-->

C.K. Dezerterzy

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу C.K. Dezerterzy, Sejda Kazimierz-- . Жанр: Современная проза. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
C.K. Dezerterzy
Название: C.K. Dezerterzy
Автор: Sejda Kazimierz
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 141
Читать онлайн

C.K. Dezerterzy читать книгу онлайн

C.K. Dezerterzy - читать бесплатно онлайн , автор Sejda Kazimierz

Pe?na dramatyzmu opowie?? o losach ?o?nierzy wcielonych przymusowo do armii austriackiej w latach pierwszej wojny ?wiatowej oparta jest na osobistych prze?yciach autora. Po raz pierwszy opublikowana w 1937 roku, prze?ywa obecnie prawdziwy renesans popularno?ci, wywo?any zapewne filmem, kt?ry cieszy? si? niema?? frekwencj?.

Pi?ciu dezerter?w z c.k. armii, kt?rym przewodzi Polak, przez d?u?szy czas wymyka si? ob?awom, stosuj?c przer??ne fortele, aby zachowa? ?ycie. Pod warstw? anegdotyczn? kryj? si? g??bsze problemy moralne, tak wi?c powie?? Sejdy odznacza si? walorami nie tylko historyczno-poznawczymi.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

– Mam nadzieję, że będziesz miał dosyć znośną podróż. Trochę spokojniej jest w ostatnich dniach.

– A kiedy ty wyjedziesz?

– Jak skończę gromadzie rodaków. Już mam przydział. Za kilka dni przyjdzie moja nominacja na podchorążego czy nawet podporucznika… Nie wiem dokładnie…

Chciał jeszcze coś powiedzieć, ale zamknął usta i patrzył bez słowa na twarz przyjaciela.

– Bitte einsteigen! (Proszę wsiadać!) – nawoływali konduktorzy.

Baldini wyciągnął rękę i Kania chwycił ją w swoją dłoń. Obydwom cisnęły się na usta jakieś słowa, ale nie wypowiadali ich i patrzyli sobie w oczy.

– Jestem ostatni z paczki – odezwał się Baldini – oni są już pewno w domu…

– Prawdopodobnie.

Konduktorzy przechodzili wzdłuż wagonu i zatrzaskiwali drzwiczki.

Baldini mocno potrząsnął trzymaną w uścisku dłonią.

– Żegnaj, przyjacielu, mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy w lepszych warunkach. Kania przełknął łzy.

– Niedługo…

Od strony parowozu odezwał się ostry gwizdek.

– Do widzenia, Giuseppe… do widzenia, drogi towarzyszu…

– Arivederci, amico!… (Do zobaczenia, przyjacielu!…) Ciężko mi się z tobą rozstawać…

W oczach Włocha ukazały się łzy.

– Mnie też jest ciężko – odpowiedział Kania odwracając głowę. Po chwili jednak wyprostował się i uśmiechnął.

– E, do diabła rogatego!… rozmazgaiłem się!

Po drugim gwizdku wagony drgnęły i powoli zaczęły sunąć wzdłuż peronu. Baldini nie wypuszczał dłoni Kani, który szedł obok wagonu.

– Żegnaj, życzę ci szczęścia.

– A ty pisz zaraz po przyjeździe do domu. Adres masz.

– Napiszę, na pewno napiszę.

Pociąg nabierał szybkości i obaj przyjaciele jeszcze raz mocno uścisnęli sobie dłonie. Kania skinął głową.

– Do widzenia!

Chciał jeszcze coś krzyknąć, ale słowa uwięzły mu w gardle i patrzył w milczeniu na okno wagonu, w którym stał Baldini i machał chusteczką.

Kania wytężył oczy, aby widzieć ten malejący coraz bardziej obraz. Wreszcie zasnutymi mgłą oczyma dojrzał już tylko czarny punkt ostatniego wagonu. W punkcie tym ześrodkował wszystkie wspomnienia, a kiedy i on znikł za linią horyzontu – w promiennej tarczy zachodzącego słońca ujrzał cztery twarze. Twarze wiernych towarzyszy, z którymi przeżył ostatnie miesiące służby pod czarno-żółtym sztandarem nie istniejącej już monarchii.

1 ... 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название