-->

Tomek w grobowcach faraon?w

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Tomek w grobowcach faraon?w, Szklarski Alfred-- . Жанр: Прочие приключения. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Tomek w grobowcach faraon?w
Название: Tomek w grobowcach faraon?w
Автор: Szklarski Alfred
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 175
Читать онлайн

Tomek w grobowcach faraon?w читать книгу онлайн

Tomek w grobowcach faraon?w - читать бесплатно онлайн , автор Szklarski Alfred

Seria powie?ci Alfreda Szklarskiego o przygodach Tomka Wilmowskiego na r??nych kontynentach. Mi?dzy innymi ch?opiec bierze udzia? w wyprawie ?owieckiej na kangury w Australii i prze?ywa niebezpieczne przygody w Afryce, ?yje w?r?d czerwonosk?rych Nawaj?w i Apacz?w. W te niezwyk?e przygody wpleciona jest historia odkry? dokonywanych przez polskich podr??nik?w. Od wielu pokole? te ksi??ki s? lektur? ?atw? i atrakcyjn? nie tylko dla ch?opc?w.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 24 25 26 27 28 29 30 31 32 ... 86 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

*

Niemal w tym samym czasie to samo wspomnienie ciążyło innemu człowiekowi. Jusuf Medhat el Hadż, szejk niewielkiej wioski opodal Al-Fąjjum, także raz jeszcze ważył wszystkie racje. Był wówczas nadirem jednego z obwodów w delcie Nilu, z urzędu odpowiedzialnym za to fatalne polowanie. Mógł próbować zdobyć się na sprzeciw, choć wiadomo było, że sprzeciw byłby bezskuteczny. Ale wierzył człowiekowi, który miał je poprowadzić. Uznał później, że ów człowiek go zawiódł.

Po wydarzeniu, które rozdzieliło ich skuteczniej niż lata, miał teraz spojrzeć w twarz przyjaźni, odrzuconej niegdyś w geście rozpaczy i pogardy. Czekał na to w rozterce i, podobnie jak Smuga, ponownie ważył wszelkie racje.

Jusuf Medhat el Hadż nie wiedział, jak przyjąć w swym domu dawnego przyjaciela. Myślał już tylko, że słońce świeciło wtedy tak jak i dzisiaj…

*

Abeer, Smuga i Wilmowski zatrzymali się w Al-Fajjum w znanym Abeerowi hotelu. Nazajutrz wyruszyli do wioski. Dotarli tam tuż przed porą sjesty. Powoli przejechali przez plac, minęli kobietę pędzącą obładowanego osła, chłopca spieszącego gdzieś na wielbłądzie… Zatrzymali się u progu okazałego, bardziej może od innych zadbanego domu. Zsiedli z wielbłądów. Gospodarz czekał ich w progu. Wilmowski przyjrzał mu się uważnie. Postawny, wysoki, ubrany w białą galabiję, o szlachetnych rysach twarzy. Kruczoczarne, gęste, kręcone włosy i siwiejąca wąska bródka dodawały mu powagi. Czekał w milczeniu.

– Witaj… – zwrócił się do Smugi i z lekką ironią dodał – effendi [95] Witajcie, panowie! – swobodnie szerokim gestem zaprosił ich do środka.

Rozmowa, mimo wysiłków Abeera, nie kleiła się. I Smuga i Jusuf omijali drażliwy temat, jakby lękali się go poruszyć. Zaczął wreszcie Smuga:

– Minęło kilka lat, odkąd opuściłem ten kraj.

– Pamiętam – odrzekł Jusuf.

– Wezwał mnie brat. Umierał – wyjaśnił Smuga.

– Wiem, co to znaczy, gdy umiera ktoś bliski. I niespodziewanie.

– Wiemy więc obaj. Przyłączył się do nich Abeer.

– Wasze serca drżą – powiedział uroczyście. – Niech rozmowa złagodzi ich drżenie i będzie kojącym balsamem na rany. Zostawimy was samych.

Spacerowali z Wilmowskim wzdłuż kanału nawadniającego pola konopi i lnu.

– Przedtem uprawiano konopie tylko jako środek odurzający – wyjaśnił Abeer. – Muhammad Ali nakazał powszechną ich uprawę, bo brakowało żagli dla floty. A ponieważ nie było także drewna na okręty, kazał sadzić akacje. Przemieszane są tutaj z palmami i drzewami oliwnymi. W samym tylko Al-Fajjum zasadzono trzydzieści tysięcy oliwek.

Kiedy wrócili, Smuga przekazywał w ręce Jusufa uzdę swojego wielbłąda. W Al-Fajjum kupili dla niego nową kosztowną uprząż i siodło. Zwierzę było młode i wyglądało pięknie.

– Niech ten dar przypomina życzliwość i siłę przyjaźni – mówił właśnie Smuga.

– Stara mądrość powiada, że “wielbłąd nigdy nie zapomina krzywdy” – uśmiechnął się Jusuf. – Dobrze, że człowiek nie jest wielbłądem… Dziś zyskałem wielbłąda i odzyskałem przyjaciela.

Posadził zwierzę na ziemi i dosiadł go. Objechał wolno, majestatycznie podwórze.

– Świetny, młody dromader. Będzie wiele lat służył w moim domu. Teraz dopiero rozluźniła się atmosfera. Rozmawiali swobodnie, żartując. O polityce, rodzinie, o starych czasach…

– Co porabiają twoi synowie? – spytał Smuga. Jusuf uśmiechnął się.

– Porzekadło głosi, że wielbłąd ma swoje sprawy, a poganiacz swoje… Mają swoje sprawy. Obaj są razem, ale daleko. Wybrali trudne życie. Mieszkają w Asuanie i prowadzą karawany w górę Nilu. Do Sudanu i dalej… Serce ojca jest czasem bardzo niespokojne…

– Może Allach skieruje nasze kroki w tamte strony – powiedział Abeer.

– Wybieracie się aż tak daleko?

– Może tak, może nie… Do Luksoru na pewno. Szukamy złodziei okradających grobowce – wyjaśnił Smuga.

– Hm… To trudne… ale mądrzy ludzie w Egipcie powiadają, że kto ma głowę na karku, ten i czapkę zdobędzie.

– Ale fez zdobi tylko twoją szlachetną głowę… – zaśmiał się Smuga. – Niewiele jeszcze wiemy, choć to i owo słyszeliśmy.

– Jak mówią mędrcy, zanim zdecydujesz się na jakiś krok, sprawdź, czy masz nogi… Co już wiecie?

Opowiedzieli mu wszystko. Długo milczał, zanim odpowiedział.

– Al-Habiszi, aleksandryjski kupiec, to uczciwy człowiek. Jeśli kazał szukać w Kairze, to cenna wskazówka… Ale, dobrze, że tutaj jesteście. Nawet tu docierają różne wieści. Nie spieszy się ten, kto chce osiągnąć swój cel. Szajka jest dobrze zorganizowana. Spróbujcie szukać w wioskach koło Teb i wśród tamtejszych handlarzy. Lecz to początek, ręce całej tej bandy, a muszą być i nogi. Kto i do jakiego portu dostarcza towar? Jeśli nie do Aleksandrii, to gdzie? Może to być Port Said, a może któryś mniejszy… No i wreszcie głowa: ta z pewnością jest w Kairze…

– A “faraon”? – spytał Abeer.

– Chyba nikt ważny, chociaż może dużo wiedzieć – odrzekł Jusuf. I po chwili milczenia dorzucił:

– Według mnie to pośrednik. Zamyślili się.

– Dziwię się – podjął rozmowę Jusuf – że Ahmad al-Said, człowiek bardzo bliski kedywowi, o niczym nie wie. Nie ufałbym mu.

– Dlaczego? – rzeczowo zapytał Smuga.

– Cóż, może to tylko złe przeczucie. Ale mówią o nim, że dla interesu gotów jest osła w ogon całować!

Ostatnie słowa Jusufa, zaniepokoiły ich bardzo. Postanowili jak najszybciej wracać do Al-Fajjum. Smuga starał się przypomnieć sobie szczegóły rozmowy z urzędnikiem kedywa. Czy Ahmad ukrył coś przed nimi? Z czym mogli się przed nim zdradzić? Od odpowiedzi zależało wiele. Tomek i Sally mogli być w niebezpieczeństwie!

1 ... 24 25 26 27 28 29 30 31 32 ... 86 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название