Tajemnica Niezno?nego Kolekcjonera
Tajemnica Niezno?nego Kolekcjonera читать книгу онлайн
Na przyj?ciu zorganizowanym z okazji zar?czyn znika milioner(ojciec dziewczyny). Porywacz chce dosta? za cz?owieka ksi??k? biskupa. Jednak nikt nie wie co to za ksi??ka. Ch?opcy znajduj? j? dopiero na statku milionera. cz?owiek poszukuj?cy ksi??ki zostaje z?apany.
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
ROZDZIAŁ 14. Jupe zmienia zdanie
Ray Estava przybył na wezwanie w piętnaście minut. Przyjechał szarym, zniszczonym sedanem z zardzewiałymi zderzakami i kilku wgnieceniami po bokach.
– Pożyczyłem samochód od sąsiada – wyjaśnił. – Jest tak niepozorny, że nikt nie zwróci na nas uwagi. Kogo śledzimy?
– Harry'ego Burnside'a – powiedział Jupe. – Tutaj się mieści jego zakład. Za chwilę powinien stąd wyjść.
– Burnside'a? – zdumiał się Estava. – On jest w to wmieszany? Ależ to wyjątkowo miły człowiek!
– Wiem, trudno w to uwierzyć – przyznał Jupe – ale widziałem dowód rzeczowy… patrzcie, idzie!
Harry Burnside zamykał właśnie tylne drzwi swojego zakładu.
Ray uruchomił silnik samochodu.
Burnside wsiadł do ciężarówki i wolno ruszył. Chłopcy skurczyli się na siedzeniach samochodu, chowając głowy jak najniżej. Burnside zatrzymał ciężarówkę na końcu alejki, spojrzał w prawo i lewo i skręcił w ulicę, kierując się na szosę nadbrzeżną.
Estava odczekał, aż ciężarówka trochę się oddali i ruszył za nią.
Na skrzyżowaniu z szosą Burnside musiał się zatrzymać na czerwonym świetle. Estava zwolnił i przepuścił jakąś furgonetkę między siebie a ciężarówkę Burnside'a.
– Dobry jest pan w tym – powiedział Pete z podziwem.
– Widziałem dużo filmów szpiegowskich – odparł Estava.
Światła się zmieniły. Wjechali na szosę, skręcając na północ w stronę Bowsprit. Gdy się zbliżali do skrzyżowania, Jupe natężył uwagę. Ale ciężarówka minęła Bowsprit i pomknęła dalej szosą.
– Hej! – wykrzyknął Bob. – Tego nie było w scenariuszu!
Jupe nic nie odpowiedział.
Przy Chaparral Canyon Burnside zwolnił i skręcił w prawo. Kawałek dalej był kompleks budynków mieszkalnych. Burnside zahamował przed wejściem do jednego z nich nacisnął dzwonek. Estava wyminął go i zatrzymał samochód na następnym rogu.
Przez tylną szybę samochodu chłopcy zobaczyli, jak Burnside wchodzi do budynku. Po kilku minutach ukazał się w towarzystwie ładnej dziewczyny o długich, ciemnych włosach. Wsiedli do ciężarówki i zawrócili na szosę.
– Nie wybiera się do stoczni – stwierdził Bob. – W każdym razie nie dzisiaj.
Nie mylił się. Burnside pojechał na południe do przystani del Rey, gdzie wysiedli z dziewczyną i poszli do restauracji.
– Widzicie? – powiedział Ray. – Po prostu zaprosił swoją dziewczynę na kolację. Nie jestem tym zaskoczony. To nie jest przestępca. Gdyby pojechał do tej stoczni, dostałbym chyba ataku serca!
W tym czasie Burnside zatrzymał się przy wejściu do restauracji i przytrzymał drzwi wchodzącej w nie dziewczynie. Był zwrócony tyłem do chłopców obserwujących go z samochodu i nagle Jupe przypomniał sobie Jeremy'ego Pilchera, stojącego na progu swojej kuchni. Przez moment oczyma wyobraźni znowu ujrzał twarz pomywacza Ramona, odwracającego głowę i patrzącego na Pilchera. W myślach dźwięczały mu słowa Estavy – atak serca.
– Och! – Jupe pacnął się pięścią w czoło. – Co za dureń ze mnie! Oczywiste, że to nie Burnside! To nie może być on. Teraz sobie przypominam. Pilcher wszedł do kuchni, żeby urządzić awanturę o rozbitą szklankę i w tym momencie wszystko się zaczęło!
Urwał i zamknął oczy dla lepszej koncentracji.
– Harry Burnside był wtedy w kuchni. Nakładał jedzenie na półmiski, a ten cały Ramon stał przy zlewie z rękami w mydlinach. Do tej chwili nie istniał żaden plan porwania. Mogę za to dać głowę. Pilcher był absolutnie bezpieczny i… nagle znalazł się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Co więcej, sam dobrze o tym wiedział. Widziałem, jak to się stało, a nie zrozumiałem, co się właściwie dzieje.
Bob pochylił się ku niemu.
– Czego nie zrozumiałeś? Co się stało?
– Pamiętasz, jaki Pilcher był wściekły? Pokrzykiwał, a Marilyn starała się go uspokoić. Potem Ramon popatrzył na niego i wypuścił talerz z ręki. Pilcher mato nie dostał ataku serca.
– Nic w tym niezwykłego – powiedział Ray. – Stłuczenie czegokolwiek niemal zabijało starego sknerę. Zwłaszcza kiedy musiał zapłacić za szkodę.
– Nie to było jednak powodem tego szoku – podjął Jupe. – W momencie, gdy talerz się roztrzaskał, Pilcher po raz pierwszy naprawdę zobaczył Ramona. Ramon na niego patrzył. Pilcher stał do mnie tyłem i nie widziałem jego twarzy, ale widziałem twarz Ramona. Pomyślałem wtedy, że Ramon zląkł się Pilchera. Myliłem się. To nie strach widziałem w jego twarzy. To była nienawiść. Patrzył na Pilchera jak na robaka, którego chciał rozdeptać! Bo go rozpoznał. Oni się znali przedtem. I Pilcher rozpoznał Ramona. Dlatego dostał ataku!
Bob otworzył szeroko oczy.
– Więc Ramon to… Navarro!
– Zupełnie możliwe – skinął głową Jupe – że jest to człowiek, przed którym Pilcher ostrzegł Marilyn. Albo się grubo mylę, albo Ramon jest teraz na przystani i szuka “Bonnie Betsy”. Przyszedł do Burnside'a na czas, żeby usłyszeć, jak mówiłem o jachcie.
– Jedźmy tam więc co prędzej! – Estava wrzucił bieg, nacisnął na gaz i pomknęli w stronę Bowsprit.
Kiedy dojeżdżali do przystani, było już prawie ciemno. Pete obawiał się, że strażnik nie wpuści ich do środka.
– Nie będziemy musieli wchodzić – powiedział Jupe. – Patrzcie! Światła reflektorów samochodu objęły sylwetkę niecnego pomywacza. Wspinał się po siatce ogrodzenia stoczni.
– Niech się pan nie zatrzymuje! – krzyknął Bob. – Nie powinien wiedzieć, że go widzimy. Chyba że chcecie go zgarnąć i zmusić do powiedzenia, gdzie jest Pilcher?
– Lepiej będzie go jeszcze śledzić – zdecydował Jupe.
Estava pojechał dalej, a chłopcy obserwowali Ramona przez tylną szybę samochodu. Zobaczyli, że zeskoczył z ogrodzenia na ulicę i pobiegł w stronę szosy.
Estava ostro zawrócił. Zgasił długie światła i mijał Ramona na postojowych. Ramon już nie biegł. Podniósł kciuk w nadziei, że go podwiozą.
– Zabrać go? – zapytał Estava.
– Nie, rozpozna nas – odpowiedział Jupe.
Estava skręcił na szosę i przejechał kilkanaście metrów w kierunku południowym. Następnie zjechał na najbliższy parking przed restauracją rybną. Chłopcy przylgnęli do tylnej szyby. Na szosie przystanęła duża, kryta ciężarówka i zabrała idącego poboczem Ramona.
– Ciemna ciężarówka chevrolett – powiedział Jupe.
– Mam ją – skinął głową Estava.
Całą drogę do Santa Monica pozostawali o dwa samochody w tyle za ciężarówką. Przy zjeździe na bulwar Lincolna ciężarówka skręciła i zatrzymała się, i Ramon wysiadł.
Estava wyprzedził pomywacza, nie patrząc na niego, skręcił na najbliższym rogu i zatrzymał się. Ramon szedł przygarbiony, z pochyloną głową.
Estava zawrócił, znów wyminął Ramona, zatrzymał się, odczekał, aż ten ich wyprzedzi i znowu jechał za nim. Ramon zdawał się nie podejrzewać, że go śledzą. Ani razu nawet nie spojrzał na szary samochód.
Minęli kilka przecznic i znaleźli się w opustoszałej okolicy. Nagi teren wyglądał, jakby ktoś przeciągnął po nim gigantyczną brzytwę.
– Wyburzono stare budynki – powiedział Estava. – Prawdopodobnie założą tu park. Z pewnością nie postawią domów mieszkalnych. Autostrada jest tuż obok i hałas byłby zbyt duży.
Ramon wyglądał już jak cień, przesuwający się po nagim terenie w stronę majaczących w oddali ciemnych brył budynków. Były to puste, zrujnowane domy i Ramon znikł w końcu między dwoma z nich.
– Lepiej będzie pójść za nim na piechotę – powiedział Jupe, otwierając drzwi samochodu.
Wysiedli wszyscy czterej i podeszli możliwie najciszej do punktu, gdzie znikł im z oczu pomywacz.
– Gdzie on wlazł? – szepnął Pete, gdy weszli w ciemności między domami.
– Cii! – syknął Jupe. – Patrz.
W jednym z opuszczonych budynków cieniutka linia światła rozsiewała nikłą poświatę. Detektywi skradali się bliżej, stąpając ostrożnie krok po kroku. Zobaczyli wreszcie, że światło dochodziło z okna przesłoniętego roletą z wyłamanymi listwami.
Hałaśliwa autostrada przebiegała bardzo blisko za budynkiem. Właśnie przetaczała się ciężarówka i chłopcy aż podskoczyli na ryk klaksonu.
Kiedy odjechała, Jupe przytknął oczy do szpary w rolecie. Zobaczył wnętrze pokoju, a w nim łóżko i koślawą komodę. Ramon stał przy łóżku i przyglądał się leżącemu w nim mężczyźnie, który sprawiał wrażenie nieprzytomnego. Leżał nieco na boku, z twarzą zwróconą ku oknu. Oczy miał zamknięte, a usta lekko otwarte. Jupe zobaczył metalową obręcz w kostce jego nogi. Obręcz była połączona łańcuchem z żelaznym kręgiem, osadzonym w cementowej podłodze.
Jupe odsunął się od okna i skinął na swych towarzyszy, żeby wycofali się z nim dalej.
– Znaleźliśmy Jeremy'ego Pilchera – szepnął. – Teraz trzeba go stąd zabrać!