator, Nie musi się pan męczyć, powiem panu, to pięćdziesiąt cztery godziny, Jak się panu udało tak szybko, zapytał ekspedient, ja, odkąd pojawiły się maszyny, chociaż nie straciłem biegłości w liczeniu w pamięci, używam ich do bardziej skomplikowanych operacji, To proste, powiedział Tertulian Maksym Alfons, trzydzieści sześć półgodzin to osiemnaście pełnych godzin, więc suma trzydziestu sześciu godzin, które mieliśmy wcześniej, i osiemnastu z połówek, wynosi pięćdziesiąt cztery, Jest pan nauczycielem matematyki, Historii, nie matematyki, nigdy nie byłem dobry w liczeniu, A wydawało się, że tak, wiedza jest naprawdę rzeczą piękną, Zależy, co się wie, Także powinno zależeć od tego, kto wie, jak sądzę, Skoro był pan w stanie dojść sam do takiego wniosku, zauważył Tertulian Maksym Alfons, na nic panu kalkulatory. Ekspedient nie był pewien, czy całkowicie zrozumiał słowa klienta, ale wydały mu się przyjemne, sympatyczne, może nawet pochlebne, jak tylko przyjdzie do domu, jeśli ich nie zapomni po drodze, zaraz powtórzy je żonie. Ośmielił się wykonać operację liczbową ołówkiem na kartce, tyle kaset po tyle, bo zdecydował, że przynajmniej w towarzystwie tego klienta nie będzie używał kalkulatora. Wynikiem była całkiem przyzwoita kwota, nie tak przyzwoita jak w przypadku sprzedaży takiej ilości kaset, ale ta interesowna myśl tak jak się pojawiła, tak znikła, pokój został definitywnie zawarty. Tertulian Maksym Alfons zapłacił, po czym poprosił, Niech mi pan zrobi dwie paczki po osiemnaście kaset, a ja pójdę po samochód, jest za daleko, żeby z nimi chodzić. Kwadrans później ekspedient sam osobiście zaniósł paczki do bagażnika, zamknął drzwi samochodu, kiedy Tertulian Maksym Alfons wsiadł, pożegnał się uśmiechem i gestem, będącymi czystą miłością pod postacią gestu i uśmiechu, szeptał, wchodząc za kontuar, I jeszcze mówią, że pierwsze wrażenie jest najważniejsze, a mamy tutaj osobę, która początkowo w ogóle mi się nie podobała, a teraz proszę. Myśli Tertuliana Maksyma Alfonsa biegły w zupełnie innym kierunku, Dwa dni to czterdzieści osiem godzin, to oczywiste, że matematycznie jest ich za mało, żeby obejrzeć wszystkie filmy, nawet gdybym w ogóle nie spał, ale jeśli zacznę już tego wieczora, z całą sobotą i niedzielą przede mną, a także przyjmując żelazną zasadę nieoglądania do końca filmów, w których facet się nie pojawia do połowy, jestem pewien, że uda mi się do poniedziałku. Plan działania został określony co do sensu i dopracowany co do formy, bez niepotrzebnych przypisów, dodatków czy not, lecz Tertulian Maksym Alfons jeszcze się upierał, Jeśli nie pojawi się do połowy, nie pojawi się też później. Tak, później. Oto słowo, które przez cały czas czaiło się gdzieś z boku, odkąd aktor, który grał hotelowego recepcjonistę, pojawił się po raz pierwszy w interesującym i zabawnym filmie Kto szuka, znajduje. A potem, zapytał nauczyciel historii jak dziecko, które nie wie, i dlatego nie warto go pytać o to, co się jeszcze nie wydarzyło, co zrobię po tym, jak się dowiem, że ten człowiek pojawił się w piętnastu czy dwudziestu filmach, i z tego, co udało mi się do teraz ustalić, był już recepcjonistą, kasjerem i sanitariuszem, co zrobię. Miał odpowiedź na końcu języka, ale udzielił jej dopiero po dłuższej chwili, Poznam go.

1 ... 4 5 6 7 8 9 10 11 12 ... 34 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название