Co? Si? Ko?czy, Co? Si? Zaczyna
Co? Si? Ko?czy, Co? Si? Zaczyna читать книгу онлайн
Alternatywne zako?czenie sagi o wied?minie. Magia, czarownice i kosmiczne bitwy. Koty, koty, po trzykro? koty! Sapkowski ma fenomenalny dar narracji, wymy?lania sensacyjnych wydarze?, tworzenia sugestywnego nastroju, stopniowania napi?cia. Tudzie? b?yskotliwe, z lekka cyniczne poczucie humoru: trze?wi?ce, pozwalaj?ce tropi? mniej lub bardziej zakamuflowane kpinki, odniesienia, cytaty. W?r?d licznych talent?w Andrzeja Sapkowskiego jednym z najbardziej ol?niewaj?cych jest umiej?tno?? jasnego i klarownego przedstawiania rozmaitych machanizm?w ?ycia: psychologicznych, spo?ecznych. Tak?e mechanizmu historii.
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
XII
– Spokojnie, Geralt – powiedziała Nenneke. – Bez nerwów. To jej zaraz minie. Wysiliła się i to wszystko, a do tego emocja… Ona bardzo kocha Ciri, wiesz przecież.
– Wiem – Geralt uniósł głowę, popatrzył na młodzika w błyszczącej zbroi, stojącego przed drzwiami komnaty.
– Słuchaj no, synku, wracaj do kaplicy. Nic tu po tobie. A tak między nami, to ktoś ty taki?
– Jestem… Jestem Galahad – bąknął rycerzyk. – Czy mogę… Czy wolno mi zapytać, jak się czuje ta piękna i waleczna panna?
– Która? – uśmiechnął się wiedźmin. – Są dwie, obie piękne, obie waleczne i obie panny, z czego jedna jest jeszcze panną przez przypadek. O którą ci chodzi?
Młodzik zaczerwienił się wyraźnie.
– O tę… młodszą… – powiedział. – O tę, która bez wahania rzuciła się, by ratować Króla Rybaka.
– Kogo?
– On ma na myśli Herwiga – wtrąciła Nenneke. – Żyrytwa zaatakowała łódź, z której Herwig i Loki łowili ryby. Ciri rzuciła się na żyrytwę, a ten młodzian, który przypadkowo znalazł się w okolicy, pośpieszył jej z
pomocą.
– Pomogłeś Ciri – wiedźmin spojrzał na rycerzyka uważniej i życzliwiej. – Jak cię zwą? Zapomniałem.
– Galahad. Czy to jest Avalon, zamek Króla Rybaka?
Drzwi otworzyły się, stanęła w nich Yennefer, lekko blada, podtrzymywana przez Triss Merigold.
– Yen!
– Idziemy do kaplicy – oznajmiła cichym głosem czarodziejka. – Goście czekają.
– Yen… może przełożymy…
– Zostanę twoją żoną, choćby mnie mieli diabli porwać! I zostanę nią zaraz!
– A Ciri?
– Co Ciri? – wiedźminka wyłoniła się zza pleców Yennefer, wcierając glamarye w zdrowy policzek. – Wszystko jest w porządku, Geralt. To głupie draśnięcie, nawet nie poczułam.
Galahad, skrzypiąc i brzęcząc zbroją, ukląkł, a raczej zwalił się na jedno kolano.
– Piękna pani…
Wielkie oczy Ciri zrobiły się jeszcze większe.
– Ciri, pozwól – rzekł wiedźmin. – To jest rycerz… hmm… Galahad. Znacie się już. Pomógł ci, gdy walczyłaś z żyrytwą.
Ciri oblała się rumieńcem. Glamarye zaczynało działać, więc rumieniec ten był naprawdę uroczy, a blizny prawie nie było widać.
– Pani – wybąkał Galahad – uczyń mi łaskę. Pozwól, o piękna, bym u stop twoich…
– Jak znam życie, on pragnie być twoim rycerzem, Ciri – powiedziała Triss Merigold.
Wiedźminka założyła ręce za plecy i dygnęła z wdziękiem, wciąż nic nie mówiąc.
– Goście czekają – przerwała Yennefer. – Galahad, widzę, że nie tylko waleczny, ale i uprzejmy z ciebie chłopak. Walczyłeś ramię w ramię z moją córką, podasz jej więc ramię w czasie uroczystości. Ciri, biegiem, przebieraj się w suknię. Geralt, uczesz się i włóż koszulę do spodni, bo ci wylazła. Chce was wszystkich widzieć w kaplicy za dziesięć minut!