Moralno?? Pani Dulskiej
Moralno?? Pani Dulskiej читать книгу онлайн
Moralno?? pani Dulskiej to tragikomedia pokazuj?ca zak?amanie i podw?jn? moralno?? zamo?nej rodziny mieszcza?skiej. G??wna bohaterka, Aniela Dulska, kieruj?c si? przekonaniem, ?e brudy nale?y pra? we w?asnym domu, a najwa?niejsz? rzecz? jest unikni?cie skandalu, doprowadza do romansu swojego syna ze s?u??c?, kt?r? gdy ta spodziewa si? dziecka, odprawia z domu. Hipokryzja, chorobliwe sk?pstwo, chciwo??, ograniczenie…wszystko to po sukcesie Moralno?ci sta?o si? synonimem dulszczyzny.
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
HESIA
Dlaczego? to swoja rzecz… Zresztą mama nie słyszy.
MELA
Hesiu, mnie czegoś przed Hanką wstyd.
Milczenie.
HESIA
cicho
No, to się nie będę pytać, ale ja widziałam wczoraj, jak on ją tu a tu szczypał.
MELA
A mówisz, że się w niej kocha.
HESIA
No… no właśnie.
MELA
Przecież, gdyby się w niej kochał, to by ją nie szczypał.
HESIA
Wiesz co – ciebie pod klosz… no, no!…
MELA
Za co, Hesiu, pod klosz?
HESIA
Za twoją głupotę! (Chwila. Nagle:) Ach! chciałabym wiedzieć, gdzie ten Zbyszko tak nocami chodzi?
MELA
Może do parku na spacer, teraz tak ładnie.
HESIA
Głupia jesteś! (nagle do Hanki) Hanka, nie wiesz ty, gdzie tak panowie po nocach chodzą?
HANKA
Skądże ja?…
HESIA
No, tak jak pan Zbyszko, do rana, prawie co dzień.
HANKA
Ano musi gdzieści…
HESIA
Pytałam się go, mówił – na lumpkę, a kucharka śmiała się także i mówiłá, że to do nocnych kawiarni. Ach, Boże, kiedy ja się już naprawdę czegoś porządnie dowiem!! Kiedy ja już będę duża! Kiedy nie będzie przede mną tajemnic!
MELA
A ja tak wolę.
HESIA
Co?
MELA
Nie wiedzieć o niczym. To tak jakoś miło. Ja wolę nic nie wiedzieć.
HESIA
Tuman!
SCENA CZWARTA
Też same, Dulska.
DULSKA
przez scenę jak huragan przelatuje
Czego wy tu? Co to? Ubierać się! Hanka, sprzątać! Mela, gamy! Felicjanie!…
Wpada do sypialni małżeńskiej.
HESIA
do Meli
Zostań jeszcze, już wicher przeleciał. "Felicjanie!"
MELA
Hesiu!…
HESIA
Co? rodzicielka! E… przesądy!
MELA
zgorszona
Hesiu, patrz, Hanka się śmieje.
HESIA
No to co? Niech się śmieje! Cóż to, ja nie mam własnego sądu? (do Hanki) Czego się śmiejesz, idiotko? Sprzątaj! Albo czekaj, byłaś kiedy w nocnej kawiarni?
HANKA
Hi! hi! Panienka też… Ja nawet nie wiem, gdzie to jest.
HESIA
Boś głupia. Kucharka była, jak była młoda. Mówi, że tam panowie siedzą, piją likiery i że tam bardzo wesoło. Kucharka mówiła, że tam są młode, ładne panny i że…
MELA
Cicho, Hesia! Jeszcze mama usłyszy.
Hanka wychodzi.
HESIA
Idź, idź! to nie dlatego, że mama, tylko że ty nie chcesz, żeby ci się w głowie rozświetliło.
MELA
Mówiłam ci – wolę nie wiedzieć.
HESIA
Przed chwilą się sama pytałaś.
MELA
O co?
HESIA
O te… dzieci…
MELA
To co innego.
HESIA
Dlaczego?
MELA
Bo tamto o dzieciach to ciekawe, a to brzydkie.
HESIA
Wcale nie, to jeszcze ciekawsze.
MELA
Może być, ale mnie to zaraz potem smutno.
HESIA
O!… idzie lump!
SCENA PIĄTA
Hesia, Mela, Zbyszko. Zbyszko – kołnierz podniesiony, twarz zmięta, zmarznięty, skrzywiony. Młode to, a już niemożliwe; choć chwilami coś w głębi źrenic się przewija.
HESIA
Gdzie byłeś, gdzie byłeś?
ZBYSZKO
odsuwa ją laską
Poszła!
HESIA
Gdzie byłeś? Lumpowałeś się? Mój złoty, powiedz, powiedz… Ja nic nie powiem mamie.
ZBYSZKO
Poszła!
HESIA
Ładnie się wyrażasz! Nie powiesz? A ja wiem! W nocnej kawiarni byłeś, likiery piłeś, ładne panny były… tak ładnie śmierdzisz cygarami… u, u!… jak ja to lubię…
ZBYSZKO
Mówię ci, poszła!
MELA
Hesiu, daj spokój!
HESIA
Tak? To tak ze mną? Poczekaj, ja też dorosnę, ja też pójdę na lumpę, ja też będę chodziła po kawiarniach i będę pić likiery… po nocnych kawiarniach, jak ty, jak ty!
Skacze przed nim na jednej nodze.
ZBYSZKO
Ładna edukacja, ślicznie się zapowiadasz.
HESIA
A teraz, żeby cię nauczyć grzeczności w kole rodzinnym…(woła) Mamciu! Mamciu! Zbyszko powrócił!
ZBYSZKO
Cicho bądź!
DULSKA
wpada jak bomba
Jesteś?
ZBYSZKO
Jestem i znikam! Idę się przespać przed biurem.
DULSKA
Nie! Zostaniesz tu! Mam z tobą do pomówienia.
ZBYSZKO
A!… lecę z nóg.
DULSKA
surowo
Wierzę!… (do dziewcząt) Proszę iść się ubrać. Mela, do gam!
MELA
Już nie mam czasu.
DULSKA
Pięciopalcówki, na to starczy. Hesia znów podarła kalosze.
ZBYSZKO
Nie ma tu gdzie czarnej kawy?
DULSKA
Nie ma, mój panie! Hesia nic nie szanuje. Nigdy z ciebie nie będzie kobieta jak należy.
Dziewczęta wybiegają.
ZBYSZKO
Nie ma czarnej kawy w tym zakładzie?
DULSKA
Gdzie byłeś?
ZBYSZKO
He?
DULSKA
Gdzie byłeś do tej pory?
ZBYSZKO
Gdybym mamci powiedział, toby mamcia tak skakała.
DULSKA
O!…
ZBYSZKO
Najlepiej więc nie pytać.
DULSKA
Jestem matką.
ZBYSZKO
Właśnie dlatego.
DULSKA
Muszę wiedzieć, na czym trawisz czas i zdrowie.
ZBYSZKO
Widzi mamcia, co mam pod nosem? Wąsy, a nie mleko, a więc…
DULSKA
łamiąc ręce
Jak ty wyglądasz!
ZBYSZKO
E!
DULSKA
Jesteś zielony.
ZBYSZKO
To modny kolor. Mamcia kazała także balkony i okna pomalować na zielono.
DULSKA
Która panna cię weźmie, jak będziesz tak wyglądał.
ZBYSZKO
Jeszcze gorszych biorą. Nie ma czarnej kawy w tym zakładzie?
DULSKA
Wyrażaj się inaczej. Ciągle myślisz, że jesteś w towarzystwie kokocic.
ZBYSZKO
Takie dobre towarzystwo jak i inne. A potem, co mamcia wydziwia na kokotki. Niby to i u nas nie ma kokot w kamienicy. Sama mamcia wynajmowała tej z pierwszego piętra.
DULSKA
z godnością
Ale się jej nie kłaniam.
ZBYSZKO
Ale pieniążki za czynsz mamcia bierze od niej, że aż ha!
DULSKA
Przepraszam, to ja takich pieniędzy dla siebie nie biorę.
ZBYSZKO
A co mamcia z nimi robi?
DULSKA
majestatycznie
Podatki nimi płacę.
ZBYSZKO
Ha! No… A ja idę spać
DULSKA
Czy ty się przestaniesz lampartować?
ZBYSZKO
Jamais!
DULSKA
Ja długów płacić nie będę.
ZBYSZKO
E!… to już o tym później.
DULSKA
Zbyszko! Zbyszko! na tom cię mlekiem swym karmiła, żebyś nasze uczciwe i szanowane nazwisko po kawiarniach i spelunkach włóczył.
ZBYSZKO
Było mnie chować mączką Nestle'a – podobno doskonała.
Dulska siada przy stole, zgnębiona. Zbyszko podchodzi, siada na stole i mówi do niej poufale.
No, nie martwiuchny się, pani Dulska. Ale co mamcia chce, żebym ja tu z wami w domu robił? Nikt nie bywa, żyjemy jak ostatnie sobki.
DULSKA
Ciężkie czasy, nie ma na przyjęcia.
ZBYSZKO
E! człowiek jest zwierzęciem towarzyskim. Musi od czasu do czasu myśl wymienić. O! widzi mamcia, "myśl" – to wielkie słowo. Choć ono się stąd gna, to przecież tu i ówdzie się jeszcze kręci…
DULSKA
Ja tam nie mam czasu myśleć.
ZBYSZKO
Właśnie, właśnie! Więc też ja myk z domu, bo w domu właściwie cmentarz. A czego? Myśli – swobodnej, szerokiej myśli…
DULSKA
A więc do kawiarni, do…
ZBYSZKO
Tak, tak! do… Co mamcia może wiedzieć, którymi to drogami chadza ludzka myśl, nawet takiego jak ja kołtuna.