We?misz czarn? kur?
We?misz czarn? kur? читать книгу онлайн
Z k?ta recenzenta
Dzi?, w naszym wrednym k?cie kulturalnym literata ocenia literat. W filmowym skr?cie. „We?misz czarno kure…” to „Blade Runner” opisany w klimacie „Samych swoich” – podsumowuje Andrzej Ziemia?ski.
Hymn bimbrownika
Wytw?rnie p?ytowe ju? bij? si? o to nagranie. Po wczorajszej konferencji prasowej zwi?zanej z afer? pods?uchow? w stodole Jakuba W., znanego bimbrownika i wiejskiego egzorcysty, nasz reporter, na dyktafon wszyty w ucho, nagra? piosenk? nucon? pod nosem przez Rafa?a A. Ziemkiewicza. Oto tre?? zapisu:
Powtarza mi codziennie moja luba:
dlaczego ty nie przypominasz mi Jakuba?
A ty maszeruj, maszeruj, g?o?no krzycz:
Niech ?yje nam Jakub W?drowycz. (x2)
Jakub W?drowycz to wspania?y egzorcysta,
A jego bimber lepszy jest ni? w?dka czysta
A ty maszeruj… etc.
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
Wóz albo przewóz. Zażyłem końską dawkę pewnego świństwa. Jeśli umrę, cala moja forsa, zakopana wiesz gdzie, jest twoja, pod warunkiem ze pochowasz moją klacz Karolinę w jednym grobie ze mną. Niech Bóg cię prowadzi. Semen PS Twój bimber to straszne świństwo.
Egzorcysta poskrobał się po głowie, a potem poszedł po gliniarzy i doktora. Kartkę schował. Po co postronni mają wiedzieć, że należy mu się jakieś złoto. I że nadal pędzi bimber. Milicja starannie wszystko obejrzała i spisała jego zeznania. Lekarz potwierdził zgon. W tej właśnie chwili Jakubowi coś zaświtało. – Nie ma stężeń pośmiertnych – zauważył. – To normalne – uspokoił go lekarz. – Zgon musiał nastąpić niedawno. Jeszcze się nie pojawiły. Egzorcysta poskrobał się po głowie, ale nic nie powiedział. Jego wzrok przykuła butelka z resztką cieczy. – A to co? – zaciekawił się. Lekarz podążył za jego spojrzeniem. – A, to, Semen miał raka. Miał bóle, zostało mu parę tygodni życia. Chyba próbował się leczyć jakimś świństwem. Brwi Jakuba uniosły się do góry. Korzystając z chwili nieuwagi, ukradł butelkę z resztą zawartości.
Zmarły leżał w trumnie. Przyjechała cała jego rodzina. Sześciu synów, osiemnastu wnuków, ponad dwudziestu prawnuków. Było też kilku praprawnuków. Stali milcząc ponuro. Jakub przykląkł i modlił się. Kościelny szykował wszystko do mszy. Niespodziewanie do uszu egzorcysty doleciał cichy dźwięk, jak gdyby ciało w trumnie poruszyło się. – Jestem przewrażliwiony – powiedział sam do siebie. Wieko nie było jeszcze przykręcone. Przyszedł lekarz. Nie wiedzieć dlaczego od trzech dni pił na umór. Teraz nadszedł lekko się zataczając. Synowie Semena na jego widok jak na komendę skrzywili się. – Dziadek nie chciałby, żeby jakiś lekarz przyszedł na jego pogrzeb – powiedział jeden z wnuków. Lekarz czknął potężnie. – Pomylili zdjęcia – powiedział. – On miał odłamek, a nie raka. On był zdrów. – Co? – zawył Jakub. – Ty gnido! – Ja bym go zaraz… – rzucił któryś z prawnuków z nienawiścią. – Spokój – wrzasnął kościelny. – To dom Pański, a nie knajpa. Ale egzorcysta już go nie słuchał. Kruszył właśnie krzesło na maczugę. Lekarz szarpnął się w ucisku kilku silnych rąk. Niepokojący zgrzyt z tyłu utonął w ogólnym hałasie. Nawet upadek wieka trumny na podłogę przeszedł niezauważony. Dopiero gdy nieboszczyk wmieszał się do bijatyki, awantura niespodziewanie ucichła. Już tylko Semen darł się na cały regulator. – Uh ty! Zaraz ci gębę skuję felczerze od siedmiu boleści! – Semen, tak nie wypada, ty przecież nie żyjesz – zauważył jeden z jego prawnuków. Były nieboszczyk zasunął go pięścią w twarz. – Co ty też zaczynasz? Ja ci dam, że nie żyje.
Wrodzona delikatność nakazała Jakubowi oddalić się z miejsca zajścia. Koło kościoła wśród drzew spotkał księdza, który biegł w stronę kościoła. – Co tam się dzieje? – zapytał zaniepokojony. – Semen był w letargu. Właśnie się ocknął i bije lekarza. Może lepiej tam nie wchodzić. Ksiądz popatrzył na Jakuba z niechęcią. – To niedobrze – powiedział. – Będę musiał mazać w księgach. Jakub wzruszył ramionami. Los nikomu nie szczędzi rozczarowań. Z wnętrza świątyni dobiegały właśnie odgłosy waśni rodzinnej. – Zobaczyli dziadka w trumnie i co? Ostani raz pytam łachmyty, który z was rąbnął mi mój srebrny zegarek?