-->

Corka Czarownic

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Corka Czarownic, Terakowska Dorota-- . Жанр: Современная проза. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Corka Czarownic
Название: Corka Czarownic
Автор: Terakowska Dorota
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 157
Читать онлайн

Corka Czarownic читать книгу онлайн

Corka Czarownic - читать бесплатно онлайн , автор Terakowska Dorota

W lesie, z dala od ludzi, pod m?dr? opiek? czarownic dorasta z?otow?osa dziewczynka. Cho? poch?ania magiczne ksi?gi, uczy si? czyta? w my?lach i rozmawia? z gwiazdami, nie przypuszcza nawet, jaki cel ma jej nauka i pe?na niebezpiecze?stw w?dr?wka po czterech stronach Wielkiego Kr?lestwa. Przed wiekami jej kraj najechali okrutni barbarzy?cy.

Wed?ug s??w tajemniczej Pie?ni, teraz po siedmiuset siedemdziesi?ciu latach zbli?a si? koniec ich panowania. Czy na tronie zasi?dzie wreszcie sprawiedliwy w?adca. Czy Luelle doro?nie, by spe?ni? przeznaczenie?

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 6 7 8 9 10 11 12 13 14 ... 73 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

– … nie, nie – odparła odruchowo myślom Dziewczynki. Ja to mam przed oczami.

– Czytałaś w moich myślach? – zaciekawiła się Dziewczynka.

– Tak – odparła mimochodem jej Opiekunka. – Ale pamiętaj o tym, że Najeźdźcy do dziś włącznie palą na stosie każdą osobę podejrzaną przez siebie o czary. Bardzo, ale, rzeczywiście bardzo rzadko, raz na sto lub więcej lat są to prawdziwe, gdyż zostało ich raptem kilka i na ogół dobrze się ukrywają. Najczęściej są to całkiem niewinne i nie mające nic wspólnego z magią biedne kobiety i dziewczęta. Tylko kilku naszym Siostrom udało się wtedy, w Dzień Napaści, uciec wraz z częścią magicznych Ksiąg w Wysokie Góry. Przechodziły one potem z rąk do rąk i udało się ocalić tylko dwie: Księgę Wielką i Księgę Mniejszą. Ja jestem w posiadaniu Księgi Mniejszej.

– Czy i ją będziemy musiały spalić, gdy już poznam jej treść?

– Tak, moja Mała – rzekła smętnie Czarownica. – Mnie też jej żal. Powstawała tak długo i ma bezcenną wartość. Już tyle lat udawało mi sieją ukrywać… Ale lepiej, byś ty przechowywała ją w swojej pamięci, niźli miałaby wpaść w ręce wrogów, którzy kto wie jaki użytek mogliby z niej zrobić.

– Pokaż szybko tę Księgę! – poprosiła zaciekawiona Dziewczynka. Pamiętała wciąż długie i wspaniałe wieczory z Księgą Wielką i miała nadzieję, że Księga Mniejsza będzie równie interesująca, jeśli nawet nie bardziej.

Czarownica uśmiechnęła się i zniknęła na moment w pieczarze. Po chwili wróciła ze zniszczoną Księgą, oprawną w miękką czarną skórę. Dziewczynka z szacunkiem wzięła ją z rąk swej Opiekunki i jęła przerzucać pożółkłe i kruche stronice. Księga była znacznie cieńsza od poprzedniej i zawierała tylko trzy rozdziały. Pierwszy nosił tytuł “Jak czytać w myślach”, drugi – “Jak czytać w Gwiazdach”, zaś trzeci i ostatni stanowił po prostu “Ciąg dalszy dziejów Wielkiego Królestwa”.

– Od czego zaczniemy? – spytała spokojnie Czarownica.

– Och, zacznijmy od Gwiazd! – zawołała Dziewczynka z radosną ciekawością. – Zawsze, od kiedy żyję, ich lśnienie przejmowało mnie dziwnym niepokojem. Jakbym przeczuwała, że kiedyś będę mogła pojąć ich mowę! Więc zaczniemy od nich, bo sądzę, że nauka czytania w myślach jest sztuką raczej łatwą i szybko się z nią uwiniemy…

Czarownica roześmiała się z dobroduszną kpiną. “Doprawdy – pomyślała – byłoby to dziecko bardzo zabawne, gdyby nie to, że jest właśnie tym dzieckiem”.

– Zgoda – powiedziała głośno, a jej wąskie wargi jeszcze drżały od śmiechu. – Ale zapewniam cię, że ani jedno, ani drugie nie jest łatwe. I nie spodziewaj się od Gwiazd zbyt wiele. Nasza sztuka nie polega na tym, że rozmawiamy swobodnie z Gwiazdami, tak jak ja teraz z tobą. Bardzo mozolnie, po nabyciu trudnej i rozległej wiedzy, jesteśmy w stanie z układu Gwiazd względem siebie rozpoznawać ich bardzo zmienne wróżby dla naszej przyszłości bliższej i dalszej.

– … i tylko tyle? – szepnęła Dziewczynka z rozczarowaniem. – Ależ to bardzo mało! Malutko! Chciałabym rozmawiać z Gwiazdami!

– Nie bądź uparta i zarozumiała – skarciła ją Czarownica Druga. – Gwiazdy nie są do rozmowy, co najwyżej do podziwiania ich blasku i oceniania tego co wyniknie dla nas z ich wzajemnych układów.

– Jeśli mogę rozmawiać z dębem, z ptakiem, z myszką, to dlaczego nie mogłabym rozmawiać z Gwiazdami? – tupnęła nogą Dziewczynka.

Czarownica pokiwała z wyrzutem głową:

– Twoja pierwsza Opiekunka, a moja Siostra, mówiła, że jesteś zdolna, i to dwakroć bardziej, niż można było oczekiwać, ale niestety nie wspomniała o tym, że jesteś krnąbrna i zuchwała. To nie są dobre cechy charakteru. No, ale twój charakter to na szczęście nie moja dziedzina. Dobrze, skoro chcesz zacząć od Gwiazd, to otwórz Księgę na drugim rozdziale.

– Patrz… – szepnęła podniecona Dziewczynka. – Tam, na krańcu granatowiejącego nieba właśnie wschodzi pierwsza Gwiazda. Zaczynajmy…

Od tej pory niemal każdą chwilę, nie przeznaczoną na jedzenie, sen i spacery po Lesie, Dziewczynka poświęcała czytaniu Drugiego Rozdziału Księgi Mniejszej. Pełno w nim było zawiłych rysunków, wzorów matematyczno – magicznych i skomplikowanych nazw. Spoglądająca z rozmarzeniem w usiane gwiazdami niebo, Dziewczynka z irytacją powracała do mozolnego przedzierania się przez trudną i niewdzięczną wiedzę matematyczno – magiczną. Mimo zniecierpliwienia wszelkie wzory, nawet te najtrudniejsze, łatwo wchodziły jej w głowę, zaś nazwy zapamiętywała z dziecinną wręcz łatwością. Po kilkunastu dniach intensywnej nauki, jeszcze z pewnym trudem, ale już zdolna była wskazać i nazwać na granatowym niebie gwiezdne konstelacje i pojedyncze wielkie Gwiazdy. Zwłaszcza te ostatnie, ogromne, samotne, pulsujące potężnym światłem ciekawiły ją nadzwyczaj i często bardzo długo w nocy wpatrywała się w nie, niemal bez odrywania wzroku.

* * *

Minęły prawie trzy miesiące, gdy po raz pierwszy, śledząc wzajemne układy Gwiazd między sobą, odległości dzielące je, intensywność ich światła i częstotliwość mrugania, Dziewczynka odczytała pierwszy gwiezdny przekaz:

– …jak długo będzie trwać ten właśnie układ, będziemy w naszej pieczarze całkowicie bezpieczne. Ale jeśli ta duża samotna Gwiazda przesunie się w pobliże zbioru tamtych pięciu mniejszych, prawdopodobnie zagrozi nam jakieś niebezpieczeństwo. Nie będzie jednak ono zbyt wielkie. Powinnyśmy dać z nim sobie radę bez większego trudu.

– Dobrze – pochwaliła ją Czarownica. – Teraz co noc, dla wprawy, będziesz odczytywała gwiezdne przekazy. Jeszcze zwróć uwagę na tę konstelację z lewej strony nieboskłonu, a złożoną z ośmiu Gwiazd. Ich układ gwarantuje, że niebezpieczeństwo, o którym mowa, nie nadejdzie zbyt szybko.

Dziewczynka kiwnęła głową niecierpliwie.

– A teraz chodź spać. Ostatnio za długo wysiadujesz nocami przed Pieczarą. Wprawdzie lato już blisko, ale noce są jeszcze chłodne – upomniała ją Czarownica, lecz wychowanka odparła z uporem:

– Jeszcze chwilę zostanę. I nie przeszkadzaj mi.

Od tego czasu w każdą bezchmurną noc, mimo napomnień Opiekunki, Dziewczynka siedziała na dużym głazie przed Pieczarą, otulona w swój gruby, bury płaszcz – jaki wypadało nosić małej żebraczce – i wpatrywała się w Gwiazdy. Gdyby Czarownica widziała ją teraz – lecz spała spokojnie w głębi Pieczary – zastanowiłby ją wyraz twarzy jej wychowanki. Dziewczynka wydawała się nie widzieć dokoła siebie niczego – poza Gwiazdami. A szczególnie jedną z nich. Był to samotny olbrzym. I wydawało się, że między Dziewczynką a Nim wytworzyła się niewidoczna, srebrzysta nić porozumienia. Na granatowym nieboskłonie wyglądał On jak Wielki Samotnik, podróżujący po swej orbicie przez niezmierzony Kosmos – zaś w szeroko otwartych szaroniebieskich oczach Dziewczynki odbijał się już jako dwa srebrzyste punkty. I wszystkie trzy – ten na niebie i te dwa odbite w oczach pulsowały w tym samym rytmie. Po dalszych kilkunastu dniach i nocach wielka samotna Gwiazda przysunęła się w stronę małego zbioru pięciu gwiazdek. Dziewczynka wywołała śpiącą w pieczarze Czarownicę:

– Onykrs powiedział, że niebezpieczeństwo przyjdzie jutro, ale nie musimy przed nim uciekać. Wystarczy gdy skryjemy się w naszej jaskini i ty użyjesz trochę magii – szepnęła Opiekunce, wskazując Srebrnego Samotnika.

– Jaki Onykrs? – spytała nieufnie Czarownica. – Jeśli masz na myśli tę dużą Gwiazdę, to dobrze wiesz, z Księgi Mniejszej, że nosi ona miano Archedyp…

– Archedyp to miano, które nadali jej ludzie, astronomowie i wy, Czarownice – szepnęła niecierpliwie Dziewczynka. – To tak jakbyś cudzego psa nazwała Azor, choć pies naprawdę nazywa się Burek, i dobrze o tym wie. Tylko ty tego nie wiesz, bo i skąd, więc wymyśliłaś mu inną nazwę. Naprawdę On nazywa się Onykrs i wszyscy w Kosmosie dobrze o tym wiedzą.

Czarownica z uwagą spojrzała na swą podopieczną. Ta siedziała nieruchomo i nie odrywała oczu od granatowego nieba. Zdawało się wręcz, że cała była Słuchem, Wzrokiem, Skupieniem i Uwagą.

1 ... 6 7 8 9 10 11 12 13 14 ... 73 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название