Diabelska wygrana
Diabelska wygrana читать книгу онлайн
Romans, kt?rego nigdy nie zapomnisz! Szukaj?c zemsty za ?mier? brata, Damien Falon zastawia pu?apk? na pi?kn? Alex? Garrick. Wygrywa od niej fortun? przy karcianym stole, nie ??da jednak pieni?dzy, lecz tego, by Alexa sp?dzi?a z nim noc. Wbrew jego oczekiwaniom Alexa okazuje si? delikatn? i mi?? dziewczyn? i Damien wkr?tce przy?apuje si? na tym, ?e pragnie nie tylko jej cia?a. Tymczasem niespodziewane komplikacje powoduj?, ?e musi broni? honoru Alexy, proponuje jej wi?c ma??e?stwo…
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
– Wiem, że masz rację – powiedział w końcu.
– Ale ona jest taka mała.
– Młodsze siostrzyczki zawsze. pozostają małe dla swoich starszych braci. Uwolnij ją spod swych skrzydeł, Rayne. Niech sama pokieruje własnym zyclem.
Wygładził kosmyk jej długich, czarnych wło¬sów.
– Jak zwykle masz rację. Co ja bym bez ciebie zrobił?
W odpowiedzi pocałowała go. Poczuła, jak jego ciało reaguje, poczuła na piersi ciepłą dłoń. Uśmiechnęła się do siebie i podniecona pociągnꬳa go do wielkiego łoża otoczonego czterema kolu¬mienkami. Przelotnie pomyślała, co spakuje na wy¬jazd na Jamajkę.
Damien zatrzymał się przed drzwiami do salonu nazywanego po prostu Skrzydła, znajdującego się tuż obok jadalni. Był urządzony w miękkich, paste¬lowych barwach. Dzięki temu, że był ogromny, da¬wał przebywającym w nim kobietom możliwość za¬chowania odpowiednio dużego dystansu. Wyko¬rzystały to, co Damien zauważył natychmiast, gdy tam wszedł: Aleksa stała przy kominku z jednej strony sali, zaś matka z siostrą przy drugim, w przeciwnym końcu pomieszczenia.
– Witam panie – powiedział uprzejmie, celowo przechodząc na środek salonu, aby się zbliżyły. By¬ła to ostatnia próba pojednania. – Czy napijecie się czegoś przed kolacją?
– Ja poproszę ratafię – powiedziała matka – oczywiście jeśli masz. – Odwróciła się w jego stronę, a wtedy płomienie zalśniły w jej obsypa¬nych srebrem włosach. Wciąż była uderzająco piękna, poruszała się z eleganckim wdziękiem, ja¬ki nigdy nie będzie dany jej córce. Damien pomyślał z ciekawością, który z jej znacznie młodszych ko.chanków ostatnio dzielił z nią łoże.
– Jestem pewna, że Melissa podzieli mój wybór
– dokończyła.
Zresztą, to nie była jego sprawa. Ona zaś była niezwykle dyskretna. Zmarły lord Townsend nic nie wiedział o jej licznych romansach, podobnie jak, według opinii Damiena, jego wciąż jeszcze na¬iwna młodsza siostra.
– Dla mnie sherry – rzekła Melissa, zaskakując go tym przejawem niezależności. Stojąca po dru¬giej stronie sali Aleksa potwierdziła ruchem głowy, że prosi o to samo.
Tego wieczoru jego żona miała na sobie prostą, podniesioną w talii suknię ze srebrzystoszarego je¬dwabiu, o umiarkowanym wykończeniu pod szyją, z wąską spódnicą i krótkimi bufiastymi rękawami. Wyglądała tak, jakby uzbroiła się do walki, jednak suknia nawet w najmniejszym stopniu nie umniej¬szyła przypływu podniecenia, jaki poczuł na widok żony. Jednak będzie potrzebowała tej zbroi na to, co zaplanował.
Nalał trunki, lecz nie zaniósł ich, zmuszając ko¬biety, by dołączyły do niego przy małym rzeźbio¬nym stoliku, który stał niemal pośrodku wysoko wysklepionego salonu. Lampy…na wielorybi tłuszcz i wyłożone lustrami ściany łagodziły surowe linie ciężkich dębowych mebli.
– Skoro wszyscy mieli czas, żeby sobie przemy¬śleć zaistniałą sytuację – zaczął ostrożnie – zanim pójdziemy na kolację, chciałbym podjąć ostatnią próbę dojścia do jakiegoś porozumienia. – Damie¬nowi właściwie było wszystko jedno, czy jeszcze kiedykolwiek w życiu zobaczy swoją rodzinę, może z wyjątkiem siostry. Robił to dla Aleksy, bo czuł, że sprawa śmierci jego brata oraz przebaczenia ze strony rodziny miały dla niej olbrzymie znaczenie. – Jeśli po to nas tu zebrałeś, możesz sobie dać spokój – ucięła matka.
Damien zignorował ją.
– Wiem, że to nieprzyjemny temat. Nasza niechęć do rozmowy o śmierci Petera wydaje się jedyną rze¬czą, która nas łączy. Mimo wszystko sądzę, że aku¬rat w tym momencie powinniśmy pomówić o tym, co się stało. – Odwrócił się do żony w nadziei, że swoim spojrzeniem doda jej otuchy. – Alekso, chcę, żebyś powiedziała mojej matce, co czułaś, kiedy się dowiedziałaś, że Peter się zastrzelił.
Zaskoczona uniosła głowę.
– Milordzie, proszę… – wykrztusiła z trudem.
– Nie wiem, czemu miałoby to służyć.
– Tylko ten jeden raz, Alekso. Daję ci moje słowo, że już nigdy więcej nie będziesz musiała o tym mówić.
Jej dłoń zadrżała, kilka kropli sherry z jej kielisz¬ka rozlało się. Postawiła go na małym stoliku.
– Powiedz, Alekso – nalegał. – Chcę, żebyś po¬wiedziała nam dokładnie to, co czułaś.
Spoglądała na czubki swoich lśniących czarnych pantofelków. Przez chwilę myślał, że Aleksa nie zdecyduje się na odpowiedź.
– Czułam się jak morderczyni – wyrzuciła z sie¬bie przez ściśnięte gardło. Była opanowana, cho¬ciaż wypowiadała te słowa wyższym tonem niż zwykle. W jej oczach malowało się cierpienie. Da¬mien poczuł ból na myśl, że sam doprowadził ją do tego stanu.
– Czuła się jak morderczyni – wtrąciła matka – bo nią była. Wyjechała do Marden, żeby uciec od tego, co zrobiła.
– To nieprawda! – Aleksa odwróciła się, żeby stanąć z nią twarzą w twarz. – Przeprowadziliśmy się do Marden, zanim jeszcze Peter zginął. Były za¬machy na życie mojego brata. Wszyscy uznaliśmy, że tam będzie dla niego bezpieczniej. – Spojrzała na Melissę. – Wiedziałaś o tym, Melly, przecież nie mogłaś zapomnieć.
– Pamiętam – odparła siostra Damiena, starając się panować nad sobą. – Pamiętam, jak umierał z rozpaczy. Już wtedy poprosił cię o rękę, ale go odrzuciłaś. Pamiętam też, co było w liście, który napisał w dniu swojej śmierci. Skopiowałam go i wysłałam do cieb~e. Może to pamiętasz.
Aleksa pobladła. Pamiętała ten list, każde roz¬dzierające serce słowo.
Moja najdroższa Aleksol
Rozpocznę ten list od tego, że bardzo Cię ko¬cham. Przez ostatnie dwa lata myślałem tylko o Tobie, tylko o Tobie marzyłem. Poprosiłem Cię o rękę, ale odmówiłaś. Nie mam Ci tego za złe. Co Ci po pozbawionym majątku drugim synu? Mimo wszystko byłem zdruzgotany. My¬ślałem, że przecież człowiek nie może umrzeć z rozpaczy, a jednak miałem zupełnie złamane serce.
Myślałem, że w końcu znalazłem pociechę, lecz nawet to zmieniło się w żal. Zrobiłem rze¬czy, których strasznie żałuję, a teraz moja roz¬pacz jest już nie do wytrzymania. Proszę Cię je¬dynie o wybaczenie za to, co zamierzam uczy¬nić. Zawsze będę Cię kochał.
Peter
– Ja… nie rozumiałam, co on czuł – wyjąkała Aleksa, usiłując powstrzymać łzy. – Pan Tyler mó¬wił, że Peter uwielbiał wszystkie dziewczęta. Znał Petera lepiej niż ktokolwiek. On…
– Graham Tyler to głupiec – powiedziała lady Townsend. – Co on mógł wiedzieć o kobietach? Wolał spędzać czas wśród swoich stęchłych ksią¬żek niż z kobietą w łóżku. – Wykrzywiła usta w cierpkim uśmiechu. – Pan Tyler już dla nas nie pracuje. A co do ciebie, ty mała dziwko…
– Dość tego! – rzucił ostro Damien. – Ani słowa więcej! – Trochę zbyt energiczni~ odstawił kieli¬szek z brandy i jego trzask rozległ się w salonie jak wystrzał. – Przepraszam cię, Alekso. Okazuje się, że to wspólne spotkanie było błędem. A jeśli cho¬dzi o ścisłość, błędem jest twój, matko, -pobyt w moim domu. Powinienem był go naprawić, gdy tylko tu przybyłaś. – Przybrał cyniczną minę. – Po¬nieważ żadne z nas nie ma ochoty na kolejnych kil¬ka godzin tej tortury, każę zanieść wam kolację do pokojów. Gdy ty i Melissa skończycie posiłek – zwrócił się do matki – proponuję, żebyście spa¬kowały swoje rzeczy. Oczekuję, że rano opuścicie mój dom.
– Wyrzucasz nas? – syknęła z niedowierzaniem matka.
– Możesz to nazwać, jak tylko chcesz. Ale nie chcę was tu widzieć.
Lady Townsend aż zakipiała ze złości i oburze¬ma.
– Nie powinnam się dziwić. Już jako chłopiec by¬teś arogancki i niegrzeczny. Tylko Peter dostrzegał w tobie jakieś dobro. Zawsze cię bronił, a teraz, proszę, jak mu się zrewanżowałeś! Splugawiłeś je¬go pamięć, żeniąc się z ladacznicą, która doprowadziła do jego śmierci. Nic dobrego z ciebie nie by¬ło i nigdy nie będzie, Lee.
Ruszyła gwałtownie do drzwi, aż fałdy jej śliwko¬wej jedwabnej sukni zaszeleściły wokół jej stóp.
– Chodź, Melisso. Jeszcze chwila w towarzystwie twojego brata, a dostanę nudności.
Melissa zawahała się, rzucając Damienowi dziw¬nie współczujące spojrzenie, lecz po chwili wyszła za matką z salonu.
Aleksa odwróciła się do męża, lecz ten podszedł już do kominka, gdzie oparty ramieniem o jego gzyms stał dłuższą chwilę z opuszczoną głową, w pełnym cierpienia milczeniu patrząc w ogień.
– Damien?
Wyprostował się, lecz nie spojrzał w jej stronę.
– Tak jak powiedziałem, każę zanieść ci kolację do pokoju.
– Ale…
– Dobranoc, Alekso.
Z podniesioną głową odwróciła się i wyszła.
Nie widziała Damiena przez całą noc ani też ra¬no, gdy jego matka i siostra opuszczały zamek, by wrócić do Waitley. Dom był ~pusty, lecz kolejne dwa dni minęły im w zupełnym milczeniu. Dopie¬ro po kolacji następnego dnia Aleksa odczuła, jak ponownie ogarnia ją determinacja.
Może właśnie dlatego stała przy oknie swojej sy¬pialni, wpatrując się w zapadające ciemności, szu¬kając gdzieś w oddali wysokiej postaci hrabiego i zastanawiając się, czy tego wieczoru odbywa wę¬drówkę po wznoszących się nad brzegiem klifach. Nie było go w domu przez cały dzień. Montague powiedział, że hrabia udał się do Falon-by-the¬-Sea, małej wioski rybackiej, której nadano nazwę od pobliskiego zamku. Po powrocie zamknął się przed wszystkimi w gabinecie.
Aleksa widziała Damiena tylko raz, gdy minęła go w korytarzu, spiesząc do swojego pokoju na gó¬rze. Bezwiednie wyciągnął do niej rękę, ich dłonie dotknęły się, pozostały przez chwilę w delikatnym uścisku. Zauważyła pragnienie w jego oczach, tę¬sknotę, którą bardzo starał się ukryć.
Wiedziała, że walczył sam ze sobą. Matka każ¬dym swoim gorzkim słowem podsyciła w nim po¬czucie winy, a on z każdym dniem coraz bardziej się oddalał. Uciekał przed nią, stawał się na po¬wrót zimnym, bezdusznym człowiekiem, jakim był tamtej nocy w zajeździe, wciąż powiększając dzie¬lący ich dystans.
Tego wieczoru zamierzała odnaleźć go, chociaż wyraźnie dał do zrozumienia, że nie będzie mile widziana. Dziś postanowiła, że pozna jego myśli. Wezwie swojego ciemnego anioła, ajeśli to w jakiś sposób ociepli ich oziębłe stosunki, zaprosi go do swojego łoża.