-->

Diabelska wygrana

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Diabelska wygrana, Kat Martin-- . Жанр: Современная проза. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Diabelska wygrana
Название: Diabelska wygrana
Автор: Kat Martin
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 307
Читать онлайн

Diabelska wygrana читать книгу онлайн

Diabelska wygrana - читать бесплатно онлайн , автор Kat Martin

Romans, kt?rego nigdy nie zapomnisz! Szukaj?c zemsty za ?mier? brata, Damien Falon zastawia pu?apk? na pi?kn? Alex? Garrick. Wygrywa od niej fortun? przy karcianym stole, nie ??da jednak pieni?dzy, lecz tego, by Alexa sp?dzi?a z nim noc. Wbrew jego oczekiwaniom Alexa okazuje si? delikatn? i mi?? dziewczyn? i Damien wkr?tce przy?apuje si? na tym, ?e pragnie nie tylko jej cia?a. Tymczasem niespodziewane komplikacje powoduj?, ?e musi broni? honoru Alexy, proponuje jej wi?c ma??e?stwo…

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 61 62 63 64 65 66 67 68 69 ... 75 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

– Jeszcze nie. – Aleksa nie zamierzała się poddać. Sprawdziwszy ostatnią szufladę, rozprostowa¬ła plecy i pokręciła głową, czując ból napiętych mięśni, po czym wróciła do poszukiwań.

Jules szukał w miejscu, które wydawało się ostatnim możliwym schowkiem na plany. Tym¬czasem Aleksa przeszła do gabinetu Salliera. Blat biurka był pusty, zaś szuflady wydawały się za małe, by pomieścić płachty rysunków tech¬nicznych.

Przyjrzawszy się, czy wszystko jest na swoim miejscu, popatrzyła wokoło w poszukiwaniu kolej¬nych szaf. Znowu nic. Już miała zamiar zrezygno¬wać i wyjść z gabinetu, gdy sięgnęła do drzwi i do¬strzegła stojący za nimi niewielki sekretarzyk

– Znalazłaś coś? – spytał stojący w przejściu Jules. Obejrzała sekretarzyk, ostatnią nadzieję.

– Jeśli nie ma ich tutaj, to już nie wiem, gdzie powinniśmy szukać.

– Musimy się spieszyć. – Przyklęknął obok niej. Kiwnęła głową i otworzyła szufladę. Ukazała się kolejna sterta planów, podobnych do tych z szu¬flad w pracowni. Brała je po kolei i przebiegała wzrokiem każdą stronę. Gdy sięgnęła już niemal do dna szuflady, znieruchomiała, czując przyspie¬szone bicie serca.

– Znalazłam – powiedziała cicho, niemal z nabo¬żeństwem. – Jules, są, tak jak mówił Damien. Mam nadzieję, że jest tu napisane, gdzie budują te okręty. – Zbadamy dokładniej plany, jak tylko się stąd wy¬dostaniemy. Rozejrzyj się jeszcze raz i sprawdź, czy wszystko jest tak, jak było przed naszym przyjściem.

Wykonała polecenie, pełna nadziei, że ustawiła wszystko na biurku Salliera idealnie w tym samym miejscu, po czym pobiegła do drzwi na tyłach domu. Jules wypuścił ją, zamknął je na zamek od środka i wyszedł okienkiem nad drzwiami, tym samym, przez które dostał się do środka. Potem zamknął je i dołączył do czekającej już w powozie Aleksy.

– Udało się – powiedziała, gdy Jules poganiał gniadosza do szybszego kłusa.

– Naturellement, chirie, chyba nie miałaś wątpliwości.

Roześmiała się razem z nim. Ulga i poczucie triumfu wprawiło ich w euforię, lecz po chwili Aleksa zaczęła oglądać dokumenty, szukając naj¬istotniejszych informacji.

– Jules, wszystko tu jest. Miejsce, gdzie budują każdy z okrętów, oraz planowana data wodowania. O Boże, one mają być gotowe już za sześć tygodni!

– Anglicy będą więc mieli dość czasu, żeby pod¬jąć działanie, gdy tylko otrzymają tę wiadomość.

Podniosła na niego wzrok. Jego ładna twarzy była oświetlona blaskiem księżyca..

– Dopilnujesz tego, Jules, tak jak mówiłeś? Ze¬by Anglicy je otrzymali?

Pogładził ją po policzku smukłą dłonią.

– Nie zawiodę cię, chirie. Robię to wszystko zarówno dla mojej ojczyzny, jak i dla ciebie.

Uśmiechnęła się do niego ciepło.

– Dziękuję ci.

– Jedź ze mną, Alekso. Pozwól mi zabrać cię z Francji i bezpiecznie zawieźć do domu.

Pokręciła głową.

– Damien zapewni mi powrót.

– Nom de Dieu, dalsza zwłoka może być dla ciebie bardzo niebezpieczna.

– Muszę zostać.

Nie odzywał się przez długą, pełną napIęCIa chwilę

– Czy nic, co powiem, tego nie zmieni? – spytał cicho.

– Wiesz, że nie.

– Jeśli Falon kłamie… jeśli skrzywdzi cię w jakikolwiek sposób… przysięgam, że go zabiję!

Zapiekły ją oczy, lecz stłumiła łzy.

– Jesteś prawdziwym przyjacielem, Jules. Nigdy Clę me zapomnę.

– Ani ja ciebie, chirie.

Zostawił ją na ulicy kilka domów od jej mieszka¬nia, po czym zaczekał, aż zniknie w ciemności. Droga do powozowni nie zabrała jej dużo czasu. Minęła podwórko i kluczem otworzyła tylne drzwi, przeznaczone dla służby. Cicho weszła po scho¬dach, potem korytarzem dotarła w końcu do swojej sypialni. Cały czas modliła się w duchu, żeby Damiena jeszcze nie było. Bóg jeden wie, co by uczynił, gdyby odkrył jej nieobecność, a wszelkie kroki, jakie by podjął, mogły wywołać alarm.

Zamknęła za sobą drzwi i oparła się o nie, a po chwili podeszła do jego pokoju. Wszystko by¬ło na miejscu. Ponieważ nikt ze służby nie był wzy¬wany, doszła do wniosku, że Damien jeszcze nie wrócił. Z uczuciem ulgi spojrzała na zegar.

Druga trzydzieści.

Wyprawa zabrała jej znacznie więcej czasu, niż się spodziewała. Była wyczerpana i głodna. Teraz żało¬wała, że w.cześniej nie zjadła kolacji. Na widok zim¬nej cielęciny i obeschniętych jarzyn, które wciąż leża¬ły na tacy koło kominka, poczuła skurcz w żołądku.

Podeszła do lustra nad biurkiem i w milczeniu za¬częła zdejmować ubranie. Przebrana w bawełnianą koszulę nocną ciągle nasłuchiwała powrotu męża.

Postanowiła, że nie powie mu, co zrobiła. Przy¬najmniej na razie. Nie mogła narażać przyjaciela na niebezpieczeństwo. Była zmęczona nocną eska¬padą, jednak wzdrygała się na każdy dźwięk w na¬dziei, że usłyszy jego ciężkie kroki, że do niej przyj¬dzie i położy się koło niej. Dziś szczególnie potrze¬bowała jego pociechy, chciała znaleźć się w jego ramionach, powiedzieć mu, że go kocha, usłyszeć to samo z jego ust.

Zamiast tego leżała, nasłuchując, jak ~rzeszczą drewniane belki w dómu, jak za oknem przelatują owady, jak liście szeleszczą poruszane tchnieniem wiatru. W ciąż nie spała, gdy do pokoju wkradł się pierwszy brzask.

A jej mąż jeszcze nie wrócił.

1 ... 61 62 63 64 65 66 67 68 69 ... 75 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название