-->

Diabelska wygrana

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Diabelska wygrana, Kat Martin-- . Жанр: Современная проза. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Diabelska wygrana
Название: Diabelska wygrana
Автор: Kat Martin
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 308
Читать онлайн

Diabelska wygrana читать книгу онлайн

Diabelska wygrana - читать бесплатно онлайн , автор Kat Martin

Romans, kt?rego nigdy nie zapomnisz! Szukaj?c zemsty za ?mier? brata, Damien Falon zastawia pu?apk? na pi?kn? Alex? Garrick. Wygrywa od niej fortun? przy karcianym stole, nie ??da jednak pieni?dzy, lecz tego, by Alexa sp?dzi?a z nim noc. Wbrew jego oczekiwaniom Alexa okazuje si? delikatn? i mi?? dziewczyn? i Damien wkr?tce przy?apuje si? na tym, ?e pragnie nie tylko jej cia?a. Tymczasem niespodziewane komplikacje powoduj?, ?e musi broni? honoru Alexy, proponuje jej wi?c ma??e?stwo…

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 39 40 41 42 43 44 45 46 47 ... 75 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

Rozdział 14

Aleksa poruszyła się, stwierdziła, że jest naga i gwałtownie otworzyła oczy. Boże, gdzie ja jestem? Pokój, w którym się znajdowała, wcale nie był spłowiały i obskurny, lecz urządzony z wielkim przepychem. Leżała w złocisto-zielonym, okrytym jedwabiem łożu z baldachimem, na grubym pucho¬wym materacu. Ciężkie, obite brokatem jedwabne zasłony w tych samych barwach wisiały w oknach o podłużnych szybach, na lśniącej drewnianej pod¬łodze leżał gruby, ciepły perski dywan.

Usiadła na łóżku, podciągając pościel pod bro¬dę. Powoli wracała jej pamięć. Bewicke i Anglicy, strzał z muszkietu i okropny ból w piersi, straszne dni spędzone w Le Monde, Celeste Dumaine i li¬cytacja, Damien…

Jej serce zabiło gwałtownie. Rozejrzała się po pokoju w nadziei, a zarazem z pewnym niepo¬kojem, że zobaczy męża. Jednak Damiena nie by¬ło, w powietrzu unosił się tylko jego delikatny mę¬ski zapach piżma. Przypomniała sobie, jak wkro¬czył zamaszystym krokiem do pokoju, wyglądając niczym wcielony diabeł. Przypomniała sobie dzi¬kość jego wzroku, spojrzenie niebieskich oczu, którym przekazał jej część swojej siły. Widziała w nich czułość połączoną z ulgą oraz zwierzęcą de¬terminację

Ze wstydem wspomniała, jak ją całował, pieścił jej półnagie ciało w obecności madame Dumaine. Było to grzeszne, lecz zareagowała na niego tak jak zawsze, bo jak zawsze rozpalił w niej płomień namiętności. Pragnęła go tak jak wysuszony słoń¬cem kwiat pragnie deszczu.

Pomyślała o podróży karetą, o tym, jak końskie kopyta rytmicznie postukiwały o wybrukowane uli¬ce, a on w tym samym szaleńczym tempie wbijał się w nią. Zaczerwieniła się na wspomnienie swojego rozpustnego zachowania – oddała mu się bez resz¬ty, zupełnie zapominając o przeszłości.

Zapomniała o jego bezwzględności, nikczemnej grze i kłamstwach.

I w najmniejszym stopniu nie przejmowała się tym, że jej mąż jest zdrajcą!

Poczuła ucisk w żołądku. Zawdzięczała mu ży¬cie, lecz do tego doprowadziła jego podła zdrada. To on był temu winny, lecz ostatniej nocy puściła to w niepamięć.

Rozległo się ciche pukanie w drzwi. Gdy powie¬działa "proszę", do pokoju weszła ładna, ciemno¬włosa, niewysoka kobieta o obfitym biuście. Chyba nie jest to jedna z kochanek Damiena, pomyślała w panice Aleksa, po raz pierwszy przypominając sobie żołnierzy w łodzi i ich okrutne, drwiące sło¬wa. Ogarnęła ją fala zazdrości.

– Bonjour, madame – powiedziała kobieta. – J estem Marie Claire, tutejsza gospodyni, a zarazem żona Claude' a-Louisa, pokojowego pani męża.

Aleksa poczuła tak ogromną ulgę, że aż lekko zaszumiało jej w głowie.

– Dzień dobry. – Zarumieniła się delikatnie. Było jej głupio z powodu swojego wybuchu zazdrości. Niemile dotknęła ją świadomość, że niewierność męża potrafi tak bardzo wyprowadzić ją z równo¬wagI.

– Nie wiedzieliśmy, że pani przyjedzie, więc nie mamy dla pani służby. Pomyślałam, że może ze¬chce pani skorzystać z moich usług, dopóki pani mąż nie załatwi innej osoby.

– D'accord. Dziękuję ci, Marie Claire. – Aleksa wstała z łóżka i pozwoliła, by czarnowłosa kobieta jej pomogła, zamówiła jej do pokoju kąpiel, umyła i wysuszyła włosy, wreszcie ubrała ją w pożyczoną dzienną suknię z muślinu. Miała dość stylowy fa¬son, podniesioną talię i lamówki z wyhaftowanymi różyczkami. Była nieco zbyt krótka, przyciasna w biuście, lecz i tak o niebo elegantsza niż wszystko to, co nosiła przez ostatnie tygodnie. Gdy wreszcie skończyła toaletę, poczuła się znacznie lepiej.

– Pani mąż będzie zadowolony – powiedziała Marie Claire z miłym uśmiechem, spoglądając na jej ubranie i rozpuszczone kasztanowe włosy. Obie odwróciły się jednocześnie na dźwięk otwie¬rających się gwałtownie drzwi. Marie Claire unio¬sła brwi, lecz Aleksa jedynie uśmiechnęła się na widok małego, ciemnowłosego chłopca, który z szeroko otwartymi oczami wpadł do pokoju.

– Jean-Paul, na Boga, co ty wyprawiasz? Prze¬cież wiesz, że nie wolno wchodzić do pokoju damy bez pukania.

– Przepraszam, mamo. Nie wiedziałem, że tu jest dama.

– Nic nie szkodzi – powiedziała łagodnie Alek¬sa. – Przyjechałam dopiero wczoraj w nocy. Nie mogłeś o tym wiedzieć.

– Kim jesteś? – spytał chłopczyk, cofając się nie¬pewpie do drzwi. Dopiero teraz zauważyła, że nie¬naturalnie pociąga nogą, a jego bucik był przekrzy¬wiony pod dziwnym kątem. Matka chłopca poszła za jej wzrokiem, a następnie sama zbliżyła się do niego i opiekuńczo przytuliła.

– Nie bądź niegrzeczny, Jean-Paul- powiedzia¬ła. – Ta pani wcale nie musi ci odpowiadać.

Aleksa nie spuszczała wzroku z malca.

– Nic się nie stało. I tak spotkalibyśmy się prę¬dzej czy później. Jestem… żoną monsieur Falo¬na – dodała z pewną dozą niechęci.

Chłopiec zaskoczył ją uśmiechem.

– C'est bon! No to na pewno zostaniemy przyjaciółmi!

Poczuła, jak coś nieoczekiwanie ściska ją za serce.

– Chętnie. Nawet bardzo chętnie.

– Skoro jesteś tu z monsieur Damienem, czy to oznacza, że też kochasz ptaki?

Uśmiechnęła się.

– Lubię

– To pokażę ci mojego. Nazywa się Charlemagne. To najpiękniejszy ptak na świecie. – Z radością go obejrzę.

– Ale nie dzisiaj – wtrąciła się matka chłopca. Porzuciła już obronną nutę. – A teraz uciekaj, mon chou. Madame Falon ma ważniejsze rzeczy na gło¬wie niż pogawędki z tobą. – Jednak w jej głosie nie było krytyki. Piękne, ciemne dczy kobiety przepeł¬niało głębokie uczucie do dziecka.

– Świetny chłopak – powiedziała Aleksa, gdy kuśtykający malec oddalił się korytarzem. Nie mo¬gła uciec od myśli, co mu się stało w nogę, od smutku, że taka tragedia dotknęła dziecko.

– Pani mąż zawsze bardzo go lubił. Można by powiedzieć, że ma wręcz bzika na jego punkcie.

Damien miał bzika na punkcie dziecka? Nie mogła w to uwierzyć. A ten ptak chłopca to chyba prezent od Damiena.

– A gdzie on jest? – Starała się, by to zabrzmia¬la rzeczowo, lecz oczami duszy ujrzała ich ostatnią wspólną noc, więc wcale nie była w nastroju do za¬dawania rzeczowych pytań.

– Jeśli to mnie szukasz – padła odpowiedź od strony drzwi – to z radością zawiadamiam cię, że właśnie mnie znalazłaś! – Jego przystojną, śnia¬dą twarz zdobił uśmiech, a niebieskie oczy spoglą¬dały na nią z podziwem. Wydawał się wypoczęty, w dobrej formie i wyglądał stanowczo zbyt atrak¬cyjnie. Poczuła, że coś ciągnie ją do niego, lecz tym razem postanowiła, że zignoruje ten zew.

– Dziękuję ci, Marie Claire – powiedział. – To na razie byłoby wszystko. Przez resztę ranka sam zaopiekuję się moją żoną.

– Jeśli będzie pani miała jakieś życzenie, mada¬me, wystarczy, że mnie pani zawiadomi.

– Merci, Marie Claire – odpowiedziała Aleksa.

– Jak się czujesz? – Damien ruszył w jej stronę.

Miał na sobie nieskazitelny jasnoszary frak, nie¬przyzwoicie obcisłe spodnie, które przylegały do szczupłych bioder i muskularnych ud. Wciąż mówił po francusku, tego języka używał cały czas od chwili, gdy go zobaczyła. Przypomniała sobie wszystko, co się wydarzyło, i podświadomie odsu¬nęła się od niego.

– Czuję się dobrze – odpowiedziała tak samo ła¬godnie. Ten język stał się już jej drugą naturą – Dziękuję ci za ostatnią noc… to znaczy za to, że

po mnie przyszedłeś. Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby… gdyby…

Stanął tuż obok i wziął ją w ramiona.

– Nie myśl o tym. Teraz jesteś bezpieczna. Czas spędzony w Le Monde będzie już tylko sennym koszmarem.

Uśmiechnęła się z nutą goryczy. Gdyby tylko umiała zapomnieć przeszłość, żyć tak, jakby wczo¬raj powtórnie przyszła na świat.

– Może i tak. Ale nadal jesteśmy we Francji, z którą Anglia jest w stanie wojny, a ty… ty nadal jesteś zdrajcą.

Coś zabłysło w jego oczach, może ból, a może żal, lecz zaraz znikło.

– Być może tak to wygląda dla ciebie. Wszystko zależy od punktu widzenia.

Odsunęła się.

– Damien, jak możesz to robić? Przecież jesteś Anglikiem, na litość boską. Jesteś angielskim ary¬stokratą

– Jestem także Francuzem. A może zapomniałaś?

– Chyba tak… a raczej wypadło mi to z pamięci ostatniej nocy.

– A, rozumiem… ostatniej nocy. – Patrzył tak, jakby widział wszystko przez jej ubranie. Poczuła, że się rumieni.

– Nie mówię, że nie jestem. ci wdzięczna.,

– Co więc mówisz?

– Dobrze wiem, że zawdzięczam ci życie, jednak…

– Jednak…? – Zmarszczył czoło.

– Nie znalazłabym się w tej sytuacji, gdyby nie ty. Ty, twoje szpiegowanie, twoja zdrada i oszustwa. To mi się nie mieści się w głowie. Nie mogę z tym żyć.

– Wczorajszej nocy najwyraźniej nie przeszka¬dzało ci…

– To nie powinno się było wydarzyć. I więcej do tego nie dopuszczę.

Rysy jego twarzy stwardniały. Z wyraźnym tru¬dem złagodził je.

– Wiem, że jesteś wzburzona. Wiele przeszłaś, więcej niż niejedna kobieta byłaby w stanie znieść. Jesteś w obcym, wrogim kraju z mężczyzną, które¬mu nie ufasz. Nie winię cię za to, że czujesz się zdezorien towana.

– Więc z pewnością nie bęqziesz miał nic prze¬ciwko temu, jeśli zamieszkam w osobnym pokoju.

Wbił w nią spojrzenie swoich niebieskich oczu.

Jego twarz zmieniła się w kamienną maskę.

– Ależ będę miał przeciwko. Dam ci trochę cza¬su, żebyś oswoiła się z sytuacją, ale jesteś moją żoną. Przez cały pobyt we Francji będziesz spała w moim pokoju i w moim łóżku. Zgodziłaś się na to, poślubiając mnie. Więc oczekuję, że dotrzymasz małżeńskiej przysięgi.

– Kiedy za ciebie wychodziłam, nie wiedziałam, że jesteś zdrajcą.

Wykrzywił usta w cynicznym uśmiechu.

– Pamiętaj, moja słodyczy, że zdrajca w jednym kraju jest patriotą w innym.

Zacisnęła wargi, spoglądając na niego ponuro.

Gdyby tylko mogła uwierzyć, że jest patriotą. Może wtedy zdołałaby zrozumieć… a z czasem nawet mu wybaczyć.

Próbowała wyczytać coś z jego twarzy, desperac¬ko uwierzyć, że jego motywacja była bardziej szlachetna niż wyłącznie osobiste korzyści. W głębi serca wiedziała, że tak nie jest.

1 ... 39 40 41 42 43 44 45 46 47 ... 75 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название