Tomek u zrodel Amazonki

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Tomek u zrodel Amazonki, Szklarski Alfred-- . Жанр: Прочие приключения. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Tomek u zrodel Amazonki
Название: Tomek u zrodel Amazonki
Автор: Szklarski Alfred
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 158
Читать онлайн

Tomek u zrodel Amazonki читать книгу онлайн

Tomek u zrodel Amazonki - читать бесплатно онлайн , автор Szklarski Alfred

Cykl powie?ci Alfreda Szklarskiego o przygodach Tomka Wilmowskiego obejmuje kilkana?cie pozycji przedstawiaj?cych barwne przygody g??wnego bohatera w r??nych miejscach ?wiata. Niniejsza pozycja jest jedn? z nich. Akcja powie?ci rozgrywa si? p??nocnej Ameryce u ?r?de? Amazonki. Ksi??ka jest niepowtarzalna okazj? dla czytelnika, aby m?c na kartach powie?ci znale?? si? w tym niesamowitym krajobrazie i wraz z bohaterami prze?y? co? niezapomnianego.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 40 41 42 43 44 45 46 47 48 ... 58 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

Po przeczytaniu oficjalnego pisma prefektury komendant stał się bardzo uprzejmy, a gdy Tomek wyjawił mu cel wyprawy bezradnie rozłożył ręce i rzekłŕ- Vargas nie udzieli żadnych wyjaśnień, nawet gdyby panowie potrafili zmusić go do mówienia.

– Jeśli zajdzie konieczność, porozmawiam z nim po marynarsku – zagroził kapitan Nowicki.

Komendant pełnym uznania wzrokiem zmierzył olbrzymiego, barczystego Polaka, po czym odparłŕ- Myślę, że pan rozwiązałby mu język, lecz niestety Vargasa nie ma w La Huairze.

– Dokąd wyjechał, jeśli można zapytać? – zagadnął Tomek.

– Dwa miesiące temu władze w Limie nadesłały nakaz aresztowania Vargasa. Oskarżono go o morderstwo i uprawianie handlu niewolnikami – wyjaśnił komendant. – Osobiście próbowałem go ująć, ale widocznie został ostrzeżony, gdyż uciekł w dżunglę do Pirów, którzy uważają go za swego przyjaciela.

– I co będzie dalej? – zapytał Nowicki.

– A cóż ma być? – zdumiał się komendant. – Lima daleko, a mściwi Pirowie bardzo blisko. Oprócz mnie na tym posterunku znajduje się jeszcze tylko dwóch policjantów. Poza tym każdy hacjendero posiada indiańskich niewolników. Gdy uzbrojone bandy poszukiwaczy kauczuku przybywają do Contamany, zamykam się z moimi ludźmi na posterunku i cierpliwie czekamy, dopóki nie odjadą.

– Faktycznie dość jasno naświetlił pan sytuację – z humorem rzekł Nowicki. – Wobec tego sami jakoś damy sobie radę.

– Radzę zachowywać dużą ostrożność, zwłaszcza w Grań Pajonalu. Z Kampanii nie ma żartów.

– Wiemy o tym, proszę powiadomić prefekturę w Iquitos, że byliśmy u pana na posterunku. Dzisiaj jeszcze odpływamy z Contamany.

Wyszli na ulicę. Razem z przyjaciółmi powrócili na statek. Właśnie kończono uzupełnianie zapasu drewna opałowego. Wkrótce wypłynęli z Contamany. Wieczorem odbyli długą naradę. Postanowili udać się do La Huairy mimo ucieczki Vargasa. Stamtąd przecież Smuga wyruszył w Grań Pajonal. Mieli jeszcze nadzieję, że zdołają uzyskać jakieś informacje od Pirów.

Mijały dnie… Co jakiś czas statek przybijał do brzegu dla zaopatrzenia się w opał, po czym znów płynął dalej. Bezmierna dżungla rozpościerała się po obydwóch stronach Ukajali, a drugi nie mniej gęsty las wysokich trzcin schodził wprost w wodę. Czasem w wyrwach zieleni żółciły się łachy piaskowe, na których wygrzewały się krokodyle. Kurki wodne, czaple, rozmaite papugi i mnóstwo wszelkiego ptactwa miało tutaj swoje prawdziwe królestwo. Coraz częściej na zachodnim horyzoncie pojawiały się pasma niebotycznych Andów, które zwłaszcza w blasku zachodzącego słońca tworzyły na tle białych chmur niezapomnianą panoramę.

Pewnego popołudnia uczestnicy wyprawy podziwiali z pokładu statku wspaniały widok. Tomek jak urzeczony wpatrywał się w dal, aż w końcu rzekłŕ- Tutaj można zrozumieć, dlaczego Peru często nazywane jest krajem złota i słońca [116].

– Masz rację, Tomku. Słońca tu nie brak, a jak dowiedziałem się z książki, którą dałeś mi do przeczytania, Hiszpanie znaleźli duże ilości złota w Peru – potwierdził Zbyszek.

– Właśnie żądza zdobycia złota i chciwość przywiodły Hiszpanów do Ameryki Południowej – powiedział Tomek. – Niektórzy z nich pragnęli również nawracać Indian na chrystianizm. Hiszpania potrzebowała wtedy złota, gdyż długa wojna zubożyła kraj. Wielu Hiszpanów nigdy nie posiadało majątku lub ziemi i tutaj pragnęli szybko się wzbogacić. Pustoszyli kraje Ameryki Południowej, grabili i mordowali Indian. Portugalczycy również przybyli tu dla tych samych powodów. Nie znalazłszy złota sprowadzali Murzynów z Afryki jako niewolników do uprawy trzciny cukrowej, którą sprzedawali z wielkim zyskiem. Inne kraje europejskie pozazdrościły Portugalii dochodów. Chciały także zakładać w Ameryce Południowej plantacje, ale zostały wyparte przez Hiszpanów i Portugalczyków.

Ameryka Łacińska długo była grabiona przez najeźdźców. Dopiero u schyłku XVIII wieku rewolucje w Ameryce Północnej i we Francji zachęciły mieszkańców kolonii w Ameryce Południowej do wywalczenia niepodległości. Po długich wojnach posiadłości hiszpańskie i portugalskie rozbiły się na poszczególne kraje.

– Wiele czasu jeszcze minie, zanim zapanuje tu sprawiedliwość – odezwał się kapitan Nowicki. – Sami przekonaliśmy się, że w Amazonii i nad Ukajali wciąż panoszy się bezprawie.

– Tomek słusznie powiedział, że konkwistadorzy spustoszyli Amerykę Południową – wtrąciła Natasza. – Słyszałam, że Inkowie mieli doskonale zorganizowane swoje rozległe państwo.

– Nie chce mi się w to wierzyć, oni nawet nie znali koła – powiedział Nowicki.

– Niech pan nie będzie niedowiarkiem, kapitanie – zaoponowała Sally. – Profesor na uniwersytecie niedawno opowiadał nam o kulturze Inków. Oni byli doskonałymi inżynierami. Brukowali drogi, budowali w górach wiszące mosty, a na zboczach tarasy, aby woda nie zmywała gleby. Wprowadzili także system irygacyjny. Wprawdzie nie znali koła, lecz mimo to potrafili przenosić dziesięciotonowe bloki kamienne do budowania świątyń i pałaców. Olbrzymie bloki niczym nie były spajane, a jednak przylegały do siebie tak ściśle, że nie można wcisnąć pomiędzy nie nawet ostrza noża. Budowle Inków przetrwały częste tutaj trzęsienia ziemi, które obracają w gruzy domy budowane przez współczesnych inżynierów.

Inkowie pięknie zdobili ceramikę i wyrabiali ze złota i srebra przedmioty o wysokiej wartości artystycznej. Nie znali pisma, lecz wynaleźli sposób "zapisywania" liczb systemem dziesiętnym za pomocą węzłów na sznurze.

– Słuchaj, Tomku, czy ta sikorka mówi prawdę? – nie dowierzał Nowicki.

– Czy zapomniałeś, że Sally studiuje archeologię? Muszę przyznać, że doskonale zapamiętała wykład. Olbrzymie cesarstwo Inków sięgało od północnego Ekwadoru aż do środkowego Chile. Głównymi ośrodkami były – Quito w Ekwadorze i Cuzco w Peru. Inkowie podbili wiele plemion indiańskich. Liczba ludności cesarstwa szacowana jest na szesnaście do trzydziestu milionów. Rząd dyktował podwładnym, gdzie mają zamieszkać, co uprawiać, jak długo pracować, i nawet decydował, kto z kim ma się ożenić. Cesarz był wyłącznym właścicielem wszystkich dóbr, które rozdzielał między swych podwładnych stosownie do ich potrzeb. Rozstrzygał spory, problemy życiowe i żądał, aby go słuchali. Toteż gdy Hiszpanie zawojowali cesarstwo, ludzie byli tak przyzwyczajeni do posłuszeństwa zwierzchności, że konkwistadorzy wydali im się tylko nieco inną grupą władców.

– No i zeszli na psy, bo popadli w ciężką niewolę – dodał Nowicki.

– Masz rację, wprawdzie Inkowie również trzymali swych poddanych żelazną ręką, ale przynajmniej troszczyli się o ich potrzeby i bronili przed obcymi. Natomiast Hiszpanie zabijali, grabili i wywozili wszystko, co miało dla nich jakąkolwiek wartość.

– Ciekaw jestem, czy Inkowie zdołali ukryć przed Hiszpanami choćby część swoich skarbów?

– Myślę, że na pewno tak uczynili – wtrącił Zbyszek. – W tych potężnych górach mogli znaleźć doskonałe kryjówki.

– Kto wie? Tyle tu jeszcze okolic nie zbadanych – zastanawiał się Tomek.

– Co byśmy zrobili, gdybyśmy teraz znaleźli ukryte skarby? – zażartowała Natasza. – Ja na przykład zaraz wstąpiłabym w Paryżu na studia medyczne, które byłam zmuszona przerwać w Moskwie.

– Ja natomiast zorganizowałabym wyprawę archeologiczną do Egiptu lub na Bliski Wschód – powiedziała Sally. – A ty Tommy? Nie mów nic, już wiem! Urządziłbyś wielki ogród zoologiczny w Warszawie, a może i muzeum etnograficzne.

– Świetny pomysł, zapamiętam go sobie – wesoło zawtórował Tomek. – A ty Tadku?

– Ja? Powiedziałem już, że nie jestem stworzony do bogactwa. Rozdałbym swoją część między was i miałbym spokój.

– Wiem, co bym zrobił! – zawołał Zbyszek. – Kupiłbym nad Ukajali szmat uroczej ziemi i założyłbym kolonię dla politycznych uciekinierów ż Polski. Nazwałbym ją "Nowa Warszawa". Co myślicie o tym [117]?

1 ... 40 41 42 43 44 45 46 47 48 ... 58 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название