Tajemnica Niezno?nego Kolekcjonera
Tajemnica Niezno?nego Kolekcjonera читать книгу онлайн
Na przyj?ciu zorganizowanym z okazji zar?czyn znika milioner(ojciec dziewczyny). Porywacz chce dosta? za cz?owieka ksi??k? biskupa. Jednak nikt nie wie co to za ksi??ka. Ch?opcy znajduj? j? dopiero na statku milionera. cz?owiek poszukuj?cy ksi??ki zostaje z?apany.
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
– Sogamoso nie jest portem – powiedział Bob. – Jeśli tam się wybierał, musiał podróżować lądem od wybrzeża Kolumbii albo któregoś portu w Wenezueli.
– Dobrze, zdaje się, że przyszliśmy tu szukać książki biskupa – przerwał im Pete.
– Słusznie. – Bob zaczął przeszukiwać jedną szufladę po drugiej.
Pete zajrzał do schowka.
Jupe przetrząsnął półki. Znaleźli kilka książek o żegludze, trochę przyrządów nawigacyjnych, ale nic z tego nie miało żadnego związku z biskupem. Jupe zamknął drzwi sterowni na klucz i zeszli na główny pokład. Wchodziło się stąd do kabin, umieszczonych po obu stronach statku. Zabrali się do ich sprawdzania jedna po drugiej. Większość robiła wrażenie nie używanych. Nie było pościeli na łóżkach, a materace byty zwinięte. Kabiny załogi nosiły ślady niedawnego użytku. Ktoś zostawił pod koją zmiętą koszulę, kosze na śmieci wciąż były pełne pudełek po papierosach i petów.
Natrafili wreszcie na kabinę większą od poprzednich. Rolety w oknach były opuszczone i w kabinie panował półmrok. Jupe przekręcił kontakt przy drzwiach, ale światło się nie zapaliło.
– Chyba na “Bonnie Betsy” nie ma teraz prądu – powiedział. – Łajba jest doprawdy martwa.
Otworzył, drzwi na oścież, aby spowodować dopływ światła z pokładu, i wszedł do środka. Plastykowe płachty okrywały szerokie łóżko, krzesła i stoliki. Wzdłuż ściany na wprost drzwi biegły półki z wystającą listwą zabezpieczającą stojące na nich przedmioty przed zsunięciem.
Na jednej z półek Jupe zauważył latarkę. Poszedł po nią i zaczął omiatać kabinę snopem światła.
– To z pewnością kabina starego – powiedział Pete. Półki były zapełnione rupieciami, niewątpliwie należącymi do starego kolekcjonera..Poupychane bezładnie książki i papiery, między nimi kilka wytartych piłek tenisowych. Dalej trofeum z klubu kręglarskiego, zdobyte przez niejakiego Ernesta J. Krebsa, obok skórzana rękawiczka.
– Dlaczego Pilcher trzyma trofeum, które wygrał ktoś inny? – zapytał Bob.
– Bo było tu już przedtem – odpowiedział Pete.
Jupe chciał podejść bliżej do trofeum i omal nie przewrócił się o stertę jakichś rzeczy leżących na podłodze. Jedna z półek przy wezgłowiu łóżka oderwała się od ściany i obwisła, a książki i papiery rozsypały się po podłodze. Jupe podniósł książkę leżącą na wierzchu. Była bardzo stara. Skórzana oprawa zamykała się klamrą, połyskującą zmatowiałym złotem.
Jupe oświetlił książkę latarką. Oprawa była tak stara, że zmurszałe płatki skóry przylgnęły mu do palców. Przyjrzał się ze zmarszczonym czołem wzorowi, wytłoczonemu na przedniej okładce. Była to smukła, spiczasta czapka z krzyżem.
Jupe spojrzał na przyjaciół.
– Wydaje mi się, że na okładce jest wizerunek mitry. To nakrycie głowy noszone przez biskupów. Myślę, że znaleźliśmy książkę biskupa!
Zamierzał wyjść na pokład, ale ktoś zagrodził mu drogę. W drzwiach stał rosły mężczyzna w ciasno go opinającej niebieskiej roboczej koszuli.
– Co tam masz? – mężczyzna wyciągnął wielką, pokrytą odciskami rękę. – Nigdzie z tym nie pójdziesz. Dawaj to!